hybris, ty normalnie debeściara jesteś!
ja się nie ważyłam dzisiaj..... po weekendzie dam sobie dziś spokój, może dzisiaj "odchudzę" sie zeby waga przynajmniej nie wzrosła na paseczku....
ech życie
Wersja do druku
hybris, ty normalnie debeściara jesteś!
ja się nie ważyłam dzisiaj..... po weekendzie dam sobie dziś spokój, może dzisiaj "odchudzę" sie zeby waga przynajmniej nie wzrosła na paseczku....
ech życie
No, wreszcie dzień nie-wolny więc mam trochę czasu się pointernecić :) DC zakończona, zjadłam już normalne śniadanie... choć nie, qrde, normalnym śniadaniem trudno to nazwać: gdyż na moim talerzu zagościło 100g wędzonej piersi z indyka i 1 gotowana marchewka. Mało :( Ale byłam pełna dobrych chęci, planowałam zjeść jeszcze jakieś warzywo, nawet napalałam się na paprykę z warzywkiem i serkiem wiejskim... ale niestety w sklepiku pod moja klatką znalazłam tylko papryczane trupy, więc pomysł z konieczności wziął w łeb. Będę się musiała wybrać po jakieś warzywne zakupy, koniecznie.
No i oczywiście się zważyłam... :twisted: Wiem, że macie mnie już dość i tych moich codziennych zmian suwaczka, ale obiecuję, w tym tygodniu zaprzestaję tego procederu :D Słowo harcerza*). Przez całą ścisął 14-dniówkę schudłam 4.1 kg - nie jest to nic specjalnego, czas odpocząć.
Ergo :arrow: waga powiedziała 88.6 kg.
Oczywiście - suwaczek też zmieniłam, bo parafrazując popularną niegdyś reklamę:
najmilsza chwila poranka - kopnąć w tyłek bałwanka :twisted: :twisted: :twisted:
robię sobie kawę i biorę się za nadrabianie forumowych zaległości ;)
*) hybris harcerzem nigdy nie była... :twisted:
witam :)
mam takie trochę niedyskretne pytanie :oops: jak z biustem po zgubieniu tylu kilogramów? mój dzisiaj nie jest zbyt jędrny , a jak schudnę to ....kurcze ... co robić by nie mieć go jak ... no.... :oops: ech... naleśniki :cry:
a tak optymistycznie - to gratuluję szczerze takich wyników w walce z kilosami :D
Witaj Hybris :)
Osiagnełaś bardzo piekny wynik :) tymbardziej ,że 3 raz juz stosujesz DC...
Podziwam Ciebie ..naprawdę...
Ja czuje sie kiepsko i najgorsze ,że nie wiem dlaczego...bo może być kilka przyczyn...
Wlaśnie staram sie zjeśc zupke :roll: apetytu też nie mam... :roll:
Buziaczki :)
hybris piękny wynik a suwaczek moze sie zmieniac codziennie byle było w prawo :D
pozdrawiam
Pyzuniu, Stopciu, XXX, Sandraj, Balbinko - niezmiennie dzięki za gratulacje :)
Pringuś - śliczny avatarek :) Bardzo mi do Ciebie pasuje. I ta optymistyczna wiosenna zieleń - u mnie ten kolor na pewno wróci w tym sezonie do łask, mam juz parę fajnych pomysłów na ciuchowe zestawy, nic tylko schudnąć, odłożyć kasę i... ruszyć na zakupy :twisted:
Miri, kochana, z tym smalcem jesteś BEZKONKURENCYJNA :lol: :lol: :lol:
To naprawde super przelicznik. A pomysł z gif-em z kostką smalczyku jeszcze lepszy, jakbys mogła... no mogłabyś???? Hybrisek tak ładnie prosi... *łaszę się* :lol:
Nesko - no właśnie, już dawno miałam się u Ciebie o mój medal przypomnieć. :D
Neti - ależ będziesz miała z górki, musisz tylko troszkę nad tym popracować. Zobacz - Twoja waga wyjściowa to nawet mniej, niż moja WYPRACOWANA po prawie 3 miesiącach. Powiem Ci szczerze - ciesz się, że nie spasłaś się bardziej i odchudzaj spokojnie, bo wcale nie masz tak dużo do zrzucenia. I przy nie aż tak dużym wysiłku jestem pewna, że sobie z tym ładnie poradzisz. I nie martw się - każdy ma górki, podgórki, dołki, depresje - to wszystko mija. Trzeba tylko umieć znajdować małe szczęścia - w niczym. To też możliwe, a wtedy żyje się zdecydowanie łatwiej :)
Mycho - hihi, to Ty też dostaniesz medal z ziemniaka (za lekturę tasiemca :lol:) Uprzedzam - trzeba zjeść na surowo :lol:
Stellunia - oczywiście, będę pisać, co zjadam, ale moje posiłki są w dużej mierze komponowane ad hoc, spontan totalny. Dziś moje śniadanie było takie sobie, ale zmusiły mnie do tego braki aprowizacynje. Pocieszam się, że jutro będzie lepiej :)
Zmartwił mnie natomiast Twój dzisiejszy post. Wiem, że po jakimś czasie człowiek jest zniechęcony i po prostu zmęczony, ale nie dawaj się, jeśli to oczywiście nie jest jakaś fizyczna dolegliwość. Zobacz, jak dużo już wytrzymałaś, jak ładnie dzięki temu schudłaś, jak blisko celu już jesteś. Przed Tobą jeszcze TYLKO 7 dni, z dzisiejszym, czyli naprawdę niewiele. Wiem, że możesz nie mieć apetytu, ale ZMUŚ SIĘ, bo nie wolno Ci zjeść mniej, niż przewiduje plan dietetyczny. Zaraz zajrzę do Twojego watku.
Devoree - ależ owszem, zauważyłam, tyle że... kosmetyki z założenia nie maja dla mnie smaku. No ewentualnie paskudnie chemiczny - kiedyś na wpół śpiąc i bez okularów zamiast pastą próbowałam umyć zęby peelingiem do stóp... Bożżże, ależ ja wtedy plułam, to było za mega-świństwo :) A czekoladowy zapach - jakoś mnie nie rusza, ba! bardzo lubię. Doszłam już nawet do tego, że nie reaguję ślinotokiem, kiedy ktoś przy mnie je batonik, czekoladkę, cukierki, nie dostaję amoku podczas reklamy Kinder Bueno :) Wyparłam je ze świadomości, nie są dla mnie, na razie jest dobrze. Byleby w chwili spadku nastroju nie dać sobie PRZYWOLENIA. Tylko to się liczy, jeśli dalej wytrwam w takim postanowieniu i nastawieniu - będzie dobrze.
Analenko, jak pisałam przed chwileczką - jeśli ZDECYDUJEMY sie na rezygnację z czegoś to połowa sukcesu, druga połowa to konsekwencja trwania w tym postanowieniu. Przestałam reagować już na słodycze - jest zakaz całkowity i tyle. Przy okazji dodam, że sama gotuję i piekę, np. wczoraj zrobiłam narzeczonemu ciasto marchewkowe, które sama ongiś bardzo lubiłam, za parę dni zrobię sernik, potem będę święta więc mazurki, makowce, tort orzechowy. Proszę uprzejmie, mogę robić. Ale wszystko jest kwestią priorytetów. Doszłam do identycznych wniosków, jak cytujesz z Margolki - chwila przyjemności płynąca z uczucia słodyczy w ustach nie jest warta późniejszych wyrzutów sumienia, załamania diety, szaprania się ze sobą, wątpliwości, wyrzutów.
Gdzieś, kiedyś, u kogoś przytaczałam juz anegdotę niejakiego Aulusa Gelliusa, rzymskiego antykwarysty, o mówcy Marku Cyceronie, moja ulubiona zresztą ;)
Ów Cyceron szedł pewnego razu ulicą, kiedy zaczepiła do prostytutka proponując swoje usługi. Cyceron zapytał o cenę, dziewczyna, widząc bogato ubranego mężczyznę, wymieniła nieprzyzwoicie wysoką cenę. A Cyceron usłyszawszy to miał odpowiedzieć: "Poenitere tanti non emo", czyli "Za taką cene nie kupie sobie wyrzutów sumienia. I poszedł dalej. Nie na darmo Cyceron od lat zajmuje szczególne miejsce w moim sercu :lol:
Cieszę się, że też dochodzisz do takich wniosków. A że późno? Lepiej późno niż później :D
Kasieńko - niedługo Towarzystwo Opieki nad Bałwankami pociągnie mnie do odpowiedzialności karnej za perwersyjny sadyzm, jakim niewątpliwie ce****e się mój do bałwanków stosunek, hehe :) Ale dobrze im tak, nie miałyby tu co robić w promieniach majowego słoneczka :D
Kasiu, ja wierzę, że Twoja waga spokojnie ruszy i do Świąt półmetek osiągniesz. Będzie dobrze, zobaczysz, do Świąt jeszcze sporo czasu, a Ty pracujesz wytrwale. I proszę, zmień wreszcie ten suwaczek - chociażby w ramach autosugestii ;)
Mejdejko - cieszę się, że pełna nowych sił i zapału wróciłas na forum. Odpiszę Ci w Twoim wątku :)
Lusiaqu eeee... yyyyy... ten tego... :lol:
Spoko, pytanie nie jest niedyskretne, już o tym pisałam na forum, u XXX bodajże. Więc cóż tu dużo mówić - mój biust to od 12 lat jedna wielka katastrofa - w okresie dojrzewania urosłam szybko, tyjąc przy okazji i to mnie załatwiło na całe życie. NIGDY nie miałam dobrego biustu i już się z tym faktem pogodziłam - nie poprawia sprawy i fakt, że zawsze był dość spory. Dla porównania - w stanie największego utycia dojechałam do rozmiaru 85F, a normalnie nosiłam 75E. Więc nawet nie mam w tej materii większych nadziei - postanowiłam sobie, że kiedy schudnę i utrzymam wagę przez rok - zafunduję sobie plastykę biustu - żeby choć raz wyglądał jak trzeba. Ot, smutna rzeczywistość. Co nie zmienia faktu, że cały czas obsesyjnie używam najprzeróżniejszych mazideł, pojędrniaczy i balsamów, żeby nie zaszkodzić jeszcze bardziej.
Ewuniu - wprawdzie ja z prawicą nic wspólnego nie mam, no ale ok, niech bałwanek pełznie w prawo :) Ostatecznie mogę pójść na taki kompromis :lol:
ufff... pozdrawiam Was serdecznie!
p.s. znowu wyszedł post-tasiemiec, wybaczcie ;)
Hej Hybris!
To piękna mini-przypowieść o Cyceronie.I miał rację absolutną!
Całą sprawę ułatwia mi fakt, że też nie mam apetytu na słodycze, ba, ja wogóle nie mam aptetu.Na dc czuję się jak wiesz średnio, ale trwam niezmiennie:)
Poza tym, tak naprawde to przeciez my znamy wszystkie smaki ulubionych przez nas słodkości...to dla nas żadna nowość...więc po co znowu je próbować :lol:
I wogóle przecież mamy świadomość, że to nie jest tak,że nie tkniemy słodyczy nigdy więcej.Jak osiągniemy pożądaną wagę, to myślę, że dwa kawałki ciasta na imieninach u cioci nie będa niczym zabronionym?
Pozdrawiam Cię serdecznie, do napisania:)
A.
ps. Ha! A ja już wiem gdzie jeszcze się wirtualnie spotykamy :lol:
Najpierw[color=darkred] gratulacje[/color]. Twój bałwanek topnieje, aż miło. :wink:
Gdzieś przeczytałam, że dobrze jest zrobić sobie taki dzień, gdy się je wszystkie rzeczy które są normalnie niedozwolone. I ja postanowiłam, że to będzie ta niedziela. I co wyszło? Okazało się, że wiedza jaką sobie przyswoiłam przez czas diety sprawiła że zamiast jeść te moje pyszności (wczoraj dozowlone), zjadłam jeszcze mniej niż normalnie. Od dzisiaj żadnych eksperymentów. Dieta, prosta droga do celu, która jest jak na razie bardzo skuteczna.
Pozdrawiam!!!!!
Hybris - sama się prosiłaś .. Twoje ryzyko, że na ten widok dziewczyny będą stąd zwiewać przerażone .. Ulegam molestowaniu i wklejam .. Zaliczam Ci dwie pełne dziesiątki zrzuconego smalczyku ..
A MASZ :!: :!: :!:
http://mirielka.w.interia.pl/smalec.jpg
http://mirielka.w.interia.pl/smalec.jpg
Chcesz wyglądać jak poprzednio ?
ZJEDZ TO :!: :!: :!: :twisted: :twisted: :twisted:
Nie no Mirielka jest genialna! Wspaniale to wymysliła.To chyba niezła przestroga dla każdej z nas.
Hybrisku , a jak tam agrafka? Jesteś zadowolona? Buziaki!