przeczytałam co naskrobałam i spłonełam :oops:
hormonalną, przepraszam za błedy, a niby studia skończyłam :oops:
Wersja do druku
przeczytałam co naskrobałam i spłonełam :oops:
hormonalną, przepraszam za błedy, a niby studia skończyłam :oops:
Bardzo dziękuję Wam dziewczyny, że jesteście i mogę wracać do Waszych mądrych i pomocnych słów!
No i przejechałam się :cry: :cry: :cry: ! Stanęłam dziś na wadze i .... zniechęciłam się! Tylko jeden mały i na dodatek chyba nie cały kilogramek :shock: :shock: :shock: ! Naprawdę myślałam. że będzie radośniej na wadze ale widzę,że ona ze mną nie chce współpracować!
Ale brzuszysko nadal mnie pociesza, dobre i to, zobaczymy dalej.Dzisiaj mam smętny dzień ale mam nadzieje, że humor odtłuszczeniowy mi sie poprawi. Pozdrawiam Was dziewczyny! Piszcie do mnie. Anka
Nie przejmuj się kochaniutka i jeśli planujesz dojśc do celu powolutku a raz na zawsze - naucz się cieszyć z małych sukcesów :D Na pocieszenie dodam, że waga lubi się "rozpędzać" :wink: . Więc najważniejszą rzeczą jest robić swoje. U mnie przez ostatni miesiąc dla odmiany miałam totalny zastój. Waga plus kilo, minus kilo, minus dwa, plus jeden i tak w kółko. Najważniejsze, to nie dać się jej i przetrzymać jej humory. Wiem, że to trudne, ale najważniejsze są późniejsze rezultaty - więc warto :D
Chyba nie czytasz poczty :( :( :(
Jak to maly kilogramek to nic? A ja czasem, prawie nic nie jedzac, nawet minus tego kilogramka nie mam :shock: :shock: :shock:
I Co? Nic, rowet i heja do przodu :lol: :lol: :lol:
Tak wiec Aniu, nie zalamuj sie,tak wlasnie jest z waga. Trzeba przeczekac najgorsze, i to wlasnie jest najgorsze : TRZEBA BYC CIERPLIWYM...
A tego nam, kobietom, niestety, brakuje.
A ja dzis powiedzialam temu swojemu znajomemu, niby-przyjacielowi : zobaczysz, jeszcze bede wazyc 65 kilo. :D :D :D
A on na to : "NIGDY W ZYCIU W TO NIE UWIERZE. ZNAJAC TWOJE OBZARSTWO..."
Wiec zapytalam go : "CZYLI WE MNIE NIE WIERZYSZ" - "NIE" - odpowiedzial.
:( :( :(
A mnie to jego przekonanie jeszcze bardziej zmotywowalo...
I zobaczysz, ty tez Aniu, bedziemy wazyc po 60 kilo.
:D :D :D
Zachowalam na pamiatke najwieksze spodnie i bluzke, juz widac roznice.
I mam tez zdjecie, na ktorym waze 145 kilo... UFFF
I jutro znow jade do pracy na rowerze. a CO TAM!!!
Trzymaj sie!
Ja dla otuchy slucham sobie " ONE WAY TICKET" - ERUPTION - lata 80-te; ale mi ta piosenka dodaje energii.....
BORANKA
Mam nadzieję, że wstałaś pełna optymizmu na nowy dzień?
pozdrawiam
Aniu, nie martw się małym spadkiem. Ważne, że spadek. Poza tym ostatnio na forum epidemia zastoju. Poczytaj u innych dziewczyn a zobaczysz. Ja na czele listy. Od 10 dni bujam się z kilogramem i nic.
Boranko, zrób sobie suwaczek i podlinkuj swój wątek.
hej:) witam w ten pochmurny wtorek :)
Aniu cierpliwosci, a swoją drogą z ta motywacja jest różnie tez u mnie, ja w sobote jak powiedzialam kolezance suchej na 50kg ze nie zjem u niej obiadu, to przez pół godziny stuła mi i namawiała, ze niby nie rozumie:-/ szkoda słów,
Aniu, napisałas mi ze jestes duzo starsza:-/ watpie:) ja mam teraz prawie 32 lata i 7 mies. córcie, i tak sobie myśle:-/
do macierzynstwa dojrzewalam długo, obgryzanie paznokci zaprzestałam tez 2 lata temu, papierochy około 3 rzuciłam
to i moze do odchudzania po raz ostni dojrzałam:)
a tak wogóle to jakos wszystko koło 30 zaczełam naprawiać :roll: :roll: :roll:
w głowie dojrzewa mi jeszcze kilka innych pomysłów które wpłyna na moje zycie.
boranka gratuluje jazdy, ja tez pojezdzilabym na rowerku, ale nie mam nigogo do córci :(
obiecuje sobie jak mąż wróci , to pojezdze na miasto rowerem zamiast autka, mam nadizeje ze na obietnicach nie skoncze:-/
wydakje mi sie ze jak sie pracuje , to łatwiej zapomnic o jedzeniu, a jak sie siedzi w domu , to mysle tylko żeby odruchowo lodówki nieotworzyc :oops: :cry:
ja po sniadanku pomidor z kiełbaska bez chleba, brzoskwinka do tego, lae czuje ze mi sie chce cos jeszcze , a w cale nie jestem głodna :cry: ide wypic z 2 filizanki herbaty, pa, i miłego dnia:)
To ja Boranka :D :D :D
Co sie jakos podejrzanie nie odzywasz?
Ja korzystam z chwili wolnej w pracy i czytam sobie forum, zeby nie ono...
Waze sie w niedziele, ale dzis nie wytrzymalam i 122 kilo. Super, to bedzie jakies 23 kilo od zeszlego roku. Ale zeby wazyc 65 (juz nie powiem, ze marze o tym 60), to jeszcze musze zgubic 57 kilo :evil: :evil: :evil:
Czy to realne?
A jakze!!!! :o :o :o
Dzis do pracy na rowerze, czuje, ze i moje brzurzysko sie niedlugo zmniejszy...
Smaruje sie uparcie balsamami ...
A noz widelec schudne te 57 kilo i co wtedy ze skora???
A ty jak tam? Nie zalamuj sie, ze waga malo spada, ja ostatnim razem po tygodniu mialam + 1 kg do przodu... :evil: :evil: :evil:
No ale coz, takie jest zycie. Zajrzyj Anka na forum i napisz co u ciebie?
Jutro wolne, mam gosci, na obiad kurczak na butelce, salata, goscie beda mieli jeszcze ryz.
I znow zakupilam 9 grejfrutow, bo ponoc spalaja tluszcz.... :shock: :shock: :shock:
Tak wiec czekam...
BORANKA
Cześć dziewczyny!
Dzięki, że nie zostawiacie mnie z tymi kilosami samej. :)
BORANKO! Jesteś kochana, cieszę się, że tak świetni Ci idzie. Ty już bardzo dużo masz za sobą. U mnie po prostu smętny dół dlatego nie mam siły nawet pisać, po prostu leń.No i jestem cały czas głodna, coś bym zjadła, już wszystkie przyzwoite jedzonka zjadłam, pozostały te nieprzyzwoite jeśli jest sie na diecie. Z tym grejpfrutem t doskonały pomysł, umówiłyśmy się z koleżanką na zakupy i chyba nabędę go. Już bym go zjadło. Dziekuję za list oczywiście odpiszę ale jak mi będzie optymistyczniej żeby i Tobie żywota nie zatruwać.
Tak sobie pomyślałam, że ja mam stepper.Wstyd się przyznać ale boję sie go wyciągnąć, bo trzeba będzie chodzić,a ja nie mam siły.Wiem, wiem.... wszystko o nim wiem.... Tylko nie mogę się zebrać. Poza tym jak mąż zobaczy, że go wyciągnęłam to radośnie spyta czy już go może sprzedaję komuś,bo u nas schowany już zamortyzował się, może ktoś będzie jeszcze miał z niego pożytek. Nawet przed nim wstydzę się tego zakupu, bo tylko kilka razy chodziłam na nim. No widzicie jak mi dobrze, już w sport nawet wchodzę.Będą ze mnie jeszcze ludzie...
moni 1000000 - dzięki za słowa otuchy, uważam, że to prawda, że do wszystkiego trzeba dojrzeć i nie sugerować się metryką,bo ona nic do dojrzałości nie ma.Ja pierwsze dziecko (Karola) urodziłam w wieku 30 lat, po 9 m-cach potwornego strachu o to dziecko, bo pierwsze straciłam, drugiej ciąży nier zdążyłam zauważyć i w wieku 32 lat przyszedł Michał.Jak więc widzisz mamy jakby coś wspólnego,bo w takim samym wieku dojrzewamy.A,że te nasze "wieki" w różnych latach trafiają to drobiazg.
Nawet na plażę nie chce mi się iść, choć uwielbiam pływać.
Pozdrawiam Was w to wtorkowe popołudnie, miłego dnia życzę!
Anka
Aniu, witaj,
Cos taki smutek przebija z twojego postu; tzw. dolek, a to niestety, ani nie sprzyja odchudzaniu, ani trzymaniu diety. :cry: :cry: :cry:
Wtedy wydaje nam sie, ze waga nie spada, ze nic nam sie nie udaje, ze jestesmy grube, brzydkie, stare... :shock: :shock: :shock:
Wcale tak nie jest, Aniu. Bo w czasie odchudzania mamy swoje wzloty i upadki. To normalne, ja tez tak mam.
Teraz mam taki zryw i przyplyw sily i energii, mam nadzieje, ze nie upadne na duchu.
:D :D :D
Jeszcze nie tak dawno mialam 5-dniowy atak. I co wtedy? Niestety, waga blyskawicznie rosnie :evil: :evil: :evil:
Wiec jak teraz mam dola, to wyobrazam sobie wage, taka ze sklepu spozywczego, z dwiema szalami :
- na jednej : trzymam diete, choc mi trudno (w zamian mam : zdrowie, mniejsza wage, bede w formie, bede ladniejsza, kupie modne ciuchy, unikne cukrzycy, unikne wozka inwalidzkiego itp)
- na drugiej : rzucam diete, bo MAM DOSYC ( w zamian mam : choroby, opuchniete nogi, nadcisnienie, nadchodzaca cukrzyce, rosnaca wage, szpital, wozek inwalidzki, a jak juz chce sie obudzic, to nawet brutalnie wyobrazam sobie cmentarz)
I co wybierasz Aniu? :shock: :shock: :shock:
Ja jednak wybieram kontynuowanie diety. :lol: :lol: :lol:
I jeszcze raz powtarzam : BEDE WAZYC 60 KILO !!!! :o :o :o
Trzymaj sie, nie jestes sama;
I nigdy, przenigdy nie mow, ze ci sie nie uda.
Ja dzis rano (we Francji tez wolne) o 8.00 zrobilam rundke rowerem 45 minut. Wyjechalam, to lalo (i cale 45 minut lal deszcz)
:? :? :?
ALE MNIE NIC NIE ZRAZA
BORANKA