Pozdrawiam.
Wersja do druku
Pozdrawiam.
Witajcie!!!!!!!!!
Teoretycznie rzecz biorąc miałm 10 dniowy urlop. A czuje się tak zmęczona, jakbym pracowała fizycznie w polu. I sama nie wiem dlaczego. A dzisiaj trzeba wrócić do pracy i normalnego życia.
Dietka całkiem nieźle, chociaż wczoraj skusiłam sie na spory kawałek ciasta drożdżowego :evil: :evil: . I to ponad limit kaloryczny :oops: :oops: . Mam nadzieję, że była to jednorazowa wpadka, chociaż muszę stwierdzić, że ostanio często odzywa się mój wstrętny, wewnętrzny diabełek i żąda jedzenia. I niestety czasem mu ulegam, chociaż najczęściej mieszczę się w limicie. Zastanawiam się czym to jest spowodowane......... Prawdopodobnie czymś się gryzę, tylko jeszcze nie bardzo umiem zidentyfikować źródło tego strachu. Chyba muszę zrobić sobie szczegółową analizę mojego ja.
I w tym optymistycznym nastroju udam się dzisiaj do pracy.
Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!
Hej Myszeczko - po długim odpoczynku takie nicniechciejstwo to niestety normalny objaw, będziesz musiała dzień-dwa mocno się sprężyć, żeby wdrożyć się na nowo, no ale cóż, raczej nie masz wyjścia...
Co do drożdżowki - widzisz, jeśli to nie działa na zasadzie kompulsu i odkurzacza - to jeśli w limicie zmieścisz, nie ma nad czym płakać. Ale jeśli to było jedzenie dla Ciebie, a dla demona żarełka, który w Tobie siedzi, to rzeczywiście musisz się zastanowić, dlaczego bestia podnosi głowę. Ale Ty już to potrafisz, potrafisz doskonale, prawda?
ściskam, pozdrawiam i czekam na suwaczkowe rewelacje ;)
Skoro tak dobrze ci idzie walka o cudze - to proponuję, żebyś wyszła z siebie, stanęła obok i pociągnęła tę dietę za nią (czyli Myszę) przez kilka tygodni .. ;) :)
Witam !!
U mnie też coraz częściej odzywa się diabłek i mnie kusi :evil:
Na początku byłam pełna zapału i umiałam sobie odmówić.
Muszę z tą swoją dietą się przeprosić i znowu zacząć ostro działać :D
Pozdrawiam
Witajcie!!!!!!!!!!!!!!!1
Wczorajszy dzień, był dniem bardzo owocnym. Przede wszytkim, wiem skąd te moje głupawki. Pojawił się pewien termin ( osiemnastka mojej chrześnieczki) i cel - 10 kg do lipca. A ja nie lubię terminów, a konkretnie terminów odległych. Jeśli coś trzeba na jutro, albo nawet wczoraj, ok. zrobię to. Ale inny........ Stąd ta głupawka. Poszłam na spacer i wróciłam z konkretnymi przemyśleniami.
Po pierwsze, to JA jestem dla siebie najważniejsza, dlatego tak opornie idzie mi załatwianie własnych spraw. Ponieważ jeśli popełnię błąd, będzie on miał wpływ na MOJE życie. Ale tak naprawdę, udaje mi się w życiu prawie wszystko. Mam niesamowite szczęście.
Po drugie do lipca to ja schudnę 10 kg bez żadnych wyznaczonych celów. Tak wynika z prostej arytmetyki mojej diety.
Po trzecie histeria jest maszyną, którą sama napędzam. Nikt inny tylko ja obudziłam diabełka, który drzemał spokojnie. I ja musze go teraz uśpić.
Po czwarte diabełek wczoraj tak się zmęczył moimi przemyśleniami, że nie odezwała się wcale. Mam więc nadzieję, że zamykają mu się oczka, w ciągu najbliższych kilku dni zaśnie na wieki. Rada: myśleć jak najwięcej.
Dietkowo wczorajszy dzień był wzorcowy.
Pozdrawim i życzę wszytkim równie dobrego nastroju!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Myszko!
Bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie i wsparcie mojego "ja". Cieszę się ,że dzisiaj już masz lepszy nastrój. Takie spacery są potrzebne chyba każdej z nas. Pewnie rzadko zdarza się nam w nawale innych obowiązków porozmawiać same ze sobą. A jest to tak potrzebne.
Ja postanowiłam powrócić do codziennego ważenia. Maiłam większą kontrolę nad samą sobą. Działo to jednak bardziej motywująco - przynajmniej u mnie.
Myślę , że 10 kg do lipca to termin realny i na urodzinach chrzesniaczki będziesz wyglądała super. Wogóle idzie Ci świetnie - juz tak dużo zrzuciłaś. Tylko brać przykład.
Pozdrawiam!
Diabełek się zmęczył - zasłużony odpoczynek mu się należy - najlepiej wieczny :) Gratuluję opanowania diabełka - jak wiadomo bestie potrafią nieźle dać w kość... :)
Witam !!
Porozmawiałam z moim kusicielem :evil: , zastosowałam nowy sposób żywienia.Bradziej dokładniej opisałam to na moim wątku. Jest bardziej rygorystyczny , zobaczymy efekt. Muszę to wytrzymać i nie zboczyć z drogi.
Nie mam nic do stracenia , ale sporo do zyskania. Cały czas mam nadzieje , że mi się uda. Do lata przynajmniej 10 kg :D
Trzymaj za mnie kciuku .
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
Witajcie!!!!!!!!!!!
Ważenie się raz w tygodniu ma jedna cechę, czasem pozytywną: wynik może wywołać pełne zaskoczenie. Tylko, że nie zawsze to musi być miłe zaskoczenie.
Zgodnie z obietnicą dzisiaj weszłam na wagę, aby sprawdzić jaki jest wynik mojej dwutygodniowej walki z sadełkiem. Biorąc pod uwagę wszystkie grzeszki z tego okresu nie spodziewałam się zbyt dobrego wyniku. Zwłaszcza, że w zeszłym tygodniu, kontrolne ważenie po powrocie z weekendu nie wypadło zbyt imponująco ( pomimo w miarę przykładnego trzymania diety i dość dużej porcji ruchu). Wybraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy waga dzisiaj pokazała 107,9 kg :D :D :D . Sprawdzałam kilka razy, bo nie chciałam w to uwierzyć. Tak więc waga postanowiła tym razem nie karać mnie za moje głupawki. Przez ostatnie dwa tygodnie schudłam 2,6 kg. Całkiem nieźle biorąc pod uwagę całość.
Wczorajszy dzień dietkowo był wzorowy. Diabełek chyba powoli zasypia.
Pozdrawiam i biegnę zmienić suwaczki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Diabełek to już chyba odszedł na wieczne potępienie.. :) Piękny wynik - serdecznie gratuluję :)
Mysza! jaki piękny wynik! G R A T U L U J Ę :!: :!: :!:
Po takim wyniku diabełek powinien pójść precz, aż się będzie za nim kurzyło, bo on tu nie ma juz nic do gadania! :D Myszeczko, do Twoich planów-marzeń lipcowych masz już świetny punkt wyjścia - na pewno robiąc to, co robisz do tej pory, będziesz w lipcu dwucyfrowa... Na pewno i to będzie Twój OLBRZYMI sukces, ba! co ja piszę, już jest.
Widzisz, a wszystko to zawdzięczasz sobie, swojej konsekwencji, swojemu uporowi... Miła świadomość, prawda? Sciskam Cię mocno, dzielna dziewczyno, ciesz się dziś, ciesz jak umiesz, ciężko pracowałaś na tę radość :D
Witaj Myszko! Pisze pierwszy raz u Ciebie, ale wczesniej przeczytalam cala Twoja historie od A do Z. Jestem pelna podziwu dla Twoich osiagniec i musze Ci powiedziec ze stalas sie dla mnie inspiracja zeby sprobowac kolejny raz. Mam nadzieje ze od czasu do czasu zajrzysz do mnie i wesprzesz mieczaka...
Witajcie!!!!!!!!!!!
Nareszcie koniec tygodnia. Zmęczenie wylewa mi się uszami. A jeszcze wczoraj dostałam @. Fizycznie czuję się kiepsko, natomiast samopoczucie mam całkiem niezłe. A w dodatku znowu nie ważę się codziennie. Obiecałam sobie, że w czasie @ nie wchodzę na wagę. Po co mi dodatkowy stres.
Dietkowo bardzo dobrze. Diabełek został uśpiony, mam nadzieję że na zawsze.
Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!!!!
Myszko Gratuluje :D Strasznie sie ciesze ze waga leci w dol .Tylko patrzec i bedzie 9 z przodu :D
http://i38.photobucket.com/albums/e1.../DSC03144A.jpg
Masz rację - nie ma co się stresować podczas @... :) ale warto jednak ważyć się raz na tydzień... powiedziała pyzka, która odwyk od codziennego ważenia sobie zrobiła - jutro chwila prawdy czy rzeczywiście lepiej :)
myszko gratuluję straconych kilogramków!!
ja tez w @ nie ważę się... strasznie mi to humorek psuje i przez 3 dni chodzę jak struta..
pozdrawiam cieplusio!
Witajcie!!!!!!!!!!
To nie był najlepszy weekend. Niestety, ale wysiada mi wątroba.I jak się pewnie okaże nie wykończyły jej leki, ale moja dieta. Jak twierdzi mąż, zbyt dużo surowych owoców i warzyw. Przez trzy dni zwijałam się z bólu, bo nie dosyć, że @ to jeszcze to. Po południu pójdę do lekarza, więc pewnie dowiem się co mi jest.
Chwilowo musiałam przejść na dietę gotowaną. Tzn. jem różne rozgotowane papki.
W sobotę urządziłam na działce grilla. Było fajnie, pogoda dopisała. Co prawda jedzenie z grilla to nigdy nie była moja bajka, ale moja rodzina i przyjaciele to lubią. I zastanawiam się, jak to się dzieje, że ludzie którzy na codzień odżywiają się zdrowo i racjonalnie, w obliczu mięsa z grila dostaja małpiego rozumu. Zawsze jest mowa, że przede wszytskim sałatki, a mięso to będzie dodatek. Gdy przyjdzie co do czego to sałatki jem sama.
Moje dziecię, jak co roku na początku sezonu działkowego, dostaje fobii na punkcie robaczków. Średnio co 3 minuty, każe sobie sprawdzać otwory w ciele (nos, uszy, pępek, buzię itp.) Czy przypadkiem tam nic nie ma. I pyta czy są muchy, które piją krew. I co ja ma mu odpowiedzieć????????????????
Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Daj znać, co powiedział lekarz, przesyłam Ci dużo wirtualnego zdrówka. No i gratuluję świetnego spadku na wadze i dzielnego radzenia sobie z diabełkiem.
A muchy-krwiopijcy mnie rozwaliły :)
Uściski :)
Myszko!
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze z Twoim zdrówkiem. Co ja gadam - musi być dobrze!
Jeżeli chodzi o grila to rzeczywiście moi znajomi też najczęściej mówią : sałatki przede wszystkim a misko lub kiełbaski jako dodatek. Kończy się tak,że sałatek nie ma kto jeść.
Moję dziecię też jest tym od robaczków, ale on znowu uwielbia je szukać, oglądać o od razy trzeba mu wszystko tłumaczyć. Jak się nazywa , a co je , a jak się rodzi itp. Człowiek całe życie musi się dokształcać :wink: .
Pozdrawiam gorąco i gratuleję ogromnie sukcesu, który już osiągnęłaś!
Witaj !!
Życzę dużo zdrówka !!
Ja dokładnie tydzień temu walczyłam 3 godz u lekarzy , którzy starali mi się wykluczać wszystkie możliwe choroby :D Na szczęście skończyło się na kolce jelitowe ( chyba ) , bo samo przeszło i czuję się już nieźle. Tobie też życzę szybkiej poprawy .
Co do grilla to powiem szczerze , że nie tylko moi goście to lubią to także mi jest najwygodniej coś takiego przygotować. W sobote mam gości na grillu i postanowiłam zamiast kiełbasy przygotować szaszłyczki drobiowe z warzywami. Jadłam ostatnio naprawdę pychotka. A dla mnie najlepsze wyjście , żebym też coś mogła skubnąć.Do tego oczywiście grecka sałatka :D
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
Myszko cudownie, już niedługo przekroczysz poniżej seteczki. Oh, jak ja Ci tego zazdroszczę. Co do grillowania, to przeżyłam w tym roku już cztery potężne otwarcia sezonu, takie całonocne. Oj to nie łatwe, zwłaszcza, że w moim otoczeniu, nikt się nie oszukuje i pałaszują wyłącznie mięcho, kiełbasy i kaszanki. Sałatek nie ma w ogóle, a warzywa to tylko dla ozdoby. Jak będę mogła włożyć do buziaka coś innego oprócz DC to oczywiście będziemy też grillować warzywka. Nie ma to jak kabaczek, cukinia, papryka, pomodorki, cukoria, bakłażany i pieczarki z grilla, mniammm. Spadajmy cierpliwie dalej. Mooocno pozdrawiam
Witaj Myszko! Przykro slyszec, ze masz problemy ze zdrowiem :(
Moze rzeczywiscie jadaj gotowane warzywa skoro po surowych masz problemy. Mnie po surowych strasznie ssie wiec wole gotowane lub lekko podduszone, szybciej sie zapycham i jestem bardziej syta.
Zycze duzo zdrowia i dalszych sukcesow!
Hejka Myszko
Jak czuje sie Twoja wątróbka??? czy już jest ok ????????????
Moze faktycznie powinnas przejśc na gotowane warzywka, teraz naprawdę można upichcić dużo różnorodnych warzywnych smakołyków
GRATULACJE Z OKAZJI ZGUBIONYCH SADEŁKOWYCH KILOSKÓW
U mnie niestety ostatnio z odchudzankiem nie bylo zbyt dobrze :cry:
Buziaczki H
a ja za specjałami z grila szaleję!!!
no... ale teraz staram się ich unikać..
daj znać co z twoim zdrówkiem :)
a dzieciatko... hihihi... widać, że dba o siebie :)
pozdrawiam :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Witajcie!!!!!!!!!
Niestety, po całym dniu badań mądrzy lekarze stwierdzili, że powinnam iść do szpitala, co niniejszym dzisiaj uczynię. Będą mi robić więcej badań, a ja będę wdzięczna jeśli pozostawią mi trochę krwi w żyłach. Jeśli wszystko będzie ok. to pewnie w piątek lub w sobotę wrócę do domu.
Jak na razie podejrzewają coś co się nazywa toksyczne uszkodzenie wątroby. Podobno to działanie leków, a ja spowodowałam nasilenie bólu surowizną.
Ponieważ w szpitalu jedzenie jest niezbyt zjadliwe, urządzę sobie chyba głodówkę.........protestacyją. Będę protestować przeciwko bolącej wątrobie :wink:
Tymczasem kończę. Pozdrawiam wszytkich gorąco. I żegnam do soboty, a przynajmniej taka mam nadzieję.
Myszko biedna, trzymaj się dzielnie. Żadnych głodówek, już wiesz, co Ci wolno jeść, a co nie, już nauczyłas się odchudzać, rozsądna masz być! ok? A przy okazji - spróbuj tam dorwać jakiegoś rozsądnego medyka i pogadaj, jak masz zmodyfikować dietę, żeby w przyszłości nie obciążyć watroby aż tak... I wracaj, wracaj jak najszybciej! :)
ściskam!
Kochana Myszko, życzę Ci duuuuużo zdróweczka! Wracaj do nas szybko wyposażona w nową wiedzę na temat swojego odchudzania. Buźka!
Duzo zdrowia Myszko i wracaj do nas jak najszybciej!
Napisz coś .. daj głos :!: ;)
Ja rowniez przy dietce odczuwam czesto watrobe moze rowniez za duzo warzyw i owocow.
Myszko wracaj do zdrowia jak najszybciej kochanie :D
Witajcie!!!!!!!!!!!!
Dzisiaj wypuszczono mnie ze szpitala. Nie wiem na jak długo. Zrobiono mi biopsję wątroby i okazało się, że w pobranej próbce są liczne komórki rakowe. Czyli powtórka z rozrywki. Jutro PET, a w przyszłym tygodniu zacznę naświetlania i .................. Chwilowo brak mi sił. Wiem, że muszę walczyć. Tylko ile razy można przez to przechodzić. I jedna myśl, która natrętnie wraca, to nie dlaczego ja, ale dlaczego Bóg pozwala mi znowu cierpieć. Dlaczego nie rozwiąże problemu w inny sposób. Znowu mam się modlić o śmierć?
Przepraszam za to czarnowidztwo, ale schemat tej choroby jest mi doskonale znany. I wbrew wszystkiemu, wcale nie jest mi z tym łatwiej. Wiem, że z rakiem można wygrać, zwłaszcza jeśli jest to wczesne stadium, tak jak u mnie, tylko skąd brać na to siły.
I znam schemat jeśli chodzi o dietę. Nie będzie zbyt dobrze, ja niestety po tabletkach z chemią tyję w zastraszającym tępie. Wkurza mnie, że tak dużo udało mi się osiągnąć i teraz zostanie to zniweczone, nawet nie wiem przez kogo: winna jestem ja czy choroba.
Na razie nie wolno mi jeść nic surowego, pić nic surowego. Wszystko musi być gotowane.
Spróbuję walczyć również z tym problemem, postaram się wspólnie z lekarzem ustalić minimalny limit kaloryczny jaki jest mi potrzebny i trzymać się tego. A relacje z tej walki będę zdawać na bieżąco, w miarę możliwości.
Pozdrawiam!!!
trzymam kciuki. Zajrzałam na ostatnią stronę do Ciebie. Kiepskie wiadomości, ale da się przeżyć, sama mam to za sobą i też walczę teraz już tylk z nadmiarem kilogramów zyskanych po chemii. Uda się. Rak w tej chwili tak naprawdę jest uleczalny, to mit, że nie. Trzymam palcuhy strasznie mocno za siłe przetrwania dla Ciebie
Oj ciężko Cię życie doświadcza Myszko kochana :( Bardzo mi przykro czytać, że wstrętne choróbsko znów Cię dopadło :( Dla Ciebie to tym cięższe, że WIESZ jak to biegnie, że pamiętasz jeszcze poprzedni raz .. aż za dobrze zapewne .. Taka perspektywa podcina no nie powiem, że skrzydła, ale siły i wolę na pewno :( Nie będę tu wiać hura-optymizmem typu "nie martw się bo będzie super" bo to nie dla znawców tematu. Pewnie byś się tylko obruszyła " łatwo wam mówić" ;) W tej chorobie każdy zmaga się z nią tak naprawdę sam. Wsparcie rodziny jest pomocne, niewątpliwie - i wierzę .. BA! WIEM że Twoja rodzina tu Cię nie zawiedzie. Z pewnością dziewczyny tu na Forum również skupią się na myśleniu o Tobie w sposób pozytywny, jak poprzednio na wątku Hiii, walczącej o zdrowie wnuczki. Uściskałabym Cię cieplutko, ale mam do Włocławka kawałek drogi :( Mogę Ci tylko życzyć by siły i wiara w powrót do zdrowia NIGDY Cię nie opuściły, a w razie zwątpienia wal do nas, piszcz do mnie - nie dam Ci upaść jeśli zdołam. Jedno tylko mogę Ci poradzić - skup się na walce z choróbskiem. Wszystkie siły i środki, grzecznie i niegrzecznie, podstępem i z otwartą przyłbicą. Raczysko MUSI się poddać :!: Póki toczysz bój - nie przegrywasz :) To tylko kwestia czasu słonko - przetrzymać trzeba. I pisz co dalej - może możemy jakoś pomóc.
Myszeczko, trudno mi pisac Ci cokolwiek, bo wiem, że w takiej sytuacji właściwie niewiele jest do powiedzenia. Muszisz zagrać o bardzo wysoka stawkę - ale Ty masz tę przewagę, że już wiesz, na czym ta gra ma polegać i... że już raz ją wygrałaś. Szczerze i głęboko wierzę, że wygrasz ja i tym razem. Masz charakter, masz siłę, masz dla kogo żyć. Pokazałaś nam to tutaj już nie raz i jeszcze pokażesz. Dieta? Dieta nie jest w tej chwili tak ważna. Schudnąć zdążysz. Teraz czeka Cię ważniejsza bitwa. Ale to jest bitwa do wygrania. I nie zapominaj o tym ani przez moment.
Ściskam Cię bardzo, bardzo mocno! :)
Ja przyznam sie ze mam male doswiadczenie z rakiem bo nikt narazie w rodzinie nie mial ale znam ludzi ktorzy mieli a teraz sa juz zdrowi i sie dobrze czuja.
Przykro mi ze tyle osiagnelas a teraz przez leki moze waga pojdzie w gore ale jestem dobrej mysli ze wszystko sie ulozy dobrze i nawet jak sie troche przedluzy walka z kg to nie znaczy ze wszystko stracone a my Myszko bedziemy tu jak bedziesz chciala sie wygadac :)
Myszko ! Bardzo smutna wiadomość tutaj dzisiaj, ale wierzę, że uda Ci się zebrać siły i nadal będziesz walczyć , bo masz dla kogo. To jest teraz najważniejsze! Na dietę przyjdzie znowu odpowiedni czas. Trzmamy wszystkie pulchne łapki aby wszystko poszło jak najmniej boleśnie.
Pozdrawiam gorąco!
Witajcie!!!!!!!!!!!!
Dzisiaj zważyłam się. Kolejna dwa tygodnie i jak na razie parę deko mniej. Było 107,9 kg jest 106,5 kg. Pewnie po raz ostatni przesuwam suwaczek w prawo.
Wczoraj miałam robiony PET. Potwierdził zmiany nowotworowe. Od poniedziałku zaczynam naświetlania. Od dzisiaj chemię, ale w tabletkach.
Nastrój w dalszym ciągu do.............duszy. Sił brak, chociaż mam nadzieję, że wkrótce dam popalić sępowi, który kwitnie we mnie :twisted: :twisted: .
Bardzo Wam wszystki dziękuję za słowa wsparcia i otuchy. Bardzo tego potrzebuję. Ciągle muszę sobie przypominać, że w walce ja:rak, to ja zwsze wygrywam.
Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!
Dasz radę... tutaj nie ma dyskusji i wygrasz bo tak ma być :) dużo siły i wytrwałości... bo tego teraz będzie Ci trzeba :)