-
Witaj Hybris :)
Garatuluje :) Widze ,że niedługo bałwanka już nie będzie :)
Jesteś naprawdę bardzo wytrwała...
Mnie teraz jest mniej na forum...niestety musze ograniczać siedzenie przy kompie bo mój kręgosłup jest w kiepskim stanie :roll: :twisted: ,ale wciąż ..śledzę Twoją walkę z kiloskami i jestem po wrażeniem :) Zresztą pochłaniam wszystko co piszesz... :)
Ja stwierdziłam ,że za mało jem... :roll: i pewnie dlatego takie wachania w wadze...dziś jednak coś sie ruszyło...zobaczę co bedzie jutro... :roll:
Pieknie opisałaś imprezę na Saskiej Kępie :) ja ostatnio mało mam takich wrażeń :(
Życie jakoś mi tak umyka...i czasu dla siebie mało................
Pozdrawiam :)
-
Hybris, tutaj bzy już od jakiegoś czasu kwitną, przesyłam Ci więc choć wirtualnie trochę ich upojnego zapachu, do uzupełnienia saskokępowego bukietu. A mnie się zawsze trochę smutno robi, gdy widzę bzy lub czuję ich zapach, bo to ulubione kwiaty mojej Mamy i uświadamiają mi one, jak daleko jestem od ludzi, których kocham i jak bardzo za nimi tęsknię :cry:
I co, stopniała już do końca bałwankowa paskuda? Dzis już jest ten dzień, czy dopiero jutro?
Uściski :)
-
Jutro, Triskellku, jutro :twisted:
Woda po @ ucieka ze mnie szybciutko, dziś nawet raz zobaczyłam na wadze 79.9, ale ja stosuję zasadę, że wynik, który powtórzy się chociaż dwa razy jest wiążący i zostajemy na poziomie 80,1 kg. Tyż piknie, ale jutro już 7 poproszę :D
Balbinko, widzisz, bo ja taka już jestem, że świat postrzegam świat przez zapachy - stąd pewnie moja miłość do perfum i mania kolekcjonerska. Te małe, bardziej czy mniej kolorowe flakoniki, to dla mnie takie czarowanie wspomnień, wydobywanie starych obrazów z pamięci przez odnajdowanie ich tła - bo przecież tak wtedy pachniało... Ostatnio znalazłam przeuroczy zapach, który do złudzenia przypomina mi fiołki pachnące wiosną w kuchni mojej babci, zresztą jej ukochane kwiaty.
Perfumy to jakby mój sposób na zaklęcie czasu i... zachowanie go w sobie :)
Katsonku, ja widziałam Twój sobotni wpis, ale jakimś cudem go przeoczyłam, przepraszam, nie wiem, dlaczego. Bardzo mi miło, że wzięłaś się za lekturę mojego tasiemcowetego strumienia świadomości, choć mam nadzieję, że nie zmączy Cię dokumentnie :) I że mnie nie zmielubisz za trucie ;)
A tak poważnie, ja kojarzę Cię głównie od Mirielki i Devoree, ale jeszcze nie miałam przyjemności do Ciebie zajrzeć, na dniach nadrobię :)
Jeśli chodzi o koty - miałam na poczatku trzy, odziedziczone po mojej teściowej, jak ja to mówię przyszłej-niedoszłej, bo zmarła zanim się z P moim pobralismy, zresztą jeszcze małżeństwem nie jesteśmy. Summa summarum najpierw przyszedł Maciej-super-macho-kot, kocur z epizodem piwnicznym w CV, zresztą chory na kocia białaczkę - wyleczył się u nas. Tuż po nim Mamut - wielka szaro-biała kocica, niesamowicie ciepła, elegancka i dystyngowana, a przy tym pełna serdeczności i uczuć matczynych, zwłaszcza wobec Niuńki, swojej córki. Małej, drobnej kociczki, która była z nią od zawsze. Niestety, Niuńka zachorowała nam nagle, i mimo, że robiliśmy wszystko, co mogło jej pomóc - straciliśmy ją. Niunia odeszła 27 grudnia 2005, więc już trochę temu, ale ja widzę, że Mamutka nie pogodziła się nigdy z tym, że jej nie ma. Szuka kici, zwłaszcza w miejscach dla siebie niedostępnych, tak, jakby chciała powiedzieć: ja wiem, że ona się tam schowała, chociaż nie wychodzi, to i tak tam jest. Zresztą między Mamutem a Maćkiem nie ma przyjaźni, to sa dwie indywidualnności, a przy okazji Macie to kawał złośliwego drania. Dlatego, żeby - jakkolwiek to zabrzmi - pomóc trochę Mamutowi postanwoiliśmy przygarnąc następną kicię, ale ponieważ okazało się, że dwie kocie panienki szukają domu - biorę obie. Przede wszystkim dlatego, że róznica między stadem 3 i 4 kotów praktycznie żadna, a poza tym ja nie umiałabym wybrać. Nie mam takiej zdoności, żeby powiedzieć: ciebie biorę, bo mi się podobasz, a ciebie nie chcę. Razem się przybłąkały, więc widać wspólny los im pisany. Bierzemy je dziś po południu :)
Stellunia, cieszę się, że Cię widzę! :) Dzięki, że zajrzałaś. Mam nadzieję, że dbasz o kręgosłup jak trzeba, bo to qrcze poważna sprawa :(
Widzisz, z jedzeniem mnie też czasami pewnie by i wyszło mniej, niż 1200, ale staram się wszystkimi siłami, żeby cały czas trzymać stały poziom. To mi służy, na tym chudnę i czuję się bardzo dobrze. Zresztą wydaje mi się, że własnie taki konkretny pułap i pewność, że będziemy jeść systematycznie - to najlepsze, co możemy dla siebie na diecie zrobić :)
Co do koncertu - mogę z całą świadomościa i odpowiedzialnością powiedzieć: żałuj, że Cię tam nie było, zresztą widzę, że jesteś z Warszawy :) Ja chyba w tej chwili zaczynam odrabiać wszystkie zaległości kulturalne, jakich narobiłam sobie przez ostatnie dwa lata... Wyobraź sobie, że ja kiedys nie chodziłam do teoatru, bo... nie miałam się w co ubrać. Mimo, że uwielbiam teatr i atmosferę sektaklu... I nie byłam jeszcze w Poloniii... dużo miłego przede mną :D
Triskellku - bo bzy mają w sobie to coś ;) Co roku czekam na moment, kiedy zakwitną i co roku niemal odliczam godziny, ile jeszcze pożyją. Bzy szczególnie upojnie pachną nocą, zresztą wtedy najbardziej lubię się nimi napawać, piękne krzaki rosną w parku, do którego chadzam wieczorami z psem :) I już niestety powoli przekwitają... i trzeba będzie czekać na nie znowu cały rok... Eh, płynie ten czas.
buuu i znowu koniec forumowania, bo zaraz muszę się zabierać do roboty :(
Miłego dnia!
-
Piękne poranne wyniki... rety - ja też chcę tak chudnąć... :!: :)
A tak przy okazji moje niezmienne gratulacje... :)
Ja wczoraj cały dzień byłam w trasie (10 godzin za kierownicą) i mimo wieczornego kawałka pizzy :oops: dzisiaj malutki spadek wagi :D
Powoli zaczyna na mnie pasować bielizna, którą sobie kupiłam (z premedytacją za mała w obwodach) co znaczy, iż mimo małego spadku wagi jednak chucnę - hip hip.. :) huuuraaa
A jak dobrze pójdzie jutro wybieram się do Gdańska :)
-
Hybrisku dzięki za podtrzymanie mnie na duchu. Wiesz , że to Ty w tej chwili jesteś dla mnie ogromnym wzorem i często posiłkuję się Twoimi "starymi" wpisami. Dlatego tak cieszy mnie każda Twoja wizytka :lol: .
Jeżeli chodzi o zapachy to wydaje mi się , że osoby które gorzej widzą mają wyczulone szczególnie inne zmysły. Ja co prawda nie jestem jakimś specjalnym "wąchaczem", ale jeżeli chodzi o słuch..... to niech się mają na baczności Ci co gadają za moimi uszami :wink: :lol: .
Pozdrawiam!
-
Hybris ja chciałabym wtrącić trzy grosze na temat bzów. mam w ogrodzie dużo. białe, fioletowe jasne i ciemne. i uważam, że te ciemne to najwspanilesze bzy jakie można sobie wymarzyć. niestety ostatnio jak była jakaś przelotna burza to złamała nam jedyny krzak;( teraz w całym domu mamy bukiety tego bzu ze złamanej gałęzi i niebiańsko pachnie :twisted:
które bzy są Twoimi ulubionymi?
-
Hybris ja chciałabym wtrącić trzy grosze na temat bzów. mam w ogrodzie dużo. białe, fioletowe jasne i ciemne. i uważam, że te ciemne to najwspanilesze bzy jakie można sobie wymarzyć. niestety ostatnio jak była jakaś przelotna burza to złamała nam jedyny krzak;( teraz w całym domu mamy bukiety tego bzu ze złamanej gałęzi i niebiańsko pachnie :twisted:
które bzy są Twoimi ulubionymi?
-
To już w zasadzie pożegnałaś się z Bałwankiem, ok to po Miriel ja go przejmuję i obiecuję, że postaram się go jak najszybciej roztopić.
25 maj- zdobywamy stolicę ponownie??? :wink: jakiś dobry adres jadłodajni dla dietowiczki na mieszanej, bo obiadek trzeba będzie wszamać, nie da się tego uniknąć. Będę śliczna... już w nowych okularkach. I ciągle przebieram nóżkami na spotkanie. Pozdrawiam
-
Ale masz dobre serduszko :D Kotki maja szczescie :D :D :D
-
Hej:)
ja dziś tylko na chwilkę,przypominam się w kwesti dwóch tematów:
1.podkład
2.dlaczego nie podrabia się Guerlaina, "Pamplelune" w tym przypadku?
Pzdr szybie acz serdeczne :D
A>