-
Z ćwiczeniami jest tak - im jesteśmy systematyczniejsi tym łatwiej nam trwać w postanowieniu. Po około miesiącu regularnych ćwiczeń jeden dzień bez sprawia, że nam czegoś brakuje, że tęsknimy za tym wysiłkiem. Wejść na 10 piętro to jest osiągnięcie. Ciekawe ile forumowiczek weszło by tam nawet licząc zadyszkę i spocenie ;)
Ja też mam problem z węglami. Zbyt często po nie sięgam. Mocno się staram zamieniać je na warzywa, ale ciężko idzie. Wiesz, tak sobie myślę, że osoby lubiące słodycze i jedzące je w dużych ilościach przed dietą mają skłonność do węgli. Z tego co sobie przypominam to Ty też lubisz słodycze. I masz do nich słabość :?: :!:
Musimy sobie radzić z tymi węglami. I myślę, że nawet po tej restrykcyjnej części diety w czasie okresu stabilizacji i po nim, będziemy musiały uważać na węglowodany.
Plan wygląda bardzo dobrze. Ja też z bólem serca odstawiłam szarlotkę razową, którą uwielbiam :D
Mocno trzymam za Ciebie kciuki :)
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...ba1/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...274/weight.png
-
Szarlotka razowa?? :shock: co to za cudo??
Ja niestety bez węgli to jest wrak nie człowiek, pomijając fakt, że problem kibelkowy sięga nawet ponad tygodnia...
-
Kurcze. Mam załatwić kupe rzeczy, a jak na złość - leje deszcz. Niby z cukru nie jestem, ale nie mam specjalnie ochoty zmoknąć :( Czekam, aż trochę przestanie...
Rewolucjo, z tym wszystkim masz rację :) Natomiast u mnie jest to jeszcze jeden mechanizm - nawet, kiedy nie chce mi się bardzo - włączam w telewizorze coś, co chciałabym obejrzeć i tłumaczę sobie, że oglądałabym i tak, natomiast do mnie należy wybór, czy oglądam z perspektywy leżącej, czyli kanapy, czy też stojącej - czyli mojego deptaka. Jesli to drugie - to jeszcze przy okazji robię coś dla siebie :) Bardzo dobrze mi się depcze na powtórkach "Na dobre i na złe" ;)
Tą teorię o zastępowaniu słodyczy węglowodanami słyszałam, zresztą wydaje mi się to całkiem logioczne: przecież słodycze to nic innego, jak wegle i tłuszcze, więc jeśli ich sobie odmawiam świadomie, staram się podświadomie przemycać mój uzależniacz w innej formie. Do kitu z taką podświadomością.
Wczoraj, w ramach hulanek i swawoli - słodycze też jadłam. Tzn. słodycze w formie andruta z masa kajmakową i moich ciastek owsianych, ale zawsze. Po tym - miałam ochote na chleb, bułke, kolejne wegle. Potem podskubywałam jeszcze Lu Petitki i parę biszkoptów. Więc jeśli tego sobie zyczy mój szanowny organizm, to widać, że jeszcze nie jest gruntownie zresocjalizowany. Paradoksalnie, taki dzień, pozornie dla diety stracony - dał mi bardzo dużo, wiedzy o sobie przede wszystkim. I dzięki temu już wiem, gdzie lezy problem i mogę się z nim całkiem świadomie zmierzyć.
Do słodyczy rzeczywiście miałam i chyba nadal mam słabość, dlatego nie tkne czekolady. Inne słodycze nie powodują u mnie ciągów i potrafię zatrzymać się na takiej porcji, jaką sobie ustalę, nawet bez bólu i to juz dobry znak ;)
Trzymam za Ciebie kciuki równie mocno!
Nantosvelto, ależ ja to doskonale znam - osoby jedzące tyle, co nic, jak ptaszek i jednak tyjące. Przeważnie problem tkwi w tym, o czym piszesz, w podjadaniu - nad tym trzeba panować i pilnowac się - nie tylko na diecie. Pół biedy, jak przegryzka jest parę malin, gorzej jeśli parę biszkoptów, jeśli garść cukierków - to już bardzo źle. I po raz kolejny - trzeba uważac, żeby nie wejśc na tę swoją równie pochyłą. Do etapu cukierków nie doszłam, przegryzanie biszkoptów juz mi się zdarzało - dobrze, że sobie to uświadomiłam.
Jeśli chodzi o wegle - niestety w moim wypadku wyrok zapadł. Nie mówię - wyeliminowac całkiem, ale w naprawdę dużym stopniu ograniczyć. Na szczęście u mnie jelita sa "zaprogramowane" na kawe - to mnie reguluje najlepiej, więc z małą ilością weglowodanów też sobie poradzę, mam nadzieję.
A z ciekawości - w czym, poza wypróżnianiem, tak odczuwałabys brak węglowodanów? :)
przestało padać, zmykam do banku.
-
Hybrisku- nie jedząc węglowodany (podczas Kopenhaskiej i diety niskowęglowodanowej) chudłam szybciutko (1kg na dzień, potem wolniej), ale miałam bóle głowy, byłam zła na wszystko i wszystkich, senna, z bolącym brzuchem z powodu właśnie wc-owego problemu, a i tak przegrywałam z węglami i się na nie rzucałam :(, po kopenhaskiej potem długo dochodziłam do siebie- brak kontroli.
-
Nantosvelta - szarlotka razowa to takie smaczne cudo, które można zjeść bez większych wrzutów sumienia ;)
Hybris - ja trzymam się z daleka od słodyczy. Jestem od niech uzależniona i wiem, że jeśli sięgnę po coś co lubię...pójdzie lawina. To właśnie ze słodyczy było mi najtrudniej zrezygnować. Walczyłam ze sobą nie raz. Na imprezach rodzinnych, wieczorem itp.
Myślę, że jeszcze sporo czasu musi minąć, żebym nauczyła się kontrolować. Jestem przekonana, że to właśnie słodycze przyczyniły się do moich problemów z wagą :roll:
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...ba1/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...274/weight.png
-
Rewolucjo- bym Cię poprosiła o przepis, ale na razie staram się jeść b. zdrowo i unikam chlebka nawet :roll: , o słodziku już nie mówie...chyba że do inki :>
-
Hybris, już ja swoje wiem :twisted: . Też mam dni, takie jak ten Twój, gdy z nieba kapie deszcz :cry: . Wtedy krzyczę do świata żeby mnie usłyszał i najczęściej na szczęście słyszy. Później już jest tylko lepiej. A poza tym to ja jestem spod Ryb, a te mają bardzo rozwiniętą intuicję i widzenie na pozór niewidocznego, więc co to dla mnie po naszych spotkaniach dostrzec Twoją siłę i wolę walki. Haa…. :wink: .
A ja bez węgli jak młode bóstwo. W każdym razie węgle mam w diecie w maksymalnym minimum. Wcinam same jarzyny a z mięsa to drobi biust. Tu następuje pieśń pochwalno- dziękczynna dla Ciebie Hybris, za najlepszą kompozycję dietetyczną, którą mnie uraczyłaś. MNIAAAMMMM. Mówię Wam :!: :!: :!: No kończę bez pozdrowień na wtorek, srodę i inne dni tygodnia (wiesz o co chodzi, nie...). Buźki
-
O to ciekawe, mój tata jest rybą i nie zauważyłam żeby miał jakąś intuicję;)
-
W znaku są dwie, to może on jest tą drugą :wink: :wink: ?
-
:shock: :shock: o tym to ja nie słyszałam, masz jakieś informacje o strzelcu?? :twisted: :twisted: - to ja ;)