-
hej Delicious
po pierwsze GRATULUCHY z okazji przesuniecia suwaczka :D mi chyba od statniego wazenie spadlo pol kilo, ale jeszcze nie chce zapeszac -zwaze sie w okolicach likend, albo w poniedzialek :) na szczescie jeszcze nie mam objawu maniakalnego wskakiwania na wage po kilka razy dziennie ;)
ja od dzis zaczelam kopenhaska...zobaczymy czy wytrwam, ale ponoc koziorozce uparte w dazeniu do celu ;) ciesze sie, ze Mama zgodzila sie na te dietke, wiec to dodatkowo mobilizuje :) powiedzialam tez siostrze i przyjacielowi, wiec jak nie wytrwam bedzie mi wstyd nie tylko przed soba...kazdy sposob dobry jesli skuteczny, prawda?
niestety mam w domu remont lazienki, wiec tzw. fachowcy uniemozliwiaja cwiczonka poranne, ale odbijam to sobie poznym wieczorkiem, wiec nie jest zle...
a jak Ty dzisiaj? mam nadzieje, ze wtrwale...do celu...3maj sie dzielnie :D
Buziaczki sle, sylwiolek
-
Dzięki wielkie Sylwiolek :D :* Dzisiaj kolejny dzień zaliczony - ok. 1100 kcal. A za moment trzeci dzień szóstki weidera. Podziwiam Cię za tą kopenhaska i życzę powodzenia - bo wiem, że się na pewno przyda :) Ale jesteś twarda! Już się nie moge doczekać piątkowego wejścia na wagę - oby było mniej. Przed chwilą nawet udało mi się oprzeć jednej z największych przyjemności - czekoladzie...Leży rozpakowana na dole na stole, a ja nic... :D Sylwiolek, obiecuję, że jutro odezwe się na Twoim wątku, ale dzisiaj niestety czas mnie nagli. Pora zabrać się za matematykę, która mnie dręczy, męczy i spać po nocach nie daje... Miłego wieczoru wszystkim 8)
-
wporzadku Delicious...a co z tej matmy? bardzo zagmatwane?
pierwszy dzien przeszedl spokojnie...nie bylam bardzo glodna, jedzonko smakowalo, wiec pozytywnie jestem nastawiona do juterka, bo w sumie powtorka z rozrywki ;)
moze jeszcze dzisiaj uda mi sie chwilke poskakac...
milego wieczorka i duzo ciepelka na jutro Ci zycze :)
sylwiolek
-
Kolejny udany dzień dietki za mną :D Od rana myślałam, że dzisiaj polegne hehe rodzice zostawili na stole czekoladę - zjadłam pół tabliczki :oops: ale potem o dziwo udało mi się zmieścić w limicie :D ale prawdziwe wyzwanie dla mnie zacznie się jutro - najgorsze są weekendy... po szkole wyjście do kina, potem pewnie na rynek, posiedzieć, pogadać, wypić piwko (o matko, ile kalorii!) no i oczywiście zjeść coś...wrrrrrrr...obym tylko się nie złamała...proszę, trzymajcie kciuki :D sylwiolek pozdrawiam :) i zaraz wpadam odwiedzić Twój pamiętniczek.
Życzę wszystkim miłego dietkowego wieczoru! :D
P.S. Matematyka na szczęście okazała się być tak bardzo skomplikowana na pierwszy rzut oka :wink:
-
no ja trzymam kciuki...ale niech na jednym piwku sie skonczy bo to i tak kalorii, a kalorii....zmiescisz sie w limicie? jeszcze z przekaska? ale z drugiej strony....kazdemu sie od zycia nalezy, prawda?
ja sobie radze...na razie...dzieki Skarby :)
3mam kciuki Delicious :) Dobrej zabawy ze znajomymi :D
-
Ehh, piwko, nie umiem mu nigdy odmowic..:) Zycze udanego i dietkowego weekendu :wink:
-
wstyd, wstyd, wstyd... :oops: tosty, buleczki, czipsy, czekolada, batoniki, wafelki, ptasie mleczko, paluszki, drozdzowka.... - kolezanka wyladowala u mnie na noc. cala noc pogaduch, cala noc jedzenia... jestem na siebie strasznie zla... a na dodatek pewna, że nadrobiłam wszystko co straciłam przez zeszły tydzień...
ale to, że złamałam się raz, to nie znaczy, że muszę przekreślać całą dietę. wracam. schudnę. kiedyś na pewno!
-
Wracaj, wracaj, pewnie, ze schudniesz, ale trzeba niestety pozegnac sie z tymi smakolykami. Dasz rade:) Pozdro.
-
Sama sobię robię na złość...sama sobie robię krzywdę...rosnę w oczach...cały dzień wpychałam w siebie...bez opamiętania...co za atak...a teraz wieczorem najgorzej...chociaż nie byłam głodna...
Od poniedziałku do piątku tak dobrze mi szło...miałabym już jakąś część drogi za sobą,a teraz to wszystko zmarnowałam. Nadrrobiłam i to pewnie z dużą nawiązką... Rok temu o tej porze ważyłam dokladnie 51 kg...a teraz? pewnie będzie 59............ :(
-
uhhh...już jest lepiej :) wczoraj przeprowadziłam poważną rozmowę sama z sobą heh i myślę, że sobie poradzę. Dużo silnej woli, zaparcia i chęć wygranej :) będę sobie wyobrażać jak ładnie będę wyglądać jeśli schudnę i liczę na to, że mnie to zmotywuje. A6W nadal nie przerwana - dzisiaj zrobiłam 6 dzień :D ten weekend był dla mnie nauczką... teraz już wiem, że jednodniowe wykroczenie poza dietę, pozwolenie sobie na coś slodkiego, albo kawałek pizzy nie znaczy, że to jej koniec, nic już z niej nie będzie i mam teraz prawo obżerać się do granic możliwości! teraz wiem, że wpadki się zdarzają, a ja powinnam z nimi walczyć i starać się żeby były jak najrzadziej i jak najmniejsze.
Delicious będzie nadal, twardo walczyć! :twisted: