-
ja tez chciałabym żeby brakowało mi męczenia się... tak bardzo się rozleniwiłam przez pare dni, że strasznie trudno będzie mi wrócić do ćwiczeń :?
nawet peelingu nie chce mi sie zrobić... ech.. leniuch jestem, leniuch...
ale może dzisiaj będzie lepiej :roll:
życze miłego dnia :)
i taaaaaaak cieplusio pozdrawiam
-
-
Witaj pyzuniu
Suwaczek masz coraz piekniejszy.Gratuluje bo idziesz jak burza.
Zycze miłego dietkowego nowego tygodnia i pozdrawiam.I duzooo zdrówka dla twojego maluszka.
-
Dzisiaj urwanie głowy w pracy... zapominam kompletnie o jedzeniu :) - dopóki mój żołądeczek sobie o nim nie przypomina - dokładnie co mniej więcej 2,5 - 3 godzinki :) nauczył się już regularności :)
Wczoraj dzionek spokojny dietkowo - w ramach limitu pozwoliłam sobie rano nawet na małego batonika (69 kcal).
Ćwiczenia oki... + dużo ruchu związanego z małą, która już zapomniała o tym, że jest chora :D
Obiadek pyszny boefstrogonow (90 kcal w 100g) - mniam :) Wogóle moje menu ostatnio bardzo urozmaicone, a menu moich słoneczek bardzo do mojego podobne :)
No uciekam powoli z pracki, bo na dzisiaj jeszcze kilka spraw do załatwienia a jutro dzień jeszcze bardziej zabiegany :)
-
zabiegany dzień = dobry dzień :D
nie ma się czasu na jedzonko i spala sie mnóstwo kcal
ciesze się, że niunia dobrze się czuje !
-
Witaj Pyzuniu, super Ci idzie oby tak dalej.
Pozdrawiam poniedziałkowo, życze udanego tygodnia i dużo zdrówka dla Niuni.
-
Już środa - nawet nie wiem, kiedy przyszła.. zbyt dużo na głowie...
W poniedziałek waga skoczyła, we wtorek już było 100g mniej niż w poniedziałek, a od wczoraj z 68,8 nagle spadło dzisiaj na 68,3 :?: :!: szok, ale do soboty jeszcze parę dni więc może uda się zobaczyć z przodu 67 :) :?:
Tak już mi się tęskni do 5 z przodu a tu jeszcze taka ilość kilogramów... echhhh... echhhhh
Tylko żeby jeszcze był czas na to żeby ćwiczyć... bo tak mi tego brakuje, a teraz praca stresująca - dużo jej bardzo... odpowiedzialność ostatnio dramatycznie wzrosła... w efekcie praca w pracy :) ależ paradoks... praca w domu - również w weekendy... i brak czasu na cokolwiek... nawet na gotowanie - całe szczęście moja zamrażarka obfituje w duuuużą ilość zamrożonego jedzonka :)
-
-
Witaj!!!!
Zdaje się, że nasze wagi są z jednej rodziny. Stosują terapię szokową. Moja też dzisiaj pokazła pół kilo mniej niż wczoraj. I nie wiem czy sie cieszyć czy smucić.
Mam nadzieję, że twoja malutka już zdrowa.
Gorąco gratuluję wyników.
Pozdrawiam!!!!
-
Pyzuniu pozdrawiam i życzę więcej wolnego czasu dla siebie, buziole.
http://www.free-nature-photos.org/fo...aty_wisni2.jpg
-
-
Pyzuchna!!!!
Zadzuo pracy to nei dobrze! Ale takie mam wrazenie,ze tak Cie to pozytywnie nakreca! Chyba lubisz to co robisz!!! A moze ogolnie zadowolona!!! :D :D :D
Anyway zaraz bedzie okragla dycha do tylu!!!!! Mam nadzieje,ze moze juz w ta sobote?? Oby oby!!!!!! Trzymam kciuki!!!!
-
Cicia - ja uwielbiam to co robię w pracy... tylko że ostatnio trochę tego za dużo. Jeden z moich asystentów ostatnio z nogą w gipsie i ja za dwoje zapierdzielam... :) a do roboty zostało nas teraz tylko dwoje... a możnaby nią obdzielić ze cztery osoby :)
Dietka oki, tylko ostatnio mam problemy z dojadaniem do 1000 - naprawdę się staram, ale przyznaję się szczerze, że czasami dobijam do tysiaka np gorzką czekoladą - powiedzmy 2 - 3 kostki dziennie... bananami - de facto bardzo kalorycznymi... i kawą z mlekiem 2%...
Jutro kolejny wielki dzień - ważenie i mierzenie... :)
Ostatnio przeglądam się w lustrze i naprawdę zauważam bardzo dużą poprawę...
Mój mąż też ostatnio zupełnie inaczej na mnie patrzy :D
Do półmetka zostało już tak niedaleko... do wiosny również :)
-
ja niestety ostatnio nie wyrabiam się w 1000.. :?
pyzuniu... przy takiej utracie cm napewno widać bardzo dużą różnice jak patrzy sie w lustro :)
a jak wymiarki? waga?
mam nadzieję, że pochwalisz sie jeszcze dzisiaj jakimś małym sukcesikiem...
życzę Ci tego z całego serducha:)
pozdrawiam cieplusio
-
Pyzo
Czytam Twoje posty z wielką przyjemnością, bo naprawdę są bardzo widoczne efekty Twoich starań. Ciekawa jestem Twoich dzisiejszych pomiarów. Na pewno będą dla Ciebie miłe:) Ja na razie kontroluję jedynie wagę, a należałoby też zainteresować się wymiarami. To dobra myśl. Dzisiaj się pomierzę, bo waga wagą,ale chyba ważniejsze nawet centymetry.
Pozdrawiam:)
-
Centymetry spadły - całe 2 ze wdzystkich obwodów razem wziętych - dobrze że chociaż tyle...
Dzisiaj rano chodziłam zła i zawiedziona... moja waga zamiast oczekiwanych i wytęsknionych 67,9 chociaż ... pokazała 68,8...
Jakim sposobem... dlaczego??
Pewnie woda... bo wczoraj wyraźnie za mało piłam- co się teraz mści... ale dlaczego akurat w dzień ważenie??
Złośliwość rzeczy martwych...
Już na całe szczęście złość i zawód mi przechodzi...
Wagi na suwaczku nie zmieniam, chociaż powinnam... 0,1 w górę, ale poczekam na kontrolne ważenie jutro i pojutrze... i wtedy jeśli dalej będzie to samo zmienię suwaczek...
Buuuu... mam ochotę płakać... ale zamiast tego... poćwiczę... :)
-
Hey no ładnie widzisz dwa centymetry poszły w dół. Brawo! Co do wagi to nieprzejmuj sie to pewnie jakies chwilowe zachwianie .Pozdrawiam i życze miłego dnia:)
-
Ja mam wrażenie ,że moja waga również się na mnie "upiera". Pokazuje zawsze w dniach pomiarów więcej - taka franca. Pozdrawiam i zyczę miłej niedzieli!
-
Nie jest tak źle...
Zawszeć to 0,5 kgdo przodu...
Dzisiaj waga pokazała 68,2... i to uznaję za oficjany spadek w tym tygodniu :)
Nie jest źle... zawsze mogło zostać to co było wczoraj :D
-
Witam :)
Spokojnie - spadek wagi jest może według Ciebie zbyt wolny, ale stabilny i cały czas w dobrym kierunku :) I popatrz jak to jest - to co jest moim szczytem marzeń było Twoją wagą wyjściową :lol:
Podziwiam za zapał do ćwiczeń - ja wciąż zwiewam na widok rowerka .. eh .. :(
-
no pewnie... nawet 0,5 kg jest dobre..
u mnie waga nie drgnęła od dwóch tygodni :(
miłej niedzieli życzę!
-
Pyzuniu!
Gratulacjie, 0,5 kg to naprawdę nieźle. Nie powino Cie to w ogóle martwić.
Pozdrawiam!!!!
http://www.edycja.pl/upload/kartki/334.jpeg
-
Witaj Pyzuniu, gratuluję spadku centymetrów i wagi.
Pozdrawiam niedzielnie, buziole.
http://bi.gazeta.pl/im/2/2233/z2233412G.jpg
-
Pyza, oglądanie Twojego suwaczka to prawdziwa przyjemność - moje gratulacje!!!
A powiedz, jeśli możesz - jaki rozmiar cuchów przy aktualnej wadze na Ciebie pasuje? Bo chyba po ciuchach najlepiej widać chudnięcie :)
pozdrawiam!
-
Pozdrawiam gorąco i gratuluję "ubytków"( ale to głupi brzmi?!). Pa!
-
Pyzka, nie przejmuj sie malutkimi zachwianiami- woda sobie w tobie posiedziala i tyle.. Ty juz do okraglej dziesiatki dobijasz- super!
Ja nawet przy niecalych 4 kg widze roznice- kupilam lustro duze z tej okazji, luby do tej pory sie ze mnie smieje, ze powinnam z nim (lustrem) chodzic i podziwiac.. A ty masz ponad dwa razy tyle!!
Pozdrawiam Cie serdecznie i czekam na zaproszenie na stracenio-10-cio kilogramowa rocznice ;)
buziaki
-
Nie jestem na siebie zła...
Jestem wściekła - i powinnam...
Coś mnie dzisiaj naszło i cały dzień jem...
O dwunastej zadzwoniono do mnie żebym odebrała niunię ze żłobka - zapalenie spojówek... nawet nie wiem kiedy ona się tego nabawiła... no i się zaczęło po powrocie do domu... gołąbki... mus truskawkowy... grzanki... 1900 na liczniku a to dopiero 17:20...
Czuję się pełna i po prostu przejedzona... a fuj... więcej nie będę... bo jak przypomnę sobie dzisiejsze samopoczucie od razu mi przejdzie... chęć na jedzenie...
Musiałam o tym napisać żeby mi było wstyd... bo naprawdę dzisiaj przeszłam samą siebie... sięgnęłam po jedzenie zanim zdążyłam - wzorem Hybris - sama ze sobą wyjaśnić sprawę bo to przecież nie o jedzenie tu chodzi... tylko o przemęczenie i wykończenie całą sytuacją... co nie jest napewno usprawiedliwieniem tego co zrobiłam...
Ech... jedyne co mi pozostaje... to poćwiczyć z godzinkę dzisiaj wieczorkiem coby chociaż część spalić...
-
Pyza - podnoś się i to szybko. Zdarzyło się wczoraj - trudno, ale wpadka nie zmienia ani na jotę faktu, że NADAL JESTEŚ NA DIECIE i dzisiaj jest normalny dzień dietetyczny, już bez ekscesów.
Pyza, tak naprawdę ja mam strasznie dużo szacunku dla osób, które potrafią podnieść się po wpadce, wrócić do reżimu dietetycznego i kontynuować, jakby nic się nie stało. Ja obawiam się, że tego nie potrafią - oto sekret mojego idealnego trzymania diety - tchórz jestem. Już zaczyna mi się śnić po nocach - jak dzisiaj - że kupuję w sklepie batonik po to, żeby się ze sobą spróbowac, koszmar. Acz muszę powiedzieć, ze moja samodyscyplina nawet we śnie jest tak głęboka, że nabyty batonik wyrzuciłam do najbliższego kosza, hehe :)
Pyza, trzymaj się mocno. To strasznie przykre, że Twoja dziewczynka znowu coś złapała (a Ty przy okazji), ale i z tym sobie poradzicie. Ja w Ciebie wierzę! ;)
Ściskam!
-
Pyzuniu głowa do góry, mała wpadka chyba każdemu odchudzaczowi się nie raz zdarzyła. Najważniejsze, abyś teraz się nie poddała i dalej dietkowała.
Pozdrawiam wiosennie, buziole.
http://przyroda.polska.pl/gal/53/146/49/med.jpg
-
I jak Ci dzisiaj idzie?Wczorajszą wpadkę dietetyczną,zwal na HORMONY,i głowa do góry,i brzuch wciągnięty. :D
-
pyzuniu wiesz, że kazdej z nas się takie wpadki zdarzają :evil: :evil: ...
czasami ma się gorszy dzień, albo po prostu nieposkromiony apetyt..
ale najważniejsze zebyś nie przerwała diety bo takim jednym wybryku i walczyła z nami dalej:)
jeden dzień napewno nie wpłynie zgubnie na Twoja wadę i dietkę... pod warunkiem, że to tylko jeden dzień!
a jak dzisiaj dietkowanie idzie??
pozdrawiam
-
Dziękuję kochane za wyrozumiałość - ja jej dla siebie nie mam, chociaż nawet moja waga okazała mi ją wyjątkowo - podnosząc ilość kilogramów o :!: :!: 0,1 kg :!: :!:
Jakby nie było - sprawdziłam, że od 1900 nie utyję i że metabolizm mam jednak rozkręcony dobrze... :)
To mnie bardzo pociesza... rano już czułam pusty brzuszek... a jak narazie dzisiaj 1080 kcal ;) zostało mi jeszcze koło 120kcal, które poświęce dla jakiegoś jogurciku... albo np punpernikla z odrobinka serka lub salatką z makreli - jeszcze nie zdecydowałam a ostatnie jedzonko dzisiaj za pół godzinki = razem z moją niunią... zauważyłam że jak staram się jeść z nią... zjadam mniej - bo jej nie podjadam :D
Dzień ogólnie udany - poza spuchniętym, czerwonym prawym okiem...
Wczorajszy dzień to nie były hormony - chociaż chciałabym to na nie zwalić - niestety mogę tylko na siebie i to że nerwy nadal skutkują chęcią sięgnięcia po coś do jedzenia...
-
Pyzunia i bardzo dobrze. Wróciłaś na diecie i tak trzymaj dalej.
Nie bądź dla siebie za surowa i wybacz sobie tę wpadkę - zdarzyła się, trudno, po prostu pilnuj się dalej. Najważniejsze, że przedietowałaś kolejny dzień uczciwie i... że Twoja orgia spożywcza ograniczyła sie do 1900 kcal, bo przecież mogła i do 2900 i więcej. A w taki sposób lepiej nie wystawiac swojego metabolizmu na próbę.
Trzymaj się mocno! :)
-
Ciężko :!: Czuję straszne zmęczenie dietą - ogólne wyczerpanie... Może przez to pioruńskie zapalenie spojówek - ledwo patrzę na oczy... czerwone i zapuchnięte.
Nie siedzę w domu, tylko w pracy i na całe szczęście bo w domu cały czas chodziłabym obok lodówki - tak jak wczoraj. Mordęgą był dla mnie wczorajszy dzień... kompletny brak motywacji... totalne rozbicie.
Wiem, że to chwilowe i przez to, że nie najlepiej się czuję a nie mam szans by po prostu odpocząć, bo nawet w domu wczoraj siedziałam nad pracą... Lubię takie zaganianie, ale gdy jestem zdrowa, a nie z podpuchniętymi oczami koloru dojrzałych truskawek, gardłem zawalonym jakimś choróbskiem i zapchanymi zatokami. Przemęczenie ostatnio dało jeden efekt - o wiele szybciej łapię wszystkie infekcje, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzało...
Mam już tego dosyć... trzymam dietę - podniosłam sobie tylko limit na ten masakryczny okres do 1400 kcal jako górna granica... dopóki nie dojdę ze sobą do ładu.
Najchętniej położyłabym się spać i spała tydzień. Wcale nie cieszy wiosna... bo ledwo ją widzę a wiosenne słońce wywołuje łzy bólu w oczach...
Trzeba przeczekać... i przeczekam.
-
Rozumiem cię doskonale, mnie też dopadło zniechecenie , więc odpuściłam sobie na jakiś czas, a potem z nową energią zabiorę się za siebie
-
Pyzunia! Ja jestem osobą,którą dość często łapie zapalenie spojówek ( noszę soczewki kontaktowe i wogóle jakaś taka skłonność ). Znalazłam świetne lekarstwo , które właściwie po 1- 2 tabletkach pomaga. Jest to diclac - nie jest to typowy lek na zapalenie spojówek, ale wogóle silnie działający lek przeciwzapalny. Jest niestety na receptę. Ja w tej chwili jak widzę,że mi się kończy to załatwiam sobie receptę aby w razie czego mieć tabletki pod ręką. Może wypóbujesz?
Poza tym fajnie, że nie oceniasz się zbyt ostro i szybko wróciłaś do dietkowania. Najważniejsze to podnieść się po każdej porażce.
Pozdrawiam gorąco!
-
Kolejny tydzień diety. Waga stoi... uciekło kolejne 4 cm. Przynajmniej to mnie cieszy :)
Dalej nienajlepsze samopoczucie, więc i dietka idzie jakoś tak koślawo - nie przejadam ale też i nie ćwiczę dużo.... bo wczoraj wzięłam się i troszkę dywanowcami potorturowałam niektóre partie mięśni...
A teraz biorę dzidzię i idziemy na spacerek na pobliski targ troszkę sobie połazić... :)
Potem poodwiedzam resztę wątków :)
-
Pyzuniu, a jak oczyska - lepiej? Zatrzymaniem wagi się nie przejmuj - wiele dziewczyn w tej chwili na to narzeka - może taka pogoda? Coś w tym jest, bo wydaje mi się, że teraz wszystkie niecieprliwie wypatrujemy wiosny - tej prawdzilej, ciepłej, zielonej i słonecznej. Spadek 4 kg to śliczny wynik - wiesz, że nie stoisz tak zupełnie w miejscu :) Na pewno niedługo znowu Twój suwaczek nabierze rozpędu :)
Trzymaj się ciepło i walcz dalej z nie mniejszą determinacją :D
-
Pyzuniu widze ze dopadają cie trudności-to wszystko przez przesilenie wiosenne.Podobno na te przypadłosc pomagaja spacery choc z zapaleniem spojówek to chyba nie jest zbyt wskazane.Trzymaj się kochana i nie dawaj trudnościom.Doskonale rozumiem twoje zniechęcenie dieta-chyba każdego z nas dopada prędzej czy poźniej.Trzeba to po prostu przeczekac a i napady głodu mina.
Napar że swietlika pomaga przy problemach z oczami.Przetestowałam to na sobie i na swoim synku( mały miał problemy ze spojówkami i napar pomógł podczas gdy antybiotyk nie pzryniósł poprawy)
Przesyłam ci dużo słoneczka i pozytywnej energii.
-
Ostatni tydzień był BEEEE... ale powraca motywacja...
Wczoraj troszkę poskakałam i od razu efekty na wadze widoczne :)
Przed przecinkiem objawiło się 67... cóż z tego że za przecikiem jeszcze dynda 8 :D
Od razu lepiej się czuję... chyba kryzysik powoli mija... wraca chęć do diety... i chyba do ćwiczeń...
Tylko muszę się rozruszać po ponad dwóch tygodniach lenia :)