-
oszga.,. musisz uwazac.. zobacz.. przebilas sie przez bariere trzycyfrowki.. ale jak bedziesz szalec.. to znow ja przebijesz..a le tym razem z drugiej strony.. abylo by szkoda.. no.. narazie nie nie waz.. chyba ze dalej bedziesz szalec!!! wtedy wlaz na wage moze to cie zmobilizuje.. narazie sprobuj delikatniej.. apatia to teraz takie dosc typowe zjawisko.. ale jako ze wiosna jkuz dawno sie zaczela.. to nie ma co zrzucac na wiosenna depresje..
ehhhh..
ps: bede bede miec neta we wrocku :).. rozwarzam tylko i wylacznie oferty z netem.. jade do wrocka bo to wielki swiat.. ale mimo wszystko.. kazdy swiat bez internetu.. robnie sie bardzo malutki..
-
Witajcie...miałam problemy z netem, ale juz jest ok :D Cos może wreszcie poczytam...
Emenyx no masz oczywiscie racje z tymi słodyczami i świetnie sobie zdaje sprawe, że nie powinnam, ale...no własnie gdyby nie byłoby tego ale to byłabym pewnie szczupła...bo ide bez zastanowienia i zjadam bo mam ochote i jest to silniejsze ode mnie...Od piatku juz nic słodkiego nie zjadłam :D Dziekuje za kopniaka - potrzebowałam go :D
Mommy Dziekuje za wsparcie...widzę, że u Ciebie swietnie waga poleciała...Mam nadzieje, że Cie jakoś dogonie :D
Mvr no nareszcie sie znowu pojawiłas :D Ciesze się bardzo :D U mnie nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie od depresji do euforii co kilka dni...Niestety jestem straszną nerwuską i jak nawarstwiają się problemy to wtedy wegetuje, wpadam w stan obojetnosci i wtedy własnie dieta leży...bo robie posiłki bezmyslnie aby sie tylko najesc...a potem żołądek rozepchany i problem...i tak w kółko...Mam nadzieje Basiu, że bedziesz do nas zaglądać...
Butterfly dziekuje serdecznie za odwiedziny i wparcie, fajnie, ze jestescie z taką sierotą jak ja co się porządnie odchudzic nie może... :D
Magdahi troche mi juz lepiej w tym tygodniu, dieta jeszcze nie rewelacyjna bo ok 1500kcal, ale próbuje zmniejszac...Smaruje sie balsamem brązującym i widok ładnego koloru na koszmarnym ciele poprawia mi humor :D Dzieki za wsparcie :!:
Maroxia jak juz pisałam wyżej Basi moje nastroje są okropnie zmienne i to nie jest tak, że to są długoterminowe stany, ale po okresach obojetnosci na wszystko w tym diety nie mogę sie potem szybko przestawic na tryb zmniejszonej kalorycznosci...Teraz miałam nerwy bo moj mąż ma okres wzmożonych delegacji co zawsze doprowadza mnie do szału...jego nie ma a ja sie obzeram...bo nie zawsze jest to mus wyjazdu a syn wydziera sie, że chce tate, nudzi mu sie bo my nie mamy tutaj żadnej rodziny a znajomi daleko na drugim krancu miasta - to są własnie uroki dużego miasta, że nic nie jest blisko...ja w Krakowie mieszkam od ośmiu lat a wczesniej mieszkałam w mniejszym miescie i jakos do tej pory czuje tą różnice, tam mogłam wszedzie na nogach dojsc a tu trzeba się tłuc tramwajami jak na wycieczce...Ty też poznasz teraz te różnice i pewnie zatesknisz za spokojem Karpacza :D Fajnie, że bedziesz miec net...Pisz co u Ciebie! Sciskam
-
nie wydaje mi sie zebym zatesknila za spokojem karpacza.. niby nie jest maly.. ale wszyscy o wszystkim wszystko wiedza.. pamietam jak robilam iprezke na moje urodzinki pare lat temu.. i byly same babeczki.. wiec zaprosilam chlopakow ze stolika obok by sie do nas dosiedli bo nas zaczepiali z daleka.. myslalam ze obcy.. jak nikogo nie znalam.. a tam nagle jeden powiedzial ze mnie zna, i opowiadzial mi wszystko o mojej rodzinie.. o mamie o ojcu gdzie pracuja, jaki samochod WSZYSTKO!!!.. nie cierpie karpacza.. tutaj spokoj ludzie wynagradzaja sobie ubarwianiem rzeczywistosci poprzez obgadywanie wszystkich i wszystkiego.. jak sie jescze wejdzie na inna ulice niz ta jedna jedyna glowna.. to wprost widac na kazdym oknie poduszke do podpierania sie.. a ludzie w oknach nawet sie nie czaja.. i wyciagaja szyje by zobaczyc kto gdzie i z kim idzie..
nie oszaga.. ja marze o tym by miec znajomych daleko.. tak zeby mozna bylo sie umuwiac na spotkanie.. a nie zewby wpadali bez zapowiedzi akurat dokladnie wtedy kiedy ja mam najwiekszy bajzel.. albo kiedy roboty od cholery..
a co do chodzenia..
wiesz co.. karpacz lezy na stoku gory.. czyli wszedzie jest stromo.. juz wole sie tluc tramwajami i autobusami.. niz ciagle pod gore sie taskac.. buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
no wiesz.. zobaczymy jak toi wszystko wyjdzie w parniu.. moze faktycznie zatesknie.. w koncu trawa jest zawsez bardziej zielona na cudzym trawniku.. jak mi bedzie zle.. to wroce.. ale cos mi sie czuje.. ze nie wroce nigdy.. ja zostalam stworzona do plaskich terenow.. do lata ktore trewa dluzej niz 2 miesiace.. do ludzi dla ktoirych jestes obca do chwili az sie nie przedstawisz.. tak.. ja chce duzego miasta.. duzego i rozwiajacego sie..
-
Oszaga,wracaj, I miss you :) :wink:
-
cześć Oszaga :)
Trzymam kciuki za stabilizację nastroju i udane dietkowanie :wink: masz spore szanse mnie przegonić, bo moja waga aktualnie ani drgnie :wink:
miłego weekendu :)
-
hej Oszaga!
Gdzie sie podziewasz, jak nie ma Cie na forum?
Ponieważ ostatnio z humerm było u Ciebie cienko wpadam z dowcipem, a że najlepiej jest się śmiać z siebie wrzucam żart o grubaskach
Trzech facetów rozmawia o swoich żonach:
- Moja żona jest tak gruba, że kupuje ubrania w specjalnym sklepie dla
grubasów...
- Eeee....Moja żona jest tak gruba, że musiałem zamontować specjalne,
szerokie drzwi w domu, bo nie mogła wchodzić.
- Moja żona pojechała na wczasy. Położyła się na plaży. Przybiegłą ekipa
Greenpeace i wrzuciła ją do wody.
Jeśli, któras się będzi załamywać, ze jest gruba lub ze ludzie gadają, to jak widać może być gorzej :wink: cieszmy sie tym co już udało nam sie zrzucić i do roboty dalej!
-
Kurde,a co to za wagary :?: :?: :?: :?: :?:
-
pewnie dolek przez te delegacje..
ehhhh...
-
Witam. Dziękuję Paniom za wizyty :D
Na wagarach nie jestem bo ostatnio nawet dietkowałam i w porę bo dzisiaj się zważyłam i mam prawie 1kg wiecej a pewnie było jeszcze gorzej, wiec moje opamietanie przyszło na ostatni dzwonek...Ten tydzien bedzie ciezki bo wolne i bedziemy w rozjazdach wiec bede jesc byle gdzie i byle co...
Kawał o żonach juz znam i mam nadzieje, że nigdy go w towarzystwie nie usłyszę bo nie bede sie czuła komfortowo :D Staram sie miec dystans do siebie i np mówie jak ktos chce mi zrobic zdjecie, że morsy są pod ochroną :D ale wole to robic sama niz ktos miałby żartowac sobie ze mnie...
Wczoraj poszłam na solarium żeby sobie humor poprawic i co....dzisiaj leże bo sie ruszyc nie mogę bo tak sie spaliłam :( Byłam tylko 10min ktore nigdy mi krzywdy nie zrobiły a tym razem koszmar...
Humoru to czuję jeszcze długo nie bede miec dobrego bo mój M po rozjadach w delegacje oswiadczył, że jedzie na wycieczkę do Japoni...wiec fajnie nie jest i nie bedzie...Mam nadzieje, że nie zajem stresu...ehhh Zmienie chyba orientacje seksualną :D
Trzymajcie kciuki i jeszcze raz dziekuję za wizyty oraz serdecznie pozdrawiam
-
A że mi sie tickerek popsuł to dałam sobie aktualną wagę...buuuu :(