-
Mniam, maślaczki :) Kocham! :) I grzybki marynowane uwielbiam. A u nas w piwnicy już nie ma :( I na grzybki miałam się z ojcem wybrać i się nie wybraliśmy, a teraz wyjeżdżam i odpada. Ale prześlij mi troszkę smaku to się porozkoszuję;) (nie koniecznie szatanem :P )
Życzę Ci utraty kilogramów i mniej złośliwych wag ;)
Buziaki!
-
KOLOROWYCH SNÓW ULEŃKO :D :D :D
-
Nan - ale Ty już ważyłaś mnie i ślicznie wyglądałaś? Zresztą nadal wygladasz ślicznie :)
Jeni - gdyby się dało - zaraz bym Ci przesłała po kablach internetowych nie tylko zapach , ale i całe grzyby :D
Jupimor - dziękuję i wzajemnie :)
-
Wiecie, od jutra wracam do zapisywania tu co zjadłam i ile cwiczyłam !
I w razie gdybym nie pisała, lub gdybym nie dietetycznie jdła - proszę o kopy mobilizacyjno-motywacyjne :)
Dziś było ponad 20km na rowerku, ale z dietą kiepsko :?
Dobranoc, zmykam spać :)
-
Nan :lol: mam 178, wtedy ,gdy byłam taka chuda sportowałam,aż wstyd się przyznać ponad 2 intensywne godziny dziennie,,ale wszystkie możliwe sporty,bo byłam przeszło pół roku na AWF,potem nie wytrzymałam i zrezygnowałam,jak to było ze mną często :oops: ...ale to może to ćwiczenie i ten stres sprawił,że tak podejrzanie wyglądałam...a nigdy już potem taka chuda nie byłam,ale nawet wtedy nie czułam się szczupła...bo zawsze koło mnie były szczuplejsze dziewczyny i chciałam im dorównać,zmarnowałam szmat życia na to niezadowolenie...i dla tego Ula i Nan i wszystkie młode osóbki,nauczcie się cieszyć życiem ,z nikim się nie porównujcie i doceniajcie siebie w całości...to może być trudniejsze od wyrzeczenia się słodyczy,pizzy czy czegośtam....
Była u mnie po latach koleżanka ze studiów-ona była zawsze z siebie zadowolona, to dodaje dziewczynom taki urok,a dziewczyna nawet ładna,ale wiecznie niezadowolona,traci w porównaniu z taką wiele punktów....-teraz ta koleżanka wygląda jak Merlin Monroe...to już wam chyba nic nie mówi,ale ma tyle wzrostu,co ty Nan i waży 74kg..jeżeli będziecie miały za wzór te chudzielce z magazynów mody,możecie popaść w stan wiecznego niezadowolenia,a mężczyznom się i tak takie chudzielce nie podobają
Dziewczyny pozdrawiam was serdecznie i cieszcie się sobą i życiem.
Buziaki! :lol: :lol: :lol:
-
-
-
Megamaxi - madre slowa :)
Ale ja byłanbym zachwycona ważąc ok. 65 kg, a mam 164 cm wzrostu - wiec daleko byłoby mi do modelek. Ale ja nie chcebyć modelką :D wiec tyle mi starczy :)
A Ty przy 178 cm wzrostu i 70 kgg wagi to szczuplaczek byłaś!
A sliczną kobitką to nadal jesteś :) cmok!
Psotko, Anamat - dzieki i wzajemnie pozdrawiam i ślę buziaki
-
A wiesz Megamaxi, niedawno czytałam wywiad z Anną Dymną i ona właśnie mówiła, że piszą do niej mało życzliwi ludzie listy w stylu, czemu tak dużo żresz, odchudzaj się świnio itp. a ona się tym nie przejmuje bo zna wiele osób co właśnie straciło połowę swego życia by dążyć do doskonałości. To mnie przeraziło...moja dieta z czasem staje się obsesją, albo jem dużo albo malutko i nie potrafie cieszyć się życiem, tylko żyje z myślą: jak schudne to coś tam. Ja teraz ważę 75kg i nie wyglądam jak Marylin Monroe...a może to kwestia czucia się a nie wyglądania?
-
To chyba rzeczywiście kwestia naszej psychiki...
A ci ludzie co tak do Dymnej piszą - są po prostu podli, co im to daje? Sami muszą byc strasznie zakompleksieni i żal im tyłki ściska, że ona jest sławna, ma kasę, że za młodu śliczna była. Zresztą teraz też jest piękną kobietą, tylko puszystą.
Niemniej ja sie w swojej obecnej skórze dobrze nie czuję. I są dwa wyjścia - albo się zaakceptować i pokochać, albo schudnąć. Jakie to proste, prawda? Tylko szkoda, że w teorii, bo w praktyce już nie bardzo :?
Mnie zostaje to drugie wyjście, pierwsze odpada, nie potrafię zaakceptować się taka jak teraz jestem, bo wiem, że to nie "taka moja uroda", tylko to złe nawyki, lenistwo doprowadziły do takiego mojego wyglądu.
I tylko czemu tak trudno wziąć się w garsć? Skoro raz sie udało, potem powinno być łatwiej, bo o tyle więcej się wie. A tymczasem właśnie jest trudniej. Dziś miało być ładniej i zchrzaniłam kolejny dzień. Życie mi upływa, a ja je marnuje na udawanie, że się odchudzam. przerażające - prawda? Ale tak to chyba niestety wygląda.
Muszę w końcu wziąć się w garść, zabrac sie do roboty, a nie tylko gadać :roll:
A co dziś zjadłam? Może nie tyle dużo, co super niezdrowo. Na śniadanie ser biały chudy (150g) i troche miodu i kawa. Bez pieczywa. Pocątek niezły.
Ale na obiad zapiekanki - czyli duszone pieczarki (bez tłuszczu, tylko z przyprawami) + jajko - to farsz - całkiem nietuczący. Ale reszta to bagietka i ser żółty...
Dawniej robiłam sobie wersję light - na chlebku Wasa, mogłam i dzis...
Na deser trochę winogron i kawałek ciasta ze śliwkami teściowej :oops:
Na kolację 1 oscypek.
I zadnych ćwiczeń na dodatek :?
Jutro znów jest nowy dzień - ale jutro naprawdę kończe obijanie się! Jutro zaczyna sie za 15 minut, wiec od jutra zaczynam! (co bynajmniej nie oznacza, że przez najbliższe 15 minut będę się czymś opychać - wykluczone! :) )
Buziaki Wam wszystkim ślę
Ula