-
Misiuniu kochana...to jest tak zwane docieranie...i dobrze ...musi byc...taka kolejna faza w życiu(jak moje pękające naczynka :wink: )
Ty sie nic nie martw tylko wyciagnij z tego okresu wnioski, które w przyszłości pomogą Ci docierać Tomcia, a nie samą być docierana. Będzie dobrze...Gdyby była sama słodycz, to związek byłby jak cykająca bomba. Uwierz mi ...stara ze mnie mężatka :wink: , wiec cos na ten temat wiem...
Buziaczko.
-
Jak ja bym chciała mieć za sobą to docieranie..
Chyba jesteśmy na podobnym etapie w życiu, Misiu.
Obyśmy przeszły przez niego bez szwanku.
Buziaki.
Wracaj do nas.
-
Witaj, Misio, powróciłam jak bumerang na forum i postanowiłam Cię odwiedzić :)
-
Mam nadzieje, ze wszytsko sie wkrotce ulozy.. U mnie tez wielkie zmiany. Jakos z tego wyjdziemy. Pozdr
-
Witaj Misiu, jak tam Twoje burzliwe życie :?:
Wpadnij czasami i powiedz co nie co, żebyśmy się nie martwiły.
-
Dziewczyny, jesteście kochane bardzo bardzo bardzo.
Będę tu teraz wpadała rzadziej, ok? Raz na kilka dni. Latam teraz codziennie do biblioteki i wyczyniam różne rzeczy, śmieję się i płaczę. Docieranie się jest dość bolesne, choć bywa i miło. Czasem mi szczęka zwyczajnie opada z wrażenia (wrażenia uderzająco pozytywnego lub wrażenia szokująco negatywnego). I tak to się kręci. Mieliśmy poważny kryzys. Później mieliśmy kilka arcymilusich bajkowych wręcz dzionków. A od wczoraj wszystko wraca do normy, czyli "się docierania". Ech.... zobaczymy.
Co do diety, to od jakiegoś tygodnia nic sobie nie liczę. Jem raczej niewiele i staram się zdrowo (tu z dumą zauważam, że przez tych kilka miesięcy diety udało mi się przyzwyczaić do paru rzeczy i wyrobiłam sobie pozytywne nawyki). Poza tym mam w portfelu 0, słownie ZERO złotych, więc sobie żadnego niezdrowego żarcia na mieście nie kupię :)
Nadal od Wielkanocy nie straciłam ani kilograma. Ale ubrania jakby za duże. Jak to się dzieje??
Spadam, idę sobie, łeb rozczeszę, wysuszę i lecę. Obiecuję, że niedługo Was odwiedzę.
Aha, ja taka zakręcona i wyprowadzona z równowagi jestem. A chciałam zrobić omlet z cukinii. Tylko nie wiem na czyim wątku mam szukać przepisu...... NA CZYIM? Trójkolorowej? Monique? A może moim.....? Pamiętacie? Jeślio nie, to ja sobie pokornie poszukam, tylko tak pytam na wszelki wypadek...
-
Hurrraa Misio wrocila :P Pozostaje mi tylko zyczyc powodzenia w docieraniu sie ;)
A skoro rzeczy luzniejsze to spadlo na pewno. Ty masz chyba wage popsuta... ;)
I wpadaj czesciej ;P
-
Ja w ogóle nie mam wagi, ważę się w domu rodziców raz na miesiąc i ostatnio u siostry... obie pokazywały to samo... nie mama i siostra, tylko wagi :) :)
-
Ach to docieranie, zawsze bywa bolesne wiem to z własnej autopsji :roll:
A waga nie musi spadać, ważne że ciuchy coraz luźniejsze :lol:
-
omlet z cukinią jest u mnie :)
fajnie, ze wróciłaś :D
docieranie sie z facetem boli. to fakt. doświadczam tego na własnej skórze.
teraz oprócz tego docieram się z kotem, któremu odbiło i jest nieznośny ;)