halo?jest tu kto?
Wersja do druku
halo?jest tu kto?
:P :P :P :?: :cry: :cry: :cry:
Ciasteczko wracaj bo zaczynam się niepokoić o ciebie :? :? :?
Pomocy, dziewczyny.. niech mna ktos potrzasnie...
Prosze.. Nie wiem co sie ze mna dzieje, czuje sie jakbym wpadla w dolek.. Glupie jedzenie, niech je szlag. :/
//pisze w biegu, ale mam juz net wiec odezwe sie po powrocie z uczelni..
ciastek,no ja sie zaczelam martwic !!
jak tylko wrocisz to pisz tu ladnie co sie stalo zebysmy mogly ruszyc z odsiecza :)
<sciskam mocno>
Nie poddawaj się , wierzę w twoją silną wolę . Ja jadłam przez trzy dni praktycznie samą pizze , lody i ciasto i wyszłam z tego i wierze że tobie też się uda. Spójrz ile osiągnełaś nie marnuj tego . (troche to patetycznie zabrzmi) ale ufam że dasz radę pokonac tego głoda :wink:
No,jestem na chwile...
Zalamka, totalna.
Nic nie chudne, pomijam moje wysilki wczesniejsze - od czasu kiedy sie przeprowadzilam, tak mi ciezko utrzymac posilki w ryzach... Rano jem cos na szybkiego, na uczelni jogurt, a jak wracam... to jem najwiekszy posilek dnia a do konca dnia nic wiecej.... :( Czas posilkow i ich jakos pozostawia wiele do zyczenia i nie umiem sobie z tym poradzic.
Dzisiaj poszlo mi lepiej:
-sniadanie: jogurt ze zbozami i garsc orzechow
-obiad:kanapka z dwoch kromek-grahamek z serkiem almette i kielkami brokul
-po obiedzie: kisiel, podjadalam sobie kielki
-kolacja:platki z jogurtem
wyszlo:936,uffff.
Ale wczesniejsze dni to byla masakra... Jadlam nawet 3 kromki z serem zoltym i salami :shock: na kolacje, pomijam na obiad kebab -_- ...
Cos strasznego, nawet zjadlam marsa i nerkowce w cukrze :( Ale to przynajmniej tyle, jelsi o slodycze chodzi. Cos mi do glowy uderzylo, no :/
A najgorszy jets dla mnie brak ruchu. Nie mam roweru zeby jezdzic po miescie, a baseny sa takie drogie... :( Porpsilam mame zbey mi stacjonarny dowiozla w sobote, mam nadzieje ze tyle chociaz sie uda...
I powiem wam szczerze, ze mimo ze mialam okazje wejsc wczesniej na forum to nie robilam tego... Bo sie balam... Bo mi przykro strasznie, bo czuje sie zagubiona w tym moim odchudzaniu.. wiem, ze robie zle, jedzac chaotycznie - albo wcale, albo duzo, albo niezdrowo, w dodatku ZERO ruchu... a w poniedzialek jak stawalam na wadze, to mialam kilo wiecej niz w zeszlym tygodniu, tj: 104,4. :(
Czuje sie jak syzyf - juz mialam 102 prawie, a tu znowu dupa, dupa, dupa. Zmarnowalam caly wysilek. :(
Pomozcie mi jakos , prosze :( Nie dam rady byc z tym sama :(
Po pierwsze nie cały. Po drugie każdy ma doły. Po trzecie to nie wolno sie poddawać :D
Ciasteczkowa. Ja tu jestemod końca grudnia, mamy kwiecień a ja dopiero -10kg (jak teraz nie mniej), więcej wpadek niż udanych dni dietowych, ale w sumie przecież jest lepiej niż w grudniu, prawda? :wink:
Nie nakręcaj sie porażkami, bo to takie błędne koło. Żebys kalorycznych wpadek nie zajadała kolejnymi kaloriami :roll:
Wywróciłaś sobie zycie do góry nogami to teraz trzeba powoli je ustawić na właściwe tory ;) W końcu sie uda! Usiądź spokojnie i pomyśl jak rozwiązac problem posiłków etc, wkońcu cos wymyślisz 8)
smacznego zdrowego dietkowania
http://x.garnek.pl/ga6381/0ed870def4...a3/1361184.jpg
oj...no ale nie patrzymy wstecz tylko idziemy do przodu :wink: