Nie bardzo rozumiem Black- a mnie to ciekawi, bo nie chce sobie wmawiać optymizmu, a mimo wszystko go jakoś takoś zachować...tzn. teraz nie nażekam, ale są dni... :oops: :evil:
Wersja do druku
Nie bardzo rozumiem Black- a mnie to ciekawi, bo nie chce sobie wmawiać optymizmu, a mimo wszystko go jakoś takoś zachować...tzn. teraz nie nażekam, ale są dni... :oops: :evil:
mnie też jak pytają czy jestem optymistką czy pesymistką, to mówię, że realistką 8)
chociaż to podobno przejaw pesymizmu :D
ja niby oceniam swoje życie bardzo wysoko, jestem zadowolona
ale z drugiej strony mam dni, kiedy myślę, że jestem największą ofiarą, że nic nie osiągnę itd :roll:
co tam xixa? :D jak humorek? chociaż pewnie pytać nie muszę, co? :D
Westalko ja kiedyś byłam pesymistką. Nic mi się nie pdobało, ciągle narzekałam, byłam nastawiona na nie. I stwierdziłam,że nie podoba mi się też ten mój pesymizm. No więc zaczęłam sobie mówić "Nie jest tak źle,spójrz na to z innej strony itd". Takim sposobem zaszczepiłam w sobie optymizm. Potem doszłam do wniosku,.że optymizm nie jest najbezpieczniejszą postawą bo gdy myślisz że zawsze będzie dobrze i nie dopuszczasz do siebie myśli,że jakoś nie może się coś udać to wtedy gdy się nie uda niektórzy sobie nie radzą. Teraz patrzę na moje życie i różne sytuacje trzeźwym okiem, realistycznie jednak robię to z pewną dozą optymizmu. Wiem,że coś może się nie powieść ale głeboko wierzę że raczej bedzie dobrze. Dzięki temu lepiej mi się żyje. Rozczarowanie tak nie boli a mimo wszystko doza optymizmu pomaga. Nazwałam więc siebie REALISTYCZNIE MYŚLĄCĄ OPTYMISTĄ :DCytat:
Zamieszczone przez Westalka
zhej :D
Xixa no czemu cię jeszcze nie mam ?? już o tej porze zawsze bylaś :roll: a potem mnie nie będzie :roll:
Choinka już rozebrana, ozdoby pochowane, w domu posprząstane, i tak smutno i pusto :(
Ja o sobie raczej powinnam powiedzieć że jestem pesymistką, co sie jej pesymizm nie podoba. I ciągle walczę i walczę żęby to zmienić. I jest coraz lepiej.
Aż do kolejnego dołka, kiedy życie staje się po prostu nie do zniesienia.
Ale to przecięż optymistyczny wątek :mrgreen: a ja nie mam dołka, i jest super :D
nawet mimo bólu brzucha :?
Pozdrawiam
Xixa wracaj !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rozumiem Black :), myśle, że też tak mam, w głębi duszy myśle, że się uda, ale boje się tej myśli, żeby nie zapeszyć ;)
hm, jaki fajny temat :)
kto mnie zarazi optymizmem?
ja tak jak Kitolka jestem pesymistką. Chociaz wiem, ze.. nie jest to dobre :? Niszczy mnie idealizowanie, porownuje sie do innych, nie doceniam tego, co mam no i jestem niezdecydowana :P UPS :!: :roll: :oops: ZAPOMNIAŁAM, to OPTYMISTYCZNY wątek :D
Aniu, no wlaśnie wszystko jest OK ;)
coz za ironia z mej strony ;) hihi ;)
Xixia where are YOU???????? :twisted: :twisted: :D :D
No hejka.
Xixa dawno mnie było, więc mam nadzieje że u ciebie ok. U mnie nie za dobrze, zreszta opisałam to troche u siebie.
A jesli chodzi o temat, to ja raczej optymistka, bo zawsze sobie myslę jak cos xle idzie, że nie może byc żle , że wszystko dobrze sie skończy itd. Ze z kazdej sytuacji mozna wyciagnąć cos dobrego,
choc mojej teraz to nie wiem co....
ha! wiecie co Miski? czytam i czytam i dochodze do wniosku, ze jedynie Black wie o co jej chodzi :P
bo Wy to takie niezdecydowane optymistko-realistko-pesymistki :wink: ale gmatwanina :D
kazda wie, ze do optymizmu jej daleko, chce myslec pozytywnie, ale sie boi. Albo pewna nie jest. Pesymistkami byc nie chcemy, no i sie przed nim wzdrygamy, wiec blizsze jest nam okreslenie wywazonego realizmu. A tak naprawde to jak jest? no, przyznac sie :!: :lol:
ja jestem pesymistka :D
buziole :**
kurde, co????!?!?!??! o co wam chodzi??!??! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ja jestem raczej optymistką, raczej :mrgreen: choć czasem mam doły i myślę, że świat jest okropny, ale zawsze zawsze staram się jak najszybciej o tym zapominać, żeby nie było dołowania się :D
kurde, dzisiaj jakaś nienormalna jestem, nie wiem, co się dzieje, chodzę jak pijana, a przeciez nic nie piłam :twisted: :roll:
czegoś mi brakuje...nio nie wiem, czego, w ogóle dzisiaj niezdecydowana jestem...na pewno nie chodzi o żadnego z długowłosych, ale czegoś mi brakuje...pewnie przez cały dzień będę się zastanawiać, czego... :lol: :lol:
Dziewuszki - tak wracając do do rozważań na temat optymizmu, to słyszałam taką opinie, że po części jest to uwarunkowane genetycznie...i to czy widzimy "pół szklanki puste, czy pół szklanki pełne" nie do końca od nas zależy. Można owszem pracować nad " byciem optymistą", ale niestety taki parwdziwy uśmiechnięty, optymistyczny człęk...taki po prostu jest i nie musi tego wypracowywać - coś na zasadzie chudych dziewczyn, które jedza dużo a nie tyją :D :D :D
Xixa - a czegóż to Moja Droga Ci brak??? Może nauki, skoro sesja juz sie skończyła....i teraz nie wiesz co z życiem zrobić??? :lol: :lol: :lol: Taka pustka posesyjna....a wiesz, że jak studiowałąm to mi sie takie coś zdarzało.... :D :D :D Ale byłam nienormalna :wink:
hihi, joannnnnn, może masz rację, ale taka pustka posesyjna już nieługo się skończy, bo w poniedziałek na uczelnie marsz!!!
no ciągle nie wiem, czego mi brakuje 8) :lol:
a optymizm...no chyba mam to we krwi :D może to fajnie, może nie. moje kolezanki często mówią, że bycie optymistką się nie opłaca, np. podczas sesji...masz nadzieję, że będzie dobrze, oczekujesz , że otrzymasz dobrą ocenę, a tu bęc - zła! no i co...i mówią mi tak: a gdybyś zaczęła się martwić, przeżywać, a że będzie źle....i gdyby było źle, nie byłoby zaskoczenia, a jesli byłoby dobrze, to byłaby miła niespodzianka. to ja im mówię, po co się dołować...? no u mnie prawie nigdy się nie zdarzało, żebym omyliła się co do oczekiwanych wyników. e tam, jestem taką ghotycką optymistką, nie...? :mrgreen:
może brakowało mi dzisiaj...makijażu na twarzy? no to se zrobiłam fajny. oto efekt:
http://img02.picoodle.com/img/img02/...1m_b1b905f.jpg
hehe, fajny, nie? nie moja mordka, tylko makijaż :mrgreen:
p.s. właśnie zjałam pół grejpfruta i podjadam jabłuszko :oops:
ladny, ladny:) aczkolwiek surowy:)
pozdrawiam
gru --> ja zawsze sobie taki robię, na uczelnię też :roll: lubię takie klimaty :roll:
możecie mnie zabić, ale wymysliłam coś, może to taki krótkotrwały impuls, ale mam zamiar od jutra coś zmienić w swojej dietce :roll:
zmienic?? tzn zjesc czekoladke? czy tlusta pizze? czy moze najesc sie jakimis pierozkami? :twisted: :twisted: :twisted: :evil: NIE WOLNO:)
xixa a co wymyśliłaś???
ps-no to kwiatuszek ośniezony dla Ciebie specjalnie :D
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto...19324837_d.jpg
żadne z wymienionych :roll:Cytat:
Zamieszczone przez grubytylek27
cierpliwości, powiem jutro :D
Xixa - cokolwiek wymyśliłaś...jeżeli dla ciebie będzie ta zmiana jakimś motorkiem napędowym, ja uważam już dziś, że jest OK :wink: :wink:
no zgadłaś, będzie motorkiem napędowym 8) :D
niskowęglowodanowa? sb? :twisted:
agassi, żadna niskowęglowodanowa :o
sb...skąd wiedziałaś? :roll: no i po co odkryłaś wszem moją tajemnicę? :roll:
Xixia, sb?
ja nigdy nie bylam na diecie, no moze raz na kopenh. ale źle ja wpsominam, potem zaczelam się zbytnio obzerac!!!
papapa, jutro jade !!! obym nie przytyla :roll: :roll: :roll: :roll:
buziaczki :)
xixa: ma się ten łeb :lol:
a tak serio to coś napisałaś ostatnio, że przez nas głupie pomysły Ci przychodzą do głowy. albo w rozmowie z lou, albo z black. więc wydedukowałam ;)
życzę powodzenia w takim razie, spróbuj, żebyś wiedziała jak to jest :)
a niskowęglowa to prawie jak SB, co? ;) czy nie?
A ja też mam zamiar coś zmienić... :roll: Inną dietkę znalazłam. Jeszcze jutro przemysalę i od poniedziałku jedziemy...A sB nie dla mnie :d CHyba się nie będę umiala w tym polapać :D
Buźka :*
nie, nie, nie,no ja żartowałam :mrgreen:
nie dla mnie diety, no ale będąc w dołku można zawsze coś głupiego wymyślić, chociaż uważam, że sb nie jest głupia, a nawet jest zdrowa!!! jak jak montignac czy jedzenie produktów o niskim ig... 8) ale ja wolę jeść swój chlebuś, boże, chlebuś, mmmm....dzisiaj depresja i dołki są daleko, zaraz se zmienię napis, ojej, właśnie na śniadanko wcięłam 2 kromeczki białego chlebka z ziarnami, taki pyszny, do tego trójkącik serka topionego i pomidorek :roll: i jeszcze na mnie czeka jabłucho [choć wczoraj przesadziłam w owocami :evil: ] i grejpfrut :D
więc, cóż....
chicha nie może długo się dołować, nie...? :mrgreen:
coś mnie ostatnio siedzenie w domu dobija...fajnie, że od jutra na uczelnię...no i jaka może być sb, jesli w lodówce czekają na mnie danio i różne przepyszne jogurciki, które kocham?!?!?!?!?!??!? mama kupiła je specjalnie dla mnie :roll:
:arrow: postanowiłam ograniczyć picie kawy, bo 2 dziennie [czasem 3 :oops: ] to zdecydowanie za dużo. dzisiaj rozpoczęłam dzionek BEZ kawy, wypiłam czerwoną herbatkę :lol:
:arrow: postanowiłam nie dawać się dołom, głupim myślom i nic nie kombinować :twisted: nieważne, że zdarzają się porażki czy wpadki, ja muszę iść dalej i jeść tak, jak sobie postanowiłam, czyli zadnego ograniczania pewnych produktów, , np. chleba :twisted:
:arrow: postanowiłam pokochać siebie i nie złościć się na siebie, jeśli zdarzą się chwile słabości. przecież jestem tylko cżłowiekiem.
:arrow: postanowiłam NIE PIĆ ALKOHOLU :roll: a imprezy...moge się bawić bez niego...już to sprawdziłam :!:
postanowiłam jeść słodycze tylko w ekstremalnych sytuacjach, czyli jak najrzadziej jeśli będę miała nieodpartą ochotę, to se zjem, ale żeby nie było taki jak podczas napadów :oops: :roll:
:arrow: chciałabym raz na zawsze skończyć z napadami i obżeraniem się, zajadaniem smutków, nudy i zdenerwowania, stresu i niepowodzeń... - no i jak ja mam to zrobić...? :roll:
miłego dzionka, słonka :roll:
xixa,
ladne postanowienia.
to fakt, ze nie mozemy poddac sie przez male wpadeczki...
Ja mialam taka w piatek, ze jedzac XXXXX, myslalam, ze zjem jeszcze X< Y<X, ale tym samym myslalam, ze koniec diety...Z jednej strony, ze spieprzylam wszystko, z drugiej, hurra- nie bedzie katorgi... na widok jedzenia pysznego. Ale zaraz potem doszlo do mnie, ze jak zapomne o tym grzeszku, to moge dalej dietkowac tak jakby nic sie nie stalo...i nie stalo sie, na drugi dzien bylo mniej na wadze...
ograniczaj kawke, 3 to juz bardzo duzo..., a alkohol....nie przyznawaj sie do niego jak dietkujesz :twisted: :twisted: :twisted: hihi
gru --> no, nie można się załamywać :D kiedyś, jak miałam poważne napady, też zawsze myślałam, że to już koniec diety i zawsze będę gruba. ale teraz, nawet jesli się zdarzają, wiem, że powróce na dietkę i będę walczyć dalej. no wiem, że jestem bardzo mądra haha :lol: :lol:
słuchajcie, znacie może jakieś fajne, nienudne ćwiczonka? nie jakieś tam weidery, ale takie energiczne :?: :roll:
nie znam :? ja tylko mysle nad tym moim stepperem, ktory mnie wzywa juz dzisiaj... 8)
pozdrawiam i ide sie spocic.
xixa: :D no to się cieszę w takim razie!
masz fajne postanowienia, z tym alkoholem to :shock:
twardo, mówisz? ;) heh, ja od czasu do czasu piwko chętnie. ale teraz staram się nie, póki nie wpadnę w wir diety, nie powinnam robić większych odstępstw :roll:
heh, jak piszecie "gru" do grybytyłek... to mój tata tak do mnie mówił :evil:
takie pieszczotliwe zdrobnienie od "gruba" dżizus, jak mnie to wkurzało :P i ile razy się o to wściekałam i płakałam :lol: :? czemu ojcowie nie mają wyczucia? nie wiedzą co jest na miejscu, a co nie? :roll: :wink:
:D Xiiiixaaaa! Wierzę w Ciebie, nie ma w ogóle innej możliwości, jak trzymać się dietki i spokojnie chudnąć. Wyluzuj siostrzyczko moja, nie katuj żadnymi nakazami i zakazami. Grunt to spokój! :D
Zhej Xixa :mrgreen:
no no no ładne postanowionka, nie ma co :lol:
tylko ze ja je juz milion razy pisałam, i wierzylam, i co ?? kicha :roll:
ale z jedym wyjątkiem, ja sie zupełnie obywam bez alkoholu :P
Ale ty jseteś silna, i tobie na pewno się uda.
Mi właściwie też, bo niby dlaczego nie miałoby ?? :twisted:
agassi, no nie wiem, dlaczego ojcowie są tacy :evil: mój czasem jak coś walnie, to nie wiem, czy się złościć, czy płakać. on zawsze mówi,że kobiety nie powinny jeść słodyczy :shock: to czasem dostaje ode mnie ochrzan :lol: :lol: :lol:
poludnica, sister, no wczoraj spanikowałam i byłam w dołku, ale to u mnie częste, szybko się podnosze i ide dalej. a tobie zazdroszczę, że ci tak ładnie waga spada :D
kitola, no a dlaczego niby tobie ma się nie udać? masz dużo mniej kg do zrzucenia niz ja, i masz silną wolę, nie...? :roll:
słuchajcie! ogłaszam, że zaliczyłam dziś godzinę ćwiczeń i tańca :!: :!: :!: bo potrzebowałam tego, potrzebowałam ruchu!!! i świetnie się czuję, trochę zmęczona, ale radosna!!!! kurcze, no, i jestem już po obiadku - kawałek pieczonego kurczaka z kiszoną kapustką :roll: i pół grejpfruta :D
mój ojciec dzisiaj przy obiedzie powiedział (jak serwetką odsączałam tłuszcz z mięsa), że po co to robię, jak i tak potem się czegoś nawpieprzam.
to mu powiedziałam, że ja jem obiad normalnie, a nie jak on- z ziemniaków zrezygnuje, ale potem zje dwa budynie na obiad :evil: :roll:
kuźwa, co on sobie myśli, że lepiej się zna na dietach ode mnie? to on ma nadwagę (o ile nie otyłość) waży 1oo kilo.
ale jakiś czas temu ważył 13o to też fakt :P żeby mu za dużo nie ujmować :P
oj, agassi, to ojciec mógłby już się przyzwyczaić, że przecież się nie napychasz :twisted: :roll: :D
a serwetką tłuszcz też odsączam :roll: od razu mi lżej, psychika spokojniejsza :D
kitola. kurcze, już ci kilosy poleciały!!! :twisted: :D ooo, to fajnie.
no powoli się zbliża pora kolacji, jeszcze pół godz. choć zauważyłam to tylko teraz, bo wcale nie myślałam o jedzeniu :D piję sonbie czerwoną herbatkę i tak sobie myslę, że życie jest jednak piękne :roll: fajnie być młodym :D
a ja się czuję taka stara :P
myślę, że jak schudnę, to będzie już za późno na mini
a teraz już też nie powinnam pewnych rzeczy zakładać ;) :lol:
a ja odsączam, bo nie lubię takich kapiących tłuszczem potraw- to tak, jakbym mięso masłem sobie posmarowała normalnie. nie trawię tłuszczu w czystej postaci :P
ja nawet oleju w sałatkach unikam :shock: nie lubię, beee, choć wiesz, taki tłuszcz w ciasteczkach przeciez jest gorszy, nie? :roll:
a czego to niby nie możesz juz teraz nosić? na mini nigdy nie jest za późno :roll:
Hehe problemy macie, stare i nezgrabne :lol: :lol:
Ale ja też juz jestem za stara na wiele fajnych ubrań. Teraz mi wystarczy do szczęścia jeśli po prostu będe fajnie w ciuchach wyglądać. bez wystającego "bebzola" (słownictwo wg Agassi) , bez grubaśnych ud i tylłka.
Xixa , no schudłam. W poniedziałek rano bylo na wadze 70 kg. Ale choroba i potworny stres robią swoje.
Ale dzsiiaj juz ładnie zjadłam obiad. Makaron z cyckiem z kurczaka. Mąz stał jak kat nade mną i pilnował zebym zjadła wszystko. A tłumaczyłam mu że zjadłam już dwie wasy z maśłem i mi to wystarczy. Nie dotarło do niego :roll:
Ale potem głupia jeszcze ciastem dojadłam. Kolacji już nie będzie. Zresztą straciłam apetyt na dzisiaj. Boję sie dawac Kubie jeść, nie wiem ile dać, żeby znowu nie wymiotował :roll: a muszę mu dac ten cholerny antybiotyk. :roll:
Dobra, już nie marudzę.
Na razie :D
kitola, czasem trzeba troszke wiecej zjesc, zwlaszcza, kiedy czlowiek jest oslabiony. Problemy sie nawarstwiaja i organizm potrzebuje wiecej energii zeby sobie z nimi radzic. Wiec nie martw sie tym ciachem, w koncu dla ludzi, nastepnym razem zamiast ciacha zjedz cos konkretniejszego:) Trzymam kciuki za szczuple wyniki. I za zdrowko maluszka.
Xixa - ciesze się ogromnie, że humor wrócił i że masz takie mądre postanowienia...ale co zrobic z tymi cholernymi napadami sama chciałąbym wiedzieć...od lat ten sam problem..gdyby nie one byłabym laska już dawno :? :? :?
A co do alkoholu... da się bez niego żyć.Ja już tak z zerem alkoholu od października..... Dla pocieszenia powiem Ci, że ja teraz biore takie leki, przy których nie moge pić i moj pan doktor powiedział, że być może będe musiała je brać przez 2 lata :x Czujesz 2 lata przymusowej abstynecji????? Oj ale co sie bedzie działo za 2 lata, hehe :lol: :lol: :lol:
Ale ma to swoje plusy..nie??przynajmniej na imprezach nikt sie nie bedzie przyczepiał czemu nie pije.....biore leki i cześć :twisted: No i ile kalorii mniej :D
niom, niom, laseczki, mój dobry nastrój wrócił :D :!: :!: :!: :!: :!: już jestem sobą, ale tickera na razie nie zapodam, bo nie byłam na wadze i nie chcę :!: :!: :oops: :oops:
jutro na uczelnię, pobudka o 6.20 :evil: co zjeść na śniadanie? coś lekkiego, nie? bo mnie zemdli :? chyba danio, będzie dobry, co...? :mrgreen:
cuś mnie główka rozbolała, więc kończe i mykam do łóżeczka, włączę se boskiego petera [poludnica, sister - pozdrówka :mrgreen:] i będę marzyć. zawsze lepsze to niż napad na lodówkę :oops: ale już jest dobrze.
kocham was, buziaki :D :D :D