ja wierze!!!!
Wersja do druku
ja wierze!!!!
dzięki carolimko
Wytrwać tak ale nie za wszelką cenę, to nie jest jakiś wielki test, i nie ma jakiegoś egzaminu, zamiast tego lepiej, moim zdaniem, patrzeć na to jak na podróż, dokonujesz pewnych wyborów, zmieniasz kierunek podróży, gdzie dotrzesz to się okaże ale KONIECZNIE miej z tej podróży i trochę radości i przyjemności, robisz zmiany, polepszasz swoje zdrowie, masz więcej energi by być w domu świetną mamą, to i podobne sprawy to prawdziwe wyznaczniki sukcesu a nie kilogramy czy godziny ćwiczeń. I tego bym się trzymał ;) Powodzenia!Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
Wiesz Alexl, masz rację ale ja kieruję się zasadą- że ta dieta ma być taka, żebym mogła ją ciągnąć przez całe życie. Więc ja naprawdę traktuję to jako przyjemność. A jeszcze większa jest z tego, że ostatnio kupiłam bluzkę w mniejszym rozmiarze :) to uczucie jest warte sporo zachodu 8) Ale to takie babskie dywagacje :lol:
Wow gratuluje tej bluzeczki!!! Wlasnie, to nie waga jest wyznacznikiem sukcesu tylko te ciuszki w mniejszych rozmiarach . Ja jeszcze nie kupuje bo mysle ze schudne jeszcze troche do wiosny i wtedy zaszaleje! Ale czuje juz po tych co mam ze sa luzniejsze. Tak mnie to cieszy ze nie potrafie opisac, a waga ma swoje fanaberie!
Pszczolko ja tez wierze ze wytrwasz! A choroba tak bardzo sie nie przejmuj pewnie przepisza jakis antybiotyk, zrobisz znowu posiew i bedzie ok! Tylko najgorsze jest to ze dziecko musi cierpiec- wiem cos o tym moje bardzo chorowalo, a teraz cieka caly dzien na dworze i nic mu nie jest.
Trzymaj sie cieplutko!!
Mała dostała dwa antybiotyki bo ma strasznie dużo tej E.coli. No więc tępię... Doti, kupiłam rozciągliwą bluzeczkę 8) bardziej schudnę to też będzie ok 8)
Hejo:)
Jeszcze raz dużo zdrówka małej życzę...
I bluzeczki gratuluję:)
pszczolka1 & doti23 te radości z mniejszych ciuchów to ja dopiero niedawno odkryłem ale w pełni je teraz podzielam, motywacja, że a aż miło ;)
I pamiętaj, że są tygodnie, miesiące, gdy coś idzie gorzej i życie dokopuje ale zazwyczaj po tym wychodzi słoneczko i masz powody do radości - więc trzymaj kurs i poddawaj go korekcie ale grunt do przodu ;)
Mam nadzieje, ze leki zaczely dzialac i malenstwo czuje sie lepiej!
Zdrowy maluszek = szczesliwa mama
Trzymaj sie Kochana!!!
dzieciątko czuje się lepiej ale mamy problem z podawaniem antybiotyków... kombinuje jak może żeby ich nie wypić... :twisted:
Alexl, staram się jak mogę trzymać kurs do przodu :)
Mam nadzieję, że znajdziecie metodę, perswazji?Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
oj biedna... wiem nie jest latwo... moje dziecie juz sie darlo na widok lyzeczki... i serce sie kraja jak trzeba tak na sile... Wspolczuje!!! I zycze duzo zdrowka!!! i Wytrwalosci!!! I pogonienia tego paskudztwa!!!
Ja zawsze podaje syropy strzykawka. Kieruje sie ja na jeden z policzkow dziecka- wtedy nie wypluje i raczej nie powinna sie zakrztusic- tak podpowiedziala mi pani doktor jak moj Jas mial pol roku! A stosuje to do tej pory jak nie chce pic, a jak che pic to mu daje strzykawke i sam sobie to wszystko wyciska!
AleXL, bardzo trudno jest wperswadować 11-miesięcznemu maluchowi że powinna jednak wypić ten antybiotyk ( a w smaku naprawdę bardzo dobry, to jakaś wersja dla dzieci) bo ma do wyboru albo to albo zastrzyki 8) My też mamy specjalną strzykaweczkę do syropków ale ta mała skubana tak zamyka buźkę że danie jej czegokolwiek graniczy z cudem... i weź tu człowieku negocjuj... 8)
Cóż nie jest łatwo ale nie masz wyboru ...Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
I jak tam sprawy zdrowotne/perswazja?
no cóż. Jeśli chodzi o negocjacje to prawo dżungli i córcia nie ma wyboru 8) Pada łupem silniejszego 8) no i antybiotyk dostaje. Ale i tak kombinuje jak go nie wziąć :lol:
Natomiast jeśli chodzi o dietkę to ostatnio mnie jakiś kryzys dopadł... Dietka oczywiście przestrzegana! Żeby nie było! Ten kryzys to taki bardziej psychologiczny.. Zastanawiałam się po co się odchudzam, po co tyle wyrzeczeń, układania posiłków, liczenia jak i tak będę jak kuleczka... Ale zaryzykuję. Moja wiara w dietkę trochę osłabła, ale będę jej nadal pilnie przestrzegać...
Nie wiem, bywają takie kryzysy? Czy tylko ja mam taki czas kryzysowy po prostu?
pszczółko takie kryzysy każdego dopadają:) także nie martw się nie będziesz sama:) głowa do góry jutro będzie lepiej:P
Pogoda brzydka i zimno to nic się nie chce, a tym bardziej przestrzegać diety :D
Zdecydowanie bywają, dlatego jak zacząłem się odchudzać to szybko podjąłem decyzję, żę nie robię tego by się umartwiać a bardziej by zrobić coś co da mi radość, lepsze samopoczucie, zdrowie, energia, nawet wygląd ;) To nie znaczy, że będę się zamartwiał czy czegoś sobie zakazywał, chciałem uniknąć syndromu owocu zakazanego, lepiej mniej i wiedzieć, dlatego +/- balansuje składniki odżywcze, dbam by dieta była zróżnicowana i smaczna i to co lubię zawierała i kontroluje kalorie by mnie droabiazgi i snacki nie "zgubił".Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
Zastanów się gdzie chcesz być nie za tydzień czy miesiąc ale za rok czy 5-10 lat. Co możesz robić co sprawia ci przyjemność i nie wymaga wielkich wyrzeczeń i to rób ;)
Bywaja, bywaja... tez jakos trace wiare, ze sie uda...
Widze, ze nadal walczycie z antybiotykami... lepiej sie czuje malenstwo?
Proszę mi tu nie tracić wiary a już szczególnie nie poddawać się! To najgorsze takie szarpanie ... zamiast tego może zrób podsumowanie, zastanów się co było OK i co nie i co się da utrzymać jako stały nowy element Lepszego Ciebie :) Powodzenia!
I jak pszczółko, po kryzysie? ;)
Kurde...a ja mam warzywowstręt :shock:
dzięki za rady, ja generalnie siedzę nad podsumowankiem robionym za radą Alka- co uważam że jest ok, a co należałoby zmodyfikować... Ja generalnie bardzo lubię warzywka tylko zauważyłam że mój żołądek ma to do siebie, że jak zacznę jeść to żeby nie świadomość, że jestem na diecie - to bym mogła cały czas coś wcinać i byłabym głodna...
ja tez...
dlatego tak pilnuje tych por posilku... dzisiaj dalam ciala z tym... i z wielkoscia mega posilku o 15... ale ciiiiii
Nie wiedzialam, ze tak lubie warzywa... i wszystkiego mi malo...
Ja wiem co powinnam zmienic...
Mój sie wieczorem zawsze bezczelnie o papu upomina :roll:
dziś mam dobry humorek bo weszłam w spodnie, w które już daaawno nie wchodziłam. ALeż to miłe uczucie :) I zjadłam sobie kilka czekoladek, na które miałam ochotę- oczywiście w limicie kalorii. I waga spada :)
ehhh :roll: gratuluję pszczółko przedemną jeszcze długaaa droga:)
zienie wejde to same spodniowe rewelacje...GRATULUJę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Takie spodniowe testy to wspaniała motywacja ;)
właśnie tak sobie dziś rozmyślałam o dietce i stwierdziłam że jak już człowiek skończy odchudzanie i zacznie wracać do normalnego limitu kcal (ok. 2300) to naprawdę sporo rzeczy można zjeść... teraz chodzę taka nieprzejedzona ale i niedojedzona.. A później? Jak dojdzie + 800 kcal to naprawdę luzik...
Hmm, przy wadze 53kg limit 2300? Jesteś pewna tego?Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
Faktycznie teraz 2000 wydaja sie nie do przejedzenia... :D :D :D
Alexl, nie, no na anorektyczkę to ja się nie szykuję. Przy wzroście 172 to 53 kg to za mało. Mam w tickerku 57, natomiast zastanawiam się czy 58-59 nie byłoby lepiej..Nawet jak zapotrzebowanie jest 2000 kcal to i tak + 500 8) w porównaniu do obecnego..
Carolimko, wydaje mi się że teraz jak sobie człowiek liczy kcal to bardziej sobie zdaje sprawę ile to te 2000 kcal jest i jest bardziej świadomy ile może zjeść...
dziś nadal pilnuję dietki ale być może z powodu pogody czułam się jakaś taka okropnie gruba... Zastanawiałam się jak mogłam do tego dopuścić.. Ale co tam- po co płakać nad rozlanym mlekiem...
Nie ma co płakać ale czasami człowiekaowi smutno jest i już! Ale szukaj w tym motywacji i pamiętaj to dopiero zima a wiosna/lato tuż tuż i nasze będą ;) Pozdrawiam!Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki!!!
Czlowiek dopiero zdaje sobie sprawe ile smieci pochlania...
Ograniczenia kcal nie bede trzymala cale zycie 1000, ale mysle ze pory posilkow zostawie... Latwiej mi jak jem 4 regularne posilki bez podjadania... wtedy trace kontrole...
Mam nadzieje, ze humor niosacy czarne mysli juz sobie poszedl :) Jak dziecie???
z malutką już ok. Natomiast mi waga stanęła i stoi jak zaczarowana :shock: Zaczyna mnie to lekko irytować. Ale cóż- trudno. Przeczekam. Za to wieczorami tak mnie masakrycznie ssie w żołądku, że coś strasznego...
Niestety czasami tak bywa podczas odchudzania a potem jak ruszy z kopyta ...Cytat:
Zamieszczone przez pszczolka1
Alexl, mam nadzieję, musze jeszcze tylko wykombinować co zrobić z tym ssaniem w żołądku. Dopychać się niczym nie mogę bo nie mam limitu kcal więc zostaje chyba woda :)