Kasiu, chyba nie zrezygnowałaś :?: Wracaj szybko :!:
Wersja do druku
Kasiu, chyba nie zrezygnowałaś :?: Wracaj szybko :!:
nie zrezygnowalam, choc z moja dieta bylo strasznie kipesko, zajadaniestresow-egzamin na prawo jazdy i olejny raz oblany, samotnosc i td itd ale nei ma co szukac wymowek tylko wziac sie w garsc i cieszyc sie ze w zasadzie co prawda spadku wagi nie ma ale i wzrostu tez nie ma, widze ze Tobie sie udaje slicznie chudnac juz 3 kg jestem pod WRAZENIEM OGROMNYM, POZDROWIONKA :)
No nareszcie :lol: bo już się martwiłam!
Prawkiem się nie ma co przejmować, następnym razem na pewno juz się uda :)
Trzymam kciuki i życzę powodzenia :)
dzieki wielkie Dziewczyny za odwiedzenie stronki, no tak tylko to juz czwarte podejscie bylo, ale tu serduchoo az rosnie jak sie patrzyna te spadki kilogramow, od razu lzej sie czlowiek czuje, oj trzeba sie wziac za siebie ostro zeby nei zostac w tyle, koniec lez i wymowek i czeka mnei ogrom pracy.Ciekawa jestem czy jak schudne to sie polubie bo narazie nie lubie sie w ogole. Zobaczymy
Kasienko :lol: :lol: przyszłam się przywitać i od razu takie znane mi słowa czytam.
:arrow: znajddz jak najszybciej cokolwiek ,za co byłabyś dumna z siebie.
Spojrz na siebie ,jak na swoja przyjaciolke,ktora potrzebuje twojej pomocy-potrzebuje bys ja podniosla na duchu.
Ja sama tak staram się podchodzic do siebie. :arrow: Malymi kroczkami pojdziemy do przodu i wyjdziemy z tego blednego kola. przesyłam gorące uściski.
Nie czekaj do momentu aż schudniesz,już teraz zasługujesz na miłość,ale tego uczucia musimy się nauczyć.Pa. :lol: :lol: :lol:
Megamaxi dziekuje za madre slowa-wiem ze nie mozna zycia odkladac na potem, ze zyje sie bez wzgledu na to czy sie wazy 90 czy 60 kg, z akceptacja siebie mam problem jak pewnie wiele z osob odwiedzajacych to forum, brak szacunku do siebie sprawia ze dajemy sie ranic innym i sobie tez, pewnie w wielu kwestiach jestem wartosciowa osoba i postaram sie sobie to uswiadomic.Atak swoja droga to gratuluje ogromnie wyniku -slicznei chudniesz, zaraz odnajde Twoj watek i sprobuje wczytac sie jak to sie robi, pozdrowionka bardzo srdeczne.Buziaki dla wszystkich
Hej Kasienko!
Wspaniale, ze postanowilas walczyc razem z nami. Ja jak zaczynalam 2 tygodnie temu to mialam stany depresyjne, bylam smutna i zdolowana. Ale to forum jakos dodalo mi sil, dziewczyny sa wspaniale i bardzo wspieraja w tej co tu duzo mowic ciezkej walce. Powolutku, powolutku i wszystkie powitamy przyszle wakacje lzejsze i piekniejsze i z napewno lepszym samopoczuciem i zdrowiem :D
pozdrowka
Kasia grubasek po przerwie znow pisze , ostatnio bardzo rzadko tu bywam bo mam 2 dodatowe prace co prawda na godzinki ale i tak nie ma mnei cale dni w domku, strasznie walcze z tym zeby po przyjsciu do domku nei zjesc calej lodowki, w miare sie udaje, musze eszcze zaplanowac bardziej racjonalne posilki.A i tak efekty sa, jak sie nei je to sie chudnie, waze teraz 89 kg, wiec cos sie ruszylo, mam nadzieje ze bedzie wiecej, pozdrawiam goraco i jutro postaram sie wpasc na dluzej i pobuszowa po wateczkach innych .Buziaczki i chudnijmy dzielnie
Kasieńko głowa do góry.Walczysz dzielnie i efekty jak widac są.
Prawkiem się nie pzrejmuj.Teraz to taka norma aby oblewac wszsytkich jak lecie.U nas to mało kto zdaje pzred trzecim czwartym podejściem.
Samotnośc to czasami i troszke nasz wina.My grubaski nie akceptujemy siebie wycofujemy sie z zycia towarzyskiego, podejrzewamy o podstep kazdego kto jest dla nas miły.A zainteresowanie nami ze storony mężczyzn to dla nas coś co nie moze miec miejsca- no bo te kilogramy....... Zobacz ile dzoewczyn na forum ma mężow dzieci i szczęsliwe rodziny.Dla prawdziwej miłosci i przyjaźni kilogramy to nie pzreszkoda-przeszkodą są zamkniete drzwi z sercu grubaska który uważa że na nie nie zasługuje.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
Nie ważne, które podejście. Może tym razem czwarte ale ostatnie uwieńczone sukcesem? Tego Ci życzę Kasieńko. Głowa do góry. :) :) :)
hej Dziewczyny u mnie strasznie duzo pracy cale dzionki dlategop bywam tu bardzo bardzo rzadko, na wadze tak jak bylo tak jest :( , sadzilam ze schudne jak bede w biegu i nie bede siedziec w domu ciagle myslac o jedzonku, ale zawsze w takich sytuacjach pojawia sie jeden blad-jedzenie wieczorem zbyt duzo i zbty pozno i musze pomyslec jak to wyeliminowac.A do tego dolek bo wczoraj sie umowilam z facetem i mnei po porstu wystawil i nei przyszedl, coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu ze nikt mnie juz nie zechce, nie pokocha bo jestem gruba i wstretna.Oj mailam zmienic nastawienie do siebie, nie umiem jednak :( .Ale dzis przynudzam.Pozdrawiam goraco
[b]Witaj Kasienko!!!
ta praca ....!no tak,ja tez padam juz na p...!
ale takie to czasy,ze trzeba tyrac,zeby zyc!!
nie przejmuj sie tym d.p.i.m!!!!!nie warto!widocznie nie zasluguje na Ciebie!!
a Ty Skarbie musisz do nas wpadac czesciej,chocby na chwilke!ja sie uzaleznilam juz od tego forum!cala moja rodzinka sie smieje,ze ja ledwo zywa,ale i tak musze Was odwiedzic!!!
pozdrawiam i przesylam BUZIAKI!!!
Witaj Kasiu.
Nie bardzo wiem jak Cie podnieść na duchu więc może zacznę od powiedzenia paru słów o sobie. Mam na imię Agnieszka, 28 lat i też walczę z kilogramami. W czerwcu zeszłego roku, ważąc 90kg przy wzroście 170cm, zaczynałam tu pisać pełna wiary i nadziei, że TYM razem się uda. Stosowałam dietę Cambridge i rzeczywiście udało mi się sporo schudnąć, jednak jak tylko zaczęłam normalnie jeść kilogramy niestety dość szybko wróciły. Z nawiązką rzecz jasna. Przez rok nie robiłam nic z sobą, bo niby po co? I tak nie schudnę... No ale chyba znowu dojrzałam do tego aby się zacząć odchudzać, zwłaszcza, że się zaręczyłam i w przyszłym roku chciałabym być ładną, szczupłą panną młodą... Motywacja jest dość duża.
Nie zaczęłam kolejnej diety-cud, żadnych 1000kal, South Beach, zupek DC już nigdy nie tknę. Postanowiłam odchudzić się mądrze, raz na zawsze. Myślisz, że ja nie jestem łakomczuchem? Gdybym mogła to żywiłabym się wyłącznie słodyczami, pizzą i kebabem. Nie wyobrażałam sobie dnia bez kinder pingui kokosowego. Jestem też cholernie niecierpliwa i chciałabym schudnąć NATYCHMIAST, bez wyrzeczeń i bez ćwiczeń. Najlepiej na wysmiewanej tu "diecie snickersowej". Ale wiem, że tak się nie da.
Odchudzam się z lekarzem dietetykiem, farmaceutą. Dwa razy dziennie piję zioła na przyszpiesenie metabolizmu (po tych wszystkich dietach mój metabolizm był w opłakanym stanie), mam też rozpisane posiłki na każde 2 tygodnie diety. Przez pierwsze dwa tygodnie jadłam 6 razy dziennie i to były takie porcje, że ledwie je w siebie wmuszałam. Małam przy tym masę wątpliwości, bo niby jakim cudem można schudnąć jedząc 2500 kalorii na dzień?! Dotąd byłam przekonana, że może to się udać wyłącznie przez drastyczne cięcia w posiłkach, przy akompaniamencie burczącego brzucha. A tu całe michy żarcia i ciągłe uczucie "przejedzenia". No nie jest to oczywiście micha spaghetti z sosem bolońskim ale micha sałatki z pomidora, ogórka, kapusty pekinskiej, groszku, kurczaka gotowanego itp. Teraz już mam 5 posiłków na dzień i wreszcie się wyrabiam - bo ten 6ty posiłek to naprawdę było za dużo nawet jak na mnie.
W tym czasie zrozumiałam, że nieważne jest to ILE jemy (chociaz po części też) ale CO jemy. Z tego co zdążyłam zauważyć produkty w diecie są tak dobierane aby nie miały dużego IG. Dzięki temu nie mam napadów wilczego głodu, nie mam też ochoty na słodycze (!!!). Aczkolwiek w diecie miałam nawet uwzglednionego "grzeska", drożdżówkę i czerwone wino... Jem dość dużo owoców i dużo warzyw (głownie pomidory i ogórki). A wiesz co zauważyłam? Może to nie jest jakieś wielkie odkrycie ale stwierdziłam, że nie najem się trzema surowymi marchewkami w kawałku, natomiast jak tę samą ilość zetrę na tarce to nie dam rady tego zjeść! Fenomen!
Przeczytałam fragment tego posta i stwierdziłam, że teraz tylko brakuje czegoś w stylu: "jesli chcesz schudnąć powyżej 20kg kup zioła za jedyne 199zl, jeśli 15-20kg za jedyne 149zl...itd". Bo to co napisałam brzmi trochę jak reklama w teletygodniu;) Ale przysięgam, że to żadna reklama nie jest;) Opisuję swoje doświadczenia.
Co by tu jeszcze... Hmm... No i zmieniłam też nastawienie do diety. Nie traktuję jej jak "zła koniecznego", nie liczę na błyskawiczne efekty, chudnę powoli - ok.1kg tygodniowo, czasem nawet mniej, ale CHUDNĘ. Zrozumiałam, że aby liczyć na trwały efekt muszę się tych kilogramów pozbywać powoli - skoro tuczyłam się przez 10lat, to nie mogę oczekiwać, że schudnę w 2 m-ce 20kg. Własciwie to nie dałam sobie żadnego terminu - chciałabym ważyć ok.60kg (może 58?;) ) i nieważne czy mi to zajmie pół roku czy rok. Ważne aby tę wagę osiągnąć.
Dodam jeszcze, że na początku wazyłam 92kg, dziś rano się ważyłam i było 86,5. Te 5,5kg ubyło mi nie wiadomo kiedy i jak. Bo przecież NIE GŁODUJĘ, a z ćwiczeniami też marniutko.. ;) Dla przykładu podam Ci co dzisiaj jest w moim jadłospisie:
• Kawa, sok pomarańczowy, wasa z masłem i miodem 2 szt.
• Szynka drobiowa 150 g, kiszony ogórek 2 szt.
• Jogurt naturalny, pomidor 1 szt., kiszony ogórek 1 szt.
• Orzechy włoskie łuskane 50 g, winogrono 350 g, banan 1 szt., grejpfrut 1 szt.
• Barszcz czerwony 1 szklanka, grahamka z żółtym serem
a jutro:
• Kawa, szklanka soku z aronii, jabłko 1 szt.
• Pomarańcza 1 szt.
• Jajko gotowane na twardo 1 szt., kiszony ogórek 1 szt.
• Łosoś surowy wędzony 150 g, grahamka, kiszony ogórek 2 szt., szklanka zielonej herbaty
• Sernik 150 g, szklanka czerwonego wytrawnego wina
Najbardziej czekam na ten sernik:) Wiesz co? Tak sobie myślę, że nie można odmawiać sobie wszystkiego co zakazane;) Raz w tygodniu można sobie zjeść coś słodkiego, wtedy nie ma takich pokus aby robić to częściej. Jak całkowicie wyeliminujesz słodycze to po jakimś czasie się na nie rzucisz i zamiast zjesc jednego wafelka to pochłoniesz opakowanie ptasiego mleczka. Przynajmniej ja tak miałam.
Życzę Tobie abyś też zrozumiała, że nie jest ważna szybkość chudnięcia ale żeby to robić swoim, własnym tempem, bez narażania się na powrót zgubionych kilogramów. No i więcej wiary w siebie;) Jak ja mogę, to Ty też możesz! A wierz mi, że jestem leniuch pierwsza klasa!;)
Pozdrawiam serdecznie... i będę Cię podglądać!;)
Aga
i znowu tydzien minal, weszlam dzis na wage i ryk, znowu waze 91 kg, cieszylam sie ze brak czasu zaaowocuje utrata wagi i na poczatku rzeczywiscie tak bylo, ale teraz znwou przytylam i znowu waze 91 kg-pozne kolacyjki i malo deitetyczne jedzenie w biegu zrobily swoje, jak mozna tak szybko tyc , jzu naprawde mam dosyc, ciezko jest.Jak patrze jak slicznie walczycie to sobie zadaje pytanie czemu ja tak nie umiem, co ze mna jest nei tak, ta moj cholerny brak silnej woli.EHHHHH :(
w tym tygodniu znow zabiegana ale bedzie lepiej, staralam sie mneij jesc, male efekty sa, ale tak bardzo chcialabym widziec wieksze, fakt ze za malo wszystko planuje, jem rzeczy niedietetyczne, musze to bardziej logistycznie rozplanowac.Jest 89 mam nadzieje ze bedzie mniej.Pozdrowionka i buziaki :)
jejku znowu mnei dawno nie bylo, roznie bywalo ale stralam sie hamowac i nie przegrywac, a nawet jesli cos sie zdarzylo to sie nie zalamywac, wynik neistety niezbyt dobry wazne ze na minusie .Jak patrze na wasze wyniki to podziwiam determinacje, silna wole i taka cudna akceptacje wlasnej osoby i innych , tego mi bardziej brakuje niz ladnej sylwetki, pozdraiwm goraco i usmiechy na nowy tydzien
ps jedna praca odpadla powinnam bywac tu czesciej
Jejku ale mi dzisiaj zle , jzu zdrugi dzien pod rzad ktos mi uswiadamia ze jestem po porstu gruba i przez to brzydka, niec nowego i odkrywczego, wiem to, tylko co innego wiedziec a co innego slyszec od kogos innego-to boli, najgorzej ze nei umiem znalezc w sobie mobilizacji do naprawde wytrwalego odchudzania i diety z prawdziwego zdarzenia. Teraz w zasadzie orocz tego ze troszke mneij jem to nei robie nic, nie cwicze, jem to czego nei powinnam jesc, w zasadzie zero warzyw same bledy i tak sie zatanawiam kiedy sie obudze z tego letargu.Juz teraz ciezko mi siebie zaakceptowac a nienawisc do samej siebie przeklada sie na nienawisc do otoczenia, zaczynam sie tego bac.Pomozcie bo juz nei daje rady.Znowu dol powraca, boje sie...
znowu pisze sama d siebie, nikt sie nei chce odezwac, sadzialm ze mozna t znalezc wsparcie, penei pojedyncze osoby moga, dzis na wage nei wchodzilam bo az sie boje o wynik, ale co to ma za znaczenie i tak nei warto tego ciagnac
nadal zadnej pocieszki :( :( :(
znowu zawirowania w zyciu osobistym, zostalam zupelnie sama, ale to strata tych ktorzy mmnei zostawili, przestaje siebie za wszystko obwiniac, na suwaczku w zasadzie constans, teraz 2 tygodnie urlopu sie szykują i zamierzam troszke wziac sie bardziej za siebie, barziej uregulowane posilki, moze jakas dietka specjalna, kosmetyczne zabiegi(na imieninki dostalam moj wymarzony zestaw do dermabrazji Vichy) i przemyslenie wielu spraw.
Musze sie odwazyc, przelamac i pojsc na silownie albo na cwiczenia-moze joga, podobno bardzo dobra na kregoslup a ja z nim mam troszke klopotow.
Urlop calkiem bez pracy nei bedzie bo czeka mnei druga praca i nauka ale zawsze to lepiej bo bede miala cel i zajecie.Pozdrawiam wszystkich i moze tym razem ktos odpowie na moj post
to forum to chyba jednak sredni pomysl, znow pisze sama do siebie, no nic wiem ze nikogo do wspierania zmusic nei mozna, trudno
Witaj Kasiu!!!!
Wcale nie jestes tu bez wsparcia :P :P :P
Jestesmy z Toba!!!
A co sie stało,ze zostałas sama?I jak sobie radzisz z tym?
oBYS TYLKO NIE ZAJADAłA tych kłopotów!!
Buziolki i obiecuje,ze bede Cie odwiedzac!!!
http://img222.imageshack.us/img222/5475/082gk6.gif
rozstalam sie definitywnie z facetem , wczesniej sie tylko tak klocilismy troche, przyjaciolka stwierdzial ze ma dosc moich dolow i ze musze sobei z nimi radzic sama i ze meczy ja znajomosc ze mna, o przepraszam tzn ze przyjaciolka nie byla, ale czasem moze lepiej stanac mocno na ziemi niz sie oszukiwac ze jest ktos obok na kogo i tak liczyc nei mozna.Dziekuje bardzo bardzo bardzo za odiwedzenie stronki
a i GRATULACJE ALE CUDNIE SCHUDLAS JUZ :D
Kasiu, ja wiem sam jak boli rozstanie i fakt, że potrzebujesz pomocy a nikt nie chce Ci jej dać bo nie ma czasu albo nie chce się chociaż trochę poświęcić. Sam to przeżyłem w lipcu. Mam nadzieję, że wszystko Ci się poukłada, wrócisz do dietki. I nie rezygnuj z forum - to naprawdę jest świetne miejsce. Ja do Ciebie zaglądam ! Trzymam kciuki !Cytat:
Zamieszczone przez kasiagruba
[img][/img :!: :!: :) :) ][img][/img]Cytat:
Zamieszczone przez tagotta
wielkie dzieki za slowa wsparcia, ja mimo urlopu rzadko tu wpadam-bo to troszke taki urlop nie-urlop, rozumiem ze luzie moga nei miec czasu, ja sama mam go malo i troszke czasem choleryczka ze mnie wychodzi.Powiem tak, powoli sie zbieram i probuje odzyskac sam siebie, zrozumiec ze wyraznei tak musialo byc i nei obwiniac sie za wszystko, jesli moja tzw przyjaciolka na zyczenia mikolajkowe nei odpowiada to jej problem i wyraznie calkiem nie jest warta moich lez, do faceta przestalam pisac(wreszcie i to moj duzy sukces :) /.A co do dietki to niestety w tej materii sukcesy nie ida w parze z innymi, cwiczen zero, jedzenia zdecydowanie za duzo.Mysle o zapisaniu sie do Klubu Superlinii , moze to daloby mi mobilizacje i pozwolilo poznac nowych ludzi, bo chwilowo jestem calkiem sama i wreszcie cos by sie ruszylo na powaznie w moim odchudzaniu, ale moja niesmialosc mnei blokuje.Wiem wiem, wiecej odwagi a swiat bedzie nalezal do mnie.Pozdrowionka i buziaki
Kasiulku życze Ci milego,dietkowego weekendu!!!
BUZIACZKI!!!!
http://img220.imageshack.us/img220/3066/92ar8.gif
no i stalo sie , nie ustrzeglam sie wirusowki , tym razem przewodu pokarmowego, bylo niefajnie ale dzis sie czuje dobrze, temp spadla, wymioty poszly sobie , a ja sie czuje leciutko -super uczucie, no i dietke latwiej utrzymac bo nei moge patrzec na jedzenie.Nawet w chorobie grubasek moze byc szczesliwy :D :)
Mysle o tym by sie zapisac do Klubu Superlinii, calkiem niedaleko mam nawet jednen z takowych.Moze ktos ma doswiadczenia z takimi klubami i cos napisze na ten temat, pozdrowionka
Kasiu ja nie znam klubu,ale czytam od lat SUPER lINIE!!!1
i gdyby taki klub był w moim miescie napewno bym sie zapisała!
Bo gazetka jest SUPER!!
U mnie z tego co wiem też nie ma nic dla takich duuużych ludków :)
no ja tez czytam Super Linie od kilku lat , mam kazdy numer, gazetka super, tylko nie wiem jak sie sprawdza idea Klubu, jak to wyglada itp.U mnei jest i to calkiem blisko, ale sie troszke obawiam tam isc
Kasiu tak bym Cie chciała pocieszyć :D :D :D , jak przeczytałam Twoje ostatnie posty to przypomniałam sobie jaka samotna byłam na początku odchudzania .Nie miałam wsparcia od bliskich i zrozumienia od męża.To wszystko przyszło dopiero jak widać było ,że chudnę ale ja już wtedy nauczyłam się jak się samotnie odchudzać.
Co do klubu Super Linii to uważam ,że jak masz taką możliwość to spróbuj. Na pewno dostaniesz tam wsparcie , porady i znajdziesz nowych znajomych. Jeżeli nie spodoba Ci się to zawsze możesz zrezygnować ale nie sądzę by tak było. Czytam Super Linie nawet teraz gdy schudłam . Kluby są zakładane dla takich jak my i co najważniejsze przez takich jak my.
Dlatego nie obawiaj się po prostu tam idź i dowiedz się wszystkiego.
Pozdrawiam i będę tu zaglądać , by Cię powspierać i dowiedzieć się o Twojej decyzji w sprawie klubu.
Moja dieta legla w gruzach, nawet nei wchodze na wage, za slaba motywacje mam, zbyt slaba wole,do Klubu Superlinii tez nie bo sie boje i nie umiem przelamac wstydu.No coz .Kolejny raz sie nei udalo, juz wiecej nei bede probowac i tak zasze bede gruba swinia.PAPAPA
Kasiu no coz Ty??
Tak nie wolno mówic o sobie!!
Nie załamuj sie,ja tez czesto mam takie załamki!!Wejdz na mój wateczek,poczytaj a sama zobaczysz!!!
Jutro jest poniedziałek i prosze mi sie wziasc w garsc,bo ja Cie znajde i dostaniesz lanto :lol:
Pozdrawiam i sle buziaki!!!
Pozdrawiam i sle buziaczki!!!!
Ej ej ej !! Bez takich Kasia ! Każdy może, naprawdę ! Tylko trzeba dobrze się zmotywować i te pierwsze parę tygodni naprawdę przecierpieć. Nikt nie mówił, że będzie łatwo ale naprawdę warto !!! Wracaj do nas...Cytat:
Zamieszczone przez kasiagruba