-
MIKA ROKSANKA ĆWICZY RĄCZKĘ BO JESZCZE JEJ SIĘ TRZĘSIE I NAMALOWAŁA CONAJMNIEJ JUZ Z 200 SZT WITRAŻY I JUŻ WYCHODZĄ JEJ ŁADNIE.MUSI MIEĆ TYLKO GRUBSZY KONTUR.
MIKA SUPER ŻE OPARŁAŚ SIĘ TEŚCIOWEJ.
GRATULUJĘ ZMIANY SUWACZKA.MASZ SILNA WOLĘ I DOJDZIESZ SZYBKO DO METY.
JA NADROBIŁAM 70 DKG TO NIE TAK ŻLE , POPRZEDNIE ŚWIĘTA BYŁO 2,5 KG DO PRZODU.
MIŁEGO WTORKU.
http://republika.pl/blog_rr_3005981/...r/fruit044.gif
-
Witam serdecznie
Przeczytałam Twój wątek od początku :)
Życzę Ci wytrwałości i cierpliwości :)
Zazdroszczę, że masz problem z dobiciem do 1000. Ja, niezależnie od czasu trwania diety,zawsze szybko dobijam do 1000, a szklanką zupy bym się w życiu nie najadła :)
pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
-
Hiii :P
popełniłaś mały błąd w sztuce :wink: :P skoro masz takich marudnych teściów niepotrzebnie mówilaś, że się odchudzasz , wygodniej się nieco zatajniaczyć i pomarkować jedzenie . mozna je kroić na milion kawałków i jeść sobie powoli zarzucając dookola warzywkami , a ciasto.... ojej tak chętnie bym zjadla, ale już po prostu teraz nie dam rady...zjem za chwilkę ... tak się najadlam obiadkiem :lol: taki był pyszny haaahaaaaa :wink: :P
a potem już nie zauważą czy zjadłaś to ciasto czy nie :P :wink: :lol: :lol:
albo po prostu powiedzieć, że nie jesz slodyczy i już :!: :!:
znam te rozterki ...u mojej teściowej zawsze takie same walki , jakby jedzenie bylo sensem zycia :evil: :evil: :evil:
buziaki H
miłego dzionka H
-
Witam w środę dziewczyny
Niestety zaraz muszę iść do pracy :cry: a po tym świątecznym leniuchowaniu strasznie mi się nie chce. Na dodatek będę w domku dopiero około 16-tej więc znowu problem ze stałymi godzinami posiłków :evil:
Za to w końcu dotarł do mnie waga kuchenna, ale od razu mnie wycięło z butów jak zważyłam sobie swoją małą grahamkę, którą o tej pory liczyłam sobie jako 50 g. Po zważeniu okazało się że jest dwa razy cięższa. Ciekawa jestem ile jeszcze produktów, które zjadam podaję w zaniżonej wadze? Z tego wynika, że moja dietka to żadne tam 1000kcal a minimum 1200 kcal :roll:
hiiiii - 70 dag przez święta :D to chyba bardzo dobry wynik. Gratuluję. Ja wprawdzie schudłam przez święta, ale mój żołądek nie widział ani jednej białej kiełbaski, skosztował zaledwie półtora jajka na twardo i łyżkę sałatki jarzynowej (to z takich bardziej tuczących rzeczy). Mam za to obrzydzenie do wędzonego łososia, który zafundowała mi teściowa i którego jadłam prawie non stop (żeby cokolwiek jeść). Całe szczęście że te tłuszcze w tym łososiu są jedno- nienasycone, czyli bardzo dobre i jak widać - w biodra mi nie poszły :D
hindi65 - nie popełniłam żadnego błędu w sztuce :D - tylko mój kochany mężuś tak się ciszy z mojego odchudzania, że musi to oświadczyć całemu światu a w pierwszej kolejności oczywiście swojwj mamusi :roll: Ja nie chciałam nikomu nic mówić (no może po jakimś dłuższym czasie, kiedy będę wiedziała, że już tak łatwo nie odpuszczę). Markować jedzenia też się nie da - bo teściowa siedzi nad nami w kuchni i ZAWSZE ma pretensje, że za mało jem. Nawet jak opychałam się jak świnia - to było za mało.
- "Może drugiego kotlecika?
- Nie mamo, dziękuję, już się najadłam;
- A co tam się najadłaś - przecież on był strasznie malutki;
- Naprawdę dziękuję
- to może to udko z kurczaczka, zobacz - ugotowane - wcale nie ma kalorii?
- Nie, mamo, zjadłam cały talerz zupy
- Oj tam zupa. Ale deserek to zjesz, prawda? Zobacz ile ciasta napiekłam"
I tak ciągle. Katastrofa. Dobrze, że z natury nie przepadam za pieczonym ciastem, więc było mi łatwiej. Ale z drugiej strony na jeden czy dwa kawałki to chętnie bym się skusiła przez święta, ale to byłby dopiero dramat - jak ona by to przyuważyła :roll:
fruktelka - dziękuję za życzonka. Mam nadzieję, że wytrwam - zresztą wiem o tym :D Ciężkie są pierwsze kryzysy i chyba najważniejsze to - je przetrzymać. U mnie przez baaaaardzo długi czas waga stała w miejscu, więc strasznie mnie to deprymowało i zniechęcało. Ale jak w końcu się ruszyła - od razu człowiek dostaje motywacji. Ważne jest (przynajmniej dla mnie) by ktoś tu zaglądał na mój wąteczek, bo to mnie mobilizuje. Czuję się jakoś głupio przed tymi osobami, gdy mam jakąś wpadkę. To chyba takie psychologiczne uzależnienie - one chcą mi pomóc - zaglądają do mnie - nie mogę ich zawieść :D Ojej, w psychologię weszłam, a to oznacza, że zaczynam filozofować. Czyli czas kończyć. Trzymaj się cieplutko. Aha - wczoraj zjadłam szklankę rosołu, do tego pół szklanki makaronu, dwie ugotowane marchewki - i wylewało mi się z talerza :D . To wcale nie jest mało. Możesz zawsze wziąć mniejszy talerz :D Buziaczki :D
I milutkiego dnia wszystkim życzę, bo dla mnie nie będzie on chyba najłatwiejszy
-
MIKA TEŚCIOWA CHCIAŁA TYLKO CI DOGODZIĆ A NIE ZDAWAŁA SOBIE CHYBA SPRAWY ŻE CIĘ GNĘBI HIHIHIH.
WIDZISZ W SUMIOE UDAŁO CI SIĘ NAWET SCHUDNĄC . GRATULACJE WIELKIE.
JA JUZ TE 50 DKG PRZYBRAŁAM PRZED ŚWIĘTAMI A W SAME ŚWIETA 20 DKG NO JEDNAK RAZEM JEST 70 DKG.
JA JEDNAK JUZ SKOŃCZYŁAM Z ODCHUDZANIEM . TERAZ MUSZĘ SIĘ WZIĄŚC ZA SWOJĄ SKÓRĘ BO NA TWARZY DOSZŁY MI ZMARSZCZKI.ZARAZ KOŃCZĘ 56 LAT.
DO PAŻDZIERNIKA KONIEC ODCHUDZANIA POTEM POMYŚLĘ CO DALEJ ROBIĆ.
BUZIACZKI ŚRODOWE.
http://img167.imageshack.us/img167/827/yg14em4.gif
-
no faktycznie nie masz i nie będziesz miała lekko :wink:
najwazniejsze to robić swoje i już :P
milego dnia w pracy :P
buziaki H
-
MIKA TRZYMAJ SIĘ i nawet nie mysl o tym,zeby sie poddać :D :!: :!: Buziaki :!:
http://www.infojardin.com/fotos/albu...r%20blanco.jpg
-
i jak minął wczorajszy dzionek??
-
Strasznie Was przepraszam, że ostatnio nie zajrzałam, ale dopadło mnie choróbsko i cały wczorajszy wieczór (z popołudniem włącznie) przeleżałam z gorączką w łóżku. W między czasie musiałam sobie kilka rzeczy przygotować do pracy, a że z myśleniem było kiepsko - trochę czasu mi to zajęło. Na szczęście dziś miałam tylko 2 godzinki, więc jak tylko przyszłam - siuuuuuu - do łóżka (ledwie co się zwlekłam . :oops: ) ale czas na kolacyjkę. Jak nie zjem, to mi przepadnie - więc chciał, nie chciał - wstałam :D
hiiiii - teściowa może i chciała dogodzić ale przez to jej dogadzanie - dwa razy musiałam po prostu wstać i wyjść z kuchni. Może to nie było zbyt miłe, ale powiedziałam jej w końcu, że przez jedno jej głupie ciastko (strasznie pysznie wyglądające :roll: ) nie zmarnuję miesiąca swojej ciężkiej pracy. Wiadomo, że na początku jest najgorzej. Uczę się liczyć kalorie, odstawiam słodycze, ogólnie mniej jem. Ledwie człowiek zdążył się do tego przyzwyczaić - zmarnuje wszystko i klapa :cry: Nawet mi się potem zrobiło trochę nieswojo jak jej to powiedziałam, ale nie minęła godzina i zachęcanie do odchudzania "po świętach" zaczęło się od nowa. Wtedy przeszły mi wszelkie wątpliwości. Wiem teraz jedno: ani pośrednio, ani bezpośrednio, ani miło ani po chamsku - do mojej teściowej nic nie dociera :D
hindi65 - masz rację, lekko nie będzie. Całe szczęście, że teściowie mieszkają od nas jakieś 300 km i nie musimy tam jeździć na niedzielny obiadek :D
luna64 - na złość mojej teściowej - NIE PODDAM SIĘ :D :D :D
Dziewczyny - potrzebuję informacji o kaloryczności kotletów sojowych :roll:
Poszperajcie, gdzie możecie - pliiiiiiiiis
Nigdzie nie mogę znaleźć a na dodatek nie chodzi mi o takie w panierce z bułki i jajka (bo nie panierowałam). Ugotowałam jedynie suche kotlety i już. 1 ważył 50 g (po ugotowaniu); przed ugotowaniem (na sucho) 30 g
-
kuruj się szybciutko, jesli to mozliwe . na dworzu robi się coraz ładniej i spacerki na nas już niecierpliwie czekają :P