Narciu kochana..
Gdybym mogła, to bym Cię wyściskała teraz jak nic. Szczęście, że się wszystko dobrze skończyło...
Ściskam, całuję i tulę,
C.
Wersja do druku
Narciu kochana..
Gdybym mogła, to bym Cię wyściskała teraz jak nic. Szczęście, że się wszystko dobrze skończyło...
Ściskam, całuję i tulę,
C.
Nie strasz nas już więcej i uważaj na siebie kochana.Jak niewiele potrzeba do nieszczęścia buziaczki dal ciebie od Majeczki :D
Ale historia, pewnie to samo czuł mój mąż jak mu wlewali jakiś płyn w oskrzela na badaniu, mówił że się prawie topił :shock:
całe szczęście ze weszła twoja mama
zycie plata nam fligle :evil:
mam nadzieje ze chociaz gardlo przestalo bolec
Jakie to szczęście że mama nadeszła w odpowiednim momencie. I jak to niewiele trzeba i nieszczęście gotowe. Uważaj na siebie.
Ufff.. to było szczęście.. prawda.
Czuje się świetnie... zaczynam się przyzwyczajać do głodu.. a żołądek chyba też się kurczy, bo już aż tak się nie domaga jedzenia. Brzuch mi opadł.. już nie jest napompowanym balonikiem. Dziś udało mi się dopiąć spodnie, których wcześniej nie dało rady.
:arrow: jogurt z siemienim lnianym i otrębami + 1 pomarańcza = 190 kcal
:arrow: herbata cytrynowa z "automatu" (feee... słodzona koszmarnie, ale pić mi się chciało coś ciepłego) = ok 120 kcal :?:
:arrow: troszkę zupy fasolowej light ( bez ziemniaków i tylko na jarzynowym wywarze) = 150 kcal
:arrow: kawałek duszonego indyka + surówka = 300 kcal
:arrow: ( dopiero to planuję wieczorkiem) serek biały w kubeczku + 1 Wasa = 200 kcal
SUMA : 960 kcal.
No niech będzie... miałam być co prawda na diecie 1200 kcal... ale skoro tak wyszło to trudno.
Jakie tam TRUDNo to bardzo dobrze :-)
Ciesze sie ze się miescisz w spodenki :-) Nie należy zapominać o tym, że czasami nawet gdy waga stoi my się kurczymy :P (czyżby tłuszczyk był puszysty?)
Pozdrowionka :-)
A trzeba przyznać, że to mieszczenie się w spodnie to przyjemna sprawa..
Ja chodzę teraz w takich, które kupowałam ledwie się w nie mieszcząc, musiałam solidnie się namęczyć i nawciągać brzucha, żeby je zapiąć.. a teraz - bez problemu, zakładam, zapinam i już :mrgreen:
Narciu, dietka widać dobrze idzie, dobrze, że już tak nie ssie, bo to ciężko wytrzymać, brrr.. trzymaj się cieplutko i nie top więcej!
Buziaki,
C.
Niecierpię ciasnych spodni .... wrrrr
Narcyzuś, dopiero teraz przeczytałam o tej historii z szałwią, całe szczęście, że wszystko się dobrze skończyło!!! Mocno Cie tulę i zapewniam, że Tobie się nic złego nie moze stać, bo jesteś nam potrzebna.
Staraj się jednak dobijać do swojego limitu kalorycznego, Kochana.
A, no i gratuluję tych luźniejszych spodni :)
Uściski :)