Witam :)
Gatitko, jak tam samopoczucie??
Wpadłam tylko na sekundke zapytać co u Ciebie- bo muszę się duuuuuuuużo uczyć. :( :( :(
Buźki
Notta naukowa
Wersja do druku
Witam :)
Gatitko, jak tam samopoczucie??
Wpadłam tylko na sekundke zapytać co u Ciebie- bo muszę się duuuuuuuużo uczyć. :( :( :(
Buźki
Notta naukowa
Hej hej!!!
U mnie w porządku, dzisiaj byłam na spacerze prawie 3godzinnym a za godzinkę ide na step+super brzuch a moją ulubioną instruktorką :D :D :D :D
Nie liczę kalorii (to tak zawsze u mnie weekendy...; śniadanka z lubym, obaidki, kolacyjki.....), ale dzisiaj na przykład zjadłam na obiad jajko smażone na wodize, 2 łychy ryżu i górę sałatki z sałaty, marchewki, pomidorką, świeżej bazylii i kilku czarnych oliwek. Chyba nienajgorzej :wink:
Pozdrawiam gorąco, niech nauka przynosi efekty :D :D :D
BUbubuzi!!!!!!!!!!
Dzis rano moja waga pokazała 63 kilogramy.Jestem z tego powodu bardzo , bardzo zadowolona . Chciałabym do połowy grudnia mieć 60 kg , to tylko trzy kilogramy mniej ale nie wiem czy wytrzymam bez podjadania i wyrzeczeń.
Miłego dnia :!: :!: :!:
http://www.ga.com.pl/foto07/02558x.jpg
Hej Dziewczynki!!!
Grimkaaa!!!! Jesteś moją mistrzynią niedoścignioną, 11 kilo, auuuuu!!!!!!! Wybacz, że tak wyskoczę negatywnie, ale tak Ci zazdroszczę :cry: :cry: :cry: :cry: Po prostu w głowie mi się nie mieściło do niedawna, że można tak schudnąc, a już na pewno, ze ja bym tak mogła schudnąc, a tu proszę.... MOŻNA!!!!!
Jestem pod wrażeniem......
Hmmm, a jak Ci tak dobrze idzie, to może zrzucisz jeszcze 7 moich :wink: :wink: :wink: Głupie zarty, wiem..... ja sama pewnie kiedyś schudnę....
Alluniu, fajnie, że wpadłas i napisałaś słówko! Od razu cieplej na sercu :D :D O tym, że Ciebie tez podziwiam już pisałam. Ale nie zaszkodzi pogratulowac kolejnego kiloska w dół!!! Brawo!!! A z fitnessem to jes tak, że sie cżłowiek wkręca... ja dopiero jutro mam zajęcia, ale już teraz bym pomknęła na salę i powyginała się w różne strony :D Więc może warto spróbowac i pochodzić jakiś czas, potem będziesz mogła sama powiedziec, czy to zajęcie dla Ciebie, czy nie.
Notteczko, jak to tak, zakuwac w długi weekend??? Wiesz, jest jedna zdecydowana plus pracy wobec studiów.... po ośmiu godzinach grzecznei odsiedzianych przed komputerkiem po prostu wychodże i zapominam.... aż do następnego ranka.... brak zadań domowych i tympodobnych zatruwaczy weekendu :wink: A jka dietka u Ciebie??? Bo zaczyna się kolejny tydzień.... drugi tydzień Twojej diety, tak??? Zaraz zajrże do Ciebie żeby sprawdzić, co w diecie piszczy :D
Pozdrawiam Was gorąco moje dzielne damy i życzę nowych pomysłów na umilanie dietki w nowym tygodniu!!! :D Buziaki!!!!!!
Heeej.....
Mam dwie wiadomości... dobrą i złą... Może najpierw ta dobra: Babcia szyje mi (od roku) spódnicę i kazała mi się wczoraj zmierzyć żeby sprawdzić, czy dalej mam takie same wymiary (bo teraz to już się naprawde zabiera do szycia, hi hi...) i wyobraźcie sobie, że.... w biodrach ubyło mi 7 cm :!: (109->102) a w talii 4 :!: (76->72) :D :D :D :D
Byłam z siebie dumna, nie powiem :oops: :oops: :oops:
Teraz bad news.... dzisiaj zjadłam.... 6 czekoladek Toffifee :shock: :oops: KOleżanka z pracy dała mi całe opakowanie.......... i tak wciągnęłam kompletnie bez sensu 264 kalorie :shock: :shock: Grrrrhhhghrrhumpf!
Idę co prawda dzisiaj na aero, ale spalę tylko 550 kcal..... więc pół godziny wygibasów poświęcę na likwidowanie głupich toficośtam.....
A tak w ogóle to nie czaję jednej rzeczy: od półtorej tygodnia dietki i cwiczęń nie schudłam nawet pół kiloska.... Que pasa?? Co prawda zjadam 1200 kcal, a nie 1000 jak podczas ostatniej diety, ale bez przesady... bilans energetyczny i tak jest ujemny... coś by się mogło ruszyć, nie???
Piszcie, co u Was i nie wciągajcie czekoladek, bo będziecie miały moralnego kaca... jak ja.
Buziaki!!!!!!!!
czesc!
centymetry leca, brawo:D:D
a 6 tofeefee? juz je wyskakalas. pamietaj na przyszlosc. mniej lub wcale:D
mysle ze to chwilowy przestoj wagi... rob dalej swoje a kg poleca:D
Hej Julcynko!!!
Dziękuję za odwiedziny!! No, centymetry jakies poleciały, nawet sie nie nastawiałam na żadne mierzenie, bo ja jestem z tych maniaków wagowych... A tu proszę! :D :D :D
A na aerobiku było tempo zabójcze, po prostu jak na filmie z lat 20tych :wink: BOSKO!!!
Pozdrowionka i buziaki! Zaraz zobacze jak Twoje cm!!!
PS. A ze słodyczami tak u mnie jest: jak już zacznę, to nie przestanę dopóki nie zjem wszystkiego.... A skąd się niby zebrała ta nadwaga??? Słodycze, kanapki, serki pleśniowe, masło, majonez..... :? :? :? I teraz trzeba sobie poprzestawiać trochę w organizmie... :wink:
hej :)
wpadam z re-wizytą ;) oczywiście nie tylko aby zbesztac za te Toffifee :wink:
ja niestety tez tak mam ze jak zobacze jakis spadek wagi to daje sie skusic na cos slodkiego.
masz szczescie ze trafilas na to pyszniutkie karmelowo - orzechowe cudo 8) a nie jak ja czasem na jakas czekolade z hipermarketu sredniej jakosci :roll: wydaje mi sie ze dla kilku cukierkow od czasu do czasu mozna sie poswiecic pare minut gimnastyki :D
cos marnie mi wychodzi to besztanie :wink: zatem zmieniam temat
bardzo mi sie podobal pierwszy post w pamietniku ;) taki konkretny a jednoczesnie zostawilas sobie sporo swobody w dzialaniu przy osiaganiu celu - takie plany maja duze prawdopodobienstwo bycia zrealizowanymi :!: czego zycze 8)
poza tym chyba dobrze sobie radzisz jak czytam wiec oby jak najmniej pokus :) Podziwiam za aerobik - moja sister biega na 2 godzinne seanse a mi nawet nie chce się ostatnio cwiczyć... nawet bardzo krotko....
Pozdrawiam :D
jestem... przez ostatnie dni zajęłąm się tylko i wyłącznie chorowaniem... a wszystko dlatego, że babci nie słuchałam.
A z nerkami nie ma żartów i leczenie trwa dłużej niż normalnie (narazie mam antybiotyk na 2 tyg, ale na początku przyszłego tygodnia znowu do lekarza.
Na szczescie od czwartku juz nie boli i odstawiłam ketonal (dziewczyny... normalnie zwala z nóg) i nie leże z termoforkiem pod krzyżem... ale bluzki mam na sobie 3, gacie tzw. obciskające aż pod pachy :) Luby stęka, że przeze mnie mieszkamy w saunie (i demonstracyjnie chodzi prawie nago. Nic mnie nigdy nie bolało tak, jak te nery...
przy okazji w szpitalu, podczas usg pani doktor opwiedziała, ze mam starsznie dużo gazów w jelitach (na co ja przewrotnie: ależ nie pani doktor dzisiaj wyjątkowo nie czuję się wzdęta...) i przy okazji dostałam jeszcze jeden lek na wyregulowanie układu pokarmowego
ale co idzie za smutnym noskiem i leżeniem w łóżku dogadzałam sobie jedzonkowo (bo co tu robić innego, jak jeść... poić juz nie mogę , spróbujcie wypijać 3-4 litry dziennie)...
Ale już wracam powoli do siebie....
waga sprzed kilku dni: 65
dzisiaj 64... więc wszystko w normie (bez diety utzrymuję w miarę stałą wagę już od miesiąca)...na dietkę mam ochotę wrócić, ale trochę się boje, bo po zobaczeniu mojej morfologii, dali mi od razu kroplówkę i kazali barć witaminki (co skrzętnie czynię)...
A teraz spadam do roboty (szkoła... ki diabeł mnie podkusił, żeby robić drugą zaocznie...) bo mi sie zaległości porobiły
papatki
wpadnę do was jeszcze
Hej hej!!!
Witam Cię Beemko! Jak fajnie, że wróciłaś!! No i dobrze, ze już się lepiej czujesz, ale chore nerki to nie żarty... Uff, a pomimo tego dzielnie trzymasz wagę, gratulacje! To teraz uważaj na siebie i noś ciepłe gatki :wink: Polecam rajtuzki a la przedszkole, takie, co sie naciągąło prawie pod brode... zimno nie ma szans :wink:
Dziewczynki, przyszedł mi do głowy pewien pomysł i prosże was wszystkie o opinię:
teraz ważę 67, mój cel to 60 kg, więc jeszcze 7. Pomyślałam żeby odłożyć następny etap diety do wiosny, powiedzmy do marca... Bo teraz zimnica, organizm sam się domaga weglowodanów i cukrów (antydepresanty w postaci czekolady, itp.... doskonale wieice, o co chodzi...), trudniej o świeże warzywka i pyszne sałatki.... Więc może po prostu teraz skupić sie na utrzymaniu tej wagi a potem, z wiosna, przystapić znowu do ataku??? Oczywiście nie zrezygnuję z aerobiku ani z liczenia kalorii, ale po prostu poczekam na lepszy okres do odchudzania.
Napiszcie, plisss, co myślicie o tym!!!!!!
A teraz już sie żegnam.... Jeszcze tylko wspomne, że jutro torcik-niespodzianka dla mojego kiciusia (24 urorurodziurodziny :wink: ), znajomi już uprzedzeni, będzie niespodzianka :D Torcik robiłam sama, pierwszy raz w życiu.... i gdyby nie pomoc Babci, to pewnie by się skończyło na wyrzuceniu torcika do śmieci, po uprzednim oblaniu go łzami i obrzuceniu przekleństwami.... (krem za rzadki, biszkopty się połamały... potem wszystko się rozciapało i krem był wszędzie tylko nie na torcie, auuuuu!!!). Ale jakoś go moja cud-Babcia poskładała, zamaskowała, ja ozdobiłąm orzechami i wmówiłam sobie, że przez noc stanie się cud i tort-tragedia przeobrazi się w arcydzieło sztuki cukierniczej... Zobaczymy jutro :D :D :D
Uściski dla wszystkich Kochanych Dziewczynek przyszłych Chudzinek :D :D :D