-
Misiu odnioslaw wrazenie ze czujesz sie zagubiona. Nie bede tu zadnych sentencji ani slotych mysli walic bo to i tak nie pomoze. Dobrze jednaj czasami jest przytulic sie do takiego pluszaka i zamknac we wlasnym swiecie... chocby na chwile zeby odpoczac.
3maj sie dietkowo i pamietaj ze tutaj zawsze mozesz sie wykrzyczec ;)
Pozdrawiam :*
-
Witaj Misiu :lol:
Jak przeczytałam co napisałaś to tak jak bym czytała o własnych przemyśleniach. My nie mamy wolności :roll: Ale zgadzam się Harsharani że mając dzieci to zaczyna się doceniać życie, ale czy je się kocha :?: Niesądzą. Poprostu ma się dla kogo żyć :!:
-
zgadzam się w zupełności, też często miewam takie myśli :( a Ty sobie krzycz i marudź do woli, ponoć pomaga :D Trzymaj się dietowo :*
-
Misio!!!
Wcale się nie dziwię, że to właśnie TY wygrałaś konkurs!!!
NAPISAŁAS ZAJ***************KOBIETO MASZ TALENT!!! - to było o formie, a o treści.......hm....zapewne każdy z nas miewa takie chwile, w którch doslownie czuje to samo co Ty wtedy.....kiedy jest się indywidualną cząstka tego wszechświata, nawet jak ma się osobę, którą się kocha(mam na mysli os. dorosłą), miewa się różne, dziwne myśli, niekoniecznie fajne....., optymistyczne, czasami ma sie wszysko w d**** na na niczym Ci nie zależy........bo ma się świadomość, że cokolwiek by się stało, to ta os. dorosła da sobie radę (jakkolwiek by to rozumieć),ale przychodzi w życiu taka chwila, że oprócz tej doroslej-kochanej osoby jest jeszcze ktoś-to Twoje własne dziecko..zaczynasz wtedy patrzeć na niektóre rzeczy (a może na wszystko??) inaczej......poniekąd jesteś odpowiedzialna nietylko za siebie, ale również za tę małą istotkę.......która ślepo Ci wierzy, ufa; jesteś do pewnego momentu(bo różeni to bywa) autorytetem; osobą, którą się naśladuje .........
JAK NAPISAŁA RECMAL............- W KOŃCU -MA SIĘ DLA KOGO ŻYĆ -czujesz się potrzebna, masz świadomośc, że jesteś w stanie znieśc wszystko, poświęcic się, oddać życie........to jest miłość, wielka miłość........to jest miłośc do dziecka.................
MISIO TY TEŻ KIEDYŚ BĘDZIESZ MATKĄ I DOPIERO WTEDY ZROZUMIESZ JAK TO JEST NAPRAWDĘ.............
Ps. Mam nadzieję, że nie poplatałam się zbytnio.....
BUZIAKI MISIAKU DLA CIEBIE
-
Siema:)
Widze, ze dużo mnie ominęło!!
Kurde raptem jeden dzień mnie tu nie było a już zaległości sobie nierobiłam... :)
Pozdrowionka;)
-
Wracam do was "ochłonięta". Nadal z depresją gdzieś świerzbiącą, ale taki już mój urok przewrotny. Nic nie poradzę. Psychotropów nie chcę więcej brać, bo mi kiedyś ginekolog powiedział, że one mogą dziwnie wpływać na płodność. A że ja mam pod kopułą taką wielką szufladę z napisem "macierzyństwo", to sobie te prochy może daruję. Nie powiem, żeby ta szuflada jakoś normalnie usytuowana była, bo czasem się kurczy, czasem pęka, czasem wiruje tworząc wielki znak zapytania pytając mnie skąd i po co i dlaczego, oraz gdzie sens, gdzie logika..... ale no jest, no. Psychotropy mi kiedyś pomogły, a jakże, ponad pół roku je brałam, ale..... ale mam kilka ALE.
Moja siostra, skądinąd bardzo do mnie podobna (a raczej ja do niej i to przez przypadek, bo nie wychowywałyśmy się razem) nie ma dzieci, bo nie chce sprowadzać niewinnych istotek na ten podły, dążący do samozagłady, pseudohumanitarny świat. Słowa dotrzymała, bo ma 41 lat i nadal jest bezdzietna.
Ale przestając smęcić: zrobiłam już rezerwację na ten wygrany zapiątek w Dźwirzynie, jedziemy 12. czerwca, (to jest czwartek, czyli nawet nie na zapiątek jedziemy, hihi), mieszkamy dwa dni w luksusach, saunach, jacuzzi, po czym udajemy się na pole namiotowe (bo skoro już się przemęczymy w drodze nad morze, to bez sensu jest wracać po dwóch dniach). Wkurza mnie tylko, że będę miała (najprawdopodobniej) @ wtedy.... ale następny termin wolny był dopiero w październiku....... Ech, co tam, przetrwałam na Mazurach z @ (i to nawet w białym szkwale), to i teraz przetrwam. Mój Tomcio twierdzi, że trzeba mi kostium kąpielowy kupić. Jak żyję, nie miałam kostiumu kąpielowego i nigdy nawet nie wpadłam na pomysł, żeby takowy mieć. W ogóle jak dla mnie, to nad morze jeździ się po to, żeby za dnia zwiedzać i w cieniu książkę czytać, a wieczorem spacerować wzdłuż plaży. Tomek twierdzi, że się trzeba opalać i chlupać w morzu.... cóż, może to jakoś pogodzimy, ale czarno widzę.
Dobraaaa, uśmieeeeech, pogoda duchaaaa, Misiek, dasz radę nie smęcić, uczyń ten nadludzki wysiłek woli do cholery jasnej!!! - powiedzał Misio i siarczyście plasnął się w twarz.
Chciałam też powiedzieć, że coraz namiętniej zjadam bułeczki. Od trzech dni robię to regularnie na śniadanko i nadal smak kajzerki między zębiskami robi na mnie oszałamiający efekt.
Miałam zamiar się jeszcze pożalić na parę tematów, ale spróbuję się powstrzymać. Misio ćwiczy radość.
Aha, Tomcio zrobił wczoraj TAAAAAKI PYCHOTLIWYYYYYY obiad. Prawie talerz zeżarłam razem ze stołem. Zrobił mianowicie piersi kurczaka nadziewane morelami i porem, to wszystko z kluchami w sosie musztardowym. Klękajcie narody. Mówię Wam. (jedna porcja, obszerna dość, 410 kcal)
Dzisiaj zostawiam Wam przytulanki, bo przytulanki są milutkie i mięciutkie i słodziutkie. Byłoby hipokryzją, gdybym sobie samej też przytulaczka nie zostawiła:
http://www.grayfossilmuseumshop.com/.../11179764l.jpg
-
Kurde, a mój mężczyzna to pali nawet kartofle..
Chyba każe mu iśc na jakiś kurs kuchcenia:P
-
Misiu, nie wariuj :) Kupuj kostium i szalej w morzu :)
Ja w zeszlym roku po dluuuugim czasie wyslam na plaze. Najpierw myslalam, ze wszyscy beda sie na mnie gapic jak na wieloryba ale nic takiego!
Zycze powodzenia!
-
Hehhh, ale to nawet nie o wygląd chodzi, tylko o fakt, że mnie kompletnie leżenie na plaży nie bawi :) Jakoś nie przyszłoby mi do głowy, że można w ten sposób czas spędzać i że to może być przyjemną formą rozrywki ;)
Witaj Monique, siostro polonistko :)
-
Misio, kiedy w ogóle planujesz zakończyć odchudzanie?
Ile ile chcesz ważyc (tak jak na tickerku ?)?