O kurde, a ja właśnie pisałam że nie mogę na jogurt już patrzeć ;)To jedyny "łakoć" na jaki sobie pozwalam (oprócz cytrusów) i uszami mi już, za przeproszeniem, wypływa.
A co do węglowych świąt... hmm, te kilka uszek w barszczu, ok ale reszta..? Kutii się u mnie nie jada, za to jest bigos, dużo ryby, sałatek, mięs, dodatków, itd. Ciasta rzecz jasna też, ale jakoś mi się wydaje że będę w stanie się trzymać w ryzach PRÓBOWANIA :lol:
pozdrawiam