czekamy na nowe wieści o Tobie pyzuniu!!!
Wersja do druku
czekamy na nowe wieści o Tobie pyzuniu!!!
Moje maleństwo już wyzdrowiało.. :)
Nie ma chwili czasu - no może nie aż tak źle bo forum udało mi się przejrzeć ale tylko dlatego, że mąż litościwie pojechał z pracy prosto na uczelnię i nie musiałam gotować :)
A tak serio właśnie skończyłam jedzonko na dzisiaj :) 1154 kcal... ;) jestem po 35 minutach stepu i 10 minutach dywanowców... i małym spacerku do sklepu :) oraz po godzinnych zabawach z moim posiadającym niewyczerpany zapas sił maleństwem. Mam dosyć, a jeszcze czeka mnie conajmniej 25 minut stepu i koło godzinki prasowania :)
Czyli jeszcze troszkę spalę...
Jutro ważenie. Poniżej 70 nie zejdę napewno (faworki) ale mam nadzieję że do 70 od góry się zbliżę a za tydzień może już będzie i 6 z przodu :)
Pozdrawiam wszystkich i milusiego wieczorku, spędzonego oczywiście na ćwiczeniach - życzę :)
Witam Pyzuniu.
Ciesze sie , że twoja kruszynka już zdrowa ucałuj ja odemnie.Skoro ty zabrałas sie do ćwiczen, to myśle ,że i ja powinnam wziąść dobry przykład i wieczór spedzić na rowerku:)
Życze ci kochana zeby ta szósteczka już wkrótce ukazała sie na twojej wadze.Pozdowienia dla Ciebie i maleństwa:*:)
http://justiz.webpark.pl/slonecznik.jpg
Witam cię pyzuniu dziękuję za odwiedzinki u mnie pozdrawiam ciebie i malenstwo.
Witaj Pyzo dziękuje za odwiedzinki:)
Życzę aby 6 szybko się pojawiła buziaki
No i na wadze dzisiaj z samego rana 70,8.... Zapłakałam rzewnie nad tą wagą... ( :D )
Ale czułam że rano zatrzymałam wodę, więc spokojnie pojechałam z dzidzią do lekarza... wróciłam i goła jak święty turecki hop na wagę... :)
Oficjalna waga 70,2 :)
Zmieniam suwaczek, zmieniam suwaczek... :!: :!:
Pyzuniu gratulacje
Ja wczoraj nagrzeszyłam i dziś nadszedł czas pokuty a jutro zmiana suwaczka ( mam nadzieję ze nie w górę)
Pozdrawiam
no to gratuluję!
oby tak dalej!
życzę miłego weekendu!
Pyza gratuluję trzymaj tak dalej :P
Witaj Pyzo, gratuluję spadku wagi. Życzę dużo zdrówka dla maleństwa, pozdrawiam cieplutko i miłej soboty życzę.
http://imagecache2.allposters.com/im...D01/101695.jpg
Pyzo skladam rewizyte :wink: pszeczytalam conieco i pieknie ci idzie zmotywowalas mnie do zwiekszenia liczby cwiczen...skoro ty dajesz rade po pracy to ja siedzac w domu tymbardziej powinnam miec czas i energie :oops: pozdrawiam zdrowka zycze dzidzi :lol:
Pozdrawiam i przesylam paczuszke energiiii
Wczorajszego lenia totalnego (tylko dwieście brzuszków i trochę machania nóżkami i rączkami) przegoniłam już dzisiejszym półgodzinnym stepem. Oj... dałam sobie tempo :)
Teraz siedzę - popijam wodę w dużej szklance (0,4l) i planuję posiłki na następny tydzień.
Odczekam jeszcze kilka minut i idę jeść obiadek :)
Dzisiaj rosołek z kurczaka... mniam :)
A wieczorkiem jeszcze 30 minut stepu. Muszę troszkę nadgonić przyszły tydzień kiedy nie będę miała czasu na nic, obawiam się że również na ćwiczenia. Ale jakoś to będzie.
Już tylko wiosny wyglądam, żeby wyjść wieczorkiem na rowerek... dzidzię do fotelika na bagażnik i w trasę.... ech... wiosno gdzie Ty jesteś... :)
Pyzuniu dziekuje za twoje wsparcie-szczególnie dzisiaj
http://angelwinks.net/images/general...ralpod1177.jpg
Wczoraj po prostu przedobrzyłam...
Robiłam na kolację córce placka z dżemem jagodowym... no i zjadłam pół - jakieś 150 dodatkowych kcal.
Do tego sięgając do lodówki moja ręka zetknęła się z malutkim batonikiem Mleczna Kraina - jakieś 70 kcal. :oops:
Byłam padnięta i miałam ochotę tylko iść spać, bez kolejnej dawki ćwiczeń... ale wyciągnęłam step i 35 minut bardzo ostrego tempa... do tego 5 minut rozgrzewki przed i wyciszenia po... 15 minut rozciągania i poszłam spać... ale nie mogłam usnąć - po ćwiczeniach jakoś mi nie idzie.
Dzisiaj ziewam szeroko i zamiast cieszyć się słonkiem na błękitnym - prawiw wiosennym niebie... ja śpię. :D
Ale przynajmniej mam czyste sumienie :lol:
Ojojoj, ale ostro ćwiczysz a mnie znowu dopadła leń totalny - ale wstyd chyba się zabiorę do roboty
cos musi być w tych ćwiczeniach, bo ja też po nich nie mogę zasnąć.. strasznie mnie one pobudzają..
jak wiesz już, ja też sobie wczoraj troszkę pofolgowałam.. ale nie poddam się!!!
pozdrawiam :)
Pyza - Ty to jesteś normalnie szczuplaczek!
Ja to nawet o takiej wadze jak Ty to nie śmiem marzyć. A tak poważnie to gratuluję - wspaniale Ci idzie. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Czesc pyzko!
A u mnie z cwiczeniami jest odwrotnie- spie jak dziecko po nich..
Tylko, ze u mnie taka kondycja marna, ze jak koccze cwiczyc, to bym najchetniej wpadla prosto do lozka gdyby nie to, ze plynie ze mnie :wink:
Podziwiam za samozaparcie przy cwiczeniach- ja zawsze mam tysiac powodow, zeby pozniej, jutro, zamiast cos innegi itp.. :oops: No ale jakos sie trzymam ;))
Świetnie Ci idzie gratulacje, 6 tuż tuż, może oddaj mi Swoją 7 hehe :lol:
Witam pozdrawiam serdecznie i gratuluję z całego serca
Balbinko - taki szczuplaczek to ja nie jestem - przy wzroście 158 cm moja waga to przekleństwo... :) no prawie - bo było już znacznie gorzej... po dwóch tygodniach po porodzie ważyłam 84 kg :) i od nich tak naprawdę zaczynałam
Oj... wczorajszy dzień spokojny dietkowo - pracowo szalony...
Szykuje mi się kilka wyjazdów w pracy, a wcale mi się nie chce. Jakoś jestem taka dziwnie rozbita od wczoraj.
Wieczorem nie miałam ochoty ćwiczyć ale stwierdziłam że chociaż lekki streching zrobię i skończyło się na 25 minutach rozciągania i 20 minutach stepu... a potem znowu nie mogłam zasnąć i co rusz wstawałam sprawdzać czy Kami się nie odkryła.
I znowu dzisiaj ziewam mimo że już po dwóch kawkach jestem.
Biorę się za robotę bo czekać to ona nie będzie a na dzisiaj mnóstwo spraw do załatwienia :)
Ale na forum będę zaglądać... na to muszę zawsze znaleźć chwilę czasu.
to ta zima tak nam się daje we znaki, ludzie chodzą nieprzytomni przez taka wstretna pogode, ja to sobie tak tłumacze
może nie jestes jeszcze szczuplaczek ale już niedługo będziesz!!!
jak minał dzionek?
Wczoraj wieczorem poległam... i pochłonęłam 25 g czekolady mlecznej.... oj jaka była smaczna.
Winny jest zbliżający się okres i wyczerpanie, które wczoraj odczuwałam... ale jestem troszkę na siebie zła.
Już leżąc w łóżku zrobiłam sobie rachunek sumienia... w sumie zmieściłam się w górnej granicy przyjętego pocłaniania kcal ale i tak jestem na siebie zła, bo to ja zjadłam ta czekoladę a nie okres. :)
Jednak dzisiaj rano waga, która od niedzieli świrowała... pokazując od 70,5 do 70,8 nawet dzisiaj pokazała 70,3... więc blisko sobotniej wagi...
Ten tydzień jednak mogę spisać na straty - jeśli nawet będzie spadek masy to nie taki jakbym chciała... :)
Wczoraj chciałam się troszkę porozciągać chociaż żeby wieczór nie był taki bez niczego, ale po 10 minutach bolało mnie wszystko - efekt ćwiczeń z niedzieli i narazie rozciąganie sobie odpuszczam... :) muszę dać odppocząć mięśniom.
Dzisiaj mały wyjazd w pracy, więc w ciągu dnia pracy nie ma mnie - ale przynajmniej odbiję na wizji lokalnej w terenie moją wczorjaszą czekoladkę :)
Pyzuniu dziekuję :D
Pyzka... nie jedz czekoladki. Albo jak juz tak Ci sie jej chce to najpierw zarob na nia np. 15 minutami dodatkowego stepu czy cos. Nie jedz czekoladki bo tak ladnie chudniesz!!!
Sciskam i tak sie ciesze z linka! :D
W takim razie pozdrawiam przyszłego szczuplaczka!
Witaj Pyzo, skoro zmieściłaś się z tą czekoladką w limicie kalorii, to nie jest tak źle. Najważniejsze, aby takie wpadki nie zdarzały się za często :D
Pozdrawiam, uściski.
oj tam... troszeczkę czekolady jeszcze nikomu nie zaszkodziło:)
gratuluję spadku wagi... nawet najmniejszy spadek cieszy.. a u mnie waga rośnie :cry:
pozdrawiam
Wczorajszy dzień ogólnie udany dietkowo... półtorej godzinki spacerku... na wieczór 25 minut stepu. 1150kcal :) w samych zdrowych rzeczach.
Trzymam się jakoś chociaż mam napady głodu związane ze zbliżającym się okresem... no i napady lenistwa też spore :)
Staram się nie zapominać po co to robię. Za tydzień już musi być mnie mniej...
7 marca mija dwa miesiące odchudzania i chciałabym by chociaż 8 kg było mniej... a jeszcze brakuje mi 1,3 kg wg dzisiejszej wagi :)
Mam nadzieję że się uda :)
Pyzuniu, tak podczytuję sobie od czasu do czasu Twój wątek - niesamowita jesteś z ytmi ćwiczeniami :) Ja nie mam do nich aż takiego zacięcia, ba! w ogóle nie mam zacięcia. Moja przyjaciółka goni mnie na jogę, zresztą do swojej znajomej, a mnie się tak nieeeeeeeeee chceeeeeeee... zwłaszcza, że mam usprawiedliwienie, bo na DC ćwiczyć nie muszę, ba! nawet nie mogę ;)
Inna sprawa, która mi się w oczy u Ciebie rzuca - to slodycze. Hmmm... wiesz, ja widzę to tak - jeśli teraz nawet, na diecie, tak trudno jest Ci się od jedzenia ich powstrzymać, to pomyśl, jak będzie później, kiedy na diecie już nie będziesz i skończy się bat pod tytułem "muszę się zmieścić w limicie". Czy nie boisz się, że wtedy właśnie słodkości mogą Cię doprowadzić do upadku, czyli jojo? Pisze Ci to osoba, która sama 3 razy zaliczyła olbrzymie jojo, a tera odchudza się w głębokim przekonianiu, że czekolady nie weźmie do paszczy już nigdy - i jakoś mnie ta myśl nie boli :)
Życzę Ci dużo konsekwencji, która przerodzi się w kolejne sukcesy :)
miłego dnia, Pyzuniu!
Życzę powodzenia
oj pyza ja cos o tych czekoladkach wiem.. ogolnie to ze mnie smakosz slodyczowy nie jest, ale jak czasmi cos wpadnie w oko i tak sieedzi w glowie..
wg mnie lepiej zjesc czekoladke, niz caly czas o niej myslec.. no moze nie cala- zjes kosteczke, dwie, potem jakis zdrowy zapychacz i zakonczyc znow kosteczka.. moze tak sie da Ciebie oszukac? :wink: :lol:
gratuluje takiego pieknego suwaczka i pozdrawiam!
Witam i gratuluję ładnego ubytku wagi i zapału do ćwiczeń z tym u mnie niestety nie najlepiej pozdrawiam
Witaj Pyzuniu, ale Ty dużo ćwiczysz. Ja jakoś nie mogę sie zabrać za ćwiczenia, leń ze mnie że hej.
Pozdrawiam, buziole.
Ja naprawdę dużo nie ćwiczę - to raptem niecała godzinka dziennie, przed telewizorem :)
Hybris - moja Heroino :) ja już sobie przedwczoraj dokładnie chyba przetłumaczyłam na zdrowy rozsądek i jak to gdzieś podczytałam dałam sobie 10g czekolady dziennie - jeśli będzie mi się chciało... to raptem 55 kcal więc tragedii nie będzie, a ja zaspokoję swoje apetyty.
Ja tak naprawdę nigdy jakiegoś specjalnego ciśnienia na słodycze nie miałam... po prostu czasami chce mi się i koniec - mam chroniczne niedobory magnezu i mimo łykania końskich dawek w pigułach czasami po prostu ciągnie mnie do czekolady - ciastka specjalnie mogą dla mnie nie istnieć... bez słodkich bułeczek się obejdę, nawet gdy ktoś koło mnie wcina paluszki nie zawsze mam na nie ochotę; chisów serdecznie nie znoszę... fast foody z daleka bo nie lubię - od czasu do czasu kusiłam się na tortillę w macu czy twistera w kfc... nigdy więcej niż jednego...
Nie utyłam od słodyczy czy fast foodów... utyłam z braku ruchu i zamiłowania do pierożków, śląskich i tego typu jedzonka... tyłam długo bo 8 lat - co daje niecałe 2,5 kg rocznie ... i teraz mnie najbardziej interesuje żeby w sobie wyrobić nawyk ruchu... bo to on da mi to o czym marzę... powrót do dawnej sylwetki :)
Pyzuchna!
:D :D :D :D :D
Mniam pierozki! mniam slaski! Postuluje za zakazem wypisywania o takich smakowitosciach na tym forum. Apetyt i wyobraznie mi rozbudzasz!
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
scisku scisku
a ja kocham wszystko to co wymieniłaś:)
z czekoladą to dobry pomysł... ale ja chyba nie potrafiłabym zjeść tylko 10g gdybym widziała całą czekoladę przede mną..
no i za ruch podziwiam.. ja ostatnio strasznie leniwa sie zrobiłam..
Pyza!
przyszlam zeby posuszyc u Ciebie
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: