-
Witaj Mamadu!!!! Co do Twojego pytania jak zamieszczać na forum zdjęcia z własnego dysku. Wejdź na tą stronę, dzięki niej będziesz mogła to robić.
http://imageshack.us// Po:
1. klikasz przeglądaj i wybierasz zdjęcie z własnego dysku
2. klikasz uploading
3. kopiujesz hotlink for forum (1) lub (2) i wklejasz go w swojej wiadomości! GOTOWE! Na początku adresu i na końcu wstawiasz oczywiście [ Img] Najlepiej zmniejszyć zdjęcia do formatu 640 kilobytes lub mniej.
Pozdrowienia
-
No, Colacaro...to prawda, kope lat. Mam tylko nadzieje, że to ostatnia taka przerwa z mojej strony. 82 kilo to rewelacyjny wynik. Jak widzisz mnie dopadło jojo...a raczej obżarstwo i lenistwo... i mam za swoje..5 kilo więcej jak nic. Czuje to... czuje te wałeczki których już prawie nie było.
Shakila.... dziekuję bardzo..jak tylko znajde chwilkę to się tym zajmę.
A co tym czasem??? Ano mamy 1 listopada... pierwszy dzień miesiąca to chyba super czas, by juz tak na poważnie zacząć liczyć kalorie. I trzeba sobie wyznaczyć nowe zadania, nowe rozwiązania w dążeniu do celu.
Celem jest nadal 68 kilo.
Celem pośrednim jest Sylwester : tu powinno być 80 kilo. To akurat 2 miesiące....wychodzi po niecały kilogram tygodniowo.
Dieta : nadal 1000 kcal. Taka jest chyba dla mnie, w moim wieku najlepsza.
Dieta + ruch+ pozytywne myślenie+ dbanie o siebie (kosmetyka ciała: wmasowywanie kremu wyszczuplającego i ujędrnianie) + witaminy ( Falvit se kupiłam, coby niedoborów jakiś nie było) :twisted:
Zła jestem na siebie... gdybym się nadal tak dzielnie trzymała jak przed wakacjami to już hohohoho...dawno by było przynajmniej 75 kilo.
Ale trudno...za młodość i głupotę się płaci.
Nie będe tu wypisywać czego nie będe jeść a co będe... rozumie się samo przez się :wink:
Ide szybko poszperać co tam u Was na wątkach.. widze mały przestój , ale to pewnie przez Święto.
-
Mamadu, kochanie moje.
Ja też jestem uzależniona od żarełka i naokoło o nim myślę
co do uczelni, to ja do pracy noszę twarożek lub sałatkę w pudełku i leję na to, jak będą na mnie parzeć, że wcinam sałatę. To ja mam nadwagę i ja muszę z nią wygrać :)
-
Hej Mamadu :!:
Mysle sobie, co ja bym brala na uczelnie, gdybym w tej chwili musiala tam chodzic.
Znajac moj zoladek, nie starczylyby zbyt lekkie pokarmy, bo potem na zajeciach burczalby mi brzuch i musialabym jesc co przerwe. Zatem: bralabym jogurt z nasionami + swieza bulka pelnoziarnista, a na inna przerwa kanapke z pieczywa pelnoziarnistego np. z almette i rzodkiewkami lub chuda szynka + salata... Mozliwie zawsze z jakims warzywem. I popijaj czyms bez cukru. Generalnie jadlabym zawsze tresciwie i z pieczywem - a na zapas gruszke lub jablko. Dobre surowe marchewki tez sie niezle sprawdzaja :P Jak nie zdazysz zabrac jedzenia ze soba, to powinnas spokojnie znalezc jakis sklepik w poblizu, gdzie maja pelnoziarniste pieczywo, jogutry i owoce.
Postaraj sie wieczorem nie zjesc nic, co ma cukier lub biala make - w ten sposob bedziesz podczas snu spalac tluszcz...
Tak nam dopomoz Bog :D
-
Mamadu :!: Mam dokładnie ten sam problem. Jestem na uczelni od 8.00 do 20.00 nawet i normalnie na każdej przerwie walczę z tym, żeby nic sobie kalorycznego nie kupić. Na szczęściejestem taka, że sama słodyczy sobie nie kupię. Wolę jakiś soczek, czy jabłko, ale z zapiekankami też mam problem i to nie mały, tylko, że wydaje mi się, że mam jeszcze jeden większy,mianowicie trzydziestokilogramowy. Wtedy od razu odechciewa mi się zapiekanek ;) Owszem, są dni, kiedy nie jestem w stanie sobie tego odmówić,ale zazwyczaj staram się tego unikać. Jak wracam do domu to staram się przechodzić po drugiej stronie ulicy, żeby nie iść do Mc Donald'sa na kolacje. Czasami to skutkuje,czasami nie, ale nie jestem w stanie nic na toporadzić. Życie składa się i z sukcesów i porażek i jakoś trzeba to przetrwać ;)
-
Ja mam podobnie jak AAnikAA - sama nie kupuję słodyczy i w ogóle mnie do nich nie ciagnie - Mc szajsa mijam bezboleśnie, ale KFC..... tu dopiero trzeba mnieć silną wolę :P
a najgorsza jest moja miłość do: makaronu, kluszeczek, pierożków, kopytek... byle nie na słodko
:twisted:
-
Mamadu dasz radę-trzymaj się :D :!: :!: :!:
http://www.gifs.ch/Gemuese/images/aeble.gif
-
Mamadu, dołączam się do chóru dziewczyn, które Ci mówią, że 1000 kcal to za mało (zwłaszcza jeśli ma się obsesje jedzenia - 1000 kcal jest wartością na tyle niską, że ją podsyca). Ja jem 1300 i ładnie chudnę. Może troszkę wolniej, niż gdybym jadła 1000, ale wcale nie tak duża to różnica, a zdecydowanie wolę to, niż katowanie się dietą, która nie sprawia mi przyjemności i która w końcu nieuchronnie doprowadziłaby do tego, że któregoś dnia nie wytrzymałabym i rzuciłabym się na jedzenie.
Mówisz, że 1000 kcal zawsze było dla Ciebie jakąś magiczną granicą. A więc niech nią nadal będzie, ale niech to będzie granica, której nie możesz przekroczyć w dół, bo w przciwnym razie działasz na niekorzyść swojej diety i swojego organizmu.
Mocno trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że jeśli tym razem solidnie zabierzesz się za dietę, to plany Sylwestrowo-wakacyjne ude się zrealizować :)
-
Triskell :D bardzo mądre słowa :)
-
Witaj Mamadu :lol:
Mam dokladnie takie same przemyslenia jak ty.Mnie nie dopadlo jojo,ale tak sterowalam jedzeniem zeby nie przytyc.Poslizgnela mi sie noga w czasie urlopu (5 tygodni=ponad 1,5 kg)Ale po powrocie do pracy zniknelo.Tez jestem zla na siebie bo moglam ten czas lepiej wykorzystac!Mam podobny cel-do Sylwestra zrzucic to co przed 8!Niecale 2 kg.powinno sie udac,teoretycznie...Jak bedzie czas pokaze.
Ja do pracy biore pojemnik z salatka,serek wiejski,jajka na twardo itp.Na miejscu czasem robe sobie kisiel i to mi wystarcza.Ale ja siedze na miejscu i jem w samotnosci.Jak jeszcze wstydzilam sie jesc w pracy(a byl taki okres przed odchudzaniem -gruba i jeszcze je!)to trzymalam torbie w pojemniczku pokrojonego ogorka,rzodkiewki ugotowana piers z kurczaka pokrojona w gruba kostke i inne podobne jedzonko.W zaleznosci na co mialam ochote to po to siegalam.Byly tez trojkaciki serka topionego light.To pozwalalo mi zapomniec o glodzie a nie tuczylo zbytnio.
Pozdrawiam.Trzymaj sie :lol: