-
Misio włoski masz naprawdę piękne :lol: moja siostra ma bardzo podobne i powiem Ci że bez jedwabiu i odżywki z sansilka do włosów kręconych to ani rusz bez tego klnie jak szewc przy czesaniu :wink:
A Twój Tomcio to super facet mój wprawdzie nie sprząta nie gotuje i nie prasuje ale też jest super. Pracuje od rana do późnego wieczora, dla niego ważne jest zapewnienie dzieciom jak najlepszego życia (dlatego tak długo pracuje), więc jak późno wraca to wolę żeby pobawił się z dzieciakami (i ze mną :twisted: ) niż gary zmywał :wink:
Szaszłyczki super choć najlepsze to chyba z grilla :lol:
-
Misio włoski masz naprawdę piękne :lol: moja siostra ma bardzo podobne i powiem Ci że bez jedwabiu i odżywki z sansilka do włosów kręconych to ani rusz bez tego klnie jak szewc przy czesaniu :wink:
A Twój Tomcio to super facet mój wprawdzie nie sprząta nie gotuje i nie prasuje ale też jest super. Pracuje od rana do późnego wieczora, dla niego ważne jest zapewnienie dzieciom jak najlepszego życia (dlatego tak długo pracuje), więc jak późno wraca to wolę żeby pobawił się z dzieciakami (i ze mną :twisted: ) niż gary zmywał :wink:
Szaszłyczki super choć najlepsze to chyba z grilla :lol: €
-
Witam Was wszystkie w ten środowy (chyba środowy, nigdy pewności nie mam) poranek (a raczej przedpołudnie). Tak, lubię dygresje :))
Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa pod adresem moich włosów, właśnie się puszą io dumnie obrastają w piórka (choć akurat piór we włosach mieć nie chcę). One się wrednie cieszą, a jak ja się z nimi męczę, to sięśmieją szalbierczo. Wiecie, każdy kij ma dwa końce. Włoski ładne,długie, gęste, można być dumnym... ale kiedy przychodzi do mycia, czesania, pielęgnacji, to człowieka czasem szlag chce trafić i krew zalać... Tomek mnie czasem rozczesuje, jak się odpowiednio łaszę...
Aniołoku, Katarinko (zanwsze mam ochotę napisać Katarynko :) ), nie mam pojęcia jakiej firmy jedwab miałam ostatnio, bo już zdążyłam opakowanie wywalić, a nie pamiętam. Ale moja fryzjerka powiedziała mi, że na szczęście, jeśli o olejek jedwabny chodzi, to w istocie jest wszystko jedno, jaka firma go produkuje. Jako fryzjerka stwierdza, że nieważne, jaką ma metkę, ważne, żeby to był jedwab do włosów. Aniołku, jeśli masz problemy z włosami, to szczerze Ci jedwab polecam, ja mam lekko tu i ówdzie utlenione, więc też im się takie odżywianie jedwabne przydaje. Co do sklepów. Niestety taki jedwab można dostać tylko w dużych kosmetycznych sklepach, spotkałam się z nim tylko w Rossmanie i Douglasie. Więc owocnych poszukiwań. I nie bój się, że mała objętość może dużo kosztować, jedwab jest niesamowicie wydajny. Ale się rozpisałam, jak akwizytor z Avonu :D:D:D:D:D:D
Rec, mój Tomcio też dużo pracuje, mówi, że chce mieć pieniądze, żeby móc kupować swojemu Misiowi najlepsze rzeczy. Zarabia tyle, co kot napłakał, aż mi go czasem szkoda... ale przynajmniej uwielbia swoją pracę. Nie, źle mówię. Nie pracę uwielbia, tylko atmosferę w pracy. Pracuje z bardzo fajnymi, luźnymi, przyjaznymi ludźmi. Trzymają się razem, często gdzieś razem na piwko wychodzą. Szefową też ma fajną, podobno lubi znienacka muczeć, albo rymować.... Niestety, praca ta nijak jest związana z Tomkowym zawodem... poza tym nie będzie tam długo pracował, bo dziewczyna, która zastępuje, wraca niedługo... Może to i dobrze, bo studia przez to zawala, chce zrobić prawo jazdy, a nie ma kiedy.... no ale jednocześnie, przecież musi z czegoś żyć.... i tak to się kręci... Honorko, to też jest powód, dla którego Tomek nie chce mieć jeszcze dziecka. Po prostu najpierw chce mieć stabilizację finansową. Nie dziwię mu się... Poza tym twierdzi, że ja sama jestem jeszcze dzieckiem. Poniekąd to racja, bo czasem mam seść latek, a bez Mikołaja (mój pluszak, którego zdjęcie prezentowałam gdzieś wcześniej) nie zasypiam... zresztą on też :) Ale bez przesady. Jakieś pół roku temu myślałam, że jestem w ciąży. Po dniu paniki zaczęły mi się dziwne rzeczy w mózgu dziać. Racjonalnie myślałam, analizowałam, kalkulowałam, do tego sprawdzałam, czy nie potrzebują polonistów w Kielcach może..... (bo trzeba Wam wiedzieć, że za żadne skarby świata nie chciałabym, aby moje dziecko urodziło się i wychowywało w Warszawie. Mam obsesję na tym punkcie akurat. Chće dla mojego dziecka czystego powietrza....) Możliwe, że obrażam tutaj kogoś z Warszawy (Chusteczkę na przykład), ale nie jest to moim zamiarem. Po prostu nie czuję się związana z Mazowszem, jestem z Ziemi Świętokrzyskiej, mój Tomcio też.... A wracając do tamtej chwili, kiedy myślałam, że jestem w ciązy... czytałam brzuszkowi (nieistniejącemu) bajki, nie paliłam.... a kiedy miałam sobie zrobić test, to stwierdziłam, że już tak pokochałam to dzieciątko (które sobie uroiłam), że cokolwiek wyjdzie, będzie źle. Będzie źle, jeśli nie będę w ciąży i będzie źle, jeśli w niej będę (bo to przecież diametralne i nagłe zmiany, na które nie jestem przygotowana. A piszę to wszystko po to, żeby Wam pokazać, jaki Tomcio jest kochany. On wtedy powiedział, że cokolwiek wyjdzie, to będzie dobrze :)
Tak więc, Honorciu, jestem rozdarta między beztroską, pracą, karierą wokalną a nieuchronie budzącą się potrzebą bycia matką... trudne to wszystko. Ale na tym chyba polega życie.
Romciu, dzięki Tobie mam teraz ochotę na barszczyk. Za dwie godzinki sobie zrobię, pycha, bardzo lubię, szczególnie z torebki Winiary. Samej mi się jakoś nie chce robić, organicznie nie podoba mi się obieranie buraków :D :D
Agn, wiesz co, serio bardzo Ci dziękuję za te okrzyki wspomagające. Już na wątku Rec napisałam, że dzisiaj sobie obiecuję przysiąść porządnie i cokolwiek zrobić. I masz w tym swój udział :) A szaszłyki wyszły bardzo smaczne, Tomuś piał z zachwytu (jęczał z tęsknoty za szaszłykami od miesiąca, albo i lepiej) przy czym uważał, że nie da się tego zrobić w domu. A ja mu udowodniłam. I jeszcze powiedział, że to najlepsze szaszłyki, jakie jadł w życiu :) Rzeczywiście, smakowite były, w końcu długo się marynowały. Jeszcze na dzisiaj zostało. I jabłko bardzo do szaszłyka pasuje, takie lekko podpieczone, wepchnięte między cebulkęa boczek. Aaaa, policzyłam, że owe szaszłyki mają 301kcal, a nie 409 (tajemnicze obliczenia Misia, hihi), bo w przepisie była większa porcja podana.
Linkinko, kiedy czytam, co napisałaś, to się czuję, jakbym siebie samą czytała. Też zawsze uważałam, że ja się nikomu spodobać zdecydowanie nie mogę... nie miałam pewności siebie za grosz... Ale później np dowiedziałam siępo paru latach, że jeden taki kolega się we mnie kochał.... teraz się dowiaduję, jak to ja się podobał co niektórym... Ale rozumiem Cię, w pewnym momencie swojego życia (a starsza jeszcze od Ciebie byłam) miałam pewność, że skończę jako stara panna i zjedzą mnie moje własne koty.
No i tym sposobem napisałam straszną epopeję, nie łudzę, się, że będziecie ją przyswajać w całości :D :D Zjadłam sobie właśnie dwa jajka. Miałam cztery połówki, jedną posoliłam i popieprzyłam (cóż to było za pieprzenie), drugą polałam keczupem, trzecią posmarowałam chrzanem, a na trzeciej położyłam sos czosnkowy. Bo lubię różnorodność :)
http://brzechwakleks.w.interia.pl/jajo.jpg
-
Cześć :)
Wpadam przelotem jak przeciąg ;)
Misio, masz bardzo ładne włosy :) i nawet na zdjęciu widac, że bardzo o nie dbasz :)
Ktoś pytał gdzie można kupić jedwab do włosów. Najlepiej popytac w sklepach fryzjerskich, tam na pewno będa mieli :)
-
[quote="Misio"]zanwsze mam ochotę napisać Katarynko :) [quote]
śmialutko Misio ja sie nie pogniewam :) wiesz co zmotywowałas mnie jeszcze bardziej do zapuszczania włosków - jak zeskanuje zdjecie z 8 klasy to ci pokaze moja czuprynke ;) oj szkoda ze teraz mam krótknie - oby szybko urosły.. :cry:
miłego dnia :lol:
-
Witaj Misiu :lol: Propo dzieci to powiem Ci że chyba człowiek nie jest na nie nigdy przygotowany nawet jak je planuje :lol: Córkę urodziłam jak miałam 21lat i choć bardzo się cieszyłam to wyłam wniebogłosy bo musiałam zmienić całe swoje życie. Męża byłam pewna, wiedziałam że z nim to na całe życie, ale wyłam :roll: Po paru latach stwierdziłyśmy że córka musi mieć rodzeństwo, trochę nam z tym zeszło bo 9 miesięcy i co jak się okazało że jestem w ciąży to znowu wyłam :roll: A poco nie mam pojęcia :wink: Ale się rozpisałam :lol:
Ochoty mi narobiłaś na te szaszłyczki ale ja dziś zrobiłam już kotlety mielone, też są pyszne bo dzieciaki wcinały jeszcze przed obiadem :lol: :lol:
-
Misio co do buraków, to mam podobnie, wiec robie z buteleczki frubexa :wink: , ale pyszniutki jest jakby mój :lol:
A co do dzieci, to mój pierwszy synio był spełnieniem marzeń...miałam 22 lata jak go urodziłam i był takim oczkiem w głowie...planowaliśmy drugie dzieciątko za trzy ...cztery lata, bo mój Tomcio non stop w robocie był, a ja sama z maleństwem. Miałam nawet "pewne zabezpieczenie"...no i co...Bartuś miał 1,5 roczku jak urodził sie Kubuś...
Z perspektywy czasu powiem Wam ,ze to super, bo chyba bym się świadomie na drugie dziecko nie zdecydowała...ale na początku byłam rozdarta...Teraz jest super...chodzą do jednej klasy, tak ,ze same plusy..
Buziaczki.
-
Misio, pewnie masz rację. Nie jestem przecież potworem, mam wszystko tam gdzie powinno być (no ok, tłuszczyku aż tyle nie powinno być, ale przecież się go pozbywam) więc na pewno znajdzie się jakiś frajer co mnie zechce.
-
Linkinko, brawo, takie myślenien mi sięzdecydowanie podoba. No pewnie, że nie jesteś potworem, hihi :D Wystarczy poczekać, a wspomniany frajer pojawi się znienacka. Mój Tomek też się pojawił znienacka. Nawet się w nim nie zdążyłam zakochać, a już tu bardziej mieszkał niż u siebie, hihi :D :D :D Ale miłość ślepa jest :)
Najlepiej ślepotę owej miłości ilustruje poniższy obrazek:
http://stuff.swir.us/2007/01/11/ach_ta_milosc.jpg
Romciu, hmmm...buteleczki frubexa, hmmm, muszę poszukać i wypróbować, skoro można się nie upaćkać, to ja bardzo chętnie :) Też tak sobie myślę, że lepiej mieć dzieciaki w wieku niezbyt od siebie oddalonym. Lepiej się rozumieją zapewne, nie trzeba osobnych rozrywek dla Nich organizować. No i jeszcze masz dwóch chłopaków, to jeszcze lepiej, obaj lubią te same zabawki, jak mniemam. Moja siostra cioteczna urodziła rok temu synka Kubusia. Jest dziwna sytuacja w domu, bo ma już czternastoletniego syna. Jakoś mało widać braterstwo, podejrzewam, że dużo czasu minie do momentu, kiedy zaczną się na równi porozumiewać.... pewnie będą już wtedy dorosłymi ludźmi.
Rec, Ty, podobnie jak Romka, urodziłyście swoje dzieci w miarę wcześnie. Ja mam 24,5 roku i jakoś się nie zapowiada, żebym została matką w przeciągu najbliższych dwóch, trzech lat, to chyba jest niemożliwe... chyba, że Tomek nagle zarobi fortunę, albo jak wygram w totka. A może zacznę stawiać na wyścigach konnych....? Bo świadomie, na tym etapie życia, a co za tym idzie, na tym etapie możliwości, to byłoby głupotą. Ale nic nie poradzę, że coraz częściej o tym myślę. Poza tym, nie chcę być babcią dla swoich dzieci. Kiedy ja się urodziłam, moja mama miał 36 lat, a mój tatuś 44. Minusy są jasne: trudne porozumienie i obawa utrty tychże rodziców wcześniej niż inni... Ale są też niezastąpione plusy: niesamowity szacunek do tradycji i historii, opowieści o życiu niczym z pozytywistycznych nowel (mojego tatę leczono w dzieciństwie rozgrzanymi cegłami wsadzonymi pod łóżko po tym, jak postanowił w zbożnym celu załatania beczki wyprawić się w koszulinie jeno i boso przez pole do sąsiadów po gałązki sosnowe. Luty był). Jakieś takie podniecenie w związku ze świadomością, że mój własny dziadek walczył w wojsku carskim... Jestem staroświecka i uważam to za zaletę w dzisiejszych czasach :) Oczywiście wad mam więcej, żeby nie było :)
Katarynko, zapuszczaj włoski, zapuszczaj. Nic tak bardzo nie czyni kobiety ponętną, jak jej długie rozpuszczone włosy, hihihihihi. No i zeskanuj fotę koniecznie.
Sephrenko, ja o te włosy dbam od przypadku do przypadku, zdecydowanie za rzadko je czeszę i mi się kołtun robi :D :D :D Ale nie mam siły czasem :D :D
Dzisiaj siedzę na forum do 10.10, tak sobie postanowiłam. Po tym czasie wyłączam forum i zabieram się do roboty (intelektualnej) bez zbędnych ceregieli. Ciekawe, co z tego wyjdzie.... jeszcze dziewczynka dziś na korepetycje przychodzi, muszę się trochę przygotować....
Aaaa, nie pochwaliłam się Wam, Tomcio dał mi takie śliczne kwiatuszki wczoraj!! Arcycudne!! moja Kicia!! To chyba za te szaszłyczki, hihi:)
Aha, zmieniłam awatar. Na awatarze podziwiać można mojego małego przyjaciela imieniem Iżi. Jest to skrzyżowania misia z hipopotamem i panem doktorem Pawelcem, językoznawcą z UW :D :D :D Znalazłam go kiedyś w sklepie. Miał oderwaną główkę. Postanowiłam go uratować..... ja tak dużo różnych rzeczy ze sklepu "uratowałam". Jak coś jest lekko nadpsute, albo brzydsze od innych, to ja muszę to kupić, bo nikt inny nie będzie tego chciał i temu czemuś będzie smutno.......
To ja teraz lecę do Was :)
Aaaaa, mój Tomek zaczął wczoraj A6W!!!
-
Też tak mam że kupuję to co wygląda na takie 'smutne' :lol:
I jak, udało się zabrac do roboty?