-
Latina, a moim zdaniem masz już poważny problem. Twoja waga w stosunku do wzrostu, rozmiar ubrania jaki nosisz, BMI, wszystko jednoznacznie wskazuje iż nie powinnaś ważyć ani kilograma mniej. A ty czujesz się źle, określasz mianem puszystej, lekceważysz swoją przeszłą anoreksję. A moim zdaniem jesteś na prostej drodze by do niej wrócić, jeśli już nie wrócić.
Powinnaś pogadać z kimś do kogo masz zaufanie, kto ci pomoże. Czemu ma nie być widać mięśni? Może zacznij ćwiczyć w domu, choćby rozciąganie mięśni?
To co mówisz nie jest zdrowe. I potraktuj to jako rzeczową krytykę, przemyśl.
-
niestety Latina, zgadzam sie z poprzedniczka...
kochana, ty juz masz problem. to wcale nie jest dobrze kiedy dieta zajmuje ci 90% czasu i mysli. sama napisalas ze tragedia byloby dla ciebie przytycie chocby kilograma...
nie traktuj tego jako atak, ale kochana nie wpedzaj sie w to bledne kolo, nie warto niszczyc zdrowia, marnowac czasu...
poszukaj pomocy, jak dla mnie masz problem i chyba zaczyna sie na litere "a".....
-
latina ja mysle jak moje poprzedniczki
uwazam ze nawet sam fakt ze 90% twoich mysli to dieta i waga to to juz jest prblem i tu sie wsyzstko zaczyna !
a jezeli wszyscy mowia ci ze jestes chudzina a ty siebie takiej niewidzisz to tez jest objawem juz niestety anoreksji albo prosta droga do niej .
dziwi mnie tez fakt ze nie chcesz zeby bylo widac miesni bo wiecej wazysz , dobrze ok moze ci sie nie podobaja wyrobione zaznaczone miesnie na ciele , no ale z ta waga ? przeciez my nie mamy wagi wypisanej na czole i nikt nie wiem ile wazymy :roll: , tak samo waga noe siwdczy o tym jak czlowiek wyglada , np ja i moja kolezanka mamy 165 , ja waze 52 , a ona 55-56 a wymiary mamy prawie identyczne i spokojnie mozmy sie wymieniac ciuchami bo leza na nas identycznie
tak wiec ja bym radzila porozmawiac z kims kto moglby ci pomoc , zwlaszcza ze juz kiedys bylas chora
-
Po pierwsze: po dzisiejszym ważeniu przesunełam tickerek :D
Moja obecna waga: 59 kg
BMI: 19,48
Dziękuję Wam moje kochane za odpowiedzi i zainteresowanie.
Cóż... nie są może one pocieszające, ale przynajmniej szczere :?
Aaggii, porozmawiać moze byłoby i fajnie, ale większość rozmów na te tematy zaczyna się od nsstępujących słów mojego rozmówcy "SKOŃCZ JUZ Z TYM ODCHUDZANIEM" :x
Na co ja mówię "NIE" i rozmowa się kończy :lol:
Z tymi rozmiarami to wierzę Ci, bo mam to samo: siorka mojego faceta ma 172cm/54 kg, ja mam 174/59 kg - czyli jest szczuplejsza ode mnie, a ostatnio kupiłyśmy takie same sukienki - z tym, ze ja kupiłam 36 a ona 38 :D
Mięsni nie chcę, bo kojarzą mi się z taką jak to mówią"herod-babą", ogólnie zabierają kobiecie lekkość i zwiewność a dodają masywności. A co do Naomi Campbell, to specjalnie mi się ona nie podoba, właśnie dlatego, ze jest taka masywna i kojarzy mi się ze mną :x Ale to jest kwestia gustu.
A rozciąganie jednak będę ćwiczyła, przekonałyście mnie :D To nie powinno dodać sylwetce cięzkości, lecz smukłości - więc jestem za :D
Pozdrawiam gorąco :D Buziaczki
:D
-
Tak sobie myslę... Może ja po prostu zamieszczę tutaj swoje aktualne zdjęcie i wtedy ocenicie "sytuację"..? :oops: Tylko czy ktoś mi powie, jak to zrobić? Bo nie mogę się połapać w tych URL-ach i innych cudach :shock:
Albo wyslę zainteresowanej osobie na maila - wtedy łatwiej Wam będzie ocenić - o ile ktoś przejawia takową ochotę, niech da znać :lol:
-
mozesz wyslac swoje zdjecie, chociaz i tak pewnie jestes super laska :!:
mozesz liczyc na moja szczera opinie :wink:
wysle ci moj adres w prywatnej wiadomosci.
buzia
-
Hej Latina :)
w sumie zwróciłam już na Ciebie uwage w "pamiętnikach".. miałam napisać tam, ale widze, ze tu rozgorzała dyskusja na ten temat, który chciałam poruszyc.. jestem od Ciebie starsza o 3 lata i mam ten sam wzost.. dążę do 66 kg...
moim zdaniem Twoja obecna już waga jest za niska.. oczywiście dochodzi kwestia grubości kości.. ale i tak sądzę, ze waga 54 czy nawet 57 kg to zdecydowanie za mało..
Wydaje mi się, ze Twój problem leży w umyśle.. zakodowałaś sobie, ze jesteś grubasem... a tak nie jest.. spójrz na swoje ciuchy (rozmiar S przy 174 cm naprawdę mało kto nosi..), spójrz na siebie.. i po prostu siebie polub..
ja mam wagę podobną, do Twojej wyjściowej i już siebie lubię!
Latina jeśli masz ochotę, to prześlij mi swoje zdjęcie.. myślę jednak, ze własnie jesteś na nim śliczną, szczuplutką dziewczyną, która zamiast odchudzać się, powinna utrzymywać wagę, a przede wszystkim popracować nad samoakceptacją :)
gorąco pozdrawiam i gratuluję zgubionych kilogramów.
-
to już jest problem w głowie, bo wagę w stosunku do wzrostu masz idealną, wręcz ździebko za mało, co sama przyznajesz, przytaczasz zdania znajomych którzy twierdzą że starczy Ci. Jesli dieta i wygląd zajmuje 90% Twoich rozmyślań to jesteś na najlepszej drodze do wykończenia ciała przez psychikę. Anoreksja czy bulimia, oto jest pytanie..?
Daj dziewczyno spokój, ciesz się z tego co osiągnęłaś, spójrz na siebie nieco cieplej, na diecie świat się nie kończy.
Przykładowo ja z 177cm wzrostu dążę do 65kg, no maksymalnie 63kg, nie mniej. Chcę wyglądać jak kobieta z biustem i lekko zarysowanymi biodrami. Nie zależy mi na eteryczności, lekkości, braku mięśni, bo za przeproszeniem wygląda się wtedy jak wiecznie skwaszone i wymięte warzywo. Rozumiem że de gustibus non est disputandum.
Porozmawiaj z kimś o tym poważnie bo to Twoje dietowanie moze się kiepsko skończyć.
pozdrawiam
-
Moje Drogie - odpisałam i wysłałam fotki tym, które podały maila na priv.
Niestety jeden mail mi zwróciło :( Nie wiem czemu, może adres był błędny..?
Dziękuję również za wasze zdjątka, postaram się odpisać wieczorkiem, teraz tylko skrobnę pare słów tutaj i spadam...
A więc jak widać - przesunęłam tickerek po raz kolejny. Ostatnio zdarzyło mi się wypić kilka piwek i zjeść kilka lizaków Chupa Chupsów...a mimo to waga poszła w dół :shock:
Obecnie jest jak widać 57 kg, śmieszy mnie tylko, że moje BMI wynosi obecnie 18,82 - czyli poniżej normy :shock: Ja tam na pewno poniżej normy się nie czuję :oops:
Dziś weszłam do sklepu kosmetycznego w którym nie byłam ze 2 miesiace i znajoma pani zrobiła duuuże oczy :D Od razu spytała skad ta zmiana i jak to robię. Nie powiem, było mi bardzo miło to usłyszeć :D
Co nie zmienia faktu, że o ile zawsze jakoś ludziom się podobałam, lubili mnie, akceptowali itp - to sobie za cholere spodobać się nie mogłam... Zawsze uważałam, że stać mnie na więcej, że mogę coś zrobić jeszcze lepiej itp. Moje dążenie do perfekcji w każdej dziedzinie czasem jest już trochę chore :? Ale cóż.... każdy ma taką lub inną konstrukcję psychiczną i trudno ją zmienić z dnia na dzień....
Dziś wypatrzyłam fajne dżinsy za fajną cenę - rozmiar 29 szerokość, długość 34. Przymierzyłam.... i cholera za duże :x Zawsze kupowałam szerokość 33, a tu proszę, taka niespodzianka.
Tylko co z tego, skoro ja powiedziałam sobie , że nie popuszczę zanim waga nie wskaże 54 :?
Pris, Ty myslisz normalnie, jak większość. Ja mam wręcz wstręt kiedy zauważam u siebie oznaki kobiecości (biodra, biust). Chcę się ich pozbyć, nie podobają mi się kobiece kształty a'la J.Lo. To znaczy: na innych kobietach mi się podobają, ale nie na sobie samej.
Nosze stanik 70 A i nawet sobie nie wyobrażam, że mogłabym kupić większy (to by dopiero była załamka...).
Ale ja chyba zreszta w ogóle jestem ździebko stuknięta :D
-
dostrzegam w Twoich wypowiedziach dziwną niespójność - jednocześnie dumę, że chudniesz, że spodnie o rozmiarze 29/34 są za duże(!), a jednocześnie "przestrach"(?) i jakby zawstydzenie że jak byk wychodzi u Ciebie niedowaga, że chyba trochę przeginasz i o tym wiesz.
wprost: czy Ty sama chcesz żeby to się skończyło źle? bo jesteś doskonale świadoma - jak mi się wydaje - że igrasz z ogniem, bo chcesz wymarzone 54kg.