-
Snoi gratulacje zeszlac do 62kg:DDD a ja zamiast w tym miesiacu zesjsc do 60 to przytylam;)) ale co tam bylo minelo i trzeba dalej wrocic od jutra zaczynam dsalej cwicxzyc bo dzisiaj nie dam rady z moja energia a raczej jej brakiem...
milego dietkowania
buziak:*
-
Witam dziewuszki w ten dość słoneczny czwartek:)
Hmm bez owijania w bawełnę... Na śniadanko była activia 'musli', a później na obiadek, miałam takie danie, którego za chiny nie mogę policzyć, ile miało kalorii hehe miało ryż, warzywka na patelnie, kiełbaskę, i podlane było sokiem pomidorowym... Takie coś a'la chińskie wyglądało, miało sporo warzyw, no ale było na patelni robione z olejkiem :| tak czy siak, myślę, że w 1000 się zamknę, bo planuje na kolacyjkę zjeść... No właśnie? Co? Hmm może serek wiejski z pomidorkiem i wasa? A może znowu jogurcik z płateczkami? Kurczę, jak ja kocham smak takiego jogurciku i płateczków... <mniam> O! Albo ugotuję sobie jajeczko, bo w sumie dawno nie jadłam i zjem z sereczkiem wiejskim i pomidorkiem... Co da 200 kalorii z jakimś haczkiem, a ilość białka będzie spora:) W sam raz, PO bieganiu, boo... Dziś znowu ide:) Za jakieś pół godziny sobie pójdę! A co! :mrgreen:
Aha, no i dziśwypytałam się w sklepach AGD czy są dostępne prostownice bezprzewodowe... Lipa, nie mają :| Więc i o jakimkolwiek serwisie nie ma mowy... Może jeszcze z nią coś pokombinuję, bo jest naprawdę fajna i porządna!:) Ale dziś kupiłam sobie następną... Moje ostatnie pieniążki wydałam, ale się ciesze hehe więc się wyprasuję i poprostuję do Olsz. :mrgreen: Ach, cud, miód i orzeszki będą! A co? Mogę sobie tak powkręcać... I będę ślicznie wyglądać:D
Buziaki, ale ja tu jeszcze dziś wrócę :evil:
-
Snoi a kiedy juz wyjezdzasz do Olsztyna??? mam nadzieje ze bedziesz co tydzien zagladac tutaj na poscika...:))
-
Ojacie, ale fajnie:)
Poczłapałam biegać z lekką temperaturką, coś ok. 36,9, ale mimo to powtórzyłam wczorajszy wynik... :mrgreen: PO wygrzałam się w cieplym prysznicu i zabrałam się za przygotowywanie kolacyjki... Dziewuszki, bombowe wyszło to połączenie! :mrgreen:
Podniecam się, jakbym Amerykę odkryła, ale naprawdę, aż się zdziwiłam... hihi
:idea: "Moja" sałateczka...
:arrow: Sereczek wiejski - 120g
:arrow: Średni pomidorek.
:arrow: Cebulka. - Ja kocham cebulkę, więc wkroiłam całą, taką małą...
:arrow: Trzy ząbki czosneczku.
:arrow: Jedno jajeczko.
:arrow: Pieprz i sól.
Wyszła MEGA porcja, więc zjadłam około połowę, może ciut więcej, bo wyszło naprawdę SPORO, cała salaterka więc resztę dałam mamuśce... Więc ok. 150 - 170 kcal wszamałam tylko... :oops: Ale było sycące, no i większość białka i mikroelementów na włoski i paznokcie hehehehe ale ja lubię cebulkę i czosneczek :mrgreen:
No i oczywiście do tego herbatka z cytrynką... I słodzikiem rzecz jasna :evil:
Myślę, że ten dzień można zaliczyć do udanych :wink:
Mimo wszystko, jeszcze tu wrócę, teraz muszę ugotować futrzakowi, odrobinkę świeżego makaroniku i zasiąść przed tv... :mrgreen:
***
Do Olsztyna będę jechać NAJPRAWDOPODOBNIEJ 25 września, ale to tak na jeden dzień, autem zawieźć klamoty tylko, bo muszę auto odprowadzić do domku, bo do Olsztyna mi nie dadzą autka, ale to i dobrze, bo ja maniak jestem i bym tylko jeździła :shock: A później to myślę, że tak 28 - 29 września jadę na tydzień lub dwa hihi
Kurczę, to już naprawdę niedługo... :mrgreen:
-
Ja też już tęsknię za swoja uczelnią i za ludźmi i za wszystkim innym co ze studiowaniem związane, ale przede mną jeszcze egzam z ekonometrii. Pocieszam się myśla, że jak teraz obleje to mam jeszcze jedną szansę, bo teraz będzie moje pierwsze podejście... Ale co ja tak pesymistycznie... pójdę uśmiechnę sie 3 razy i może za ładne oczka wpisze profesor zaliczenie :D
A tak na marginesie to podziwiam zacięcie do biegania, ja nie znoszę biegać, ale od jutra uruchamiam swoja skakankę. Już ja nawet odnalazłam :)
Uhhh miło siedzieć na forum, czytać i pisać na przemian, ale czas odbębnić godzinkę przed książką naukową ;)
Buziaki 4 U
-
Do licha ciężkiego! Się nie wyspałam...
Zbudzili mnie z rana, i kazali sobie pomagać w przygotowaniu
na przybycie ekipy od okien...
No i przyjechali właśnie :wink:
I syf totalny zostawią w domu pewnie...
No, ale trudno...
Może popołudniu się jakoś skimnę... :mrgreen:
A na śniadanko wszamałam kufirek naturalny, ze sporą ilością płateczków, pychota... Mmm... Do tego herbatka zielona! :mrgreen: Sam kefir miał 112 kcal, ale całość policze jako 250 kcal 8) Na obiadek będą pierożki z kapustką i grzybkami... Ale to dopiero jak panowie sobie pójdą! :mrgreen:
Dziś mam domowy dzień, nigdzie nie wychodzę, nosa nie wychylam, ewentualnie wieczorkiem biegać, ale to zależy od temp. mojej i na zewnątrz :mrgreen: I dziś wypadałoby się delikatnie pogibać jakoś na dywaniku... :roll:
Myślę, że dzień rozpoczety w miarę dobrze :mrgreen:
A u Was jak? 8)
-
Dzień jak codzień :D
Siedzę w pracy i tylko odliczam godziny i minuty do 13.30, żeby w końcu stąd wyjść!
U mnie w domku też niebawem ekipa od okien wejdze... ale ja na to czekam z utesknieniem, bo jak już okna wymienią to będe mogła zacząć remont w swoim pokoju :mrgreen:
A śniadanko u mnie zawsze wygląda bardzo kalorycznie, dwie kanapki z szynka i serem i odrobina masla tutejszy licznik kalorii skalkulowal na... bagatela 500 kalorii, wiec albo ja pomylilam proporcje, zle gramatury wpisalam, albo po prostu sis łudzę. Ale co tam: śniadanie zjedz jak król, obiad jak gość, a kolacje jak żebrak...
Miłego dzionka życzę!
-
Snoi, widze, ze radzisz sobie swietnie (zeby nie powiedziec zajeb***ie). Waga leci w dol, a ty lubisz jedzonko takie jakim sie zywisz, lubisz ruch, taki jakiego zazywasz i zmienilas swoje przyzwyczajenia zywieniowe, co jest baardzo wazne.
Pisze sie na pierogi, ktore masz dzis na obiadek - uwielbiam wprost! Wyslij mi kilka internetem :wink: przynajmniej obrazem sie najem :wink: .
Mam nadzieje, ze dzionek jak sie dobrze zaczal tak do konca bedzie dobry :D .
I biegaj sobie, biegaj - wiem, ze i tak nie dam rady odwiesc cie od tego nawet jakbys byla rozlozona na cztery lopatki przez jakies obrzydliwe chorobsko...
Gorace buziaki 4 U
-
No i dupa wyszła z mojego leniwego "domowego" dnia...
Wyciągnęli mnie i musiałam śmigać autkiem :mrgreen:
Wszamałam 8 małych pierożków, ale niestety były
już dawno w brzusiu, więc fotek im nie zrobiłam :)
Ale pewnie nie byłyby chętne do pozowania, bo
imchyba minki zrzedły, jak zobaczyły moja paszcze
obślinioną na ich widok :mrgreen:
Pyszne były...
Później się połóżyłam i nie pamiętam, czy spałam... - Też tak macie czasami? :shock:
Wszamałam pomarańczkę i wypiłam tą herbatkę z miodem...
Temperaturka 37,1 więc się zastanawiam ciągle czy iść...
Na zewnątrz ziąb... :|
Mimo wszystko nie chcę się rozchorować, niemal na sam wyjaz...
Mój rozuuumku, dojdź do głosu...!!!
Hmm... Wiecie, co?... Chyba NIE pójdę jednak... :roll: :(
Pogibam się na dywanie...
A na kolacyjkę wszamie ogormne jabłko, twardziutkie i napewno będzie pyszne... :wink:
I opije się herbatką z cytrynka... :wink:
-
Snoi za kazdym razem jak tu wejde to tylko wypada Ci gratulowac:DD i gratuluje wytrwalosci;DD ja niestety zaparta tak nie jestem.. przez to ze co chwila mam negatywne niespodzianki... kochana herbate pij ze zwykkym cukrem:)) przedwczoraj w TV udowodnili ze slodzik bardziej tuczy niz zwykly cukier ki jest bardzo niezdrowy:DD
pozdrawiam:*
-
NIE - Nie, pogibałam się na dywaniku... :(
TAK - Tak, poszłam jednak... :wink:
Około 11 okrążeń :mrgreen:
Pogratulować mi głupoty proszę :evil:
Jak mnie choróbsko rozłoży to sobie nie podaruje chyba... :shock:
:idea: Kolacja:
:arrow: Pomidorek skrojony z cebulką + sól + pieprz.
:arrow: 2 x wasa posmarowana serkiem hochland kanapkowym (czosnek z ziołami...) + 2 x plasterek chudziutkiej polędwiczki.
:arrow: Jabłuszko.
Boziu, jakie to pyszne było... Szczególnie ten sereczek!
Biorę wszystko, co czosnkowe :mrgreen:
Tak "na oko" więc 1000 może o jakieś 100 przekroczyłam,
ale chyba i tak nie jest źle, więc mimo wszystko liczę dzień na + :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
To wszystko jednak nie zmienia kompletnie faktu, że od jakichś dwóch dni czuję się...
TŁUSTA. Blee...
Dobrej nocki babeczki...;-*
Ja się już na dziś żegnam...
-
Śniadanko zaliczone:
Grahamka + Serek hochland "czosnek z ziołami" + Herbatka z cytrynką... - ok. 150 kcal.
Miłego dnia :mrgreen:
-
Aj, mi te dziewuchy gdzies uciekają wkółko... :(
Niedługo sama na tym placu boje zostanę...
:!: :!: :!: Mój dzisiejszy jadłospis:
:arrow: Grahamka, serek, herbatka - 150 kcal
:arrow: Zupka "ser w ziołach" + paróweczki 40g + 2x wasa - ok. 304,5 kcal
= 454,5 kcal :oops: :oops: :oops:
Nie wiem, KIEDY i JAK dojem resztę, bo za pół godzinki wychodzę do cioteczki...
Spacerkiem, bez autka i NIE na żadną wyżerkę, tak poprostu...
Trochę się nagimnastykowałam sprzątając i myjąc okna po panach robotnikach...
Biegać NAPEWNO nie pójdę...
Z nudów sobie dziś poczytałam "Chirurgię weterynaryjną", bo mojemu MDP wypożyczyłam... :shock:
A z Olsztyna, dochodzą mnie bardzo złe wieści o niepowodzeniach moich dobrych kilku znajomych... :( Poemat można by napisać, o TYM profesorze... Wolę nawet nazwiska nie używać... Potrafi zmieszać Cię z gównem, wyzwać od debili, wpisać 2 i... Dozobaczenia ZA ROK! Takie prawa u nas rządzą... Ja nie wiem, jakim CUDEM zdałam to już w czerwcu... Choć tuż przed egz. rzygałam ze stresu! Tak się bałam... Nie miałam czym, bo i tak nie jadłam przed samym egz... Nerwy. A do wkucia było tylko 1132 strony tej oto pięknej książeczki...
http://photos03.allegro.pl/photos/or...5/07/244250754
Do tego jeszcze jedna licząca około 700, a jakby było mało wykłady szanowanego profesora... Ale to już prehistoria... Niestety, nie dla garstki moich znajomych... Choć ogólnie chyba z 40 osób wywali na nastepny rok... Nie ma warunku :( Ech idę, bo jak mówiłam, poemat można napisać...
-
Kochana, ja też zauważyłam, że coraz mniej nas tutaj jest - coraz rzadziej. Smutne to, ale prawdziwe :? .
Mówiłam z tym bieganiem, mówiłam :?: Nic Cię nie odwiedzie uparciuchu jeden :!: .
Pozdrawiam gorąco słoneczko :D
-
Snoi, już nie długo i ja dołączę! Będę walczyć od początku do końca!
Eh, a mówili, że studia to takie fajne są. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, ale nie ma się co martwić, zawsze jest jakieś wyjście! Mam nadzieję, że ani mnie, ani Ciebie, ani żadnej z nas to jednak nie spotka na studiach!
pOZDRAWIAM I TRZYMAJ SIę!
-
A więc od początku...
Poczłapałam z rodzicielami do cioteczki... Po drodze moja mams doszła do wniosku, że warto by kupić jakieś ciasteczko do cioteczki... Wpełzliśmy więc do smacznej cukierni, a tam aż mnie zatykało od tych smacznych zapachów, smacznych ciast... Bo nie wiem, czy mówiłam, że bez słodyczy w postaci batonów typu mars, snickers et cetera i czekolad, to ja potrafię bez problemu żyć, ale CIASTA? Ło jeny... I to ja jeszcze wybierałam te ciasta... Więc wzieliśmy kruche (!!!) ze śliwkami i sernik (!!!)... Doszliśmy do cioteczki...
Moja walka trwała 3 godziny! 3 godziny siedziałam i patrzyłam tylko na te znikające ze stołu ciasto, bo było tak pyszne, że wszyscy się zajadali... Ale NIE JA! Wygrałam... Uff... A wszyscy: "Zjedź kawałek, takie pyszne jest..." Bo to chyba powolutku mi się @ będzie (znów...) zbliżał, to i te zachcianki niesamowite... :(
Nie dam się! :mrgreen:
Kolacyjkę zjadłam więc dopiero ok. 20.30, ale najważniejsze, że 3h przed snem...
:idea: A było:
:arrow: Grahamka + serek czosnkowy + 3x tyci ogóreczki konserwowe...
:arrow: Jabłko...
:arrow: Herbatka z cytrynką...
Aha, u cioteczki wypiłam tylko cappucino, BEZ cukru :mrgreen:
W sumie chyba 774,5 kcal się uzbierało... :oops:
Ale zaokrągle do 850 kcal :mrgreen:
Dziś obyło się bez ćwiczeń...
I w życiu, w poniedziałek nie będzie 61 kg, dam sobie obie rączki obciąć! :(
Bo paradoksalnie, czuję jakby mnie przybywało... Mówię poważnie! :(
No trudno... :evil:
***
Uczę się dla siebie, staram się przyswoić jak najwięcej, muszę przyswojoną wiedzę kojarzyć, wszystko to bowiem będzie procentowało w przyszłości... Bo robię to dla własnego dobra... Nie ma mowy o jakimkolwiek wyścigu, nie bawimy się w to. Jestem JA i to ILE i JAKIEJ wiedzy wyniosę z TYCH studiów, to będzie moje "BYĆ, ALBO NIE BYĆ..." w przyszłości... Ja nigdy nie lubię się poddawać, nie odpuszczam sobie, nie umiem pewnych spraw olać, liczyć na farta, na szczeście, bo przyznam, że go nawet nie mam...
Takie studia sobie wybrałam i muszę sobie radzić, choć nie raz nóż w kieszeni nam się otwiera, gdy widzimy jak ludzie z innych kierunków (NIE CHCĘ NIKOGO URAZIĆ! BROŃ BOŻE...) bawią się CODZIENNIE - bo i takie przypadki są, i w naszym osiedlowym sklepie można ich spotkać CODZIENNIE w kolejce na monopol, a weta, co robi? A weta wkuwa. I gdy później osoby te mówią, że mają masę egzaminów... Do których muszą uczyć się tydzień, albo z 3 dni i wystarczy... A i tak jak nie zdadzą, mają z tego przedmiotu warunek i mimo wszystko idą na następny rok... My się bawimy również świetnie, i muszę przyznać, że barkuje mi też już strasznie naszych wypadów ze wspólokatorakmi "NA OKO" to naszego klubu w akademiku... Np. uczymy się, uczymy, jest północ, a my tak na chwile do klubu, albo na "jedno piwo" i wracamy o 5 :wink: Poprostu musimy dzielić czas... Ja do biochemii zwierząc wkuwałam MIESIĄC, a ostatnie 2 tygodnie, tak, że - z ręką na sercu - od około 10 - 11 rano, do 3, 4 w nocy... I przyznam, że mnie też dosięgnęła ta niesprawiedliwość... UMIAŁAM kiedyś, ale niestety, KTOŚ na siłę udowodnił mi, że jednak NIE... I to chyba te studia dają mi siłę i samozaparcie i nieodpuszczanie SOBIE SAMEJ, bo gdy czuję że COŚ SIĘ MOŻE UDAĆ, to ja nie chcę zmarnować szansy... Są i leserzy totalni, mają farta... Bo niesprawiedliwość jest na tym świecie...
Ludzie osiągają rzeczy wielkie, gdy myślą, że małe są ponad ich siły!
ps. Jeszcze raz, piszę, że nie chciałam by ktokowliek poczuł się urażony moimi wypocinami o studiach... Poprsotu chciałam to jakoś zobrazować... Jeśli kogoś uraziłam, to przepraszam... :(
-
Snoi, co Ty tak mało jesz? Jak codziennie masz ok. 800kcal to, to 61kg na pewno będzie, ale czy to nie za mało? Nie dostarczasz wszystkiego, co potrzebne organizmowi... Minimum to 1000kcal... Bierz się w garść!
Co do tych studiów to sama prawda. I tak samo jest np. u mnie w liceum. Są osoby, które nie dość, że są tępe i głupie to przeszkadzają na lekcjach etc. a i tak w zeszłym roku zdarzyło się, że u mnie w klasie osoba miała z przedmiotu 4 na luzie, a ja musiałam dodatkowo zdawać... Już nie mówiąc o tym, że tym przedmiotem był polski i pewnie jakby nauczycielka spytała tamta dziewczynę o minione epoki to pewnie powiedziałaby, że Biblie napisał Harry Potter... ;[ Nie chce się chwalić, ale czuję sie po prostu bardziej oczytana. ^^ No, ale wracając do tematu to masz 100% rację i Cię popieram! W grę jeszcze wchodzą paskudne lizusy. ;[[[ Polska edukacja. ;]
-
Nie, no dziś będzie lepiej :wink:
Wczoraj, poprostu był jeden z takich dni, że nie miałam JAK i KIEDY dojeść, a na noc, nie chciałam się tak napychać... :(
:idea: Dziś już wszamałam:
:arrow: serek wiejski 100g + płatki czekoladowe 20g + odrobina naturalnego jogurtu...
:arrow: ziemniaczki + kotlecik z piersi kurczaczka + troszkę buraczków + malutkie ogóreczki konserwowe...
Tym sposobem mam coś około 812,3 kcal, bo przecież nie mogę zważyć dokładnie ziemniaków, i kotleta, bo jakbym zaczeła ważyć, to by mnie mamuśka z domu chyba wygoniła, i mówiąc, że mam nie przesadzać i już... :mrgreen:
Ale kotleciki z piersi są dobre, mają dużo białka :)
A co do białka, to jestem strasznie zadowolona, bo dziś jak robiliśmy zakupy, to wpakowałam to wózeczka tuńczyka w sosie własnym, bułeczkę z mnóstwem ziaren i miałam zamiar to wszamać na kolację, co dałoby około 220 kcal, ale się jeszcze zastanowię i może zatrzymam tuńczyczka na jutro, czyli kolejną sporą dawkę białka! A 100 g ma tylko około 100 kcal właśnie... :wink:
I kupiłam jeszcze sobie otręby pszenne, jaka taniocha, 60 groszy kosztuje 100 gram! I kupiłam też zarodki pszenne! Tyle o nich słyszałam, bo są mega zdrowe i mają mnóstwo składników odżywczych i są taniutkie, dałam chyba 1,12 zl? No i płatki z otrąb pszennych też kupiłam, uwielbiam je :wink: Więc będę sobie zawsze dosypywać do jogurcików, otrąb, zarodków... Ach, uwielbiam jogurciki z płateczkami :wink: Aha, no i mnóstwo błonnika mają :mrgreen:
Ale nie wiem, co zjem wkońcu na kolację, może i bułeczkę tylko z serkiem moim czosnkowym, czyli ok. 150 kcal, i do tego mnóstwo herbatki z cytrynką... Bo jakaś strasznie objedzona się czuję bo tym obiadku... Blee, smaczny był, ale chyba ciut za dużo, mimo, że krzyczałam, iż nie chcę więcej... :roll:
Do wieczorka;-*
-
Na kolację dojadłam ok. 200 kcal...
Bułeczka ciemna z ogromną ilością zierenek na wierzchu,
a na bułeczce znalazła się taka sałateczka z cebulki,
ogóreczka, tuńczyka... Pyszna była :wink:
Jutro jednak już na śniadanie zjem jogurt naturalny z otrębami pszennymi...
O tymi:
http://www.polgrunt.pl/photos/produkty/70.gif
Opis:
Otręby pszenne stanowią niezbędny składnik pokarmowy każdej dobrze zbilansowanej diety. Zawierają cenne witaminy ( głównie z gr. B) oraz sole mineralne ( chrom, selen, cynk). Otręby mają najwyższą zawartość błonnika, przez co korzystnie wpływają na trawienie, mogą powodować obniżenie ciśnienia oraz poziomu cholesterolu i cukru we krwi.
Zalecane dzienne spożycie to ok. 30-45g błonnika.
Wartość odżywcza:
białko 16g, tłuszcz 4,6g, węglowodany 19,5g, błonnik pokarmowy 42,4g
***
Jutro, choć to poniedziałek, czyli dzień co'tygodniowego ważenia,
to na wagę raczej nie wejde... :(
Mam wrażenie, że NIC się już nie zmienia, że obrastam tłuszczem...
I zaczyna mi być powoli źle... :(
-
hej dziewczyny wcale nie mniej nas:) z tej strony Agnieszka... moj kolega sie wlamal i wszystko popsul... mam nadzieje ze wiecie kim jestem:DD hehe usunal mi tamto konto... a wszystko w zlosci bo nie zorganizowalam mu spotkania z dziewczyna:)) ale niewie ze mam nowe konto tutaj:)))
tesknilam!!!:**
-
Oczywiście, kto by mi uwierzył, że nie wejdę na wagę... :?
Weszłam, a bo jakże by nie...
Kilka razy pokazała jak w mordę strzelił 62 kg,
kilka razy 61,5 kg,
kilika razy 61 kg...
I bądź tu mądrym... :(
Bardzo ciężko mi zadowolić samą siebie...
Nie jestem jakoś zadowolona...
Totalnie... :(
Wcinam właśnie otręby i zarodki z jogurtem i muszę przyznać,
że smaczna ta papka mi wyszła... :wink:
I już na samo śniadanie mam wszamane 14,3 g błonnika tym sposobem...
Znikam narazie...
ps. Tluscioszku, cieszę się, że jednak nas nie opuściłaś ;-*
-
Snoi to i tak nie masz złej wagi, bo ja mam rostrzał od 69 kg. do 73 kg :lol: Dlatego też honorowo obraziłam się na wagę i się nie ważę ;)
-
BRAWO
Jak sie czyta Twoje posty to aż sie chce gubic te kilogramy ... Świetnie :) Zapraszam do mnie i mam nadzieje ze uda Ci sie dopelnic ten sukces :)
-
Snoi - bardzo optymistyczny jest Twój wątek :) Czytanie o sukcesach innych bardzo mobilizuje!
Moja waga też nie należy do najprecyzyjniejszych... Zawsze staram się brać pod uwagę "średni" wynik ;)
pozdrawiam!
-
Snoi wiesz co?:DDD Ty strasznie marudzisz:DD ja zawsze wchodze na wage 3 razy i wyliczam srednio ile waze, bo jakbym miala wazyc jak Ty (a tak wczesniej bylo dopoki nie kupilam wagi elektronicznej) to bym zglupiala;DD dlatego zakup tej wagi mnie uratowal od zeswirowania:DD ja dzisiaj weszlam na wage i jest 65.4kg... jem tyle ile trzeba ale waga nie schodzi, a wczoraj mialam bardzo ciezka prace fizyczna na dzialce od 11.30 do 18... ledwo doszlam do domu;DD
a jutro bedzie piekny dzien;DD 2 rocznica naszego zwiazku:DD
buziak marudo:*:))
-
Moj nowy post :ODCHUDZANIE Z GŁOWĄ :* / to ja Tluscioszek
-
Wiem, wiem, maruda ze mnie nieziemska, ale taki mój urok :wink:
Wczoraj zjedzone około 1000 - 1100 kcal, więc jest dobrze :wink:
Dziś za to, paskudny dzień, szary, bury i zaczynam się kłócić ze wszystkimi już w domku, i chyba przyczyną jest zbliżający się już powoli @, oraz zapewne to, iż myślami jestem już w Olsztynie, i taka poddenerwowana już chodzę i mams wymyśla jakieś poroblemy jak zawsze... :( No i oczywiście, zaczyna wymyślać, mi, że w choroby wpadne z takim jedzeniem, ale nie przetlumacze Jej, że to co jem, jest o wiele zdrowsze od "normalnego" jedzenia... Nie na marne się uczę i orientuję się conieco, co i jak działa w tym naszym ciałku i czego mu potrzeba, więc krzywdy sobie nie robię, bo i czuję się dobrze - wyjątkiem są plecy... - no i morfologie miałam wzorową niemal tydzień temu, więc nie umieram! :wink:
Kupiłam sobie październikową "Super linie" i zaraz do niej zasiąde...:)
Postanowiłam również dopić moje herbatki "Slim figura", bo zostało mi połowa pierwszego etapu, cały drugi i trzeci... I już się parzą :wink:
:idea: Mój dzisiejszy jadłospis:
:arrow: Activia "jabłko z musli" + 1 x wasa graham + łyżeczka zarodków pszennych...
:arrow: Nektarynka + 2 śliwki + garstka świeżych orzechów laskowych + kilka kulek winogronka + herbatka... - To u mojej cioteczki, do której aby dojść wdrapałam się na 7 piętro wieżowca, pieszo :wink: Na stoliku stało mnóstwo słodkości, które we mnie próbowano wcisnąć, no i wujek oczywiście częstował śliwkami w czekoladzie, wzięłam - bo musiałam już! - ale do torby, "na później" hihi tatko zapewne zje :wink:
:arrow: Zupa "borowa" knorra + 3 x wasa graham...
Co daje mi ok. 700 kcal, jak narazie...
Na kolacyjkę będzie grahameczka z ziarnami, no i zrobię taką sałateczkę z tuńczyka (w sosie własnym, 100g = 100 kcal), cebulki, odrobiny sera żółtego i odrobiny wędlinki... Pyszna i zdrowa :wink: Oczywiście nie w całości dla mnie, podziele się z rodzicami :wink:
Więc akurat do 1000kcal dobiję, ale chyba się jeszcze wcześniej skuszę na jabłuszko, bo taki pyszne mams kupiła... :wink: Jakoś dużo mi tego dzisiaj wszystkeigo wyszło, ale sporo owocków, no i niemal zero pustych kalorii, więc już teraz dzień zaliczam na + :wink:
Aha, no i dziś zdecydowałam się pchnąć suwaczek na 61 kg, bo dziś to już niemal waga się zdecydowała, brakuje może z o,5 kg, może ciut mniej, ale zawsze to już będzie dodatkowa mobilizacja, że są efekty :roll:
***
A teraz zamieszczę moje pomiary wymiary :shock:
7.o7.o7 ---> 17.o9.o7
Talia: 78 ---> 69,5
Pod pępkiem: 97 ---> 85
Uda: 105 ---> 98,5
Udo: 64 ---> 57,5
:shock: :shock: :shock:
Jeszcze trooochę pracy przedemną, ale COŚ się już ruszyło... :wink:
Więc NIE marudzę hehe
Buziaki;-*
-
26 czerwca miałam egzamin z fizjologii zwierząt... Standardowo ubrałam na niego czarne spodenki moje i szpileczki... Uwielbiam chodzić - czasami - w szpileczkach, bo wtedy czuję się wyższa i smuklejsza hihi spodnie te chyba nigdy nie należały do OBCISŁYCH, ale przylegających hehe dziś je założyłam, bez szpilek...
Masakra :roll:
Szok :roll:
Zdumienie :roll:
TOTALNIE NA MNIE WISZĄ!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Już nie ma mowy o ich ubraniu, bo wyglądam w nich jak w worku po ziemniakach...
:wink: :wink: :wink:
Juhuhu...
I tak już zostanie, nigdy ich nie założę, bo będę się pilnować, nie dam się żadnym kilogramom już, nie ma mowy o żadnych jojo, bo zmieniłam swoje jedzenie i nie mam zamiaru powracać do dawnego... No, a pozatym to zostało mi jeszcze do zrzucenia 6 kg :roll:
hihi
Spodnie dżinsowe, któe kupiłam sobie jakoś może z mc przed zaczęciem dietkowania...
Zaczynaja mi wisieć na tyłku... :roll: :wink:
Ale bardzo je lubię :mrgreen:
Jeszcze chwila, a zostanę kompletnie bez spodni... :wink:
Aha, no i jeszcze jedną rzecz przymierzyłam dziś... Z jakieś pół roku temu braciszek przywiózł mi z UK, taką pidżamkę śliczną, delikatny róż, błyszcząca, bluzeczka na ramiączka, koronkowa... Mmm :mrgreen: Spodenki na początku leciutko dolegały do udek, dlatego nie nosiłam jej... Ale teraz? :mrgreen: No już napewno zabiorę ją do Olsztyna hihi MDP niech się szykuje :mrgreen:
Kurczę, tak miło ropoczęłam dzień :)
Na wadze jakoś 61,5 kg, i aż dziw, bo @ mi się raczej juz zbliża, a waga jakoś specjalnie nie rośnie... Hmm... no mam nadzieję, ze dostanę go teraz, a nie na sam wyjazd do Olsz :twisted: :twisted: :twisted:
Efekty nie zmianiają faktu, że zostało 6 kg!!! :evil: :evil: :evil:
I troooochę do stracenia w dupce i udkach... :twisted: :twisted: :twisted:
Śniadanko:
100 g kefirku + 100 g jogurciku pitnego + płateczki + łyżeczka otrąb pszennych + łyżeczka zarodków pszennych... = Pychota :) Niemal 200 kcal :mrgreen:
-
hehe niby kolejny ciuch idzie w odstawke, ale jednak cieszy dlatego, ze jest za duzy :D ja kiedys chcialam wbic sie w moje dawno nie noszone jeansy, a tu szok, bo wisialy totalnie :D jaka uciecha byla hehe.
coz Ty sie tak wazysz namietnie? ja na razie wytrzymuje bez wagi uff, nawet mnie nie ciagnie :D a co do wag, ktore Ci pokazuje: ja tez tak mam, ze wchodze a tam 50,5, po minucie wejde znowu a tam 51,5 odczekuje a tam mi walnie 52 i po chwili znowu 50,5 :roll: ale najczesciej jednak sie to 50,5 pojawialo ostatnio, choc juz bylo 50 raz :D
-
Dziś to wczłapałam się na nią tak kontrolnie, tak przed'okresowo sprawdzić jak się moja waga miewa :wink: Ale z tym moim @ to różnie bywa, raz przyjdzie wcześniej, raz później, jakiś niezdecydowany jest... Nie zmienia to faktu, że chcę go dostać TERAZ, a nie np. za tydzień, kiedy pojadę do Olsztyna i... hihi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Jutro cisnę do dentystki na te kanałowe leczenie, i się wykurwiście boję, choć już strachu przed dentystami wyzbyłam dawno dzięki zastrzykowym znieczuleniom, tej wizyty jednak się wyjątkowo boję... Pojutrze też cisne do dentystki... Cały maraton, by już mieć święty spokój z ząbkami przed wyjazdem... :wink: Do czasu oczywiście, jak znowu te cztery ósemki się nie ruszą i nie postanowią podrosnąć hehe no sorry, ale taka mądra to ja nie jestem, żeby mi NARAZ cztery ósemki rosły... A jak ruszą, to bolą, ojjj bolą :(
Na obiad była zupka pomidorowa ze świeżych pomidorów, ale do niej makaronik no i paróweczki :| Teraz wszamałam jabłko, więc na kolację dziś zostaje grahameczka z serkiem "czosnek z ziołami" i na dzisiaj wsio... :wink: No chyba, że znowu jak będę futrzakowi szykować jedzonko na noc, to podkradne Mu trochę musli i pochrupie z garstkę mała :wink:
Ściskam :D
-
moja kolezanka miala szczeke za mala na osemki i musiala wyrywac jej korzenie zanim urosly zeby... jezu iedziala u dentysty 3 godziny, mowi ze mimo zneczulenia az z bolu jej lzy lecialy. potem przez tydzien ledwo jadla, mowila i sie usmiechala, twarz miala jak chomik, masakra
-
julix - jak można pisać takie rzeczy osobie, która za chwile będzie to przezywać ;] Czysty sadyzm :?
snoi - ślinka mi cieknie na myśl o jedzonku, które dzisiaj jadłaś :( Mnie za chwilę czeka zupka "kurczak z grzybami" - a fuj!
-
Eee nie, ja nie idę na wyrywanie moich ósemeczek :roll:
Mam czwóreczkę do wyleczenia kanałowego... :evil:
A faktycznie,z tymi ósemkami to jest tak, że
sobie próbują znaleźć miejsce w żuchwie i szczęce
i jest to taki rozpierający ból i są takie wrażliwe wtedy... :shock:
Na rano mam już przygotowany jogurt naturalny z musli...
Na 12.30 cisnę do dentystki...
Na obiad zupka pomidorowa...
A później? Hmm...
Tak sobie wymyśliłam, że zostało mi 10 dni do wyjazdu do Olsztyna... Do soboty:)
Będzie to więc czas 10'dniowego zaciśnięcia pasa... :wink:
Oprócz tego oczywiście w przyszłą środę zasuwam autem zawieźć klamotki,
ale to tak na szybko, przemknę tylko i wracam do domu...
By ostatecznie wrócić w następną sobotę i zacząć nowy rok,
od "inauguracji"... Ojj będzie sie działo... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Fuck, jak ja *****lentnie mocno już tęsknie za moim M. i resztą ludków... :(
A mój M. wczoraj zaczął praktyki w rzeźni (w klinice już miał...) i... Chyba niedługo przejdę na wegetarianizm... Bez jaj. Przepisy sobie, a życie sobie... :(
-
Hello Snoi:)) wiesz co?? za kazdym razem jak bede "cierpiec" w diecie to pomysle o Tobie:) mowie serio;DD bedzie mi Cie brakowac jak pojedziesz na Uczelnie, bo wtedy brak czasu jest:))
kurde jak dziwnie ze juz nie masz suwaczkow ile teraz wazysz???
Co do rzeźni ehhs niedobrze mi jak o tym mysle... ja bylam wegetarianką... ale niestety chyba źle prowadzilam sie bo trafilam do szpitala, okazalo sie ze w organizmie bylo za malo bialka zwierzecego i ja nie moge sie w ten sposob odzywiac...
Fajnie ze mamy wspolny temat:)
Powiedz jak tam Twoj pupilek?? zdrowiutki??:))
buziak:*
-
Ty chudzielcu jeden! Zniknac chcesz? :wink:
Bardzo pieknie sobie radzisz. Tylko bez stresu, nerwow! Dbaj o siebie!!!
W koncu wkrotce bedziesz mogla dodatkowo spalac kalorie innymi sposobami :wink: . (czytaj miedzy wierszami, czytaj - i tak wiem, ze to zauwazysz :lol: ).
Szkoda, ze juz nie bedziemy tak czesto sie spotykac na forum jak pojdziemy wszystkie do szkoly i nie bedziemy mialy tak wiele czasu :( .
Ale prosze mi tu na miejscu, przy swaidkach obiecac, ze kiedys zrobimy sobie imprezke wszystkie! ! ! Dobrze?
-
Dziewczynki wybaczcie, że ja tak "na szybko"...
Później nadrobię zaległości u Was kochane... :(
Ale powiem tylko tyle: MAM NAJLEPSZĄ DENTYSTKĘ POD SŁOŃCEM...
Dostałam dwa zastrzyki, zrobiło mi się ciut słabo, na widok sprzętu jaki
sobie przyszykowała do tego mojego "kanału", ale wytrwałam...
Nie czułam NIC, kompletnie NIC, Ona jest genialna...
Fakt, czułam skrobanie w kanale, ale BÓL? W życiu!...
A to tak głęęęboko było, i tyle "rzeczy" mi tak wpychała...
A ja nic, lajcik... :mrgreen:
Świadoma doskonale byłam, że po tak inwazyjnym dość
zabiegu, gdy znieczulenie odejdzie to się zacznie...
I zaczęło się...
Jestem już w domu, a łzy to mi niemal lecą z bólu...
NIGDY mnie tak ząb nie bolał...
No, ale tego już się uniknąć nie da, MUSI teraz boleć...
Dlatego siedzę jak na igłach teraz,
a zaraz wsiadam w autko i śmigam może jakieś adidaski sobie
kupić, pidżamkę, papcie jakieś... hehe
Buziaki ;*
Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu uuuuuua... :cry: :cry: :cry:
-
Uuuuuuu.... bol zeba to niemile uczucie....
Ale nic jesc teraz nie bedziesz przez to :D ... hehehe...
Milych zakupow malutka :D
-
no mnie bardzo rzadko boli zab, ale jak juz, to na maxa :x
-
Snoi, ja wiem, ze tu za chwile przyjdziesz... mam pytanko... jak zmienic swoj temat watku? Bo nie umiem dojsc do tego, no...
Jak wogole dzionek mija (procz tego dentysty...brrrrrr....)?
-
Uff, trochę mi lepiej... :(
Ale rewelacji, jeszcze nie ma :?
Zakupy? Fuck, nie ma nic na tym mieście...
Jutro znów sobie chyba pojeżdzę i poszukam conieco...
Na śniadanie, wszamałam jogurt naturalny + płatki pszenne + 2 łyż. otrąb pszennych + zarodki pszenne... Suma sumarum, coś około 250 kcal... Później zjadłam spóźniony obiadek, zupkę pomidorową z makaronem + 2x wasa graham... Poskubałam trochę winogronka, wypiłam herbatkę i tak się zastanawiam, co zjeść za jakąś godzinkę, czyli na kolację... Postawię chyba znów na jogurt z płatkami, bo o jakimś MOCNYM gryzieniu narazie nie ma mowy, bo jak zaciskam paszczę to pojawia się niesamowity ból :( Jutro znów do dentystki, tym razem "zwykłe wiercenie" hehe bo okazało się, że mam na ząbku "opatrunek", o którym KOMPLETNIE zapomniałam, wieki temu chyba, żeby się z nim pokazać, więc teraz wystarczy tylko to do końca doprowadzić, no i w poniedziałek będzie już ostatnia wizyta, żeby zrobić ostateczny porządek w mojej paszczy i wsio :wink: Tylko, że majątek zostawiam w gabinecie... Trudno :(
A ciurek? Aaa, odpukać ma się wyśmienicie:) Łapusia już dawno wyzdrowiała, i cały czas wkupia się w nasze serduszka hehe pieszczoch jeden... A moja mams, to mnie rozkłada na łopatki... Dzisiaj znów, wchodzi do pokoju i od progu: "Snopuś, zobacz, co Pani Ci kupiła..." Patrze, a tam gerberek " banan z jabłkiem" i oczywiście ciur mi to wsuwa:) Ale jutro już Mu się znudzi i nie będzie jadł... Taki jest małpiszon z Niego :wink: Ale rozpieszczony do granic możliwości... :shock: Kochany ponad życie i już niedługo będę Go rzadziej widywać... :cry: Ale wiem, że zostanie w dobrych rękach... :wink:
Dorwałam fajny przepis, na zupę z soczewicy, i będzie to pierwsza zupka jaką ugotuję w Olsztynie :D Tak mi poprostu ta zupka zasmakowała w GreenWay'u w Olsztynie, że MUSZĘ ją zrobić :wink: Mój M. mówi mi, że robię smaczne zupki, ale dla Niego musi być mięsko w zupce, więc i ta się nada... Są w niej paróweczki cieniutkie hehe wogóle polecam stronkę www.polgrunt.pl i wejście w zakładkę "produkty", znalazłam tam mnóstwo przepisów ze zdrowej żywności i nie ma mowy bym ich nie wypróbowała... Tyle bombowych i smacznie wyglądających, nawet jak się czyta, potraw choćby z "kotletów sojowych"! Trzeba tylko je odpowiednio i smacznie przygotować, i aż jestem w szoku ile mają zastosowań i co można z nich wyczarować :shock:
Chyba się rozpisałam... :oops:
No to idę :)