Tylko dziś :shock: :wink: ? Punkt dla Ciebie, że akurat dziś to zauważyłaś :P ! Ja tam się do partii żadnej nie zapiszę - żeby rozsiewać to wystarczy chyba zostać wiatropylnym, nie? :wink: Na pewno prościej niż się bawić w politykę... :D !
Wersja do druku
Tylko dziś :shock: :wink: ? Punkt dla Ciebie, że akurat dziś to zauważyłaś :P ! Ja tam się do partii żadnej nie zapiszę - żeby rozsiewać to wystarczy chyba zostać wiatropylnym, nie? :wink: Na pewno prościej niż się bawić w politykę... :D !
No może nie od razu "fuj", ale po co Ci to? Tu by Cię zaraz nagrali, tam wyciągnęli teczkę z 1958 roku (nieważne, ze wtedy jeszcze byłaś u Bozi na twardym dysku, teczka na pewno o czymś świadczy) i takie tam. A jeśli jesteś uczciwym politykiem (na pewno tacy gdzieś tam są - ja jeszcze wierzę) i naprawde chcesz dobrze to i tak nikt by Ci nie uwierzył... . Szkoda życia :wink: !
Zmykam się kąąąąąpać... .
Pa :P
Czy ja Ci już pisałam, że uwielbiam Twoje teksty??!!Cytat:
Zamieszczone przez coccinellette
Chyba powinnaś napisać książkę a ja byłabym pierwsza, która by ją kupiłą i przeczytała :D
Troszkę mam teraz urwanie głowy, ale postaram sie na bieżąco śledzić co u Ciebie :wink:
Ściskam!!
Ps. A to ode mnie, tak po prostu :P
http://www.dkotlega.republika.pl/mis.jpg
hej Cocci :D
widdzę, że sprawa M. nie rozwiązana jeszcze :roll:
wyobrażam sobie jak ta niepewność musi być męcząca :?
ale ddasz radę, i wszystko sie dobrze skończy :D
mi sie po prostu wydaje, że on takiego focha strzelił, mysli że jak trochę w niepewności pożyjesz, to będziesz potem grzseczniejsza i przestaniesz sie czepiać :?
tak mi sie od początku wydawało :roll:
nic, pozyjemy, zobaczymy :D
miłego dnia :D
Mariki! Chciałabym całą tę chwałę dla siebie, ale ja z tym twardym dyskiem to gdzieś słyszałam... :wink: .
I Ty byś jeszcze książkę moją przeczytała :shock: :shock: :shock: !!! Po tylu dniach mojego nieustającego smęcenia - :shock: :shock: :shock: !?! Jesteś niesamowita :P !
Walcz tam, walcz z urwaniem głowy - oczywiście strasznie się cieszę gdy tylko zaglądasz i zaglądaj jak najczęściej :D, ale jak jesteś zajęta to się na mnie nie oglądaj - wpadniesz gdy będziesz miała czas; specjalnie go nie szukaj :P .
Kitolka! No, kisi się to wszystko. Ale wiesz co - jakaś taka rezygnacja mnie już złapała. Oczywiście nie przestało mi strasznie zależeć... , ale z drugiej strony np. M. pisze że skoro ja nie mogę się z nim spotkać w piątek a on nie może w sobotę to może uda mu się wykurować jeszcze przed piątkiem i się zobaczymy, a ja sobie myślę, że równie dobrze może być niedziela albo przyszły tydzień... . Sama nie wiem... . Chyba jestem m.in. po prostu tak okropnie zmęczona tą sytuacją, że już nie mam siły... .
Wiesz co, nigdy chyba nie można być czegoś na 100% pewnym, ale naprawdę nie wydaje mi się, żeby to był z jego strony jakiś foch żeby dać mi nauczkę. Myślę, że nie zrobiłby czegoś takiego, że nie jest takim człowiekiem... . Wiedziałby, że takie coś by było głupie, dziecinne i bardzo okrutne... . I na dobre by mu nie wyszło - nie można zbudować czegokolwiek fajnego na strachu, smutku i bólu drugiej osoby.... . No nie wiem, tak mi się wydaje... .
Widziałam, ze założyłaś wątek ćwiczonkowy :P !!!! No proszę, proszę - pogratulować :P ! Ja się ostatnio nie ruszałam za bardzo, bo miałam rozwaloną piętę, ale i tak wiem, że generalnie o wiele za mało się ruszam... . Jeszcze jak miałam TV to przy oglądaniu ćwiczyłam na stepperku. Teraz mi się trochę nie chce :oops: i bardzo nie mam czasu :( ... . Ale chcę zwolnić i m.in. od września trochę mniej niż dotąd pracować w tej szkole językowej - padałam na nos i możliwe, że trochę/bardzo przez to mi się to zdrowie posypało, a "piąte: nie zabijaj..." :? :wink: . Trochę będzie przez to gorzej z kasą, ale ile kosztuje zdrowie jak się posypie to ja teraz widzę, więc będę się grzeczniej pilnować. Również w jedzeniem... . No i ruchu spróbuję jednak trochę wprowadzić... . Trzymam kciuki za Twoje ćwiczonkowe postanowienia :D :evil: !!!
Fajny tickerek :wink: . No i tylko patrzeć jak zaraz myknie trochę w prawo :wink: !
Środa: 68,0 :arrow: 67,2 :arrow: 68,2 :arrow: 67,2 :arrow: 67,4 :arrow: ? :arrow: 66,6 :arrow: 67,0 ,
czyli już nie "diabelsko", jak zauważyła wcześniej Xixa (ależ Ty, Xixa, kombinujesz z tymi avatarkami :roll: :wink: - a wszystkie ładne :P ), ale niestety mi się ta waga z diabelskiej nie w tą stronę ruszyła... . Nic to. Jeszcze schudnę. Teraz się ani ruszać za bardzo nie mogłam (piętę miałam rozciętą), ani do odchudzania głowy nie miałam za bardzo. Za to patrzę na to, co się udało - w te najgorsze dni rzeczywiście chyba trochę więcej jadłam, ale nie leczyłam stresów słodyczami (dawna Cocci by wchrzaniała czekoladę za wafelkiem i przegryzała pączkami :? :wink: ). Tak więc zmieniam się. Zmieniam nawyki, niezdrowe a głęboko dotąd zakorzenione odruchy w stylu "stres :arrow: czekolada"... . Będzie dobrze :).
Pozdrawiam Was cieplutko :)
Papatki :P !
hej :)
spotkaj sie z M. jak najszybciej :roll:
może to źle zabrzmiało, ale takie odnniosłam wrażenie, takiej właśnie wstrętnej manipulacji, jak poczytalam zaraz na początku jak pisałaś.
Pamiętam u mnei jak było, zaraz na początku, miałam juz dość Adama, w kazdej wolnej chwili przylaził, nie miałam czasu poczytać ksiażki, spotkać sie z koleżankami, żeby o głupotach pogadać :roll: i mu powiedzialam, ze potrzebuje też czasu dla siebie
i on mi zaraz tak zamarudzil, ze to rzeczywiscie bez sensu, że my nei pasujemy do siebie, że on jest już za stary, i takie inne pierdoły :?
wkurzylam sie strasznie, ale potulnie spuściłam uszy i już byłam grzeczna
głupie to, nie ?? ale jestem z nim szczęśliwa, i w pewnym momencie, on sam zrozumial o co mi codziło, jak ja zaczełam sie czepiać że chce gdzieś wyjść.
Mam nadzieję, że wam tez sie ułoży, wszystko musicie sobie spokojnie wyjasnić. I poweidz mu ze go kochasz, że nie chcesz sie rozstać. Nawet jakby ci to dumy miało ująć.
Pozdrawiam :D
Hej Kitolka!Wcale nie głupie !!! Normalne. Po prostu Adam był w tym momencie ważniejszy od innych rzeczy, więc zawalczyłaś o to najważniejsze, co nie znaczy, że nie miałaś innych potrzeb (przestrzeń, znajomi, wyjścia, itd.).Cytat:
wkurzylam sie strasznie, ale potulnie spuściłam uszy i już byłam grzeczna
głupie to, nie ??
Wiesz, dumą to się akurat w tym momencie mało przejmuję :? ... . Bardziej się boję, że to go może jeszcze bardziej utwierdzić, że ma słuszne obawy - to normalne, że jeśli dwie osoby rozmawiają i jedna mówi "A", a druga "Ale przecież B", to ta pierwsza podświadomie szuka jeszcze bardziej przekonujących argumentów za "A". Dlatego w dyskusjach bardzo rzadko się zdarza, żeby ktoś został przekonany, a nawet jeśli został, to źle się z tym czuje bo ma odczucie jakby został pokonany... . Nieważne, chrzanię coś z pogranicza psychologii negocjacji... :roll: :roll: :roll: . Spać już lepiej pójdę... .
Zobaczymy jak się to wszystko potoczy... . Po prostu się z nim spotkam i porozmawiam... .
Dzięki :P , trzymaj się i ćwicz dzielnie :P !
Właśnie zauważyłam, że to już niedługo 2 lata na forum :). Ja... . Zobaczymy ile mniej kilosków będzie na liczniku w drugą rocznicę :)!
Strasznie nie mam czasu na ruch. Zaczęłam ćwiczyć rano - na razie króciutko - z 10 min ćwiczeń rozciągających.... .Może Weidera wieczorkiem wprowadzę, choć nie w pełnej wersji, tj. nie tyle powtórzeń ile podają pod koniec - zacznę od początku i będę zwiększać tak jak każą ale się zatrzymam w pewnym momencie. Żeby to było coś dla mnei wykonalnego... . No :evil: :P !
Peszko! Wiesz, myślę też, żeby się przenieść do centrum miasta, to bym wszędzie chodziła na nogach, jak dawniej. No i byłby czas na jakiś ruch kontrolowany czyli fitnes, na salsę, itd. Na tym zad... gdzie mieszkam to nic nie ma, a zresztą i tak bym na to nie znalazła czasu, bo do pracy na dojazd musze liczyć 3h/dzień no i prawie nigdzie nie wychodzę, bo potem nie mam jak wrócić... :(. Musze wyjść do ludzi :evil: !
W centrum drożej, ale chyba odrobię tę różnicę pracując parę godzin więcej w szkole albo dając jakieś prywatne lekcje, a i tak lepiej na tym czasowo wyjdę... . No i tak - będe coś szukać w centrum - tak zdecydowałam. Trza się brać za swoje życie :evil: a nie tak wegetować :evil: ! Boję się tylko trochę na kogo trafię - tu mam współlokatorów naprawdę OK.... . No nic; pomyślimy... . Mam nadzieję, że znajdę coś logicznego.
A ćwiczonka zaczęłam powoli - od tych rozciągających rano, żeby sobie nie narzucić czegoś czego nie dam rady zrobić czasowo... .
Masz rację, ja to zawsze chciałam opierać chudnięcie na ruchu - po prostu nie potrafię żyć o 1 marchewce i liściu sałaty. Zresztą znam takie dziewczyny - na niskokalorycznej jadą non stop a na pierwsze piętro wyjść to już dla nich ogromny wysiłek :wink: . Nie chcę tak. Właśnie się bawię w Nigellę, bo dostałam 3 cukinie. Stwierdziłam, że zrobię nadziewane warzywkami. Pierwszy raz od chyba paru lat użyję piekarnik :) - nigdy mi sie nie chciało dużo czasu spędzać na gotowaniu :roll: :wink: .
U mnie 66-67kg. Jak się zacznę ruszać to będzie lepiej :).
U Ciebie też spoko :). Tyle już osiągnęłaś :) !!!! a jeszcze więcej osiągniesz :) !
Dziś albo jutro rozmowa z M. Denerwuję się okropnie... . Widzisz? Już się poprawiam - smęcę Wam jakby krócej.... :? :wink:
Witaj Słonko!!
Wpadam tylko napisac, że myślę co tam u Ciebie, ale mój misiek mnie goni, więc nie popiszę. Mam nadzieję, że usiądę na chwilę dłuższą chwilę w środę to poczytam uważniej co się u Ciebie dzieje.
Tymczasem
1. Gratulacje i wszystkiego "odchudzonego" z okazji 2 latek na forum
2. Trzymam kciukasy!
Pa pa
No... . 4 godziny rozmowy... . Jest dokładnie tak jak napisał i jak Wam opisałam wcześniej... . Opowiedział mi to jeszcze. Porozmawialiśmy. Wszystko zostaje otwarte. Na dziś koniec - spotkamy się znowu i będziemy dalej rozmawiać... . Zobaczymy jak będzie... .
Smutno mi, że tak to wygląda, że nie jest tak jak bym chciała. Boję się, że chyba jednak stracimy to wszystko co moglibyśmy z M. mieć... . Z drugiej strony cieszę się, że to nie kategoryczny koniec; nie potrafię nie mieć nadziei... .
Dzięki ogromne za pamięć o mnie, Dziewczyny. Powtarzam się, ale naprawdę jesteście kochane... . Pa pa.
No to dziś dwa lata odkąd tu trafiłam. I - dzięki Wam - jest 14,6kg mniej... i 10cm w biodrach mniej... :) . W zasadzie ten ostatni rok to było takie utrzymywanie się na półmetku (rok temu ważyłam tylko kilogram więcej niż teraz). Przez ostatni rok wszystko się kręciło w okolicach 70kg. Jasne, że już bym chciała być laska, ale cieszę się, że tak się kręciło a nie inaczej, że o tych 81kg można zapomnieć i nigdy nie było nawet blisko niebezpieczeństwa jojo z nawiązką. Teraz chcę chudnąć dalej, choć w sumie gdy zaczynałam to moim marzeniem było 65kg... . W miarę odchudzania apetyt rośnie i teraz chcę 60kg :evil: :P :wink: ! Nie wiem, czy się uda, bo to dla mnie zupełna abstrakcja, ale mam nadzieję, że tak :D !
Na razie nic mi się nie chce i nic nie ma sensu, ale trzymam się. Nie zajadam emocji słodyczami. No, dziś było wprawdzie pół wafelka gdy mi już było strasznie źle, ale to pryszcz w porównaniu z dawnymi nawykami. Będzie dobrze. Staram się nie dać biedzie :). Dziś np. odebrałam buty do tańca i kupiłam słownik - w zeszłym tygodniu zaczęłam się uczyć hiszpańskiego.
No.
hej Cocci :D
czy m isei wydaje czy na wadze znowu trochę mniej ?? :mrgreen:
gratuluję i wagi i tych dwóch latek na forum :D
tak w ogóle to cieszę sei że znowu masz trochę wiecej czasu dla nas i mozesz wpadać nawet codziennie :D
fajnie z tym hiszpańskim :D
super język, zawsze mi sie bardzo poodbał, nawet kiedyś zaczęłam sei uczyc, ale na uczelni bardzo podniesli cenę za kurs, to powiedziałam papa i znowu nic nie umiem :wink:
ech, dzisiaj sie trochę męczylam z tłumaczeniem Adamowi do firmy, i jak sie okazuje, to chyba charytatywnie je robiłam, a już sei cieszyłam, że trochę kasy wpadnie :roll:
ale nie ma tego złego.... przynajmniej przypomniałam sobie jak to sie robi, bo już chyba wypadłam z rytmu :roll:
w czwartek idę na rozmowę kwalifikacyjna, drugi etap, trzymaj kciuki, może tym razem sie uda :wink: (w co ja szczerze wątpię, ale nie dam sie, i będę szukać aż znajdę :roll: )
co do M. :roll:
nie wiem co powiedzieć, no dobrze że to nie koniec, rozmawiajcie dużo, wszystko sobie wyjasnicie i nie będzie już niedomówień :D
życze wam obu jak najlepiej :D
tobie sie zamarzyło 60 kg na wadze a mi 53 kg :wink:
no miłego dnia :D
wieczora też :lol:
Peszka :D dzieki :D z twoim "wsparciem" na pewno mi sie uda :lol: 8)
aha, do lasku Twojego Dziecka, to wrzuc sobie do podpisu linka, to codziennie ktoś ci tam listka dorzuci, bo szukać go nikomu sie nie będzie chcialo :roll: tzn. mi na pewno sie nie będzie chciało :wink:
już dwa listki macie od wielkodusznej kitolki :lol:
jeden Cocci dostała i jeden dziecię Peszki :roll:
Peszka! Wiesz co Ci powiem? Czytałam Twojego posta i po raz pierwszy od wielu dni się naprawdę uśmiechnęłam :P ! Dzięki.
Ogniści Hiszpani mnie kompletnie nie kręcą - znasz już trochę moją historię i najnowszą, i tę dawniejszą żeby wiedzieć, że mi to się zawsze podobają nadwrażliwcy i emocjonalni popaprańcy :roll: :wink:...
Pod moją nutę pojęcz... . Rozumiem Cię doskonale. Tak myślę - znam doskonale to poczucie braku normalności i bezpieczeństwa, o których mówisz. Znajoma mi dziś mówi, że jeszcze kogoś spotkam i że całe życie przede mną, a dla mnie to wszystko g... prawda i na to "całe życie" patrzę z niechęcią, bo co to za życie samemu... .
Nawet se już kiedyś myślałam tak, czy samotnej osobie dadzą zaadoptować dziecko... . Ale potem skojarzyłam, że lepiej, żeby takie trafiło do rodziny a nie do samotnej osoby, choć może jeden rodzic to i tak lepsze niż dom dziecka.
Hiszpańskiego to mi się rzeczywiście w pewnym momencie odechciało przy tej całej sytuacji z M. Tzn. to jest tak, że ja się już dawno chciałam nauczyć, ale sobie w końcu zaplanowałam i się na lekcje umówiłam właśnie ostatnio (jeszcze przed urlopem), bo tak rozmawialiśmy z M. dość niedawno, że może byśmy gdzieś pojechali razem w jakieś hiszpańskojęzyczne rejony - to mi dało kopa żeby się z tym hiszpańskim wreszcie zorganizować. No a z tym co teraz to mi się tej nauki odechciało kompletnie. Ale stwierdziłam, że musze znaleźć w sobie siłę i żyć a nie wegetować. l nie porzucać wszystkiego dlatego tylko, że czuję, że coś nie ma sensu albo że przywołuje wspomnienia... .
Dzięki za listki - powiem Ci, że sprawdzam co chwila normalnie i się jak durna cieszę z każdego nowego listka. Cel fajny, ale też dla mnie osobiście to tak jakby... wiesz... jakby takie trochę potwierdzenie (pewnie irracjonalne), że może nie jestem sama, że może czasem ktoś pamięta o mnie, że ktoś zada sobie trochę trudu żeby mi sprawić przyjemność, itd.
Kitolka! No, coś w tym jest co pisze Peszka a propos 53kg. Nie zajmuję zdania, bo dla mnie sama liczna to kompletna abstrakcja, a jeszzze jak sobie przypomnę, że jesteś ładnych parę cm wyższa ode mnie... . To jaki Ty bedziesz miała wtedy BMI?
Na mojej wadze rzeczywiście trochę ruszyło, choć minimalnie (może baterie się w niej po prostu kończą ;-) ). No, ale nie jest to na pewno te 68kg, o które zahaczałam jeszcze ze 2 miesiące temu. Raport wyjątkowo dziś nie jutro, bo mi na forum 2 latka stuknęły :)!
Też się cieszę, że Was częściej widzę.... ekhm... czytam, znaczy się. Trochę się skończy od września, bo wraca mi szkoła popołudniami, ale już zdecydowałam, że muszę mniej pracować a mimo wszystko się jakoś wyrobić z kasą, bo długo bym nie pociągnęła na takich obrotach jak przed chorobą :? .
No, mi hiszpański tez się już od strasznie dawno podobał :) !!! Strasznie fajnie brzmi. I tyle ludzi go na świecie używa!
Podziwiam Cię z tłumaczeniami - ja Ci już kiedyś pisałam, ze niczego tak bardzo nie nienawidzę jak robienia tłumaczeń. Każdy kto się za to zabiera jest dla mnie herosem :P !
Jasne, że będę trzymać kciuki z a Twoją rozmowę kwalifikacyjną :P . Jak drugi etap to naprawdę fajnie :). Nie wiem tylko skąd to szczere powątpiewanie... - kompletnie tego nie rozumiem. Jesteś dobra i tyle :D !
Co do M. - coś mi w jego twarzy mówiło przy pożegnaniu, że wprawdzie umówiliśmy się na ciąg dalszy rozmów, ale że on już nad tym wszystkim krzyżyk postawił, że nie wierzy, że mu się te wszystkie obawy rozwieją, choć chciałby żeby się rozwiały. Może to tylko moja paranoja. Mam nadzieję, że to tylko moja paranoja... . Nic więcej nie mogę zrobić. Tzn. może mogę, ale nie wiem o tym... . No, takie życie.
Dietkuj tam, dietkuj grzecznie (niekoniecznie do 53 kg :wink: :roll: ).
Zmykam do spanka, bo ostatnio cały czas jestem strasznie zmęczona... . W śnie odpoczywam... . Ukojenie takie.
Słodkich snów Wam życzę :P !
Dziewczyny! Na lasek można oddać tylko 1 kliknięcie dziennie (trochę tak jak z Pajacykiem). Ja kilka razy zaglądam, ale to tylko po to, żeby sprawdzić czy mi od kogoś nie przybyło :roll: :wink: . Myślę, że tylko jedno kliknięcie się liczy na którykolwiek lasek (nie da się obdzielić kilku lasków naraz). Tego, że się nie da obdzielić kilku lasków nie jestem pewna (właśnie weszłam na lasek Twojego dziecka i ma już 3 listki, więc niby by pasowało, że swój, od Kitolki i ode mnie), ale tak by chyba nie miało sensu dla firmy, która sponsoruje datek na tę Amazonię - to może na wszelki wypadek klikaj dziecku a nie mnie. Dla małej to na pewno bardzo ważne i fajne, a ja stara to se wytłumaczę :? :roll: :wink: .
hej,
a gdzie to kliknać trzeba, żeby listek dodać? bo jakoś nijak nie mogę tego zrozumieć, a szukać instrukcji mi się nie chce :oops:
pozdrówka, i dobrego humorku życzę
Peszka :lol:
Ago sie zwyczajie rozleniwila, nie chce jej sie pisać, i dla jaj wkleja wszędzie emotikony
uweirz, nic jej nie napisałaś nie takiego, wiem że ona cię bardzo lubi :D i twoje mądrości przemądrzałe też :P :wink:
nom Cocci :D caluski :D
nie mam czasu pisać wiecej, potem coś pogadam :D
Hej Dziewczyny :)!
Justa! Jest tak jak pisze Peszka, czyli wystarczy kliknąć w słowo "TUTAJ" w moim opisie i Cię przeniesie wprost do lasku :P ! I od razu już wtedy zalicza Twoją wizytę i pojawia się 1 listek więcej :D . Dzięki, że o tym pomyślałaś i się spytałaś :)!
Kitolka! Jasne - Ty i tak jesteś niesamowita, że tak dla każdego znajdziesz chwilkę :P !
Peszka! No jeśli tak jest z listkami to super - Twoje Dziecię ma ode mnie klikanie codzienne jak w banku :)! Choć, kurczę, to by trochę nielogiczne było, bo by można było naklikać mnóstwo i zebrać te pieniądze od sponsora. Ale no może tak jest :)!
M. - no smutno i pusto okrutnie ... . Choć staram się myśleć pozytywnie - może to jednak się uda postawić :P ...
Jednak ludzie są różni - dziś mi koleżanka mówi, żebym się z nią gdzieś wybrała na imprezę, że może kogoś poznam, itd. Chciała dobrze, ale ja zrobiłam wielkie oczy - nagle mam zapomnieć o M., założyć, że już koniec, a poza tym tak w mgnieniu oka zapomnieć te ostatnie pół roku, przestać czuć cokolwiek do M., wymazać, zmyć, i pójść szukać faceta... - ? Zgłupiałam kompletnie na tę jej propozucję... . Przecież nawet gdybym nie-wiem-kogo spotkała to i tak kto inny jest dla mnie ważny... . Czy to ja czegoś nie rozumiem :? :? :? ?
Samotność: nie planuję tego. Mam nadzieję, że tak nie będzie. Tak po prostu rozważam różne scenariusze życia... . Wiem, że to nie koniec świata, nawet jeśli teraz czuję, że jest... .
Hiszpański: ja się go i tak chciałam nauczyć. Plany z M. sprawiły, że w końcu się zebrałam teraz a nie np. za pół roku. Ale to nie tak, że tylko dla niego/przez niego.
Indianin - ale ja chcę POLAKA :P :oops: ! Broń Boże nie przez jakiś nacjonalizm - Polacy są po prostu najsuperfajniejsi :P :P :P !
Uśmiechnęłam się na te certyfikaty z niemieckiego, bo ja też mam z niemieckiego i francuskiego - była z nimi jazda (szczególnie z tym niemieckim) choć te akurat żaden nie "przez" chłopa :wink: .
No, z tego co opowiadasz czasem to widać jasno, że DNA Twojego Dziecięcia niczego sobie - super masz tę małą :P !
Z koglem moglem uważaj - ja tak sobie kręciłam wieczorkami z cukrem na gardło i do tego trochę spirytusu - waga poleciała w górę jak się patrzy... :?
Kuruj się tam, pozwól organizmowi wypocząć, wyspać się (jeśli to możliwe, ale na razie masz chyba wakacje, nie?) i zdrowiej nam szybko :D !
Spytaj ago jak jest - po co masz się martwić :). Rozumiem Cię, bo ja też się tak od razu boję w takich sytuacjach, że coś zawaliłam, ale pewnie jest tak jak Ci napisała Kitolka :P
Zmykam spać :)
PS. Możliwe, że znalazłam tanie lokum bliżej centrum - 200m od jednego z moich miejsc pracy :). Tzn. znalazłam na pewno (budynek należy do mojego pracodawcy), ale nie wiem, czy akurat ja dostanę przydział - podanie zaraz piszę i się dowiem we wrześniu :P . Super by było, bo bym miała blisko i łatwiej by mi się było wyrobić ze wszystkim :P . No i do rynku na tyle blisko, że będę mogła wyjść trochę do ludzi :P ! Kurcze, aż się boję nakręcać, bo potem dadzą ten pokój komuś innemu i mi będzie przykro... .
Nic, zobaczymy :D . Idę spać, a przed snem włączam wizualizację :wink: :P !
:P :P :P :P :P Dobrej nocki :P :P :P :P :P
PS. Sprawdziłam na innych laskach - nie wiem jak zliczają liczbę odwiedzin żeby przekazać pieniądze, ale rzeczywiście dodawać listków można różnym lasom w danym dniu. Supcio :P ! Zakasuję rękawy i będę pykać codziennie i u Twojej Małej, i u siebie, Peszko! :P
to skoro wystarczy kliknąć w linka to chyba nawet udało mi się Wam dodać po listku :D
a tak wogóle to dobrego humorku Wam życzę babeczki, lekkiej głowy bez zbytniego główkowania o facetach :D
ceść Cocci :D
u mnie na gimanstyce Jarominek powklejał linki do tych cwiczen których szukałaś :D
pooglądaj sobie :D
aha, a z tą wagą 53 kg :lol:
to na zlość dziewczynom, bo sie czepialy wagi 55 kg :twisted:
oczywiście nie mam zamiaru dążyć do tak niskiej wagi, głupia nie jstem, ale niech je pokłuje w oczy :wink:
a 55 kg to moje marzenie i nic tego nie zmieni, wiem jak wyglądałam w dorosłym życiu z taką wagą, i wiem że nie było to anorektyczne :?
53 też wązyłam, i tez było ok.
nom to by było na tyle
daj znac potem jak sprawa z M. sie rozwija :D :roll:
miłego dnai :D
Dzięki Justa! :P Za listki. I za dobrą radę o facetach - tylko żeby to się dało tak nie myśleć jak się nie da :roll: :wink: .
Peszko!Już macie ponad czterdziechę :P !Cytat:
Mamy juz 25 listkow
Wiesz co, na pewno nie umiem, ale i po prostu nie chcę. Ja chcę być z M. Pewnie nie będę, ale nie potrafię nie mieć nadziei - jeśli nie jest zamknięte to jest jeszcze otwarte i wszystko się może zdarzyć. Wiem, że szanse na to niewielkie, ale są. Choć nawet gdyby ich nie było, to uczuć się nie da wyłączyc jednym guziczkiem.Cytat:
Strasznie jestes wymagajaca: Hiszpan - nie, Indianin - nie, nic tylko Polak i Polak.
Rozumiem Cie doskonale z tym, ze nie mozesz myslec teraz o kims innym niz M. Tyle czasu spedzonego razem, marzen o wspolnym dalszym zyciu, a tu nagle przestawic sie z tego wszystkiego na inna osobe?
Mnie najtrudniej się pogodzić z tym, że być może nie będę z osobą, z którą bardzo chcę być. Przyzwyczajeń nie rozpracowywaliśmy aż tak bardzo, bo nie mieszkaliśmy razem, ale poglądy i owszem, i to od początku bardzo dużo bardzo ważnych spraw. I może właśnie tu był wielki błąd - może te wszystkie częste rozmowy zaraz na początku o poglądach (a więc i różnicach) tak go osłabiły i sprawiły, że zaczął mieć wątpliwości czy nasz związek ma sens zanim ten związek miał szansę tak na dobre zaistnieć. Ale z kolei gdybym z nim o tym wszystkim nie rozmawiała zaraz na początku to nie wiem czy bym się w ogóle otwarła na uczucia. Ja nie zdawałam sobie dotąd w ogóle sprawy z tego, że można zablokować uczucia. Moje były kompletnie zablokowane dopóki nie poczułam się bezpieczna z M. Poczułam się bezpieczna pomimo tych różnic między nami, ale jednak musiałam te wszystkie tematy wyciągnąć i te różnice poznać żeby się poczuć bezpieczna... :? .Cytat:
Mnie najtrudniej byloby pogodzic sie z faktem, ze znow bym miala z kims przechodzic docieranie sie i te wszystkie perturbacje wynikle z tego, ze jednak mamy rozne przyzwyczajenia i poglady.Mysle, ze nie bylas jeszcze na tym etapie, wiec moze to i dobrze.
Wiesz, w moim przypadku ta wiedza nawet nei była jednoznacznie przykra. Za to uświadomiłam sobie, że nawet nie mam jeszcze pojęcia jak mało wiem o związku z drugim człowiekiem... . Ile błędów popełniłam przez niewiedzę. Osłabia mnie jak sobie pomyślę ile popełnię w przyszłości jeśli jeszcze będę w stanie się na kogoś otworzyć - a z obecną wiedzą jeśli się otworzę to będą temu towarzyszyły naprawdę ogromne obawy... .Cytat:
To jest makabra, to jest oplacone bolem, siniakami na duszy i czestokroc nowa wiedza na swoj temat, taka dosc przykra
Chyba tak i jest... . Wycofanie - nie wiem czy to tylko kwestia tego, co jest możliwe. Jeśli jedna z osób tak zdecyduje to druga nie bardzo ma inne wyjście.Cytat:
Droga przez meke, ale jak to sie przejdzie, to wycofanie sie juz nie jest chyba mozliwe.
Bo sie tego nawet nie chce. Czlowiek czuje, jakby zjadl z ta druga osoba beczke soli. To sie staje niezwykle cenne, ale tez i sama mysl o kolejnej beczce soli... Nie nie nie...
Moze to ja jestem taka trudna i dlatego tak to widze, nie wiem.
Ja po prostu nie chcę się wycofywać. Niewiele wiem, ale WIEM, że jesteśmy z M. osobami, które - choć na pewno nie zawsze bez trudu - dadzą sobie radę ze wszystkimi trudnościami i różnicami między nami. Ale M. nie jest pewien że on będzie potrafił, więc się boi, że jeśli zwiąże się ze mną to mi może kiedyś bardzo pochrzanić w życiu i wtedy sprawi mi jeszcze większy ból niż gdyby teraz zdecydował o rozstaniu. Bardzo nie chce mi sprawiać bólu, a ponieważ nie jest pewien czy by mi nie sprawił nieporównywalnie większego bólu w przyszłości, chce mnie przed tą możliwością ochronić i jest bliski wyboru mniejszego bólu teraz... (koniec luźnego cytatu z M.). Wiem, że to wszystko brzmi strasznie zagmatwanie, a może o trochę jak wymówka żeby się wykręcić, ale z jego strony to nie jest wymówka. On naprawdę tak myśli. Tylko straszna szkoda, że tak myśli... .Chyba ani jedno, ani drugie :? ... . Ale po prostu pobyłaś ze mną i mi trochę poopowiadałas jak to widzisz, a to mi pomogło. Dzięki...Cytat:
No dobra, dosc, bo nie wiem, czy Cie pocieszylam czy podlamalam.
No, pokaleczone trochę, ale ciągle jeszcze mam nadzieję, że to nie rana, że się ułoży... .Cytat:
Moze gmeram Ci patykiem w swiezej ranie, zamiast pomoc w zalozeniu opatrunku, kurde...
Nie pogmyrałaś. Opowiedziałaś co sądzisz o takich ranach, bez gmyrania :wink: .Wróciłaś do ćwiczenia - łażenia po schodkach? :D :wink:Cytat:
Mialam isc na schodki i marudze jak na razie przy kompie.
Ale po wakacjach pd razu weekend :P!Cytat:
No coz, w sumie ostatni dzien wakacji...
Buuuuuuuuu...
Kitolka! Wielkie dzięki za "załatwienie" linków :P :P :P . Teraz muszę zmykać do pracki (jestem w domu, ale muszę jeszcze coś porobić), ale jak tylko skończę to zaraz zerknę na te linki - już się nie mogę doczekać :P !
Waga - skoro wiesz już jak to jest z 55 i jest tak fajnie no to pewnie - dąż do celu, a ja Cię będę dopingować i trzymać za Ciebie kciuki. Ja jeszcze nie wiem jak to jest ważyć 60 kg jako dorosła osoba (stąd 65 kg było dla mnie pierwszym i niewyobrażalnym marzeniem, które zresztą już prawie osiągnęłam :P !), ale na pewno będzie super :D ! Może kiedyś się nawet pokuszę o coś dalej, ale o tym w tej chwili pomyślałam po raz pierwszy w ogóle. Zobaczymy. Na penwo to musi być waga, którą da się utrzymac tak w miarę normalnie - bez obżerania się, ale i bez myślenia non stop o burczącym brzuchu i odmawiania sobie wszystkiego :D !
Dobra, zmykam już lepiej do tej roboty... :roll: :?
Pa pa :P - miłego weekendu :P :P :P !
Hej Peszko! :P
Nie mogę teraz za bardzo pisać, ale spytam tylko, bo mnie ta kwestia (ze względów oczywistych :roll: :wink: )interesuje:
Jak ?!?!?Cytat:
Zamieszczone przez peszymistin
hej,
to dorzucę trochę swojej prywaty: ja mniej więcej przez 1,5 roku słuchałąm o tym, że nie ma sensu rozwijać naszego związku, bo są między nami różnice nie do przeskoczenia, że dla mojego dobra lepiej to wszystko wcześniej skończyć itp. To ja byłam osobą przekonującą, że jednak wszystko się da jakoś poukładać. I teraz jesteśmy razem, i jest dobrze, ale nie mogę powiedzieć że czasami w czasie jakiejś awantury przypominającej II wojnę świato nie myślę sobie o tym po co ja się tak upierałam przy tym, że jesteśmy dla siebie stworzeni :wink:
tak to napisałam i sama nie wiem po co, i czy wysyłać, czy nie, ale niech tam. wysylam
pozdrówka, trzymam kciuki za pozytywny rozwój spraw sercowych (z M. lub innym polakiem), w zależności od tego co Ci pisane Cocci
Justa! Dobrze, że posta wysłałaś. I dzięki, że mi tak dobrze życzysz :D .
Myśmy z M. czasem mieli różnice zdań (normalne), ale w sumie przez pół roku ani razu nie było nawet jakiejś ostrzejszej wymiany zdań, nie mówiąc już nawet o kłótni. No, ale to pół roku - może później byłoby inaczej.
Ja trochę dlatego zostawiam decyzję w rękach M. - nie upieram się, bo chcę żeby zdecydował całkowicie tak jak on tego chce. Ciężko mi go nie przekonywać, ale nie chciałaym żeby kiedykolwiek mógł nawet pomyśleć coś w stylu "niepotrzebnie się dałem przekonać". No i przede wszystkim chcę wiedzieć, że jeśli będziemy razem to dlatego, że on sam sobie to przemyślał i też tego chce bez żadnych "nacisków" z mojej strony.
Peszka! Tak tylko zapytałam jak to zrobiłaś - jasne, że każda sytuacja jest inna, choć rzeczywiście chciałam usłyszeć jak to było u Ciebie. Tak przecież rozmawiamy - nic mi nie radzisz jakoś specjalnie bo się przecież nie da - i sytuacje, i ludzie się bardzo różnią... .
Mogłaś mieć z moich opowieści wrażenie, że to koniec, bo tak to pewnie przekazałam. Piszę o nadziei, ale widzę, że pewnie nic z tego nie będzie - cud by się musiał zdarzyć w myśleniu M.
Serio myslisz, że jesteśmy takie różne? A mi się nieraz wydaje, że strasznie podobne. No, oczywiście pomijając fakt, że jestem mądrzejsza od Ciebie, hihi :wink: (skąd ten pomysł, tak w ogóle :? ?)
Jakoś tak nie opowiadałas ostatnio o schodkach, więc nie wiedziałam, że dalej działasz.
A ja dziś podliczyłam, że w sierpniu na słodycze (głównie wafelki i lody) wydałam.... 60-70zł.... :oops: . Łatwy to czas nie był, ale mi się w sumie wydawało, że ostatnio mniej słodyczy jem.... :oops: . Kasy nie mam i schudnąć chcę, a tak daję w pewną część ciała. Dziwię się w ogóle jak to się dzieje, że nie tyję przy takiej ilości pochłanianych słodyczy... . A i jak bym się przypilnowała to pewnie z kilo by dodatkowo w miesiącu poleciało a nie tak się kisi z tą wagą... .
Muszę to jakoś obciąć. Wacam do specjalnej portmonetki z pieniędzmi słodyczowymi :? ... .
Listki - no, rosną :P . Twoja Córa w weekend ma ode mnie jeden, w tygodniu dwa - raz klikam w pracy a raz w domu :P !
Nic, wracam do roboty... :?
Ech, idzie mi jak krew z nosa.... :? ... . Jednak sobota powinna być nie na pracę zawodową a na ogarnięcie mieszkania (jeśli ktoś ma ochotę :wink: ), pranie, sprzątanie, zakupy gotowaniowe i ew. gotowanie (jeśli ktoś ma czas gotować tylko w weekend :roll: ), a także (a może przede wszystkim) na różne odstresowujące głupotki. Ale jest OK.Cytat:
Zamieszczone przez peszymistin
Może :P . Choć zawsze mi się wydawało, że to prawie zawsze łagodna forma powiedzenia: "nie chcę już być z Tobą"... . A tu proszę - :? . U M. to jest jeszcze kwestia tych obaw o różnice - te wszystkie rzeczy, które tak pieczołowicie wyciągałam na światło dzienne o mnie i o nim :( .Cytat:
Sluchajcie, a moze nam sie wydaje, ze to takie niezwykle, a ten proceder jest wsrod facetow popularny, co?
Ja mam tak jak ty... . M. jest "stuknięty", podobnie zresztą jak ja - pisałam tu już zresztą, że mnie to zawsze ciągnie do emocjonalnych popaprańców :wink: (ciągnie swój do swego :wink: ). A takie: "nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie" to chyba są rzeczywiście jakieś kompleksy i/lub strach, że później ten niby "lepszy" partner nami wzgardzi, odrzuci, albo zwyczajnie zacznie podchodzić do nas z niechęcią. I/lub my do siebie samych też. Nikt nie chce być gorszy lub czuć się gorszy. Natomiast każde z nas ma jakieś tam doświadczenia życiowe, które są czasem trudne i mogą podkopywać naszą wiarę w siebie samych... . A ludzie, którzy do tego podchodzą do siebie i innych z poczuciem odpowiedzialności, mogą właśnie tak a nie inaczej zareagować w związku ze swoimi obawami.Cytat:
Niemniej jednak jest stukniety, kompletnie. Mnie nie przyszloby do glowy, ze moglabym zejsc komus z drogi, zeby byl szczesliwszy. Co ja, kurde, jakis ptwor jestem, czy co? Usunelabym sie z zycia tylko komus, kto mnie nie chce i wiedzialabym, ze tak jest.
No, to mam podobnie jak Ty. Ja bym się po prostu starała być jak najlepszą mamą... . Czasem też się zastanawiam czy będę dobrą mamą, czy dam radę być taka jak potrzebuje tego dziecko, bo może jestem leniwa niecierpliwa, czy coś tam jeszcze innego. Ale nigdy bym z powodu tych wątpliwości nie zrezygnowała z posiadania dziecka. Po prostu starałabym się być jak najlepszą matką, z całą świadomością swoich niedociągnięć (Bree to ja nigdy nie będę, o czym mi Mama - z troski, nie przez złośliwość - nie raz przypominała).Cytat:
Mma kolezanki, ktore postanowily nie miec nigdy dzieci, bo sie nie nadaja na matki, beda toksycznymi rodzicami. To jest podobne. One jkuz zdecydowaly, ze dla pewnych istot na tym swiecie byloby lepiej ich nie znac. Oj, gadalabym o tym pol godziny. Niektorzy zbyt wiele mysla o sobie i tyle.
No, staram się być dobra - często mi nie wychodzi. A myśleć to myślę może czasem za dużo (zresztą tak jak M. :roll: ). Nie zawsze to wychodzi na dobre, choć mimo wszystko wolę myśleć za dużo niż za mało. I może tylko mi się wydaje, że wiem, czego chcę :? :wink: . Sama nie wiem. Nie ma chyba idealnych rozwiązań i idealnych ludzi... .Cytat:
Z ta madroscia to chodzi o to, ze wiesz czego chcesz, pomyslisz, zanim zrobisz, a przede wszystkim jestes dobra. Ja jestem egoistka i tyle, poddaje sie instynktownym impulsom, ranie ludzi itd.
Zupełnie nie odebrałam Cię jako egoistki - :shock: . Coś tu chyba nie do końca tak jest jak piszesz :P ! Zresztą trochę egoizmu też potrzebne w życiu. Myślę też, że jeśli nawet ranimy innych to tak naprawdę zawsze przez własną słabość, własne niezrozumienie pewnych zachowań i procesów, a wreszcie przez swoje własne zranienia a nie ze złej woli... . Tak myślę... .
No :P .
Cocci :D
głupie pytanie, ale teraz mi sie przypomniał twój dawny dylemat :roll:
zdecydowałąś sie na depilację brwi ??
ciekawa jestem :lol:
dobrych snów :D
Kitola! No tośmy się minęły z informacjami. Brwi regulowane (zwyczajnie, pensetą; nie jakaś inna depilacja) :P . A skąd Ci się to tak przypomniało - :shock: :wink:
Peszka! Poszłaś pobiegać? :evil: :wink:
Ja dziś nie ćwiczyłam - dzień na prochach i czekoladzie (@). Tyle co do siostry się przeszłam i podebrałam jej kilka ciuchów. A chronologicznie to ona najpierw przyszła do mnie i podebrała kilka moich: ja schudłam trochę, więc wchodzę w jej ciuchy a ona świeżo po ciąży i porodzie, więc wchodzi w moje ciuchy sprzed odchudzania :roll: :wink: .
Jak to nie jesteś altruistką?! A kto czyta te wszystkie moje bzdenne (= bzdetne + denne :oops: :wink: ) wypociny i na nie litościwie odpisuje :roll: :wink: :P ?!
Tak po cichutku Wam się przyznam, że się zabierałam za robotę cały weekend i w końcu nic nie zrobiłam do pracy i mam z tego powodu kaca moralnego... . I wstyd jutro będzie przed innymi. W sumie to oni zawalili, bo mi dali robotę na wczoraj, która powinna być robiona przez parę tygodni, ale pewnie będzie na koniec, że przecież oni swoje zrobili tylko ja nie stanęłam na wysokości zadania i nie zrobiłam w te dwa dni dwutygodniowej roboty... . Ech, nic to... . Może jeszcze teraz siądę i coś mi się uda pchnąć, choć podle się czuję (na p/bólowych źle, bez nich tez niedobrze).
Jeszcze mi szwagier namieszał, bo ja już sie w sumie naprawdę zbierałam z tymi przenosinami do centrum Krakowa, a on mi teraz mówi, że przecież ja tak bardzo chcę mieszkać na swoim (czyli tu gdzie teraz) i że to jest dla mnie zły pomysł z tą przeprowadzką. Najgorsze, że coś w tym jest - ja naprawdę nie chcę już zmian.... . Z drugiej strony muszę się wziąć za swoje życie, wyjść do ludzi, zorganizować się. A z tego zad...pia to mogę sobie nafikać... . I dlatego się chciałam przenieść, choć czuję się bezpiecznie i u siebie tu gdzie jestem (wydaje mi się, ze w ogólnym rozrachunku przeprowadzka byłaby lepsza; jeśli coś by było nie tak, to po pół roku zawsze mogę wrócić do swojego obecnego pokoiku).
Ech. Kurdę :evil: :?
Dla paranoików? To ja też poproszę jedno miejsce. Tylko żeby mi było daleko, drogo i bez śniadania, bo kompletnie nie mam kasy i spać ostatnio nie mogę... .
Sorry, nie jedno miejsce tylko cztery, bo przecież jeszcze dla mnie i dla mnie :roll: . Czwarte będzie na zapas (= większa szansa, że choć jedno się trafi bez śniadania i dostatecznie drogo i daleko... ).
Z góry dzięki. Au re-sehen.
Hej Cocci :D
wiesz, ja osobiście nie lubię zmian :roll: tchórz jestem, przyznaję się do tego. A z drugiej strony rutyna mnie dobija. I tak sie miotam, zmiana mnie przeraża, a brak zmian zabija :roll: i weź tu dogodź Kitoli :roll:
no co do brwi to Ci już chyba Peszka wszystko najlepiej wytłumaczyła :lol:
ależ sie uśmiałam :lol:
ja już chyba zaraz idę spać
zła jestem, bo nikogo nie ma na forum :roll:
mam ochotę poplotkować, a nie mam z kim :roll:
juz nawet piszę do nowych ludzi, a ich okazuję sie, że też nie ma :?
dobranoc :D
Kitolka! No ja też, tak strasznie potrzebuję mieć coś stałego, coś co sprawi, że choć po części się poczuję bezpiecznie... . Mieszkanie u siebie mi to trochę daje, mimo że nie mieszkam sama - ze mną w tym mieszkaniu mieszkają jeszcze 3 osoby, ale oni się już znają sto lat, są dużo młodsi i w ogóle. Znamy się i sympatyczni są, ale to tyle... .
Z drugiej strony przenosiny oszczędzą mi 2-3 godziny dojazdu dziennie, oszczędzą mi porannego podgrzewania i pakowania jedzenia do pojemników, a potem noszenia tego wszystkiego ze sobą cały dzień razem z ciuchami do przebrania, bo jeśli już gdzieś chcę wyjść z ludźmi, to muszę się po pracy u kogoś na mieście wykąpać po całym dniu i przebrać... . I takie tam. Jakoś tak mi się wydaje, że może i czas oszczędzę jeśli się przeprowadzę, i łatwiej mi bedzie do ludzi wyjść, pójść może z jakąś koleżanką na fitness, itd.
Z trzeciej strony z niechęcią myślę o przenosinach, pakowaniu, kombinowaniu jak to zrobić żeby kolejne miejsce było choć trochę przytulne... .
A i jeszcze parę dalszych stron by się znalazło... .
No, sama nie wiem... . Tak myślę, że może by spróbować - jeśli mi się nie spodoba to już po pół roku będę mogła do siebie wrócić nawet jesli podnajmę komuś mój obecny pokój, bo jedna z osób mieszkających teraz ze mną się wyprowadza od półrocza. Może warto na te pół roku spróbować i zobaczyć jak to będzie - ? :?
Brwi - pamiętasz że się bałam jak to będzie i czy to utrzymam, ale nie ma zupełnie problemu :)
No to co tak wszystkich wywiało, że se nie miałaś z kim pogadać - ? :?
Peszka! Za miejscówkę dziękuję. Ale czy aby na pewno za droga.... - :? :wink:
Dziś wróciłam do drugiej pracy po przerwie - fajnie :). Oczywiście mi dziewczyny rozpisały grupę M. - powiedziałam, żeby zmieniły. Widziałam się z nim (równo skończyliśmy i wracaliśmy razem bo mieszkamy w tę samą stronę), ale znowu by była przydługa opowieść, więc Wam oszczędzę... . Ale fajnie wrócić do uczenia :P !
W astroghę tez klikam, ale ta Twoja Mała to już chyba całą szkołę zaprzęgła do klikania :roll: :wink: . Nie wiem czy moje skromne dwa listki dziennie dla niej nie zginą w tym gąszczu - przybywa jej listków w niesamowitym tempie :D !
Dobra, zmykam spać bo jutro rano wstaję. Jeszcze tylko rano środowy raporcik wpiszę jeśli zdążę.
Pa pa :P !
Środa: 66,4kg :arrow: 65,6kg
Oczywiście nie narzekam :wink: , ale coś podejrzanie mało, więc zaliczam do 66,0kg i zobaczymy jak będzie w przyszłym tygdniu.
Miłego dnia (i jutra, bo będę dopiero w piątek chyba). Pa pa :P !
hej Cocci :D
gratuluję wagi :mrgreen:
bardzo się ciezę, żę spada :D
moja też już zaczyna spadać, po kolejnym mikrojojo :roll:
dzisiaj nawet poćwiczyłam :lol:
zaraz się kubuś obudzi i koniec będzei pisania :roll:
ale dobre i to :D
miłego dnia :D
aha, z tym mieszkaniem, to faktycznie masakra z tymi dojazdami, może faktycznie dobrze byłoby chociaż sprobować sie przeprowadzić, jak Ci będzie źle, to sobie wrócisz na swoją "samotnię" :wink:
pisz o M. , ja tam sobie elaboraty mogę czytać. Raczej się nie wypowiadam, bo wolę nie chlapnąć czegoś niewłasciwego :wink:
poza tym uważam, żę w takich sprawach należy raczej wysłuchać niż doradzać.
ojej, ależ sie rozgadałam, no prawie jak Twoje ekspesiki wyszło :lol:
Hej :)!
Kitolka! Dzięki za pamięć i za "eksssspresik" :D !
Podziwiam Cię z tym ćwiczeniem... :P ! Ja teraz zaczynam mieć mniej czasu... :oops: . W tym tygodniu nie ćwiczyłam wcale - od poniedziałku trzeba było okropnie wcześnie wstawać, potem byłam na wyjeździe służbowym (właśnie wróciłam), a w niedzielę będą chrzciny w rodzinie, więc ten tydzień i zabiegany jest, i dietetyczny za bardzo nie będzie :? ... . Ale postaram się pilnować tak w miarę, żeby nie było całkiem chały. A od poniedziałku porządniej :D !
Dorze, że jojo było mikro i waga u Ciebie leci :P ! Moje gratulacje :P ! Trzymam kciuki i kibicuję Ci ostro :D !!!
Przeprowadzka - stwierdziłam, że nie mam siły i przekonania żeby o tym decydować. Niech się samo zdecyduje: jest więcej chętnych a tylko jedno miejsce tak naprawdę, więc złożyłam podanie i jeśli ja dostanę ten pokój to się przeprowadzę a jeśli nie to nie trzeba będzie więcej podejmować decyzji - samo się zdecyduje... .
Jakoś tak z decyzyjnością u mnie przez tę sytuację z M. ostatnio beznadziejnie. W zasadzie we wszystkim. Nie dziwię się, bo skoro uczucia mówią, że ja jestem beznadziejna i do niczego, a cała reszta mojej rzeczywistosci też jest bez sensu, to żadne decyzje tego bezsensu nie są w stanie zmienić (wiem, wiem: tak nie jest, czas uspokoi wszystko, nie pierwsza i nie ostatnia w takiej sytuacji, ale ta wiedza to nie powiem na co się zdaje).
A z przenosinami to tak w ogóle wiele niewiadomych i jeszcze więcej za i przeciw. I to czasem nie wiadomo nawet czy jakiś argument jest argumentem "za" czy argumentem "przeciw"... . Np. teraz mieszkamy z M. w tę samą stronę miasta ze szkoły, więc jeśli się przeprowadzę to już nie będziemy razem wracać po zajęciach. Te nasza wspólne powroty to zwyczajne "nieumawiane" okazje do spotkania. Bardzo za nim tesknię i bardzo nie chcę z tych spotkań rezygnować. Mam też pewnie małą nadzieję, że m.in. przez takie zwykłe przebywanie razem coś się będzie miało szansę wyklarować między nami i może w dobrą stronę... . Nie wiem czy by się ułożyło, ale jeśli się ze mną nie będzie widywał to na pewno się nie ułoży :? . Z drugiej strony może już nigdy się nie ułoży i właśnie lepiej, żeby się z nim nie widywać, nie oglądać się za siebie i nie żyć nadzieją. Wtedy takie przenosiny by mi jeszcze wyszły na dobre. Ale tego nie wiem. Nie wiem jak będzie, jakie są szanse żeby się ułożyło. Nie jestem M., więc nie wiem, co przeżywa, co się w nim dzieje, choć próbował mi to wszystko jak najpełniej przekazać... . Zresztą przyznał, że on sam jest w tym wszystkim pogubiony i nie wie co i jak, więc bycie nim i tak by mi nie dało odpowiedzi na pytania.
Chyba dlatego też jest mi ciężko podjąć jakąkolwiek decyzję, bo cokolwiek bym zdecydowała to będę się potem dręczyć czy czasem nie zrobiłam źle. Zostawiam więc sprawę przenosin fortunie.
Peszko!Ja troszkę i tak będę na pewno pisać, ale to, że "możesz czytać" o M. nie znaczy, że mam Tobie czy komukolwiek innemu smęcić bez opamiętania.Cytat:
Zamieszczone przez peszymistin
Listki - cieszę się, że Mała hepi :P ! Ja tam gdzieś zostałam daleko daleko w tyle :( :roll: :wink:
Waga - sierpień był dla mnie bardzo trudny i przez ten stres, smutek i ból się też i zdrówko pogorszyło (to taka wredna choroba co daje popalić bardziej niż zwykle gdy człowiekowi już i tak źle, itd). Wszystko wariuje bardziej niż zwykle i nie wiem czy głównie nie przez to ten spadek wagi, bo to niemożliwe żebym rzeczywiście schudła 0,8kg w tydzień. Jeśli się w przyszłym tygodniu utrzyma 66kg to zmienię tikerka celu cząstkowego i zacznę gonić 65kg. Jeśli skoczy powyżej 66kg to nie chcę mieć ustawionego teraz na tickerku sztucznego spadku, którego potem miesiącami nie będę w stanie dogonić :evil: :wink:. Tym bardziej, że - jak pisałam Kitolce - ten tydzień to m.in. delegaja i impreza u Rodzinki, więc do najgrzeczniejszych należeć nie będzie... .
Ale niech Cię tam to 65,6kg przyciska motywacyjnie :wink: - jeśli to może pomóc :P !
Mam nadzieję, że pierwszy tydzień po wakacjach w miarę bezboleśnie :wink: .
Pozdrawiam i życzę superowego weekendu :P
(może u Was tak nie leje jak u nas... :roll: :wink: )!
u nas leje, już trzy dni bez przerwy, obiecałam sobie że nie bede marudzić bez powodu
ja przecież uwielbiam deszcz :evil:
użeranie sie z parasolką, Kubą ciagnącym obowiązkowo za sobą autko i włażacym w każdą kałużę :roll:
uwielbiam siedziec w zimnym domu, bo nei umiem w piecu rozpalic, a mąż leniwy nie ma kiedy tego zrobić :x
no nie marudziąłm, a powiedziałam co mnie drażni :lol:
Cocci :D
te mikrojoja to mam co miesiąć, co schudnę kilo to wracają dwa i tak w koło macieju :?
to czyli sprawa z M. jeszcze w toku ?
oj trzymam kcuki żeby sie ulozyło jak najlepiej dla ciebie :mrgreen:
dobranoc żabko :D
Hej Babki :P !
Przeczytałam sobie to coście od mojego ostatniego zaglądania tu napisały i cieplej mi się zrobiło na serduchu... :D ... . Dziękuję :P .
Dziś mało spałam a dużo płakałam, więc jestem strasznie zmęczona => położę się choć wolałabym Wam poodpisywać, bo bardzo chciałabym jutro od rana w jak najlepszej kondycji pomóc siostrze przy tych chrzcinach... . Odpiszę gdy tylko będę mogła :D .
Pa pa :P ...
<tuli> <tuli> <mocno tuli>
cześć :) wpadłam się tylko przywitać, długo mnie nie było na forum, więc jeszcze nie wiem co i jak :) a żeby nadrobić wszystkie zaległości, musiałabym tu siedzieć chyba z tydzień non stop :) ale powoli, powoli i zobaczę co się u Was działo :)
zauważyłam, że waga spada, gratuluję :* i nie bądź taka skromna! jak pokazuje mniej, to zaznacz mniej i tyle :) bo właśnie dzisiaj ważysz 65 ileś a nie 66 ;)
ja tak zawsze robię :P a i wagę teraz mamy bardzo podobną :) chwila moment i mnie przegonisz ;)
buziak :*