-
Moje drogie... to jest tzw knysza... zwana przez niektórych pitą :
http://www.humorgazette.com/images/pita.jpg
no ale od początku.....
Dzień średnio-udany... chociaż może jestem zbyt ostra dla siebie :roll: Z resztą... same zaraz ocenicie. Na uczelni zjadłam w ramach obiadu własnie taką knyszę... z samymi warzywami i sosem. Odpuściłam sobie ser żółty czy tam jakieś mięso w niej.
Potem razem z mamą pojechałyśmy na zakupy do Geanta... nakupowałam sobie różne dietkowe jedzenie. Jakieś tam mrożonki warzywne, pełno pomarańczy i innych takich... kupiłam sobie też na wagę różne suszone owoce, orzechy... ( figi, nerkowce,pestki dyni, siemie lniane, suszone morele, migdały) i sobie będe na snaidanko razem z otrebami siekać np 2 łyżki tego i razem z kefirkiem 0%... no...w końcu coś, co mi smakuje :wink:
W Centrum Handlowym poszłyśmy do Pizzy Hut na... tzw bar sałatkowy. zjadłam miseczkę sałatki i herbatke, nie nakładałam sobie sałatki z ziemniakami...ha !!! :wink:
No, ale podsumujmy :
:arrow: mały kefirek 0% + płatki kukurydziane = 200 kcal
:arrow: knysza = ok 350 kcal ( trudno mi powiedzieć....)
:arrow: jabłko = 50 kcal
:arrow: 1 miseczka sałatki w Pizza Hut ( niestety, nie mogłam się powstrzymac od sosów :oops: ) = ok 350 kcal
:arrow: 1 płytki talerz zupy-krem z warzyw = 100 kcal
:arrow: garstka mojej mieszanki orzechowo-suszonej = 100 kcal
Suma : 1050 kcal. Ech.. no chyba jest nie źle :wink:
-
U mnie mianem pity określa się sam ten chlebek.. no ale przynajmniej już wiemy o co chodzi. :)
A Twoje dzisiejsze jedzonko wygląda całkiem nieźle, w każdym razie bardzo smacznie :twisted: a skoro się zmieściłaś w limicie, to nie ma się czym przejmować. Ale może następnym raem lepiej sobie darować sosy ;) ale nic się nie przejmuj, dobrze było!
Buziaki,
C.
-
całkiem nieźle:D
zmieściłas się w limicie...
grunt, że zjadłas sałatki a nie jakiegos kurczaka w panierce albo twistera...
a co do knyszy. mysle ze mozesz ją jeść raz na jakiś czas, ale nie codziennie. uważam, ze rady, które dała Ci Cauchy są dobre...
ciesze sie, że znalazłaś wreszcie coś co lubisz... a te mrożonki lubisz?
buziaki
-
Ojejeje... zapomniałam dziś sobie wrzucić te 2 zeta do skarbonki za to, że nie rzuciłam się na jakieś słodycze :wink:
Droga C. - no popatrz tylko.... jak to bywa z tymi znaczeniami... różne nazwy i skojarzenia a rzecz ta sama :wink:
Julcyś - tak, własnie... odkryłam też mrożonki!!! Są nawet znośne... no dobra... są nawet dobre :wink: Polecam warzywa Hortexu w sosie holenderskim - cała paczka ma ok 250 kcal. Czyli nie jest źle.
I kupiłam sobie na jutro na obiad wędzoną makrelę... wiem,że ryby wędzone są kaloryczne, ale też i zdrowe... a moje odchudzanie się ma być SKUTECZNE i ZDROWE :wink:
Jutro z rana ważenie... w końcu po tygodniu diety chyba trzeba stanąć na wagę :cry: Zobaczymy, co nam pokarze ... jaką smutna parwdę... :wink:
-
Narcysiu, po pierwsze trzymam kciuki za ważenie :)
Jako Wrocławianka oczywiście wiem, co to knysza i tłumaczę niniejszym forumowiczkom z innych części Polski, że jest ona cieńsza od pity. W większości miejsc można wybrać pomiędzy knyszą a pitą z tymi samymi dodatkami.
Bardzo dobrze, że kupiłaś tą makrelę, bo właśnie po przeczytaniu wcześniej Twoich jadłospisów chciałam coś napisać, że za mało masz w nich białka. Ryby to absolutnie najlepsza rzecz, którą dietkowicz może w siebie wrzucić, prawie pod każdą postacią (no oczywiście z wyjątkiem smażonych na oleju lub w puszce z olejem - choć już te puszkowane w sosie własnym z samodzielnym dodatkiem łyżeczki oliwy z oliwek są jak najbardziej OK) :) Troszkę mięcha też powinnnaś moim zdaniem od czasu do czasu dorzucić.
A ze skarbonką to świetny pomysł, ja też jeszcze pół roku temu wydawałam majątek na słodycze. Wkrajanie orzeszków do jogurtu + otrębów też bardzo się chwali :)
Uściski :)
-
:? Z tymi suwaczkami cos nie tak.... waże 89.5 a on nie chce mi tej połówki wyświetlic... bleh....
:D No.. skoro Tris mnie chwali i po "głowie głaszcze" to znaczy, że z dietką jest ok :wink:
Tris - nawet nic nie mów.. ja potrafiłam dziennie wydać np z 10-15 zł :oops: bo tak po zajęciach wracałam, i na pocieszenie wpadałam do sklepu, kupowałam sobie np czekoladę, batonik, jakiś rogalik, jakiś pseudo-obiad ( np pyzy z mięsem) ... straszne :oops:
-
Witaj,jeszcze mnie tu nie było.Ale zawsze można zajrzeć.Mamy podobną wagę więc trzymam za ciebie kciuki żeby udało ci się pozbyć zbędnych kilogramów,z tego co piszesz to nieżle ci idzie-oby tak dalej.Powodzenia Majka :D :D :D
-
musisz robiąc suwaczek wpisać kropkę zamiast przecinka wtedy pokaże się waga ułamkowa
-
teraz spojrzałam że tikerek masz w 3fat, tam faktycznie nie można wpisać ułamków
-
Spjrzałam dziś smierci w oczy... dosłownie... dziwnie się z tym czuję i muszę to gdzieś napisac. Niby nic wielkiego.... boli mnie gardło i płukałam je szałwią. Gdy raptem zupełnie nie kontrolowanie wszystko wleciało w płuca. Nie mogłam oddychać, poczułam zimno, wszę dzie koszmarne ogarniające zimno... i panike. I jeśli się mówi, że przed śmiercią lub stratą przytomności przed oczami przelatuje całe zycie... to prawda. ułamek sekundy w widzisz wszystkich...a tysiąc myśli i wspomnień masz w mózgu. A w pewnym momencie już się nie chce walczyć... gdy się krztusisz i próbujesz oddychać i czujesz ból w piersiach... patrzysz na podłoge i myślisz: jak dobrze było by by ogarnęła cię ciemność... i przestajesz walczyć. A to wszystko w przeciągu 20 sekund.
I chyba gdyby nie moja mama która wytężyła wszystkie swoje siły by mnie uderzyć w plecy, gdyby nie fakt, że kazała mi do siebie mówić.. jak się odezwałam do niej chropoczącym głosem, to poczułam, że gdzieś jest przesmyk dla powietrza.. mały jest... skłon, kolejne walnięcie w plecy.....
Dziwne... to wszystko bardzo dziwne.... głupi ból gardła i głupia szałwia.....
************************************************** **********************
:arrow: kefir 0% z mieszanką otrębowo-orzechową = 230 kcal
:arrow: 1 duża pomarańcza = 60 kcal
:arrow: 1 makrela wędzona ( 200g) + surówki = 450 kcal
SUMA: 740 kcal
Wybaczcie.. nic dziś nie zjem... ide się nacieszyć życiem....