Mojej wadze baterie nawaliły i teraz muszę kupić a nie jest je tak łatwo dostać :roll: No i się zważyć nie mogę :roll:
Wersja do druku
Mojej wadze baterie nawaliły i teraz muszę kupić a nie jest je tak łatwo dostać :roll: No i się zważyć nie mogę :roll:
No proszę tydzień już zleciał ;) sama zobaczysz że następne tez będą tak szybko mijać ;)
Ja sobie nie wyobrażam odchudzania bez działającej wagi - pewnie już dawno bym leciała do sklepu po nową!! ;) (to taki zboczenie u mnie :D:D:D)
Miłego wieczoru ;*
verseau - to widzę, że nie tylko ja miałam przerwę :roll:
:D :D :D
Fajnie, że jesteś
Aha - stoję na dwóch baaaaaaaaaaaardzo solidnych nogach :D a te nowe baterie, to chyba gratisowo ciś od siebie dodają, bo waga za dużo pokazuje
:cry: :cry:
kamitanika - ja baterie kupiłam u pierwszego zegarmistrza, do którego zaszłam. Bez problemu :wink:
brzydulaona - masz rację, brak wagi, to katastrofa. A dla osoby będącej na diecie - koniec świata. Człowiek nawet nie ma się do czego odnieść. Całe szczęście - waga jest :wink:
Dzisiaj króciutko, bo właśnie wróciłąm z rady pedagogicznej. Jadłam niezdrowo, bo tylko kanapki a na dodatek ciastka. Kanapki ze względu na to, że od rana do wieczora byłam w szkole, więc obiadek odpada. A ciastka - bo nie miałam sumienia robić sobie 3 kanapek i po zjedzeniu dwóch, byłam najzwyczajniej w świecie głodna. Oprócz tego przed chwilą zjadłam kolejną kanapkę :oops: :oops: :oops: :oops:
Niestety
Byłam od 7.30 do 18 w szkole. Głód mnie dopadł a i silna wola puściła (ciastka przez 3 godziny leżały przede mną na talerzyku)
Jutro się poprawię. Mam wolne :D :lol: :D
Teraz zmykam, bo padam na pysk. Idę spać. Wczoraj w nocy liczyłam frekwencję i średnie. Ledwie spałam.
No to mamy czwartek.
Melduję się, tak jak obiecałam. Niestety, wczoraj po radzie nie miałam siły na stepperek :oops: :oops: :oops: . Dziś przespałam prawie cały dzień i jestem taka zmęczona, że nie wiem jak dzisiaj się do niego zmuszę. Dietka jako tako (bo jak się śpi cały dzień to potem nie wiadomo co, kiedy i ile zjeść). To znaczy: zamiast 5 posiłków - były dwa :oops:
Trudno.
Jeszcze tylko jutrzejszy dzień (z zebraniem włącznie) i będę miała FERIE
Trochę więcej czasu na przyszykowanie czego trzeba, na porządne dietkowe zakupy (a nie jak do tej pory - wszystko w biegu. Dziecko biegiem od babci, że tylko chleb mogę po drodze kupić, zupa w biegu, drugie danie jak M wróci z pracy - ok. 16 itp.)
Zmykam do wanny, bo oczy mi się zamykają
No to się chociaż wyspałaś ;)
Ja od powrotu z urlopu codziennie rano obiecuje sobie, że się prześpię jak wróce z pracy i codziennie jakoś mi to nie wychodzi :roll: :roll: :roll:
Dobrze, że jutro już piątek ;)
Zazdroszczę Ci tych ferii ;) ja do kwietnia mogę jedynie pomarzyć o urlopie ;)
Miłego wieczoru :*
ciastka to nie byl dobry wybor 8)
jak wiesz ze bedziesz miala taki dzien to chowaj do torby jablka albo inne owoce
3maj sie
Znowu mnie nie było :oops: :oops: - ale wierzcie - miałam z tego powodu wyrzuty sumienia.
Już się tłumaczę:
w sobotę około 10 -tej pojechaliśmy na duże cotygodniowe zakupy. Wróciliśmy o 14.30 o wtedy przypomniałam sobie o parapetówce :oops: :oops: . Na 17 tą. Poszłam. Jedzenia było masę ale pozostałam jedynie przy sałatkach. Uważam to za swój mały sukces, bo było tyle różnych pyszności że ho ho. Niektóre sałatki były z majonezem, ale nie mogłam wybrzydzać :roll: . Darowałam więc sobie dodatkowo wędlinę i chleb, żeby zjeść te sałatki. Do tego wino. Trochę za dużo :oops: :oops: :oops: . Ale stwierdziłam, że ostatniraz bawiłam się tak jeszcze przed zajściem z córką (4 lata temuy i to z hakiem), więc mi się należy) :oops: . Całą niedzielę odsypiałam. Wstałam dzisiaj raniutko i od razu się melduję.
Przyznaję - trochę boję się wejść na wagę
wino dobre na czerwone krwiniki, jak jadlas salatki to nie bylo tak zle.
wlaz na wage i powodzenia!
Hejo;*
wpadam z pozdrowionkami ;D
A jutro wpadnę poczytac
Macie rację
Nie jest tak źle. Dziś mam ważenie, więc po pobieżnym (pospiesznym) wejściu na wagę stwierdzam, że chyba w najgorszym razie będzie tak jak w poprzednim tygodniu. To wszystko chyba przez brak ruchu - a i winko zrobiło swoje.
Prawie wcale nie stepperkowałam, bo albo siedziałam w fotelu nad frekwencją i usypiałam na siedząco, albo bawiłam się lub .... odsypiałam.
Najbardziej jednak martwi mnie mój wyjazd do teściów (za dwa, trzy dni). Stepperka nie wezmę i szkoda mi trochę braku ruchu. Będę musiałam chodzić na dłuuuugie spacery z córą, bo u teściów nie wiem czy będę w stanie ćwiczyć. Jedno wiem na pewno: ZABIERAM WAGĘ (kuchenną). Już nigdy nie zrobię takiego błędu i nie zostawię jej w domu :wink:
Zajrzę potem, bo jako feriujący się i niemający nic do roboty w ferie nauczyciel - muszę iść do pracy :cry: