No dobra... Sytuacja sie w zasadzie nie ustabilizowala :? , ale tak stwierdzilam, ze u mnie z dieta ostatnimi czasy cisza, wiec czas sie wyspowiadac na temat w koncu i Wam tu dupy narzekaniem offtopowym nie zawracac ;)
Czyli tak. Wazenie zupelnie wylecialo mi z glowy (a mialo byc w poniedzialek). Ale obawiam sie, ze nawet mimo motylka od Agniechy (swoja droga, moge do Ciebie linka pieprznac na dol? :P ) bedzie znacznie poza owadem, booo... kchm :oops: bylam dzisiaj u znajomych i gyrosa zjadlam z frytkami :x Dobra jestem, nie? Chociaz nie wiem... jutro sie rano okarze. I. Cwiczylam ladnie przez 3 dni (pod rzad! :o ) az tu mi sie nagle wszystko tak pieprznelo i zapomnialam (zupelnie jak o wazeniu :? ). Czyli mialam wczoraj przerwe i dzisiaj, chociaz w sumie moglabym teraz pocwiczyc, ale mnie brzuch po gyrosie boli (od 17 rowno :x ).
To tak w skrocie. A teraz ide ladnie w odwiedzinki i juz nie gderam. Pozdro :)