-
Czesc Ulenko !
Bardzo dawno do Ciebie nie zagladalam, ale siedze na czterdzistkach. Nie czytalam calego Twojego watku, bo troche tego jest :D a mi net chodzi bardzo slabo i ladowanie sie kazdej strony trwa okolo czesto 20-30 minut , wieczorem to juz wogole jest kaszana.
Ale super , ze dietkujesz i masz juz jakies efekty. Masz sporo ruchu , tyle na rowerze przejechac, to i kondycha musi byc niezla. :D
Niedawno moja siostra byla w Krakowie , co prawda tylko dwa dni, ale to wystarczylo aby zakochac sie w tym miscie. Jest tak zauroczona, ze o niczym innym nie mowi , ale zeby tam wrocic na dluzej w czasie wakacji. Podobno zupelnie inny klimat niz u nas na ulicach, nie czuje sie tego pedu , nie ma samych bankow i hipermarketow, i ludzie wydaja sie spokojniejsi . Mowi, ze siedziala do poznej nocy na Starym Rynku w jakiejs kawiarence i nikt jej nie zaczepil, nie slyszala zadnej burdy , nie przewalaly sie watachy niedopitych gowniarzy , ludzie rozmawiali ze soba normalnym jezykiem a nie samymi k...wami jak u nas , mowi ze po prostu czula spokoj jakiego juz od dawna nie doswiadczyla . Moze, to rzeczywiscie jakis specyficzny klimat starego grodu sprawia , ze ludzie sa u Was inni ? Ciekawe , czy Ty mieszkajac tam mozesz to potwierdzic , bo jednak dwa dni, to troche malo aby ocenic miasto .
Pozdrawiam serdecznie i zycze wytrwania w diecie !!
-
Witaj Sibuś :)
Bardzo sie cieszę, że Twojej siostrze tak spodobał się Kraków :)
Klimat specyficzny na pewno tu jest - szczególnie jeśli Twoja siostra była na Rynku Głównym :)
Hipermarkety i banki też są - z tym że hipermarkety bardziej na obrzeżach, a Stare Miasto jest Starym Miastem :)
Niestety burdy i hamstwo też u nas jest - jak wszędzie i na osiedlach już takiego klimatu nie ma. Ale ja i tak kocham to miasto :)
Co do knajpek i kawiarenek - faktycznie w okolicach Rynku co krok jakaś jest - do wyboru do koloru. Tak samo dużo chyba byłoby do zwiedzania kościołów ;)
Buziaki wielgaśne
Ula
-
czy ja się mylę, czy mieszkanko macie b.blisko Starego Miasta?? jejq jaki mam sentyment do tamtych zakątków...
a tak w ogóle to miałam zapytać, co to są te "biodrówki"? bo mi się tylko ze spodniami kojarzą (zboczenie pracowe :P)
pozdrowienia z Gdańska, który podobno jest nad morzem, ale dawno nie widziałam tego morza :P
-
popatrz, ja właśnie wacam z twojego pamiętniczka, pisałyśmy jednocześnie - Ty u mnie ja u Ciebie :D
Mieszkanko mamy wcale nie tak blisko Starego Miasta - ok. 5km od Wawelu (w lini prostej może mniej) - ale mieszkamy na 5 piętrze i mam 10-krotny zoom optyczny w aparacie ;)
A co do Gdańska - gdybym miała mieszkać poza Krakowem - chciałabym, żeby to był Gdańsk - piękne miasto!
Buziaków moc przesyłam :)
-
aaa, zapomniałam napisać - biodrówki - to ja tak nazwałam ćwiczenia na biodra - nie wiem czy one mają jakąś nazwę? Więc dla mnie to są biodrówki. Kładę sie na plecach, ręce wzdłuż tułowia, kolana zgięte i unoszę biodra maksymalnie wysoko i opuszczam. W miarę szybko to robię - ćwiczenie proste, ale po kilkudziesieciu powtórzeniach czuję mięśnie pupy :)
o tak mniej wiecej wygląda pozycja wyjściowa:
_/|__o
-
Ulu boski ten Twój ludek;)
-
:D O JEJKU :!: GAYGA TERAZ TY :!: KIEDY JA TO ZROBIE :?: :D ZYCZE UDANEGO TYGODNIA :D
http://imagecache2.allposters.com/im.../136-22565.jpg
-
http://kartki.onet.pl/_i/d/warszawa.jpg
Do napisania 3 lipca :D
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Ładny ten ludek :):) chyba zacznę robić więcej biodrówek :):)
-
hiehie - ja się z ludka uśmiałam maksymalnie --> a tak bardziej to z siebie jak zakumałam, że te kreski to ludek hiehie - coś z kojarzeniem u mnie nie tak dzisiaj :P
a 5km to przecież pikuś - zresztą najważniejszy jest widok z okna, a nie ilość kilometrów ;)
pozdrawiam radośnie :)