czesc grubaskom!!!
toficzku brawo!!!!! za to ruszanie!
u mnie waga sie magicznie zatrzymala, ale podobno to normalne po jakims czasie odchudzania, tylko sie nie moge doczekac kiedy sie spowrotem ruszy!!!!!
Wersja do druku
czesc grubaskom!!!
toficzku brawo!!!!! za to ruszanie!
u mnie waga sie magicznie zatrzymala, ale podobno to normalne po jakims czasie odchudzania, tylko sie nie moge doczekac kiedy sie spowrotem ruszy!!!!!
Toffi serdeczne gratulacje :!: :D
Oby tak dalej, trzymam kciuki, bo sama również trenuję i wiem jak ważne są wszystkie choćby najmniejsze sukcesy.:)
A przy okazji chciałbym ci wyznac że czytam twoje wszystkie posty i jak dotąd jesteś moja idolka w odchudzaniu( nie przesadzam mówie serio) :!:
Pozdrawiam wszystkie formuowiczki :D
Justyna :P
Łooooooooooooooooomatko! Człowiek wraca zmęczony, padając na pyszczek a tu widzi takie motywujace, przemiłe słowa :P :D :P
Justyśku, dziękuję strasznie. To niebywale sympatyczne, co piszesz. Ja idol? hahhaa :) Mimo wszystko dziekuję, zapraszam do siebie częściej, a nawet codziennie :D
ps. ale mnie zmotywowałas, no kurcze :D
Globeczku, prosze Cie słońce nie przerywaj teraz dietowania! Przeczekaj cierpliwie ten okres, a będzie tylko lepiej. Trzymam z calej siły kciuki. Masz cmoka w czółko ;-)
A teraz czemu ja zmęczona? Ano z basenu wracam. Jestem taka padnięta, jak wczoraj :P Jeszcze trochę i nie pociągnę 8) Tym bardziej, że lodówkę mam pustą, a czasu na jej zapełnienie nie mam. Na szczęście nikt mi nie mówi co jak i kiedy mam jeść. Pełna wolność! :D jeeee :wink:
Przed sekundą się dowiedziałam, że mam sprawdzian z historii, z całego rozdziału. Haha. Roboty na conajmniej 2 dni i to ciężkiej harówki. Ja oczywiście jak zawsze dowuiaduję się o takich rzeczach ostatnia :D No, dobra... babka ponoć mówiła 3 tygodnie temu, ale kto by słuchał? :D Chyba wypróbuję mój nie zawodny sposób " CO ZAPAMIĘTAŁAM Z LEKCJI?" :D
Ok, szybko pisze co mój brzuchol pozarł :D
śniadanie:
bułeczka grahameczka z serkiem takim jakimś naturalnym i pomidorkiem (kilka plasterków) trochę cebulki
obiad:
2 tosty z serem, sałatka warzywna
w szkole:
jabłko, kilka łyków soczku- fuj, był obleśny, już wiem dlaczego Paweł mi go dał :P
po szkole:
trochę mleka z płatkami i teraz najlepsze: 3 LODY BIG MILK I 4 WAFELKI !!!!!!!!!!!
Po prostu nie umiałam się powstrzymać! Fakt faktem 1 BigMilk ma tylko 100 kcal (ah, te moje usprawiedliwienia!) ale 3to razem 300, a plus 4 wafelki to 500 nadprogramowych kcal!
po basenie:
sałatka, kromka chleba
Po prostu szok :shock: :shock: :shock: Byłoby super, gdyby nie te świństwa. A nawet mi po tym nie dobrze było, za słodko, w ogolę sie czułam do bani.
Wredne, chamskie nikczemne słodyczne. Walczcie~! Ponawiam swoją wypowiedzianą jakiś czas temu wojnę słodyczom! a-ha! Może przegrałam dzisiejszą bitwę, ale, sorki kochane, wojna nadal trwa! :twisted: :twisted: :twisted:
Tym pirackim akcentem zakańczam dzisiejsze wywody. Arivederci, moje drogie :)
8) :D 8)
o, kurza twarz!
czemu jestem na forum "pamiętniki" ?!
Czemu mnie wywalili z "Chcę schudnąc" ?!
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Ale chyba jestes w obu , bo weszlam do ciebie poprzez "chce schudnac" . Nie dziwie sie tym lodom , tez uwielbiam lody ale one sa podobno odchudzajace :wink: To znaczy oziebiajac organizm sprawiaja, ze musi on zuzyc wiecej kalorii na jego ponowne ogrzanie, no cos w tym stylu. Kupilam sobie duzy movenpick cytrynowy i teraz sie nim odchudzam :wink: Codziennie tam z 200-250 g . I wtedy juz nie mam ciagotek do innych slodkosci.
Papa , powodzenia !
A historia to koszmar ogolnie, brrrr, wspolczuje !
witam wszystkie spragnione gorących wrażeń podróżniczki... :D
Ale niestety TAKICH przygód musicie sobie szukać nie tutaj... dobra, dobra żartowałam :D
Łooooooo... a co jest przyczyną mojego dobrego humoru? Facet. A jak to :P
Tak ich nie nawidzimy, a jednak...
Ale nie będę opowiadala całej historii 8) Fakt, faktem jestem strrrrrasznie podjarana :lol:
Dziś zrobiłam sobie dzień "extra light" co by trochę o sobie przypomnieć.
Właściwie co chciałam zjeść, to przed oczami pojawiał się Mój Gumiś i jakoś tak przestawałam :P :roll:
śniadanie:
mandarynka, jabłko, szklanka soku
w szkole:
jabłko, marchewka
po szkole:
mandarynka, szklanka soku
po treningu (AHA! ćwiczyłam TBC w troszkę skróconej wersji- 45 minut zamiast 55)
maślanka
wieczorem:
2 mandarynki, pół szklanki soku
Uffff... mało i nie zdrowo- wiem. Jestem potwornie głodna... ale najem się zdrowiej jutro :D
MOje drogie podróżniczki, ależ proszę sobie nie myśleć, że zaczęłam jakąś dietę cud!
W tym programie wszelkim dietom cud mówimy stanowcze: NIE :wink:
Donosze tylko jeszcze, że na teście z historii połowę zerżnęłam, a połowę podyktowal mi moj kochany kolega z ławki- Tomek :D
Na 4 licze :P I po co tu się uczyć? :P
Kochane podróżniczki, mozecie się rozpakowac, jutro zbiórka ponownie :) Proszę zabrać ze sobą wysokie filtry.
Będzię parzyć... :twisted:
cze....
dziś krótko, bo jestem zmęczona i skołowana... Byłam na takim spotkaniu, oj zresztą nie ważne :D Już piszę co pożarłam i zmykam :)
śniadanie:
sałatka z warzyw ( kilka listków salaty, 3 rzodkiewki, pół pomidora, trochę cebuli, pół ogórka), pół szklanki soku
obiad:
deser z koroną (przynajmniej nie ciastko francuskie, które pięknie się na mnie patrzało w cukierni!) sałatka z jabłka i 4 mandarynek, szklanka soku
kolacja:
jabłko, kilka suszonych płatków banana, 2-3 szklanki soku
Nadal takie "lekkie oczyszczanie" Ten deser mnie tylko rozbraja, ale to taki "pudding" wiec tak źle ni ma :D
Nie no, po prostu dziś jestem nie do życia, sklecam głupie zdania i chyba się położę.
Aaaa nie chwaląc sie chyba jadę w wakacje do Londynu ;D
spadam, przepraszam za niekonstruktywność mojej wypowiedzi. A raczej za nieciągłość jej.
:D uda się... :D
witajcie :) albo właściwie "witam siebie"
wczoraj władowalam w siebie:
-maślankę
-pół szklanki soku
-300 g galaretki
-70 g serka homo
-banana
-2,5 mandarynki
-jabłko
-kilka łyżek jogurtu
-szklankę maślanki
-marchewkę
-listek salaty, plaster szynki, rzodkiewkę
No i od dzisiaj już zaczynam normalne a nie owocowo-warzywne żarełko :D
Wracam właśnie z meczu kosza huhu niestety przegralimy, ale zdarza się prawda? Naszczęście braciszek nie jest wkurzony, więc robi obiad (mamy nadal nie ma)
Aaaa żeby nie było nie domówień, grała drużynka mojego brata :D
A za kilka chwil ide na żużel :D Co by ponownie dopingować "rybnickich rekinów"
LOLOOOOOOOLOOOOOO :D :P
pospiesznie więc, zmykam na pierś czegoś-tam. Tzn. jakiegoś zwierzęcia.
A co?! A zjem.
DZISIAJ SIE NIE PODDAMY, CO NIE DZIEWCZYNY? :D
zgłaszam protest.
nikt-nie-czyta-mnie.
bleeeeeeeeeeeee.
Tak sobie walczę z tą moją psychiką. Temperowuję ją, a ona znowu się łamie. Jak kredka. Kolorowa w dodatku. Czy nastąpi dzień przełomu? Czekam bardzo na niego, bo mimo to, że schudłam już łącznie 3,5 kg czuję sie tak, jakbym przytyła conajmniej 7.
Nawet mi się nie chce żartować w stylu Dańcowo-Bałtroczykowo-AniMruMrowy.
Wracając z żużla (wygraliśmy :wink: ) zastanawiałam się nad celem mojej egzystencji.
Mogę zabić się i nie żyć. Mogę zabić kogoś i iść do więzienia (lub poprawczaka :wink: )
Mogę nie jeść nic 3 miesiące i schudnąć 20 kg, ale mogę jeść 82 hamburgery każdego dnia i przytyć 20 kg. Mogę wyłączyć komputer i przeczytać "Proces" Kafki. Mogę zacząc pisać referat na fizykę. Mogę też zadzwonić do przyjaciela i powiedzieć "cześć".
Wszystko zależy ode mnie. Od tego jaką strategię obejmę i od tego, jak się przygotuję.
Od dzisiaj zaczynam pracę nad moją psychiką, bo bez niej nie wygram.
A wygrac chcę.
zgłaszam protest.
moja psychika nie słucha mnieeeee.
bleeeeeeeeeeee.
Hej Gigantojezyczny Filozofie ;)
tak, tak... czytam Cie, ale nie yawsye odpisuje :) ale widze, ze radzisz sobie... wiec milej walki :)
jestem dzisiaj spuchnieta na maxa i czuje sie jak beka :twisted: wiec od jutra znowu powracam do dietetycznego jedzonka. Moj zoladeczek ostatnio troche sie buntuje... Na sniadanko bedzie musli- mniam mniaaamm!! :lol:
a potem ruszam na miasto- juhuuuu
Ola