-
oj nie udało się utrzymać fason żywieniowy!
Były pierożki w rosole, żurek, lody, oscypki, kawałek ciasta no i oczywiście trzeba było kilka razy "podnieść" za zdrowie młodych itp, ale za to czuje każda prawie część ciała od hulania, więc bilans jest mniej więcej zachowany ;)
Raczej mnie niż więcej ale co tam tłusty czwartek był chudy bez żadnych "skoków w bok"!
Więc czuje sie usprawiedliwiona po części i od razu wracam do mych warzywek deseczek zamiast chleba brutalna rzeczywistość po takiej imprezie ale wiedziałam że tak zrobie wiec niema uproś:)
A u Ciebie jak tam po pokucie z tłustego czwartku?
-
Hej Hej...
A ja nadal trzymam dietę-już 22 dzień :)
Wiem wiem pofolgowałam sobie w tłusty czwartek ale nie żałuję... Jak to mi na samym początku napisałaś trzeba sobie pozwolić na małe grzeszki :)
Ej co tam najważniejsze że przeszła mi już comiesięczna huśtawka hormonalna...Bo w tym miesiącu dała tak mocno o sobie znać że jak nigdy Mój Luby denerwował mnie samą swoją obecnością...A przecież ani się nie pokłóciliśmy ani nawet nie wisiało nic niedobrego w powietrzu :D
A no i najważniejsze :D Dziś znowu poprawiam swój suwaczek bo kolejny kg mniej mam :D
-
gratulacje kg mniej ja nie przesunę narazie bo pewnie nic sie nie zmieniło a postanowiłam nie wchodzić na wagę przez jakiś czas może miło mnie zaskoczy za kilka dni !? mam taką nadzieje
-
Wczoraj zwyciężyłam sama ze sobą tzn.weszłam do sklepu z postanowieniem że kupie sobie coś obrzydliwie słodkiego i pochłonę to za jednym zamachem...Pokusa była tak silna...
Chodziłam po tym sklepie jak opętana i zaklęta...Udało mi się na szczęście w porę się opanować i wyjść w porę i z czystym sumieniem...Tzn nie zjadłam nic słodkiego bo nic słodkiego sobie nie kupiłam...
Jejku chyba ze względu na słodycze a raczej na niemożliwość bezkarnego ich jedzenia jest mi najtrudniej...
Zanim podjęłam decyzję o odchudzaniu powiedziałam o swoim zamiarze zgubienia kg tak wielu znajomym że nie wyobrażam sobie sytuacji że miałabym teraz się złamać...Poza tym czuję olbrzymie wsparcie ze strony tych ludzików i jestem im za to nieopisanie wdzięczna;)
-
:lol: ja jakbym weszła do sklepu z takim zamiarem no na pewno wyszłabym z czymś słodkim w rączkach także gratuluje samozaparcia :D
-
tez gratuluje samozaparcia!
a z tym że powiedziałaś ludziom o zamiarze zgubienia zbędnych kg to dobry pomysł bo motywuje cię to do "trzymania dietowego fasonu" w końcu jak sie pochwaliłaś to nie możesz przestać na niczym nie rzuca sie danego słowa na wiatr.
Ja mam tak że wole nie mówić bo wole robić niespodzianki a poza tym jak ktoś mi dyktuje co mam robić (a tu jest duże prawdopodobieństwo że słyszała bym co powinnam a co nie) lub za dużo pytań i rozmów ne ten temat to mnie właśnie "buntuje" i męczy i robie wtedy na opak!
więc u m nie wie chłopak i tyle no chyba że ktoś zauważy jak jem to sie domyśla ale wtedy mówię ze mam ochotę na to akurat :)
-
nszoczi gdzie ty zniknęłaś?
jak tam twoja dieta i samopoczucie?
-
Jestem jestem;)))
Po prostu strasznie dużo się działo w okolicy ostatnich dni i zaglądałam tu ale siły na napisanie na forum już nie miałam...
Jeżeli chodzi o dietę to oczywiście trzymam się mocno i nie zamierzam absolutnie się poddać...
Tylko że mi się ciągle słodyczy chce i z tym jest mi najgorzej sobie poradzić...Zwłaszcza że mi się chce np jakiś ciastek z kremem typu napoleonka...
A najgorsze jest to że mi się palić chce jak jasna cholera...Zewsząd same wyrzeczenia...
Swoją drogą jakie ja dziś ciacha w sklepie widziałam....i nie zadowolę się żadnymi suszonymi owocami bo mi się właśnie chce jakiegoś kremu!RATUNKU!!!
-
trzymaj sie dietki nie poddawaj nie bierz złego przykładu ze mnie!
ja w piątek wszystko ładnie ale 2 kawałki pizzy były!
wczoraj to już w ogóle nie chce wspominać ehhhh
ale dziś sie już nie poddam! w końcu wiosna idzie garderobę trzeba zmienić a tak fajnie jest kupować coś rozmiar mniejsze!
pomyśl o tym zanim dopadniesz ciastko!
a palić ile już nie palisz?
ja sobie już chwile radze chociaż właśnie jak rzuciłam dużo przytyłam ale dale tego ze nie pilnowałam wtedy żadnej diety !
-
Uff Jeszcze 1 kg i zakończy się pierwszy etap mojego odchudzania :D
Zaczynam już powoli czuć luzy w spodniach :D Sama nie przypuszczałam że zgubienie 5 kg może aż tak wpłynąć na samopoczucie...Oczywiście w sensie pozytywnym :D
Dziś jest 29 dzień moich zmagań dietowych...
No i nie powiem week-endowe zapiekanki na obiad takie do końca dietetyczne też nie były...
Bardziej były zrobione pod kątem możliwości zjedzenia wspólnego obiadu z Moim Lubym.Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko tyle że tam gdzie mogłam przemyciłam moje dietetyczne nawyki 8)
najbardziej się cieszę jednak z tego że faktycznie zaczynam odczuwać efekty tego mojego katowania się...I tych wyrzeczeń w postaci karpatki czy napoleonki :wink:
Unika a Ty się swoimi wpadkami dietowymi nie przejmuj...Najważniejsze to nie poddawać się!
może spróbuj powiedzieć choć jednej zaufanej osobie z Twojego otoczenia że się odchudzasz-to naprawdę bardzo pomaga...
Trzymaj się mocno i cieplutko bo znowu mrozy za oknem są :)