-
Witaj Gatita!
Cmok cmok, jak milo widzieć, że patrzysz na świat przez różowe okulary!
http://www.millan.net/minimations/sm...nkglassesf.gif
Ależ zazdroszczę Ci tej Portugalii! Ja w tym roku nie miałam żadnego urlopu - i to się nie zmieni do sierpnia przyszłego roku. Ale jestem dobrej myśli! Może dla Ciebie jakimś sposobem będzie po prostu zwiększego wysiłku fizycznego - nawet nie musisz ćwiczyć wiecej, ale spaceruj, chodź, biegaj, wygłupiaj się :D Wtedy może nie będziesz musiała odmawiać sobie wszystkich tych pyszności :)
A co do weekendów moich - nio problem leży w tym, że w tygodniu spokojnie utrzymuję rygor jedzeniowy, bo wszystkie dni są podobne. A w weekendy dzień się niesamowicie dłuży i zawsze coś przypadkowo tak się napatoczy pysznego... :lol: Może łatwiej będzie, jeśli rano zrobię listę rzeczy, które mogę zjeść danego dnia? Nie wiem sama :roll:
A to taki mały podarek dla Ciebie ode mnie:
http://www.millan.net/minimations/smileys/bouquet2.gif
-
Hej hej!!!!
Julcynko, witam, witam i zapraszam!!!! Dzięki za dobre słowo, od razu zrobił mi sie "rogalik" na buzi i suszę zeby do monitora.... :wink: :lol: :lol:
I jak tam wyglądają sprawy centymetrowo??? Obwody się zmniejszają??? Ja też się chyba zmierzę. Co mierzysz?? Talia, biodra, uda???? Napisz słówko.
A w Portugalii nie będe miec niestety czasu na spacery i zwiedzanie.... bo znajomi czekają i każą się odwiedząc... i pewnie już obmyślają do jakiej to restauracyjki pójdziemy.... kolacja z 3 dań o 22giej to tam norma :shock: :shock: MIeszkałam jakiś czas w POrtugalii i niestety wiem, jak to się może skończyć dla obwodów.... Ale będzie fajnie, na pewno!!!!
Hej Anitek, dzięki za bukiet!!!! oczułam się jakbym go dostała wprost do łapki :D :D :D Niestety nie napisże nic więcej, bo musże spadać na autobus.... Inaczej nie zdążę na zajęcia CardioShape....
Wielkie buzi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
to ja napisze o obwodach, a Ty napiszesz o Portugalii:D a i o tych zajeciach na które pomknęłas...
więc centymetry spadają:D dlatego sie szczerze! ja sie mierze co niedziele bo mam wtedy czas [ok nie co niedziele, tylko od zeszłego tygodnia bo wtedy założyłam plan, ze chce zgubic centymetry!]
a mierze piersi, talie, dół brzucha, pupe, udo, łydke i ramię...
teraz stawiam na basen i staram sie chodzić 2 razy w tygodniu, a poza tym jeżdze konno!
ale przecież nie musicie przesiadywać ze znajomymi tylko w restauracjach. możesz ich przekonać do oprowadzenia po jakichs fajnych miejscach.
buziaki
-
Gatita, no właśnie, co to za fajne zajątka, na które pomknęłaś? Nie słyszałam jeszcze o takich. Opowiadaj!
Hihi nazwałaś mnie "Anitek" :lol: Mówiła tak na mnie przyjaciółka ze szkoły średniej i od tamtej pory, czyli gdzieś o 5 lat, nikt tak na mnie nie mówił. A tu taka niespodzianka! Bardzo lubię być Anitkiem :lol:
A ja dzisiaj ma lekko rozrywkowy wieczór, bo mam babskie spotkanie. W menu - jakaś lekka sałatka i kawa lub woda mineralna, no, może soczek. I nic wiecej!
Całuski!
Anitka
http://www.millan.net/minimations/smileys/balloons.gif
-
Halo halo, to ja..... Zgnębiona, ale nie pokonana :wink: :wink: :wink:
W ostatnim poscie zapomniałam podziękować za dobre rady na portugalskie pokusy :D :) :D :) Ten dorsz, o którym piszesz Julcynko, to tak zwany "bacalhau", dorsz suszony i solony.... potem się go odmacza przez jakąś dobę, zmienia wode i dopiero mozna go gotować. Trudno go porównac smakowo do czegoś, może do morza :wink: ... jest pycha i sam w sobie nie jest tłusty.... więc zawsze mogę zamawiać danie, które szanujący się POrtugalczyk je kiedy nie czuje się na siłach aby się zmierzyć z czymś ciężej strawnym: bacalhau cozido, czyli tenże dorszyk gotowany z warzywami.... Tak, to będzie opcja numer jeden!!!!! A poza tym, to POrtugalia jest boska, krajobrazy piękne, ludzie serdeczni choć nie mają ani połowy temperamentu Włochów czy Hiszpanów.... No i uwielbaiją jeść... Wyobraźcie sobie, że w każdej pipidówce (wybaczcie dosadny język) są miejscowe specjały, ciastka, które można zjeść TYLKO tam czy dania, których recepta przekazywana jest od pokoleń... I POrtugalczycy w weekend wsiadają w samochód (jak będziecie jeszcze ciekawe, to część druga opowieści o Portugalczykach może być o ich miłości do samochodów) i przemierzają z cieknąca ślinką dziesiątki kilometrów żeby zatopić zęby w jakimś smacznym regionalnym danku. Tak, recenzje restauracji zajmują poczesne miejsce w każdym dzienniku czy tygodniku. No i są absolutnymi maniakami kawy. I mają też najlepsża kawę w Europie (jak na mój gust). Życie toczy sie w kawiarnaich, nikt nie spotyka sie w domu, bo przeciez można pójść na kawe.... czyli szybki shot gęstej i aromatycznej kawy a potem fajeczka i godziny niewymuszonej rozmowy... telewizor w tle pokazuje futbol albo telenowelę, dźwięcżą łyżeczki, szczękają filiżanki, para bucha z mokrym sykiem z maszyny do kawy, serca każdej kawiarni. Taaaak, rozmarzyłam się :oops:
CardioShape to zajęcia, które łącza cardio, ćwiczenia wysiłkowe z ćwiczeniami na mięśnie... ale dzisiaj nie byłam w nastroju... i ruszałam się jak mucha w smole :( :( Wolę chybaklasyczny shape z rozgrzewką wytrzymałościową a potem maxymalna iloscią powtórzeń różnych przysiadów, wymachów, itp.... A na cardio jest dużo skoków, biegów w miejscu... :? Dzisiaj nie czułam się pełnym gracji motylkiem ani prężną panterą. Ale przynajmniej wytrzymałąm. Chociaż chciałąm wyjśc po pół godzinie... wizja spalonych kalorii powstrzymala mnie jednak.
No i dobrze, że wytrwałam na zajęciach, bo dizęń po względem ilości i kaloryczności wciągniętych pokarmów nie nalezy do udanych. Tak Dziewczyny, przegięłam. Z całego dnia uzbierało sie jakieś 1200 kcal... a ja zamiast sie opamiętać, to.... na kolację zjadłam krokieta z kapusta i grzybami, 3 pierogi ruskie, dwie łychy sałatki żydowskiej (uwielbiam!) i kromala chleba (i co z tego, że pełnoziarnistego???). No, nie.... jak przedszkolak... Silna wola na poziomie pierwotniaka. No ale nie przejmuję się... wiecie, teoria o przegranej bitwie, która nie decyduje o przegranej wojnie, itp... chociaż tak szczerze mówiąc, to nawet ze sobą zbytnio nie walczyłam. PO prostu miałam ochote na ciężką polską kuchnię. I niemyślenie o konsekwencjach. Oczywiście czeka na mnie stos warzywek do przerobienia na super dietetyczne papu na jutro :wink: NIE PODDAJĘ SIĘ.
Julcyk, ja tez uwielbiam konie, wiesz??? Jeździłąm dośc długo, ale od kilku lat mam zastój, bo fundusze nie pozwalają na taki drogi sport :cry: :cry: Ale jak wrócę z Porto to się zorientuję czy można jeździć w zamian za opiekę, czyszczenie koni, itp... i wtedy, w weekendy.... patataj patataj!!!!!!!!!!!! Śnieg, las i obłoczki pary spomiędzy końskich uszu, coś pięknego!!!! A Ty gdzie jeździsz?? Już od dawna?
Jutro, albo moze dzisiaj nawet zmierze się i napiszę Ci, ile centymentrów gdzie... I będizmey sprawdzac, czy coś się zmniejsza :D :D :D
Anitek, ja od początku wiedziałam, że taki energiczny i pozytywny stworek musi być Anitkiem :wink: :D :D :D U Ciebie pewnie już imprezka w toku, co??? Chichoty i plany jakiego striptizera wynająć na wieczór panieński :wink: ??? Ale fajnie, uwielbiam takie babskie spotkania!!!! I nawet gadki o kosmetykach i ciuchach, choć moga sie wydawać puste.... No to bawcie się dobrze!!! Rozumiem, że zero alkoholu, jesteście twarde!
KOńcze, bo widzę, że mój luby robi miny i marudzi.... że jak to tak stukac tyle w klawiature.. ale jak on przez dwie godizny mixuje muzykę, to to jest normalne, hę??? :lol: :lol: :lol: :lol:
Big buźka, myślę o Was ciepło!!!! Papatki
-
a mi sie bardzo spodobała ta Julcynka:D
wiec prosze jak tylko masz ochote to mozesz do mnie tak mowic...
a do jakiego dokladnie miasta jedziesz do Portugalii?
a skoro oni lubia tak jesc to jakie maja figury? normalne? spalaja to jakos?
no i ja czekam oczywiscie na druga czesc:D:D
powiedzmy, ze to byl drobny przystanek do celu, ta Twoja dzisiejsza kolacja, ale jesli Olimpijko chcesz wygrac to musisz robic mniej przystankow;P ale i tak na pewno to nie zawazy na wadze, bo wszystko spalilas...
no ale jutro juz grzecznie.
aha i uwazam, ze przy Twoim tak intensywnym zyciu [codzienne sporty] powinnas minimalnie zjadac 1200... a w ogole to przestawic sie na 1500, bo w koncu budujesz miesnie!
a 1500 jest dobra dieta. bedziesz chudla troszeczke wolniej ale bez uszczerbku dla zdrowia!
ja tez kocham konie!
teraz mialam rok przerwy, ale stwierdzilam, ze jak cos kocham to znajde sposob, zeby to robic i udalo sie. jezdze 1 w tygodniu w stajni niedaleko mnie [w Krakowie] i jak mam mozliwosci czasowe to zabieram sie z moim tata do stajni, gdzie trzyma swojego konia i tam tez jezdze. [to jest juz okolo 40 km pod Krakowem, wiec wyprawa zajmuje co najmniej 3 godziny, a ja w tym roku pisze mature i nauczyciele sie uwzieli, wiec musze troche wiecej czasu poswiecic nauce...]
jak jezdze? teraz jestem na etapie przypominania sobie co i jak i co w tym chodzi. ale rok temu skakalam metrowki. i chcialabym do tego wrocic!
jak juz mowimy o milym spedzaniu wieczoru, to ja wybylam do kina. z prawie cala rodzina! poszlismy w 5, moj brat, dwie siostry, kumpel brata [moj byly chlopak] i ja. na anime. cos tam zamek cos tam. tak sie nazywal ale nie pamietam. jest to film tego samego kogos kto zrobil Spirited Away. moze widzialas? tez anime, bajka ale mi sie bardzo podobala. ten zamek tez fajny, ale koniec zakrawal na jakies straszne romansidlo...
strasznie sie rozpisalam... zwykle sie streszczam w kilku zdaniach a tu... jak Ci to przeszkadza to pisz a ja sie zamkne!!
dobranoc!
-
Halo Pszczółki Moje KOchane!
Tak tylko wpadam zapisać pewną myśl> nie będe sie codziennie ważyć... Nie będe i już! Bo jak mam się dołowac co rano, to jaki to ma sens??? Spróbuję więc ustalić ważenie co 3 dni. A potem przejść do ważenia cotygodniowego. Bo inaczej będę nakręcać sobie paranoję i w końcu oszaleję!!!!
Może to nie był zbyt optymistyczny akcent, wybaczcie, ale musiałąm się z Wami podzielić tym moim małym postanowieniem.....
Buziaki i miłego dnia :D
-
Wpadłam sie przywitać i życzyć miłego dnia :!: :!: :!:
Ja ważę się raz na tydzień to mniej stresujace.
http://www.orangestock.pl/rm/thumbnails/bod%20218.jpg
-
ja waze sie raz na tydzień:D
co u Ciebie?
-
Hej Hej!!!! Dziewczyny, podziwiam Was, że macie na tyle silną wolę, żeby się ważyć raz na tydzień.... Ja kilka razy dziennie, buuuu, ale ze mnie cienias :oops: :cry: :oops: :cry: A dzisiaj rano ważyłam 67,5........... :cry: :cry: Jak to możliwe??? Od kiedy tyje się na diecie...??? Wiem, to pewnie wahania jakies hormo czy coś, kobitki tak mają... ale to strrrrraszne tak się zdołować z rana. A miałam już sie nie ważyć tak często..i chciałam dziś rano ostatni raz... I dostałam za swoje....
Ale przejdźmy do weselszych spraw!!!!!!! Wczoraj byłam na zakupach i kupiłam sobie boski czarny golfik w rozmiarze..... parampampam tralala.... 38 :shock: :shock: i piękne spodnie materiałowe, bez stretchu.... rozmiar.... uwaga uwaga...... 40 :shock: :D :shock: . Myślałam, ze oszalałam, ale nie, to jest prawda!! Mieszczę się w spodnie 40... a do tej pory wciągałam z trudem 42/44 i po wciągnięciu brzucha wyglądałam jak... ok, wolę nawet nie wspominać jak :wink: :wink:
Także wczoraj pełen sukces, cieszyłam się bardzo bardzo :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Aż z tego wszystkiego zaciągnęłąm mojego lubego do knajpy na grzane wino (uwielbiam :oops: ). Więc tak się sprawy mają..... Mam nadzieję, że te 67,5 to jakaś pomyłka... tym abrdizej, że tyle samo wazyłam wieczorem a zwykle waga spada z wieczora na rano.... NIe wiem, dzisiaj chowam wagę do szafy i zważę się dopiero w sobotę... przed wylotem do słonecznej Portugalii :D :) :D :) :D :) :D
Julcynko, Portugalczycy są niewysocy i okrągławi, ale nie otyli... Jedzą dużo rybek i to pewnie dlatego... A POrtugalki to mini/kobietki, średnia wzrostu 150 :wink: i zdecydowanie bardziej okrągłe kształty niż Polki... Szerokie biodra, wąskie ramiona i niezbyt długie nogi... rzadko kiedy można spotkać zgrabną wysoką dziewczynę (a pewnie okaże się, że to cudzoziemka). Portugalczycy ze starszego pokolenia mają nawet poweidzenie, że prawdziwa kobietka powinna być okrągła i malutka, jak sardynka :D
Więc tam czuję się akuratnie, tylko trochę za wysoka :D Moje 168 wzbudza popłoch wśród męskiej części populacji, bo mogę na niektórych spoglądać z góry :lol: :lol: :lol:
Ach, jak Ci zadzroszczę tych wypraw na konie!!!! Super! Przegalopuj tam jakiś odcinek za mnie :wink: :wink: I pisz jak najwięcej, uwielbiam czytać fajne posty :D :D
Hmmmm, chyba skorzystam z rady Julcynki i zwiększe ilośc kcal do 1200... Bo ostatnio strasznie mi trudno utrzymac 1000, moze to w związku z zimnem. Tylko jak szybko się chudnie na 1200?? Pewnie kilogram na 2 tygodnie albo wolniej... Wtedy moge nie dotrzymać mojej mety :shock: Zobaczę po powrocie, na razie próbuję jeszcze utrzymać 1000.
Pozdrowionka i buziaki, dzięki za kwiatka Grimko!!!!! Olimpiada trwa, pamiętacie??? Chudniecie?????? (I tu chóralne>) "Tak chudniemy" i okrzyki radości....
Miłego dnia :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :)
-
gatita schowaj tą wagę daleko i głęboko bo tylko niepotrzebnie sie denerwujesz. Mi waga stoi w miejscu już ponad dwa tygodnie i gdybym tak codziennie na niej stawała to bym ........ :oops: :oops: :oops: a tak raz na tydzień stwierdzam ,że niestety nic i staram sie trzymać dalej.
Wieczorami mi też trudno . wyczytałam ,że dobrze w takich momentach popijać czerwoną herbatkę i tak robię ale dopiero od poniedziałku i nie wiem czy to działa ta herbata czy moja silna wola ale niedojadam.
Golfik rozmiar 38 spodnie 40 troszkę zazdroszczę tych rozmiarków . Może i ja bym sie w takie wbiła ale cały czas czekam aż schudne i wtedy dopiero będę sobie kupować nowe ciuszki.
http://www.fotolandia.pl/img/FL2800IM55268.jpg
Ja narazie mogę krzyczec tylko ze smutku ,że waga nie spada :!: :!: :!:
-
Ależ Grimko Kochana!!!!
Ty już pewnie tez się mieścisz w takie 38 i 40, przecież ważysz kiloska mniej ode mnie! A ja stweirdziłam, że nie moge już chodizć w, za przeproszeniem, obwisłych gatkach... A wiem, ze odchudzanie zabiera mi dużo czasu :wink: więc pewnie za jakieś dwa meisiące dalej będą dobre te spodenki.... Najwyżej paskiem je podtrzymam. Wiesz, nie były takie drogie/ 99 zeta w hm/ a motywacja od razu wzrosła!!! Ciebie tez namawiam na kupno jakiegoś ciuszka, zobaczysz, że od razu pofruniesz nad ziemią uniesiona sweterkiem w tycim rozmiarze!!!!
A na wieczór rzeczywiście herbatka. czerwona albo miętowa albo rooibos. Tylko raczej nie czarna, bo czarna pobudza. Zielona też jest dobra! Najlepiej zamknąc drzwi od kuchni i w cos się intensywnie wkręcic... film na dvd, dłuuuga kąpiel, zadbać o ciało, poczytac, pooglądac tv, zagrać z kimś w szachy... Wieczory nie sa w końcu aż takei długie... Da się je zapełnic czyms pożytecznym :D 3mam kciuki za silną wolę wieczorową porą!!!
A wagę schowam, masz CAŁKOWITĄ rację. Twój zastój to norma, nie przejmuj się ani nie smuć!!!! Już 8 kilo, teraz napewno nie masz juz nadwagi tylko pracujesz nad supersmukłą sylwetką... Więc dla zdrowai już zrobiłaś dużo dobrego!! Brawo brawissimo!!! A ile masz wzrostu, tak z ciekawości????
Buziaki! Niech moc będize z nami!
-
Wzrost 160 , brzuszek spory i w jego okolicach sadełko jest widoczne i namacalne. Osiem kilogramów mniej jest widoczne, ale spotkałam niedawno koleżankę i w sympatyczny sposób mi powiedziała ,ze obrastam w dobrobyt.
Co miała na myśli wiadomo , a ja byłam zadowolona ,że nie spotkałyśmy sie na początku roku , bo dobrobytu było 8 kg więcej.
Rzeczy musiałam zmienić część wyciągnęłam swoich starych a część donaszam po siostrze , która po ciąży urosła .
Co do towarzystwa wieczorem jestem skazana na chwilową samotność, mój mąż pojechał zarabiać pieniążki. A ja wieczorami /szczególnie teraz gdy szybciej robi się ciemno/ tęsknię i mam ochotę podjadać.
-
Hmm... Ja to bym się już nie kolezankowała z tą koleżanka :x
A wieczory bez ukochanego moga być smutne, ale pomyśl ile masz czasu żeby chodzić na jakis aerobik i robić te wszystkie rzeczy, których mężowie zazwyczaj nie rozumieją... Zalezy od tego, co lubisz robić. A pomyśl jak mężowi oko zabłyśnie jak Cie zobaczy w rozmiarze 36!!!! A jak Tobie będzie przyjemnie!!!!
Grimka, na pewno znajdziesz jakies fajne zajęcie na wieczorne tęsknotki!!!! Ja byłam w sumie ponad rok bez mojego chłopaka i tez nie było łatwo..ale zawsze starałam się być aktywna, dużo spotkań ze znajomymi, kino, tańce z kolezankami w wekendy, fitness.... i chociaż łezka się kręciła w oku czasami jak rozmawialiśmy przez telefon... przynajmnije byłam wieczorami tak zmęczona, ze nie chciało mi się jeść.
Głowa do góry, Kochana, mąż wróci i jeszcze keidys zatęsknisz za samotnością :wink:
Buziaki od Agaty :D :) :D :) :D :) :D :) :D :) :D :)
-
hej gatita!
to jak wsiade znow na konia [we wtorek lub moze wczesniej] to sie przegalopuje za Ciebie...
hm. to ja chyba bym sie nie nadawala do portugali. mam 182 cm...
a bedziesz miala dostep do internetu w Portugali? fajnie by bylo poczytac jak Ci mijaja dnie i noce...
rozmiary mniejsze:D super sprawa!!
a waga mogla wzrosnac troche po winie? czyż nie?
na 1200 bedziesz chudla mysle okolo 1 kg na tydzien jak bedziesz tyle cwiczyc. ale 1200 jest optymalnym limitem kalorycznym, bo 1000 to juz dieta restrykcyjna i nie powinno sie duzo sportu uprawiac w czasie 1000. a poza tym 1000 powinno sie stosowac max miesiac w czasie dlugiego odchudzania. powrocic do 1000 mozna dopiero po paru miesiacach, zeby dieta byla bezpieczna...
trzymaj sie!
-
Hej Julcynko!!!
Hmmm, nie mogę przestac myśleć o tym, co napisałaś, że 1200 jest lepsze niż 1000..... Musżę się poważnie zastanowić i może zastosuję 1200....
A co o tym myślą inne dziewczyny??????? O 1200 zamiast 1000...?
Zmierzyłam się dzisiaj, jak to obiecałam, i oto wyniki:
ramię: 30 cm
biust: 98 cm
talia: 77 cm :shock: :shock: :shock: :shock:
biodra: 100 cm :? :? :?
udo: 59 cm
łydka: 40 cm :shock: :cry:
To są wymiary obecne, po schudnięciu 7 kilo. Dla porównania sprzed schudnięcia mam tylko jeden wymiar: 63,5 cm, które miałam w udzie. Czyli 4,5 cm przełożyło się na 7 kilo....
A jak tam Twoje wymiary-pomiary?????
Pozdrowionka, ide pobuszować na necie o diecie 1200 kcal :D
-
moje wymiarki są takie. [mierzyłam sie ostatniej niedzieli]:
piersi - 90
brzuch -75 [góra] /89 [dół]
pupa - 101
udo - 60
lydka - 37
ramie - 28
przy wadze 73,8 kg.
a ile pijesz wody dziennie?
-
Oj dziewczyny... dosłownie nie mogę się oprzeć, żeby nie pisać... Stajecie się moją małą obseją i co i ruysz pojawiam się na coraz to nowszych pamiętniczkach.
Ja mam za sobą już 7 kilo... i kolejne 7 do zrzucenia.
W rozmiarze 40 chodzę, chociaz nie ukrywam, że do sylwestra wolałabym przeskoczyć do 38.
Zmierzyłam się, bo mnie zmotywowałyście i jest tak:
brzuch- 74/88 (góra / dół)
biust- 93 (on chudnie najszybciej- przy poprzednim odchudzanku aż mi sie rozstępy zaczęły robić, ale kremami ratowałam)
pupa- 99
udo- 57
łydka- 38 (lewa hihi, mamy w rodzinie straszną dysproporcję łydek u mnie jest to może centymetr, ale mama jak kupuje kozaczki ma problem lewy dobry to prawego nie dopnie)
ramię-28
Do tego waga jak na suwaczku...
lat mam 20
Ważyłam 63 kg... prztyłam będąc w klasie maturalnej do 68 kg, na pierwszym roku wzięłam się za siebie i dobiłam do 62 kg (nie ukrywam, że bardzo pomogło mi to forum, szukałam "thinspiracji" i trafiłam na blog proana, wiem, że to niezbyt mądre i łatwo przegiąć, ale autorka napisała: www.dieta.pl- bardzo pomocne i tak tu wskoczyłam). Tak też schudłam, ale zaraz przyszły święta Bożego Narodzenia, sesja zimowa, zaczęłam brac pigułki... i zrobiło się 72 kg.
A potem łatwo nie było. W maju wzięłam się za siebie porządnie i doszłam do wniosku,że dalej tak byc nie może. Ale nie chcę drugi raz szybko schudnąć i potem męczyć się z efektem jo-jo.
Takim sposobem, małymi kroczkami, nie omawiając sobie wszystkiego znalazłam się z powrotem na 68 kg. Myślę, że główną przyczyną spadku wagi było odstawienie pigułek. I zaczęłam powolutku ograniczać jedzenie.
Cudowną pomocą jest moja siostra. Wzrost ma mniej więcej taki jak ja, ale waży moje upragnione 58 kg, czasem 60. Nie odchudzała się nigdy, nie katuje się ćwiczeniami. Po prostu tańczy bez przerwy. Poza tym robi sobie bezsłodyczowe miesiące. Śmieje się, że pierwszy raz było dlatego,że bardzo chciała, zebym dobrze napisała maturkę (pomyślała, że skoro nie może się za mnie uczyc to chociaż sobie "w mojej intencji" słodyczy odmówi) notabene poniżej 5 nie dostałam z niczego :).
Potem egzaminy na studia.... sesja ... druga sesja...
i tak moja Zuzia prawie wcale słodyczy nie je... dla mnie :) Kiedy kończy się jej "miesiąc" ma kilka dni obżarstwa, aż ja brzuch boli (zjadłybyście naraz pół kilo krówek?) a potem znowu kolejny miesiąc.
Nigdy nie udalo mi się tak długo wytzrymac, chociażby bez lizaka (mały, długo się je.... a apetyt słodyczowy zaspokaja).
Tym razem mam plan... Chcę na ślubie siostry mojego narzeczonego (lato 2006) ważyć 58 kg.. a na swoim własnym wyglądać olśniewająco (lato 2007). Terminy może troche zbyt odległe,ale inaczej nie da się utrzymac wagi.
Cele po drodze w moim pamiętniczku :).
Nie chcę schudnąć szybko i na chwilkę, chcę byc szczupła na zawsze (do porodu moge przytyć... nawet będę musiała, ale jeszcze sporo czasu do tego).
Patrzę wokół siebie i mam bardzo dużo przykładów na różne koncepcje życia.
M.- 175 cm i rozmiar 34... na śniadanie papieros, na obiad i na kolację to samo (mówi, że chciałaby przytyć, ale jakoś jej nie wierzę. fakt pracuje od 8:00 do 20:00 i caly czas na stojąco... takie życie najlepszej fryzjerki w okolicy, ale czas na posiłek powinna znaleźć)
D.- całe życie szczuplutka (bo i niewysoka)... zapuściła sobie oponkę wokół talii (chociaz nadal spodnie nie większe niż 36- 38 przy 150 cm słoninka wylewa sie za paska)... teraz chodzi smutna, bo szefowa każe jej na wdechu klientów obsługiwać: "niechże się pani odchudzi, pani D. przecież to okropne"
E.- zawsze 42-48 kg. Malutka, chude nózki i rączki. Po ciąży zostało 58 kg.. chude nóżki i rączki. I też szkoda, bo musi zakadac 40 a zawsze było 36
Teraz musze zbudować sobie zdrową, własna koncepcję. Nie jest łatwe, bo mój luby wymaga ciągłego karmienia a kto jak nie ja to zrobi (można mieć 180 cm i 65 kg i jeść przy tym co pół godziny).
Tymczasem dałam sie namówić na wycieczkę rowerową (3,5 dnia- 300 km), na ktorej waga mi podskoczyła do góry, bo głód na rowerze nie ssie w żołądku tylko odbiera mięśniom zdolność poruszania się. Całe szczęście, że wystarczyło kilka dni, żeby nadwyżka spadła.
Cieszę się, że rok akademicki już się zaczyna. Studiując jednocześnie dziennie i zaocznie, może nie będę miała tyle czasu na myślenie o jedzeniu i głodzie. A jak czasu będzie za dużo to i o jakiejś nie normoiwanej pracy pomyślę.
Teraz jak narazie mój wolny czas zajmuje doskonalenie umiejętności graficznych (jeśli któraś z was chcialaby zobaczyć siebie, kiedy już zakończy odchudzanie, niech przyśle mi zdjątko na maila makeloss@o2.pl a ja juz zrobię co trzeba) i mała pracka od czasu do czasu- projekty wizytówek, szyldów, ulotek reklamowych ( a może zafunduję sobie na ścianie banner z waszym olimpijskim hasłem metr na 3 metry.... żeby pamiętać).
Napiszę jeszcze.A teraz pora na podsumowanie okołopołudniowe... zjadłam jakieś 150-200 kcal od rana... Więc jest dobrze.
(polecam herbatkę dilmah lychee... cudowna smak boski i pachnie jak miód... a herbatka więc dietetyczna)
-
Oj dziewczyny... dosłownie nie mogę się oprzeć, żeby nie pisać... Stajecie się moją małą obseją i co i ruysz pojawiam się na coraz to nowszych pamiętniczkach.
Ja mam za sobą już 7 kilo... i kolejne 7 do zrzucenia.
W rozmiarze 40 chodzę, chociaz nie ukrywam, że do sylwestra wolałabym przeskoczyć do 38.
Zmierzyłam się, bo mnie zmotywowałyście i jest tak:
brzuch- 74/88 (góra / dół)
biust- 93 (on chudnie najszybciej- przy poprzednim odchudzanku aż mi sie rozstępy zaczęły robić, ale kremami ratowałam)
pupa- 99
udo- 57
łydka- 38 (lewa hihi, mamy w rodzinie straszną dysproporcję łydek u mnie jest to może centymetr, ale mama jak kupuje kozaczki ma problem lewy dobry to prawego nie dopnie)
ramię-28
Do tego waga jak na suwaczku...
lat mam 20
Ważyłam 63 kg... prztyłam będąc w klasie maturalnej do 68 kg, na pierwszym roku wzięłam się za siebie i dobiłam do 62 kg (nie ukrywam, że bardzo pomogło mi to forum, szukałam "thinspiracji" i trafiłam na blog proana, wiem, że to niezbyt mądre i łatwo przegiąć, ale autorka napisała: www.dieta.pl- bardzo pomocne i tak tu wskoczyłam). Tak też schudłam, ale zaraz przyszły święta Bożego Narodzenia, sesja zimowa, zaczęłam brac pigułki... i zrobiło się 72 kg.
A potem łatwo nie było. W maju wzięłam się za siebie porządnie i doszłam do wniosku,że dalej tak byc nie może. Ale nie chcę drugi raz szybko schudnąć i potem męczyć się z efektem jo-jo.
Takim sposobem, małymi kroczkami, nie omawiając sobie wszystkiego znalazłam się z powrotem na 68 kg. Myślę, że główną przyczyną spadku wagi było odstawienie pigułek. I zaczęłam powolutku ograniczać jedzenie.
Cudowną pomocą jest moja siostra. Wzrost ma mniej więcej taki jak ja, ale waży moje upragnione 58 kg, czasem 60. Nie odchudzała się nigdy, nie katuje się ćwiczeniami. Po prostu tańczy bez przerwy. Poza tym robi sobie bezsłodyczowe miesiące. Śmieje się, że pierwszy raz było dlatego,że bardzo chciała, zebym dobrze napisała maturkę (pomyślała, że skoro nie może się za mnie uczyc to chociaż sobie "w mojej intencji" słodyczy odmówi) notabene poniżej 5 nie dostałam z niczego :).
Potem egzaminy na studia.... sesja ... druga sesja...
i tak moja Zuzia prawie wcale słodyczy nie je... dla mnie :) Kiedy kończy się jej "miesiąc" ma kilka dni obżarstwa, aż ja brzuch boli (zjadłybyście naraz pół kilo krówek?) a potem znowu kolejny miesiąc.
Nigdy nie udalo mi się tak długo wytzrymac, chociażby bez lizaka (mały, długo się je.... a apetyt słodyczowy zaspokaja).
Tym razem mam plan... Chcę na ślubie siostry mojego narzeczonego (lato 2006) ważyć 58 kg.. a na swoim własnym wyglądać olśniewająco (lato 2007). Terminy może troche zbyt odległe,ale inaczej nie da się utrzymac wagi.
Cele po drodze w moim pamiętniczku :).
Nie chcę schudnąć szybko i na chwilkę, chcę byc szczupła na zawsze (do porodu moge przytyć... nawet będę musiała, ale jeszcze sporo czasu do tego).
Patrzę wokół siebie i mam bardzo dużo przykładów na różne koncepcje życia.
M.- 175 cm i rozmiar 34... na śniadanie papieros, na obiad i na kolację to samo (mówi, że chciałaby przytyć, ale jakoś jej nie wierzę. fakt pracuje od 8:00 do 20:00 i caly czas na stojąco... takie życie najlepszej fryzjerki w okolicy, ale czas na posiłek powinna znaleźć)
D.- całe życie szczuplutka (bo i niewysoka)... zapuściła sobie oponkę wokół talii (chociaz nadal spodnie nie większe niż 36- 38 przy 150 cm słoninka wylewa sie za paska)... teraz chodzi smutna, bo szefowa każe jej na wdechu klientów obsługiwać: "niechże się pani odchudzi, pani D. przecież to okropne"
E.- zawsze 42-48 kg. Malutka, chude nózki i rączki. Po ciąży zostało 58 kg.. chude nóżki i rączki. I też szkoda, bo musi zakadac 40 a zawsze było 36
Teraz musze zbudować sobie zdrową, własna koncepcję. Nie jest łatwe, bo mój luby wymaga ciągłego karmienia a kto jak nie ja to zrobi (można mieć 180 cm i 65 kg i jeść przy tym co pół godziny).
Tymczasem dałam sie namówić na wycieczkę rowerową (3,5 dnia- 300 km), na ktorej waga mi podskoczyła do góry, bo głód na rowerze nie ssie w żołądku tylko odbiera mięśniom zdolność poruszania się. Całe szczęście, że wystarczyło kilka dni, żeby nadwyżka spadła.
Cieszę się, że rok akademicki już się zaczyna. Studiując jednocześnie dziennie i zaocznie, może nie będę miała tyle czasu na myślenie o jedzeniu i głodzie. A jak czasu będzie za dużo to i o jakiejś nie normoiwanej pracy pomyślę.
Teraz jak narazie mój wolny czas zajmuje doskonalenie umiejętności graficznych (jeśli któraś z was chcialaby zobaczyć siebie, kiedy już zakończy odchudzanie, niech przyśle mi zdjątko na maila makeloss@o2.pl a ja juz zrobię co trzeba) i mała pracka od czasu do czasu- projekty wizytówek, szyldów, ulotek reklamowych ( a może zafunduję sobie na ścianie banner z waszym olimpijskim hasłem metr na 3 metry.... żeby pamiętać).
Napiszę jeszcze.A teraz pora na podsumowanie okołopołudniowe... zjadłam jakieś 150-200 kcal od rana... Więc jest dobrze.
(polecam herbatkę dilmah lychee... cudowna smak boski i pachnie jak miód... a herbatka więc dietetyczna)
-
przepraszam za poodwójny post, ale krzyknęło mi, że nie wysłanoo
jeszcze raz wybaczcie nietakt
-
Witam Cię Droga Beemko!!!!!
Cudowny post (to nic, że dwa razy :wink: :wink: :wink: ). Chwilowo nie mam czasu na pisanie, bo załatwiam ważne sprawy w pracy :roll: i nawet zapomniałam o popołudniowej przegryzce.... :shock: Ale teraz już poczekam do obiadu....
Kochana, pisz, pisz, pisz, im dłużej tym lepiej, zawsze chętnei przeczytam!!! Od razu mi się gebula rozciągnęła w usmiechu jak zobaczyłam, że do nas zawitałaś!!!!!
Mamy tyle samo kilosków do zrzucenia, mam nadzieję, że ta 7 bedzie dla nas szczęśliwa i magiczna! A małymi kroczkami, to znaczy jak? Jak chudniesz, znaczy się...?
Jejku, to można tak się zobaczyć w chudej wersji nawet jak na zdjęciu straszą oponka i wielki biust??? Ja tak chcę, auuuu, przypnę sobie takei zdjęcie na ldówce, na szafce, bede nosic w portfelu!!!!! Beem, może nie w najbliższym czasie, ale jak trochę mi odejdzie pracy, to Ci prześlę fotkę z gatunku "hip, hip hipcia, wcale nie hurra..", dzięki za taką propozycję!!!!
Buziaki i zaglądaj często! I pamiętaj o hasle olimpijskim :D :D :D :D
-
Postanowiłam się ważyć nie w poniedziałki ale w piatki bo wolne dni to dla mnie zazwyczaj porażka dietetyczna. A tak jak zobaczę w piątek ,że coś drgneło na wadze to będę się bała tego zaprzepaścić i będę się pilnować :!:
Mi po podliczeniu kalorii wychodzi ponad 1000 wiec chyba juz jestem na 1200 :( :(
beem Witaj :!: :!: :!: Siostry można Ci tylko pozazdrościć :D :D :D
:D :D Miłego popołudnia :!:
-
hej...
Moja siostra jest najcudowniejszym i najsłodszym stworzeniem jakie można spotkać.. i bardzo się boję, bo jest tak dobra, że ktoś może ja skrzywdzić właśnie dlatego...
Tańczy tak, że wklada w to całą siebie. Kiedys przyszła do mnie, powiedziała że jej smutno i zaczęła tańczyć... aż sie popłakałam, a ponoc twarda baba ze mnie...
ale się usmiecham bo jutro wraca z Francji i jeszcze się nia do poniedziałku nacieszę(potem wyjeżdżam)...
Dzień jako taki (podsumowuję, bo przecież i tak po 18tej nie wolno mi już jeść :)- teraz to jeszcze nie jest takie trudne, ale będzie, bo póki jestem u rodziców godzina 22 i idę lulu...w Warszawie chodzę spac grubo po północy).
Zjadlam dziś:
jarzynki duszone- 400 g
kubek mleka 0,5% ze słodzikiem i cynamonem
2 jabłka
1 paprykę
pomidorówkę z makaronem
bitkę wieprzową (ale bez sosiku :)
chyba nieźle :)
Oparłam się:
drożdżówce z budyniem
pierniczkom z lukrem
herbatnikom alpejskim
kaszance (jak zauważylam,że bierze mnie apetyt na kaszankę błyskawicznie wyjęłam ją z lodówki i dałam kotu... kochana moja kicia zjadła wszystko błyskawicznie :), lodówka z kaszanki Mai lżej)
Polecam takich usuwaczy pokus :) Mojemu ukochanemu mężczyźnie też nie trzeba 2 razy powtarzać, żeby zjadł czekolade, która mnie kusi z szafki.
A teraz kolejna rzecz: gorący prysznic- mi skutecznie zabija głodek-apetycik (nie ten, który ssie, tylko ten, który łaskocze za uszkiem). Zwłaszcza jeśli zaparzę sobie kawę i sie wypachnię.
Drugi sposób to wąchanie olejku cynamonowego... dlatego właśnie tak cudownie u mnie pachnie...
Ponadto myłam dziś okna, więc rękami tez troche pomachalam :). A na ćwiczenie brak mi motywacji... Na basen będę chodzić od przyszłego tygodnia... Daję słowo.
Pa dziewczyny
-
beem a ile Twoja siostra ma lat?
ja dzisiaj ładnie wsiadłam na rower i jeździłam... jestem zadowolona:D
gatita a co u Ciebie?
-
Moje słoneczko ma prawie 17 lat. Ale bez cienia wahania moge powiedzieć, że moge z nią porozmawiać szczerze i na każdy temat. Jest dojrzała- intelektualnie i światopoglądowo, tylko czasem emocje trochę nie takie jak trzeba (wcześniej poszła do szkoły, więc w podstawówce zawsze była "ta najmłodsza"- potem to traci znaczenie, ale zawsze trochę odciska). Bardzo ciężkie chwile przeszlyśmy(obie! ona smutna a ja się o nią martwiłam), kiedy rozstała się z chłopakiem (4 lata od niej staszym). Tez cudowne dziecko- wcześnie do szkoły, potem jasno wyznaczona kariera (kto pracuje w 2 miejscach będąc na 1 roku dziennych studiów, prawdziwą pracą, nie dorywczo za parę złotych). A roztrzaskało się o brak zrozumienia dla całej tej otoczki 16 letniego życia. I nie chodzi o to, że mężczyzna 20 letni ma potrzeby seksualne a 16-letnia dziewczyna potrzebuje romantycznej otoczki, i bardziej metafizycznej otoczki całości. Popsuło się, bo przecież czas bycia pod wpływem rodzicow i w ramach przez nich określonych wciąż u niej trwa. Ja nie miałam podobnych potrzeb wolności, jak ona. Ja wiedziałam, że pępowiny pozbędę się raz na zawsze dopiero wtedy, gdy wyprowadze sie z domu. Kiedy moje słonko mnie odwiedza,jest lekko zdziwione, że nie wykorzystuję wolności (ale ręczę, że pierwszy miesiąc po wyprowadzce, szalałam). Jeszcze bardziej zdziwiło ją, że mama nie zareagowała histerycznie, kiedy owiedziałam jej, że po pół roku znajomości, zamieszkam z mężczyzną (mojego życia notabene). Co prawda, kiedy oświadczył mi się (a znaliśmy się niespełna miesiac), miała ogień w oczach (i nerwy w strzępach). Teraz już wie, że jestem odpowiedzialna i powiedziała, że "ślub za dwa lata byłby w porządku".
Te z was, które mnie widzywały na forum wcześniej (no mam tych postow trochę na swoim koncie) widziały nie raz i nie dwa, że w moim pamiętniczku pusto a ja wpraszam się na inne wątki(całuski dla Anusi, u której mieszkałam przez jakiś czas :)).
Więc oto skutecznie przestaję wycierać buty wchodząc do ciebie Agatko, chyba się nie gniewasz zanadto?
A teraz mały szczegół- pierścionek zaręczynowy. Kiedy go dostałam pod koniec marca miał rozmiar 14 (i był troszkę luźny, ale gdy puchły palce nie- czyli dopasowany), teraz stwierdziliśmy z misiem, że czas go zwęzić. Pani w zakładzie jubilerskim dała mi próbnik... i okazało się, że mam 11. Zwęziliśmy na 11,5, żeby nie było problemu puchnącego, ale to przecież jak na palec całkiem sporo.
Trochę łatwiej teraz marznę, ale to oznaka, że mam mniej kołderki na sobie. Czy u was też w miarę chudnięcia zwiększa sie intensywność bodźów dotykowych? Bo mnie na przykład łatwiej połaskotać... i głaskanie (po pleckach kochane, po pleckach) przyjemniejsze. A może to dlatego, że bardziej się akceptuję (chociaż chyba nie... Misiek oświadczył mi się, kiedy byłam najgrubsza... problemu z samoakceptacja nie miałam).
Podejrzewam, ze znacie tę różnicę, o której zaraz wspomnę. Baraszkuje się z ukochanym, nawet jak kilosków więcej, ale wyobraźcie sobie, że stoicie pod prysznicem, myjecie włosy, nagle do rzęsiście oświetlonej łazienki wchodzi ukochany i oświadcza, że on sobie postoi i popatrzy, myjąc zęby. Pojawi się irytacja? Wzrok ślizgający się po zbyt obfitych biodrach i oponce otaczającej zmęczone po całym dniu cialo...
Powiecie pewnie, że nie... pod warunkiem, że mężczyzna przekracza ostatni krąg wtajemniczenia. A ja wtedy właśnie, jak nigdy uświadomiłam sobie, że kocham tego postrzeleńca, jak nigdy nikogo. Bo z całą pewnością wiem, ze gdyby się pojawił którykolwiek z poprzednich kandydatów do mojego serca, czym prędzej wyrzuciłabym go za drzwi
Dobra koniec bo piszę głupoty.
Do tej pory a wstałam 2 godz temu zjadłam tylko jabłko i chyba powinnam conieco (jak to się pisze?) przekąsić, zanim porządnie wezmę się do roboty.
Pa kochane
-
Beemka, Rybko kochana! Nie piszesz żadnych głupot tylko strasznie fajne rzeczy! I jesteś tak otwarta i bezpośrednia, strasznie mnie tym ujęłaś :D :D :D Czuj się tu jak u siebie w domu i opowiadaj o czym tylko zechcesz! Ja chwilowo zniknę, ale tylko na dwa tygodnie, potem wracam i ze zdwojoną energią ruszam do boju! Na razie sie jeszcze nie żegnam, pewnie będę cały dzięń zaglądać tutaj.....(mam nadzieję, że to nie bedzie kolejne uzależnienie...).
Julcynko, chwilowo przeszłam na tryb "staram sie nie przytyć" i moje odżywianie nie jest już takie sensowne i niskokaloryczne. Ale już tak mi weszły w krew pewne nawyki, że nie przeginam jak dawniej, nie pochałniam gór cukierków ani stert pierogów :D
A co u Ciebie, jakie plany na weekend???
Całuski dla Dziewczynek/Malinek!!!!
-
0.5 kg mniej troszke mało ale jak brzmi 65.5kg.
gatita będziemy za Tobą tęsknić , ale w tym dalekim kraju może będziesz miała dostęp do internetu i wpadniesz czasami.
Życzę Ci miłych i ciekawych wrażeń :!: :!: :!:
beemko ależ mi się tęsknie zrobiło :cry: i łezka mi się zakręciła. Mój mąż jest na wyjezdnym i tęsknie za nim i za tym wszystki o czym napisałaś.
Czy dobrze zrozumiałam siostra ma 17 lat i studiuje :?:
julcyk podziwiam Twój zapał do sportu :!:
-
Heeeej Grimko!!!!!!!!!!!!!!
GRATULACJE!!!!!!!!!!! Pięknie jest chudnąć, co???? Brawo :D :D :D :D :D :D :D :D
A ja będę próbować się internetować, przecież wiadomo, że nie wytrzymam bez Was!!!!!
Pozdrowionka i uściski wirtualne, ale mocne i gorące!!!!
Myślę cieplutko o Was!!
Buziaki
-
plany na weekend. żadnych.
za dużo nauki...:/
ale w następny weekend sobie odbiije!
baw się dobrze w Portygali:D
beem świetna masz siostre:D
-
Czesc...
wczoraj nie miałam czasu juz nic napisac, więc dziś zaczne od spowiedzi jadłospisowej:
2 jabłka (jak co dzień: "An apple a day keeps the doctor away")
350 g winogron (tym razem lepiej)
serek wiejski 200 g
cztery pierogi z serem
0,7 l soku marchewkowo pomarańczowego fit (22 kcal/ 10g)
Nie zjadłam:
naleśników z jabłkami
Mufinki czekoladowej
mlecznej kanapki
Chyba całkiem nieźle.
Kupiłam soie poza tym wagę elektroniczną (z całą pewnością będę musiała przesunąć suwaczek na jakieś 66-7, kiedy ją uruchomię, chwilowo nie mam odpowiednich baterii, ale cóż dopuszczam, że moja poprzednia waga wskazuje optymistycznie o 2 kg mniej- np dziś rano 64 kg :)).Dokładnośc do 0,2 kg (jak dla mnie wystarczy, skoro mam teraz dokładność do 2 kg :)). To mój prezent za silną wolę...
Udąło mi się dzisiaj rano wlożyć (i nawet dopiąć, chociaż trwało to z 5 minut) dzinsy, w któryh chodzilam mająć 14-15 lat, co prawda wtedy nie opinały mnie tak niemiłosiernie i nie wylewała się ponad paskiem gniewna niagara, ale to sukces, bo przy ostatniej próbie wepchnięcia (siłowego) ud w nogawki, urwałam jedną szlufkę.
Przyznam, że gubia mnie spodnie ze streczem. Zakładam je i wciąż sa dobre, kiedy normalnych nie mogłabym już dopiąć. I tak umyka mi moment, gdy trafiam w inny przedział wagowy niz dotychczas. Dlatego chcę nosić takie ubrania jak te stare klasyczne dżiny, kiedy juz zaczęłam się w nie mieścić. Wystarczy, że pokręce się wieczorem w domu w bardzo starych spodniach i tak jakoś łatwiej tego wszystkiego dopilnować. I jeść się chce jakoś tak mniej.
Gwoli sprostowania. Moja siostra nie studiuje jeszcze. Poszła rok wcześniej do szkoły, mama nie wyraziła zgody na kolejne "przesunięcia", ze względu na czas jaki potrzebny jest dziecku do emocjonalnego dorastania. O studiach i pracy pisałam w kontekście jej chlopaka (rozumieli się jak nikt inny, ale to naprawdę ważne, by ludzie pozostający w związku byli na podobnym poziomie intelektualnym). Może uznacie, że to krzywdzące, ale nie można się wiązać z kimś kto strasznie odbiega od naszego poziomu. Nie chodzi mi o wykształcenie. Sama znam małżeństwo- pani magister z panem po zawodówce- które jest badzo dopasowane,ale to że mężowi brak wykształcenia to nie dlatego, że nie potrafiłby go zdobyć, bo jego zdolności konstruktorskie zapieraja dech w piersiach.
Nie chodzi też o podobne sądy i opinie. Ja patrze na światprzez pryzmat człowieka, wybranem mojego serca mógłby wogóle z nimi przestac obcować, byleby mozna było się przyrodą pozachwycać (wystarcy spojrzeć na zdjęcia, które robimy- ja portrety a on krajobrazy).
Gubiące jes, gdy jedna strona czuje sie lepsza (bądź druga gorsza) bo myśli biegną w nierównym tempie. Ktoś czuje się ograniczany, ktoś czuje presję, żeby bardziej ambitnie żyć. Mój wybranek nie lubi Almodovara, ale mu to wybaczam, bo kiedy widzi,że np. animuję nasze wspólne zdjęcie siada obok i obserwuje "jak ty to robisz?". Z kolei widzi, że mnie interesuje, jak to się dzieje, że zwierzę, które ma w akwarium (i o którym mówi, że to ryba) cały czas siedzi ponad powierzchnią wody a ponoć jest skrzelodyszne (kto zdziwiony, niech wpisze poskoczek mułowy w google).
Wiem, ze jego charakter (nie temperament, bo Moje Kochanie temperament ma ognisty), kiedyś będzie mnie chronic przed zapracowywaniem się na śmierć i skrajnym pracoholizmem, ja za to mam nadzieje nauczyc go słyszec to, czego ludzie nie mówią,a co dla nich bardzo ważne.
Pa słoneczka, będę pewnie dopiero w poniedzialek. Cmok
-
czesc dziewczynki!
gatita pewnie już w Portugali, albo szykuje sie do wyjazdu:D
beem czyli Twoja siostra jest w klasie maturalnej?
mój wczorajszy dzień był raczej średni, ale oparłam się ciastkom i michałkom:D:D
-
ehh tyle się opisałam a mi wykasowało.. masakra.. nie miałam netu przez tydzien ponad..z powodu przeprowadzki do wawy od poniedziałku zajecia na uczelni :)
beem Twoje posty są bardzo ciekawe to wcale nie głupoty, jesteś otwarta, skora do zwierzeń i piszezsz bardzo fajnym stylem :)
gatita milutkiego wyjazdu :) tam jeszcze ciepełko na pewno :)
julcyk superże oparłaś się słodkościom ;) tak trzymać :)
-
beemko przepraszam :D coś za szbko czytałam i żle zrozumiałam ten post o siostrze.
Ślicznie dietkujesz :!: I bardzo mi sie podoba ,że umiesz sobie odmówic kalorycznych rzeczy. Gratulacje z okazji zmieszczenia się w spodnie z sprzed lat :!: :!:
Jestem ciekawa jaka jest Twoja opina na temat nowej wagi.Noszę się zamiarem kupienia nowej tylko nie wiem jakiej :?:
Życzę Wszystkim milutkiej i cieplutkiej niedzieli :!: :!: :!:
-
Dzien dobry słoneczka,
wczoraj nie pisalam caly dzień, więc szybka spowiedź jadłospisowa:
dwa kubki mleka 0,5
1 kromka wasa z dżemem jabłkowym (bez cukru)
kawałeczek kabanosa
2 marchewki
2 jabłka
talerz kluseczek ziemniacznych (mało dietetyczna porawa, ale bez skwarek, to tylko ziemniaki i mąka)
kubek musu jabłkowego (bez cukru)
Czyli całkiem sporo jedzenia a kalorii wcale nie aż tak wiele. Ważę się na mojej nowej wadze(elektroniczna, za 60 zł z Auchan, dokładność 0,2 kg, ale po co mi dokładniejsza, skorowiem, że szklanka wody, którą wypije też waży 0,2.... a waga super), ale kontrolnie wskakuje też na te optymistyczną i pragnę wam zakomunikować, że wcale nie muszę przesuwać suwaka wyżej :) Bo moja nowa waga pokazuje 65kg... za to optymistyczna 63 :)
Tym sposobem wiem juz z całą pewnością, że dotychczas oszukiwała mnie o 2 kg. I zastanawiam się, czy w związku z tym nie powinnam przesunąć wagi początkowej trochę wyżej..
A dlaczego nie... przecież wiem, że według starej wagi schudłam już więcej niż 7 kg.
Widzicie tak mi się podoba bycie na półmetku, że wcale nie mam ochoty go opuszczać. Ale zrobię to. Już się umówiłam z kumplem, że chodzimy razem na basen zrzucac kiloski (on sam twierdzi, ze wyglądqa jakby połknął żółwia, tak mu sterczy mięsień piwny, ale juz trochę schudł).
Mialam się zmierzyć, ale gdzieś mi wsiąkł centymetr krawiecki.
Wczoraj znalazlam pasek, który byl dla mnie wyznacznikiem mojej zmiany wagi. Nosiłam go na ostatniej dziurce. Kiedy po jakimś czasie odchudzaia znalazłam go, okazało się, ze musze dorobić 3 dziurki, bo jest za szeroki. Kiedy znow przytyłam okazało się, że nie tylko dorobione dziurki nie pasaują na mnie, ale także ostatnia fabryczna okazuje się za ciasna. Oto obwieszczam wszem i wobec, że brakuje mi juz tylko jednej dziurki do odzyskania efektu ubiegłorocznego a walczyć będę dalej i tym razem osiągnę mój upragniony cel. Nie poddam się na finiszu. Tym razem termin dietkowy wybrałam rozsądniej i do Bożego Narodzenia nie tylko już się przyzwyczaje do hamowania swoich apetytów, ale także przekrocze nieosiągalną do tej pory granicę. Wiem już, że nie wystarczą granice i cele krótkotrwałe, bo ich efekty znikają błyskawicznie. Dlatego mam cel za tydzień, za pół roku, za rok, za dwa lata. Pamiętając o tych najważniejszych, daleko w przyszłości łatwiej jest nie zaprzepaścic tego co juz jest. Może to głupie... W końcu jeszcze chudnę, sukcesów w utrzymywaniu wagi nie mam na swoim koncie. Ale jem więcej iż przy poprzedniej diecie i bardziej zróżnicowane posiłki. Nie jest dla mnie sztuką zapchać się zupą kapuścianą tak, żeby polałymnie wszystkie narządy wewnętrzne, sztuka jest dla mnie wziąć małą porcję kluseczek ziemniaczanych (które uwielbiam) i nie poprosić o dokładkę.
jeszcze się nie nauczyłam, ale mam nadzieję, że mi się uda, przygotowywać kolacji dla rodziny o godzinie 20-21, potem posprzątac w kuchni, pozmywać... i nic nie zjeść.
Wczoraj inspirowałam się sukcesami odchudzaniowymi Kulki i Anikas (oglądałam zdjęcia). Anusia z zaręczyn i Anusia ślubna to dwie zupełnie inne osóbki (całuski i pozdrowienia dla mojej ślicznotki) a Ula dokładnie wie, co to mordęga walczenia z efektem jojo (mam zdjęcia sprzed pierwszego odchudzania, jej sukcesy opublikowane w SL (rok utrzymania wagi!!!!), piękne ślubne foteczki i obrone pracy magisterskiej, kiedy to nieszczęsne jojo złapało naszą Kulkę w swoje szpony, ale się wyrwie i znów będzie, jak na weselu). To co nas jeszcze bardziej zbliża to fakt, ze wszystkie mamy drobniutkich partnerów życiowych. Jeśli, któraś z was, chce się podzielic sukcesem (bądź porażką) zdjęcia można wysyłac na makeloss@o2.pl. Ja osobiście mam przyjaciólkę, która zawsze najgłośniej oklaskuje moje sukcesy, ma na imię Marcin :) To on kręci nosem, kiedy przymierzam wszystko co mam w szafie i powtarza "za tęgie na ciebie te spodnie". Podobno do tego nadają się tylko "przyjaciółki", więc tak też go nazywam (hehe i tylko przyjaciółkom zwierza się, że okres nam sie spóźnia itp...)
I jeszcze raz się pochwalę a co tam, najwyżej powiecie, że ze mnie straszna chwalipięta:
W miarę grzecznie trzymam sie tej 18. Ale tez spać chodzę wcześniej. Zobaczymy jak sobie to wszystko ustabilizuję.
Na dzis koniec wynurzeń. Może w nagrode zafunduje sobie krótka sesję w solarium?
-
hej beemko:D
fajnie mieć takiego przyjaciela-mężczyzne...
jak na razie ja znalazłam samych przyjaciół i nikogo z kim bym mogła spędzić reszte zycia... ale wszystko w swoim czasie. w koncu mam tylko 18 lat...
fajnie, ze pasek tak ladnie sie zapina:D
a cel nauczenia sie utrzymania wagi godny nasladowania:D
ja przez ten tydzien utrzymałam swoja wage. nie schudlam, nie przytylam...
-
Dzień dobry,
właśnie zaczynam dzień. Jak zwykle, najpierw siusiu potem na wagę. Dzisiaj pokazała 64,6 kg. Suwaczkanie przeciągam, bo dopiero, gdy pokaże 64,0 będzie czas po temu. Jakoś strasznie mnie gardło boli. CHyba złapałam jakąś infekcję. A nie ma nic gorszeego niż pociąganie nosem i skrzypiący głos (dla kogoś, kto mówi tak dużo, jak ja). MOjemu kochanemu szczęściu bardzo sie podoba moja nowa szczulejsza wersja... nie dał mi spać do 2:00. A niestety spać do późna nie mogę, bo zaprogramowałam organizm na pobudkę o 7:00. Ibędę taka niewyspana chodzić.
Wczoraj zjadłam:
słoiczek musu jabłkowego z malinami (bez cukru, uwielbiam, wczoraj wpadłam na pomysł, żeby do diety wprowadzić Gerberki. Smaczne zupki dla niemowląt, porcja mała, ponoć zdrowea nie sa jakoś specjalnie kaloryczne)
naleśnika z serem (nie będe sie przeceż katować)
nektarynę
kisc winogron
I chociaż winogrona jadłam około 20:00, to przecież spać poszłam dużo później.
Mam nadzieję, że dietkowo będzie dobrze. Musze wprowadzić trochę ruchu. Może pojadę dzisiaj na rowerku gdzieś za Warszawę (a przecież nie napisalam, że już jestem w stolicy). Spotkałam wczoraj kolegę, z ktorym chodziliśmy na basen. W tym roku akademicki reaktywacja... ale z większym natężeniem. Kiedy już dojde do upragnionej wagi, będę musiała wypracować jakiś plan wolnego wychodzenia z dietki, żeby nie przytyć od razu (chociaż podobno najtrudniej utrzymać wagę na stałym poziomie). Wtedy będę już korzysystać z dzienniczka kalorii. Chwilowo jakoś mi się nie chce.
Pa słonka
-
beem waga u Ciebie leci? u mnie zatrzymanie.. ehh.. :( z infekcją współczuję <przytul> mam nadzieję że szybciutko się wyleczysz - teraz łatwo się przeziębić bo poranki są chłodne a w południe jest bardzo ciepło.. :(
to super że facet docenia szczuplejszą wersję ;)
hmm ja ruchu wprowadzić na razie nie mogę - może trochę w czwartek bo mam dużo zajęć.. a dziś od 11.40 do 18.50 cały czas na uczelni.. buuu :( pozdrawiam może wieczorkiem napiszę coświecej :)
-
beemko jeszcze raz brawo :!:
Mam sporo pracy i brak mi czsu by poczytać Wasze ostatnie posty, ale jutro juz będzie więcej luzu to nadrobię zaległości.
Trzymajcie się ciepło i dietkowo :!: :!:
-
Alluniu, może waga się zatrzymała, bo schudłaś już tak dużo, a moze dlatego, że tak mało ci juz zostało. Z doświadczenia wiem, że najłatwiej spadają kilogramy, które wszyscy uważają za zbędne... a kiedy już zostanie niewiele okazuje się, że jest coraz trudniej...
Ale dasz radę. W pewnym momencie organizm krzyczy, że więcej już ne odda, ale my go przechytrzymy.
Jest po osiemnastej, więc dzisiaj już tylko herbatka (i może kieliszek wina :) a zjadłam od rana:
mus jabłkowy (ok 150 g) bez cukru
1 nektaryne
200 g Paelli
1 małe gronko winogron
100 g surówki włoskiej z koperkiem
2 kieliszki bułgarskiego wina (kiliszeczek do obiadu nie zaszkodzi a i o obiedzie nieżle sobie z ukochnym wypic)
Może alkohol nie jest w
-
Wcieło mi pół posta, ale niech będzie. Chciałam tylko naisać, że żadna dieta nie poleca alkoholu, ale nie można sobie wszystkiego odmawiać.
Mam jeszcze dzisiaj w planie wieczorne pływanie, ale zależy to od tego, czy moi współtowarzysze niedoli zjawią się z rownie silnym zapałem co ja.
Pozdrawiam lekkostrawnie i niskokalorycznie