-
Zacznę od rzeczy najistotniejszych :)
Wzrost - 173 cm
Waga - 69
Ale jeszcze 2 miesiace temu było 79 :/
Od dwóch miesięcy jestem poza granicami naszego kraju, jak inni studenci zarabiam na kolejny rok nauki, a raczej mieszkania :) Szczerze powiedziawszy nie stosuje żadnej określonej diety, a to z lenistwa i braku czasu. Pracuje jako szef kuchni w małej gastronomii i tam dziennie przechodze miliony kilometrów (a przynajmniej takie mam wrażenie ;) ) cigale się schylam, coś podnoszę, coś dzwigam, za czymś biegam i przy tym wszystkim nie mam czasu na jedzenie. Głónym moim posilekiem w ciagu dnia jest śniadanie, które jem o 12 :) od 14 jestem a pracy i tam żywie się owocami przeznaczonymi do dekoracji ;) czasami jakis obiadek się trafi np. kiedy źle przeczytam zamówienie i przygotuje za dużo gotowanego łososia albo samżonego dorsza. I oczywiscie jem tylko do 18 :) Mimo tego, że mam taką precę a nie inną wszystkie te pyszności, które przygoowuje nie są dla mnie pokusą, a to daltego że nie są ani czekoladą, ani batonikami, ani cukierkami, ani niczym innym co ma tysiące kalorii :)
A co się tyczy ćwiczen... Czasami po pracy uda mie się wspiąć na moje prywatne Kilimandżaro,które mam tuż za oknem, a czasami przed praca skacze na skakance po ok.12 minut (skacze zawsze przy muzyce,3 piosenki i ewentualne komentarze spikera).
Jestem już naprawde doświadczonym grubaskiem i wierzcie mi, że skakane na skakance czyni cuda!! Ja nie moge się zmusić do biegania ale za to ze skakanki korzystam często:)
I to jest bardzo dobry pomysl, ide odpokutować zjedzonego dziś loda i pomeczecze się na skakaneczce :)
-
Markowa: Witam serdecznie:) Im więcej nas tym lepiej, także zapraszam do odwiedzania :wink:
maja17: Wow, 10 kg, w 2 mc'e, gratuluje serdecznie:D Mi jeszcze do zrzucenia zostalo paskudne 7kg do końca września... A jesli się uda, to nie pogniewam się, jeśli będzie tego więcej:D Ale te 7 jest absolutnym minimum, jakie muszę zrzucić... :roll: 2 lata temu, również pracowałam za granicami Polski i przyznam, że teraz taki wyjazd też by mi się przydał, bo pracowałam ciężko fizycznie niemal całe dnie, jednak jakoś nie zauwarzyłam bym wtedy schudła... A może nie przykładałam do tego tak wielkiej wagi, kto wie :roll:
Dziś już o godzinie 19 skończyłam z jedzonkiem i od tamtej pory nic nie zjadłam i naprawdę nie odczuwam jakiegoś specjalnego głodu... Bomba:) Tylko zastanawiam się, jak to będzie od października, gdy godziny mojego funkcjonowania znów zmienią się od mniej więcej 8 - 9 rano do 2, 3, czy 4 w nocy... Ale o co ja się martwię, przecież do tego października, to ja schudnę tyyyle, że będzie mi szkoda zaprzepaścić cały ten wysiłek, i będę dalej dietkować:D hahaha albo inaczej, ja nie będę na diecie, nie będę się odchudzać, ja będę poprostu zdrowo się odżywiać :!: :wink:
Starczy już chyba na dziś tego pisania... Życzę wszystkim kolorowych snów 8)
Ściskam gorąco :!:
-
Ja wiem, że jak dobije do 65 to absolutne maximum. Tyle razy co ja już chudłam i potem tyłam... Wiem, że jesli bede ważyła mniej to bede wygladala tragicznie, zero biustu, zero pupy...
Do mety daleko nie mam. Ale największe problemy są z utrzymaniem tego cudownego rezultatu, tylu wyrzeczeń i wysiłku. Teraz mam jednak motywacje, w maju będę świadkową na weselu mojej przyjaciółkii musze reprezentować się po prostu olśniewająco, zreszta moja wymarzona kreacje tego wymaga :)
Tym razem bede silniejsza!!! i Zadbam o to, na co zapracowałam!!! Takie jest moje postanowienie!!
A skakało mi się świetnie, teraz pod prysznic, a potem rozmaite specyfik kremowe dla ciała :) w nagrode :)
-
Dziś upał niemiłosierny i jakaś taka poddenerwowana chodzę od rana, wybitnie nie w sosie... Nie lubię siebie takiej, bo wiem, jak nieprzyjemna wtedy potrafię być i nieznośna... :? No, ale przecież każdy może mieć swój gorszy dzień... :roll: Do tego jazda autem w takim ukropie, to jak prażenie się w piekarniku, ale czy to moja wina, że ja tak to kocham?:) Ja to chyba mogłabym nawet mechanikiem samochodowym zostać...:) :shock: :D
Posiłki:
:arrow: 1/2 grahamki z serkiem tartare ziołowy ogród (z czosnkiem - pycha!) - ok. 130 kcal
:arrow: średnie jabłuszko... - ok. 50 kcal
:arrow: miseczka zupki ogórkowej... ? kcal
:arrow: 3 maluteńkie paróweczki :) ? kcal
:arrow: 2 pełnoziarniste sucharki SONKO - 60 kcal
:arrow: 2 wasy - graham - 40 kcal
:idea: 280 kcal - tych co wiem...
:arrow: Wszamie niedługo mnóstwo czerwoniutkiego i soczystego arbuza... Ach, kocham ten smak:D
Następnie ok. godz. 17 pójdę biegać, a na kolacyjkę zjem dziś... :?: Właśnie, to jest dobre pytanie... Na kolację mam dwie opcje, albo będzie to serek wiejski z pomidorkiem, lub jogurcik, a w nim musli i banan... :wink: W sumie, to należałoby mi się zjeść coś bardziej kalorycznego, bo poniżej 1000 kcal, schodzić nie chcę... :roll: Aleee, jak mi się nie chce tak jeść...:|
maja17: Ach, jak ja uwielbiam ten moment, kiedy po moim bieganiu, zmęczona do kresu sił, wskakuję pod prysznic, a po nim gdy wsmarowuję w siebie te wszystkie mazidła, by ta moja skórka wyglądała wkońcu, tak jak chcę by wyglądała :wink: Rzeczywiście, jest to świetny rodzaj "nagrody", i ogarnia mnie wtedy cudowne uczucie, że zrobiłam dla siebie tyle dobrego ile mogłam:D hehe dość "dziwnie" to brzmi, ale taka prawda...
Do usłyszenia wieczorem...:)
[/b]
-
Snoi, pozazdrościć pogody :shock: . Ja mam deszcz i wiatr za oknem. Aż się nic nie chce robić :? .
I gratuluję bardzo ładnego jadłospisu. Oby tak dalej! :D
-
Markowa: Z tą pogodą, to jest jak w kalejdoskopie, wszystko się zmienia w mgnieniu oka... Teraz jak patrzę za okienko, to niby jest słonecznie, ale te niebo takie jakieś niepewne no i wiaterek się zrobił chyba... :? A ja gdzieś za godzinkę idę tutpać... Mam nadzieję, że nie będzie padać...
... No i że odżyję, bo coś mnie ścieło jakoś...:(
Zjadłam mnóstwo tego arbuzika, może nawet kg:D Ale do arbuza to ja mam słabość, i zawsze tyle pochłaniam jeśli jest pyszny... Więc można by dopisać niemal 320 kcal zjedzonych! Co dałoby już 600 kcal, mi wiadomych... Więc mimo wszystko jeszcze trooochę muszę dziś zjeść:!:No a po tym arbuzie, to... Jakoś mi się spaćku zachciało, i właśnie po niespełna godzinie obudziłam się taaaka zmęczona i jakaś przetrącona, głowe mam jakąś taką ciężka, i podejrzewam, że jest to sprawka tej wariackiej pogody...
Od 13 sierpnia, zaczynam chodzić na "prądy", czyli zabiegi na moje plecki, a dokładniej kręgosłup, co by to mnie nie bolał, albo żeby to bolał mniej i rzadziej... W końcu ja dopiero 22 lata kończę 24.o8, a momentami, to czuję się jak jakaś stara babcia powykręcana we wszystkie strony... :roll: A jakby tego było mało, w przed dzień urodzinek wybieram się do dentystki:) Ale tego to ja się nie boję... Kiedyś to i owszem, ale teraz dentysta mi nie straszny:) Mądra jestem, bo pierwsze co daje mi moja dentystka, to z dwa zastrzyki znieczulające w dziąsełka:) Teraz może być więcej, bo i problem chyba poważniejszy z moim ząbkiem... Nie zdziwie się, jak będzie chciała go wyrwać :!: :( Bo chyba już z nim się nic nie da zrobić... Cholernik jeden... Nooo wtedy to ja będę robić w portki ze strachu, to pewne :shock: :wink:
No i o czym ja wogóle piszę :?: Nie ma to jak mieć zdolności do wychodzenia poza temat... hihi :shock: 8) [/b]
-
Siemka Snoi:DD
Postanowilam tu sobiem wejsc:DD widze ze sobie niezle radzisz, nawet lepiej niz ja:DD poczytalam ogolnie po trochu wszystko i potwierdzam ze jogurt Activia magicznie dziala:DD pamietam ze jak pierwszy raz go sprobowalam to musialam leciec do WC i czulam sie super:)) chyba zaczne znowu kupowac, bo ostatnio mam inne:)) (bo tansze hehe)
Ale bardzo mnie zainteresowalo to ze nie widzisz sie z chlopakiem i on ma praktyki w klinice wiec podejrzewam ze masz podobny kierunek lub jakis inne medyczny i moge wiedziec jaki?:DD
pozdrawiam:*
-
Witam imienniczkę :)
Bardzo ładnie Ci idzie i podziwiam za to bieganie... Biegasz sama czy może z kimś?
-
Tluscioszek: Witam w moich skromnych progach:D Co się activii tyczy, to ja czuję po niej, że... Mój układ pokarmowy, pracuje tak jak powinien, na spokojnie, bez "nagłych" rewelacji", i z czystym sumieniem, mogę ją jak najbardziej polecić:D
A jesli chodzi o chłopaka i naszą rozłąkę, to już się zdąrzyłam przywyczaić... Zeszłe wakacje niemal tak samo nam minęly... Oddzielnie:( Ale jak nie MY, to kto niby ma dać radę?:) Ciężko jest, ale słodycz spotkania jest wtedy jeszcze większa... :D I wkońcu to już "niedługo"... A co do Jego praktyk, to hmm miał miesiąc w klinice w Łodzi, a we wrześniu będzie miał jeszcze 2 tyg w... Rzeźni:) I On i Ja studiujemy medycyne weterynaryjną w Olsztynie:) On - V rok, Ja - III rok - od października oczywiście...:) Kurcze, jak ja już tęsknię... I za Nim, i za współlokatorkami, i za resztą ludzi, i za naszym campusem, za naszym jeziorem, które mamy 200 metrów od akademika, o tych lasach... Okolica jest przepiękna :!: Aż mi się łezka w oku zaraz zakręci... Ale dam radę! I mam zamiar "zszokować" rezultatami tej ciężkiej pracy jaką teraz wykonuję:D Zszokuję siebie, to chyba najbardziej, bo nie myślałam że będę taka dzielna:D
ps. dziewczyny nie myślcie, że popadam w jakieś samouwielbienie, czy coś, mówiąc że jestem dzielna i dam radę i wogóle takie sraty pierdaty:) Ja poprostu zauwarzyłam, że TO pomaga, bo walkę ze zbędnymi kilogramami trzeba zacząć pod kopułką, głęboko w główce i odpowiednio się nastawić... Wierzyć w siebie, mówiąc sobie, że jest dobrze, że jestem z siebie samej dumna i zadowolona (no bo wkońcu nie myślałam, że wytrwam, aż tyle na tej mojej dietce...) i każdy mały sukces przekształcać w wielką wygraną bitwę w ciągle toczącej się wojnie! Apetyt wtedy rośnie... Ale apetyt na tracenie kilogramów:)
Aniula7: Również witam:) Hmm biegam sama, i sama toczę wtedy z sobą walkę o wydobywanie z siebie sił, wtedy gdy już nóżki odmawiają posłuszeństwa...:) Może i dobrze, że biegam sama, bo to może byłby wstyd, jaka ja zasapana i... spooocona wracam! Ale z tego to ja się ciesze:)
Biegam sama, ale może się dołączycie? No już, raz, dwa... Macie pięć minut na przygotowanie się i wyruszamy! Bo już i tak jestem spóźniona... hehe tak jakoś sobie dzień zaplanowałam... Bieg ok 30 min do kresu sił, prysznic, kolacyjka, tv "fakty" i jakiś filmik...:)
Do usłyszenia późnym wieczorkiem, buziaki:*
-
Snoi, teraz doczytałam że ty również za granicą :D . A gdzie, jesli mogę spytać? Ja się w Irlandii zahaczyłam na moją dziekankę, a teraz czeka mnie kontynuacja nauki w PL. Tylko że wykombinowałam, że mogę sobie latać co drugi tydzień na zjazdy - jak przestanie mi to odpowiadać to zmienię to na tryb indywidualny. We'll see :D :wink:
Miłego biegania Ci życzę :) Ja dziś niestety stepper w planach, ale może jutro pobiegamy razem? Zawsze to raźniej :D