Marcysiu- odzywam się, opowiadaj co tam u Ciebie?? :)
Wersja do druku
Marcysiu- odzywam się, opowiadaj co tam u Ciebie?? :)
Marcysia tu sie nie ma co wstydzic tylko przyjsc i pogadac milo z kolezankami co wiedza doskonale, co to znaczy 8) Czekamy na Twoj odzew kochana! z niecierpliwoscia!
No dokładnie. Gdybym od wstydzenia się miała tu nie pisać to bym już dawno zniknęła ;)
hihi dzieki dziewczyny... tylko ze ja nie znikam a sie powiekszam i to w przerazajacym tempie. Prawda ejst okrutna. W tej chwili waze ponad 87 kg. W ciagu 4 miesiecy przytylam z 15 kg. Nie pytajcie dlaczego. To stalo sie tak po rpostu poza mna. Nie widzialam tego, nie chcialam tego widziec. Teraz jestem zalamana. Caly czas spie i jem, jem i spie. Mam dolek i nie wiem jak sie z nieo wygrzebac. Probowalam cos robic, ale efekt jest jeden, nie jem albo jem malo, a po poludniu rzucam sie na lodowe. Dzis np. piekny dzien, pierwszy dzien miesiaca, wiec postanowienie bylo mocne i szczere. Rano nawet biegalam, a teraz co? Mam w brzuchu jakies 5000 kcal. ;/
Jak patrze w lustro, a staram sie tego nie robic za czesto to czuje obrzydzenie do siebie!! Obrzydzenie! oblesne sadlo! Tlusta twarz!Nie mam sil by walczyc. Nie widze sensu. Stracilam nadzieje na lepsza siebie! Jestem slaba, a przede wszystkim jestem zmeczona... taka aoba, takim zyciem!
To rozpaczliwe, godne pozalowania wolanie o pomoc jest bezsensowne, dlatego mi wstyd i dlatego mam dosc. Przykro mi ze nie nastrajam was ptymistycznie ta pisanina.
Podziwiam was. Milego wieczou moje Kochane. Pa.
Marcysiu- przykro mi z powodu tego co piszesz. Wiem, że jest Ci ciężko i wiem co czujesz, bo sama widzisz że przytyłam (dziś się zważyłam: 79kg) i sama jestem wściekła na siebie. Zrób dla siebie to i idź do lekarza pierwszego kontaktu i spytaj się o psychologa, tam na pewno Ci coś powie. Psycholog dobrze Ci zrobi, zrozumiesz siebie i przez co jesz. Ja naprzykład jem kiedy czuje się samotna, z nikim nie mogę pogadam a do tego nie mam przyjaciółki od serca i nie wychodze nigdzie. Wiem, że to nie wytłumaczenie, ale ja się boje ludzi. Jedynie do kogo mam pełne zaufanie to mój chłopak, który z wiadomych powodów nie może być ze mną non stop. Dlatego błąkam się po różnych forach i kiedyś się poważnie uzależniłam od czatu. Dlaczego? Bo mogłam tam z kimś porozmawiać, ludzie mnie lubili chociaż nie wiedzieli jak wyglądam. Teraz z tym skończyłam bo i ludzie są inni....
Może masz tak samo? Nie wiem...może nie dogadujesz się z rodzicami albo coś nie tak ze szkołą/pracą. Są różne
Dzieki Nan, masz duzo racji, wizyta u psychologa by mi sie przydala. Poki co chce jescze saa nad soba popracowac, moze mi sie uda. Dlaczego jem? Ja nie mam problemow w domu i w szkole, wszystko jest okay, no wiadomo, ze sa drobne potkniecia i ie zawsze jest super, ale to kazdy tak ma. To nie sa wielkie problemy, ktore musialabym zajadac. Ja jem, bo lubie, bo mi to sprawia przyjemnosc, bo sie nudze i mam sie czyms zajac. Jem, bo chyba jestam uzalezniona od tego zeby cos przezywac.
Wlasnie jestem po bieganiu. Jestem zmeczona i spocona, ale mimo to sie ciesze, ze moze dzis mi sie uda. chce dojsc do ladu ze soba malymi kroczkami. Oczywiscie chcialabym od dzis zacac tak ostro: dieta 1000 kcal, biegi, rower, masaz, 2 l wody od razu na raz, ale zebym sie nie zalamala jak mi to "hurtowo" nie wyjdzie, to postanowienie na dzis jest jedno zasadnicze: nie zjesc nic po godzinie 18. chociaz to musi sie udac. Moze codziennie albo co tydzien z listy przykazan dietkowicza uda mi sie wprowadzac jedna wazna rzecz. To by bylo cos.
Dzis mi juz troche lepiej. Dzieki za slowa otuchy i rady.
Nan, nie wiedzialam, ze mialas takie problemy. Wyadawalo mi sie niemozliwe, zeby tak pozytywnie nastawiona do swiata osoba miala problemy z kontaktami z innymi ludzmi. Tu jestes bardzo otwarta i towarzyska. Widzisz, niepotrzebnie obie dalysmy sie kiloskom. Nan, musimy sie za siebie zaorac razem. Co Ty na to? Stosujesz teraz jaka diete, uprawiasz jakas forme ruchu, moze powalczymy dalej, co? Ja jestem za!
Monia? Jestes? Daj znac!
Ja teraz jestem na diecie którą kiedys widziałam: rano owoce i warzywa później gdy się uda: nagroda, jem tyle ile chce nawet słodkie, od tego podobno się od węgli odzwyczaja się. Oczywiście nie powinnam się rzucać na niewiadomo co, bo to nie tędy droga. Też chce zacząć biegać, na razie szybko chodze i robie ćwiczenia na brzuch.
No widzisz, tutaj nie widać kto jaki na prawde jest, bo można pisać co się chce bez skrupółow. Czasami nawet człowiek zamienia sie w kogoś kim nie jest. A ja sama nie wiem kim jestem.
Trzymam kciuki żeby Ci się udało!! Razem damy radę!! A jak coś Ci pójdzie nie tak to się nie załamuj i nie znikaj tylko pisz pisz pisz!! Od tego się na prawde lepiej robi na duszy..
Witajcie :)
Marcysiu -ja tam juz wiem, że Ty potrafisz kochana! jak sie powiedziało A to trzeba miec siłę na B -więc skoro utyłaś pietnaście kilosów sadła, to schudniesz 16 -dla zasady! tak ma byc i już, jasne?? wiem, że potrafisz, mam nawet to Twoje zdjęcie w różowym sweterku na dowód!!!
kochana, wpady się zdazają każdemu! ja np mam w tej chwili 65 kg, bo zaczęły sie owoce i sie nimi namiętnie najadałam (tak jakby kalorii wcale nie miały... :? ), do tego u Miśka babci bylismy a u niej zawsze tyle słodkiego i trzeba jeść bo się zaczyna-a czemu nie ejsz? chora będziesz! umrzesz! trzeba jeść! nie masz co się zapatrywać, masz dobrą figurę! itd...i niepostrzeżenie zrobiło sie te dwa kilosy....
póki co staram sie nie jeść od obiadu, który mam ok 16 0-czasem wyjdzie czasem nie, ale jak nie, to żeby to było cos nisko kalorycznego, ajuz na pewno nie chleb bo mam napady na chleby wieczorem i po kilka kanapek wrrrr. Staram sie tez nie jeść słodkiego. Mysle, że się uda -6 sierpnia wesele koleżanki a potem wakacje nad morzem, musze wyglądać chociaż przyzwoicie...Co do ćwiczeń to póki co ruch na działce, i włączę brzuszki i chodze dużo. Musi sie udać, musi!!
Nan co Ty tam wypisujesz że dieta sie nie udaje? nie rób z diety najważniejszego celu w życiu! celem ma byc zdrowie i dobre samopoczucie, a dieta to półśrodek -i i tak jak zjesz 1600kcal to mniej, niz potrzebujesz więc cos schudniesz! może powinnaś wziąć inną diete zamiast liczyć, bo zaczynasz się dołować jak nie wychodzi... albo jak zjesz więcej to musisz spalić-ćwicząc czy biegając po sklepach -obojętne, byle spalić...
no ja dziś zaczęłam dzień kawką, teraz ide na śanidanie, na drugie śniadanie będzie jabłko a potem obiadek -zupka. 1 talerz zupki, jeden mały talerz-żeby była jasność (siebie tak przekonuje, bo czasem nabierają się dwa...)
dajcie znać co u Was. Marcyssiu wiesz, juz kilka razy pisałaś że chcesz sobie poradzić sama bez psychologa, a może jednak warto do niego się udać? a jak Twoj chłopak? moze on mógłby Ci pomóc? mój np wczoraj schował te pysznie wyglądające ciasteczka w kąt i wmawiał mi że "tylko tak ładnie wyglądają" hihi
Radzę Ci wyrzucić albo dac biednym te 5000 kalorii z lodówki -trzymaj tam tylko żarcie nisko kaloryczne w ilości na góra dwa dni -po pierwsze nie zjesz jak nie będzie, po drugie będziesz musiała iśc do sklepu i troszkę spalic tym samym. Tak myślę.Marcysiu, Nan, trzymajcie sie dzielnie i raportujcie!
ja jeżdze na działkę często i dlatego żadko zaglądam...
Moniu- zazdrosze chłopa bo mój mnie jeszcze namawia na lody i inne słodkości :( a jak go proszę żeby tego nie robil to się tłumaczy, że ja tak szczęśliwie wyglądam jak jem lody (a jak potem nażekam żem gruba czy coś to tego juz nie widzi :evil: )
Przeczytałam pierwsze strony swego pamiętnika...i pomogło!! Biore się do roboty!! :twisted:
Hihi a moj misiek wlasnie ode mnie pojechal. Spedzilismy trzy boskie dni razem. Plusem jest, ze jak on przyjezdza to mi sie nie nudzi i nie kraze w kolko kolo lodowki. No i jak to wyglada jek sie opycham przy nim... a feeee Dlatego tez nie powiem, ze sie glodze przy nim ale przynajmniej sie nie opycham.
Ja tak z dieta to na bakier dalej jestem, ale chyba juz mi cosik chociaz lepiej... Przynajmniej psychicznie.
Monia, nie chce sie madrzyc, ale zbij te 2 kiloski poki czas. Tak ladnie sie pilnujesz ze az milo posluchac. Dzieki za cieple slowa. Ach pamietam to zdjecie w sweterku rozowym, pamietam... to moj cel.
Nan, ciesze sie ze zaczynasz. Oby jak najdluzej. Trzymam kciuki!
alez jestem zmeczona... Oczka mi sie kleja wiec lece spac. Trzymajcie sie. Papa.
Marcysiu- ja też coś o tym wiem. Przy moim misiu zupełnie zapominam o jedzeniu i napadach :).
Jakie zdjęcie?? Mozesz mi wysłać?? nantosvelta@tlen.pl
witam ponownie!
wracam na tysiąc kalorii!!!!!!
8) ciesze sie z tego powodu! mianowicie moje podejścia niewiele dały-raz sie udawało nie jeśc wieczorem, innym arzem np po pracy na działce rzucałam sie na chelb z wilczym apetytem i sobie nie żałowałam. dlatego wstałam dziś i uznałam, że nalezy znów planować posiłki i trzymac sie listy! dziś dzień pierwszy!będe tu wpisywała co zjadam, może to Marcysiu zachęci i Ciebie żebys podłapała zapał jak ja i Nan do fajnego dietkowania! wspierajmy się, wyżalajmy.Walczmy!
śniadanie:
1/3 puszki szprotów w pomidorach, 1 kromka chleba ziarnistego z 2 łyżeczkami delmy, zielona cebulka, 1 strączek żółtej papryki, kawa z mlekiem 2% - 256 kcal
2-gie śniadanie:
garść czereśni
obiad: (dopiero będzie)
schabowy w panierce odsączony (został z wczoraj to zjem bo cóż) + fasolka szparagowa
deser:
duże jabłko
tyle będzie mialo 772 kcal, coś wymyślę na kolcaję
Fajnie, mam zapał i świetne nastawienie! lubię wiedzieć że dam radę, wcale nie kusi mnie ejdzenie bo sataram sie mieć zajęcie-wyszywam, albo spaceruję gdzieś albo umawiam się z miśkiem. Będzie dobrze!
Marcyssiu trzymaj się dzielnie i pisz nam o swoich dokonaniach! Nan-Ty tez, zaglądam na Twój wątek! (teraz rzadziej bo mam co chwile kłopot z netem:()
Acha, co do ćwiczeń -dzis, przez wzgląd na okropne zakwasy po działce poćwiczyłam tylko chilę na twisterze, kilkadziesiąt brzuszków i wymachów nogami (ugiętymi bo sie nie chca wyprostowac z tych zakwasów...)
pójde też na spacer na chwile po obiedzie lub po kolacji. Jak zakwasy zmaleja to będe ćwiczyć całe serie -brzuch posladki uda, ręce nogi itd
buziaki! ależ mi sie chce! mówię wam! chce mi się walczyć!!!!
Moniu!! Już wiesz, że też jestem na tysiączku, będę Cię wspierać pod warunkiem że Ty mnie też ;).
Ja na razie ćwicze pół godziny z cindy i na brzuszki cosik. Aha i duuużo spacerków :)
na dziś lekkie ćwiczenia, do powyzszej listy dopisuję 1 ziemniak którego nie wliczyłam na obiedzie, jogurt light ananasowy i na kolację dwa plastry szynki owinięte wokół rodzkiewki -do schrupania.
w sumie nawet nie wiem ile to ma ale myślę, że pewnie ponad tysiąc -nieznacznie. Cieszę się,bo czuję głód czyli zjadłam mało -wystarczająco jak na dietę ale mniej niż zwykle. Znakomicie zatem. Jutro też zamierzam sie trzymać dzielnie planu!
a jak Wam idzie?
Nan widze że jest dzielna!! pozdrawiam!
Moniu- no niby dzielna, ale efektów nie widać :(
Nie mów tak Nan! trudno żeby po 2 dniach ładnego jedzenia były od razu spodnie za luźne! staraj sie nie włazić na wagę! skup sie na tym, że odżywiasz sie zdrowo i lubisz tak jeść, żeby cera była piekna i gładka, ze robisz to dla siebie bo sie lubisz, a nie żeby sie katować!
menu wczoraj było niepewne, bo nie miałam netu i ryzyk-fizyk zjadłam kolację, ale okazało sie , że ok 1000 wyszło.
Dziś taki plan (śniadanie już za mną):
śniadanie:
1 kromka ciemnego ziarnistego -89
serek włoszczowa paprykowy -17
1/2 rzodkiewki -1,2
papryka żółta -8
1/2 jajka na twardo -44
1 plaster wędliny drobiowej -25
kawa z mlekiem -28,2
obiad:
barszcz czerwony -64,5
2 ziemniaki -186
kolacja:
1 mała kromka białego -100
wędlina drobiowa -25
papryka -8
serek włoszczowa -17
przegryzanko:
duże jabłko -150
jogobella z musli 250g -255
Obiad mało zapychający więc dałam sobie więcej na przegryzki. Kolację zjem ok 18 a potem nic.
Myśle, że będzie fajowo, a jak u Was? jak dietka?
Faktycznie mało pożywny ten obiad. Ja dziś też będe taki miała: ziemniaki, kalafior i mizeria. Kurdee...siostra robi tego kalafiora w jajku i bułce jak kotlety...a ja jak mam zrobić?? Myślałam, że wezme samo białko dodam bułkę jak najmniej i usmaże na teflonie bez tłuszczu...myślisz, że wyjdzie?? Jeszcze mam drugi sposób że usmaże z mąką pełnoziarnistą i będzie kalafior w ciescie.
Co Ty na to??
ojej...ja sie nie znam na smażeniu na teflonie...u nas jadają kalafiora gotowanego polanego zasmażona bułką, a ja jem samego gotowanego, do tego ziemniaczki z koperkiem i jajko sadzone. A świetna też jest sałatka z surowego kalafiora posiekanego na małe kawałki, zalanego sosem z jogurtu i majonezu i koperku -mniaam! oczywiście majonezu odrobinę!
ja jak jadam to jak pisalam samego z jajkiem sadzonym, innych nie znam przeisów więc nie doradzę :cry:
No to klop bo kalafior już ugotowany a ja na jajko sadzone patrzeć nie mogę :?.
Spróbuje usmażyć tak jak pisałam, tylko sprawdze co się bardziej opłaca czy z bułką tartą czy z mąką ;p
ja ładnie -zgodnie z planem ale źle sobie rozplanwoałam. Musze więcej zostawiać na wieczór bo potem głodna jestem tak jak teraz...ssie w brzuszku...ale jest zgodnie z planem więc znakomicie! ok 1018kcal -super
pozdrawiam
Marcyś, a Ty?? :idea:
Moniu- ja znów na odwrót. Na kolacje mam więcej jak na śniadanie, ale inaczej nie mogę...po obiedzie cały czas mam ochotę coś przegryść :(. Dziś niestety poległam i zjadłam kawałek arbuza, 4 tekturki z dżemem i trochę płatków :(
ok, menu na dziś przewiduje spory obiad 8) w sensie kaloryczności, nie ilości
śniadanie:
1 kromka ciemnego chleba -89
serek włoszczowa -17
wędlina drobiowa-25
kawa z mlekiem -28
pomidor -17
2 rzodkiewki -6
papryka -8
w sumie: 190
obiad:
mielone-240
2 ziemniaki -186
mizeria -40?
w sumie:446
kolacja:
1 kromka ciemnego chleba -89
wędlina drobiowa -25
pomidor-17
w sumie:131
przegryzki:
jogurt Jogobella 250g (na cały dzień) -225
całość: 992
Taki mam plan i zamierzam sie go trzymać :wink:
Zobaczymy jak będzie...ide na śniadanie bo juz w brzuszku ssie!
powodzenia!
Moniu- ja też będe miała kaloryczny obiad (lasagne) więc na kolacje też będe musiała sobie odpuścić czegoś duzego...