A ja mam obgryzki zamiast paznokci i brak problemu ;)
Co do poczty to dajcie spokój... czekam na książkę na egzamin który mam w poniedziałek, zamowiona tydzień temu. Równie dobrze mogę jej nie odbierać :roll:
Wersja do druku
A ja mam obgryzki zamiast paznokci i brak problemu ;)
Co do poczty to dajcie spokój... czekam na książkę na egzamin który mam w poniedziałek, zamowiona tydzień temu. Równie dobrze mogę jej nie odbierać :roll:
heh, a ja na fali 'zaczynam dbac o siebie' nauczylam sie sama robic pazury. I teraz juz nawet nie brudze siebie i stolu ;)
a w ogole to jestem leworeczna i mam pieknie zrobiona prawa dlon, a lewa zawsze gorzej :lol:
I nie chce siac fermentu, ale bardzo mnie denerwuja komentarze o tym, ze cos jest wiejskie lub niezbyt trendy. Kazdy jest 'wlascicielem' swojego ciala, wiec moze robic co chce. I tyle.
I wedlug mnie ufne podazanie za moda jest rownoznaczne z brakiem gustu i tzw osobowosci styowej...
a ja uwielbiam french ale u kogoś....sama sobie nie potrafię zrobić :( paseczki mi się krzywo przyklejają, potem przemakają, jak odklejam to ze wszystkim :? hehe :)
ja zanim się zaczęłam odchudzać to miałam już porozdwajane płytki paznokci :? rosną dłuuugie ale co z tego jak pod lakierem widać, że mam kilka warstw paznokcia :? kupiłam sobie 2 odżywki i nic :? a muszę je jakoś podleczyć, bo na własny ślub nie chcę TIPSÓW-błeeeee :)
http://www.wizaz.pl/images/smoczek/k...img/image2.jpg
hej linkinko:)
witam w nowym dniu i życzę udanego, limitowego dietkowania! :) :twisted:
Po pierwsze: też uważam, że tipsy są błeeeee.
Po drugie: również nie umiem sobie paznokci ładnie pomalować, zawsze sobie coś skleję, pomażę, wyleję, zaciapię....
Po trzecie: Harsharani, siej ferment, siej, tylko przez jednostki siejące ferment świat idzie do przodu. Inaczej stałby w miejscu. Zresztą, masz rację w tym co mówisz i też siępod tym wszystkimi odnóżami podpisuję.
Po czwarte, Linkinko, jak tam impreza??
impreza zaczęła się o 11 a ja już jestem w domu. nie widziałam sensu tam siedzieć skoro B nie było bo miał w tym czasie egzamin (godziny rektorskie nie obejmowały osób które miały zapowiedziane egzaminy).poza tym był grill i mnóstwo piwa i za bardzo mnie korciło... no więc lipa z imprezą.
na uczelni widziałam B może z 5 sek., w każdym bądź razie go widziałam, potem się skupić na niczym nie mogłam... ale go widziałam. i wyglądał cudnie jak zwykle :D i w ogóle był cudny :D
co do tipsów: miałam raz jeden jedyny i nie potrafiłam nic zrobić. ja własnymi pazurami nie potrafię się obsługiwać jak mi trochę podrosną a co dopiero sztucznymi. dlatego dziękuję bardzo, niech sobie będą masakrycznie krótkie, przynajmniej nie muszę nikogo prosić o zapięcie rozporka...
a przy okazji :lol: dietowo całkiem dobrze, po obiedzie czuje się strasznie pełna i najchętniej poszłabym spać. i to jest chyba najlepsza myśl na tą chwilę. może mi się B przyśni. o!
Mnie nie przekonacie, jestem z tych kobiet, które widzą granice pomiędzy gustem a bezguściem, klasyczną elegancją, a nachalnym podkreślaniem własnego jestestwa.
Nie mówię, że podążam ślepo za panującą modą - wręcz przeciwnie.
Niech każdy robi sobie co chce, ale nie powiecie mi, że nie ma różnicy np. pomiędzy imagem Dody (tandeta) a dla tego przykładu Magdy Mołek.
witaj, lasko :mrgreen: jak tam stanik? :mrgreen:
ja mam normalne paznokcie, ale bardzo szybko mi rosną :shock: :shock: :shock: i sa mocne :shock: ale na początku jak poszłam do pracy, to były tragiczne, a teraz...no cud :shock: :roll:
dla mnie moda nie istnieje, ja mam swoje pojęcie piękna :lol: :lol: :lol:
Felicja
różnica oczywiście jest i to duża, sama się często zastanawiam co mają na myśli znajomi porównując mnie do Dody - biust? zachowanie? ubiór? :lol:
xixatushka69
stanik idealny, stał się moim ukochanym cackiem :D szkoda tylko że jest granatowy więc go nie będę mogła zakładać pod moją sexy bluzeczkę białą... no ale i tak jest cudowny :D dla mnie moda też nie istnieje, noszę to co mi się podoba. wkurza mnie jak np. widzę na uczelni kilka dziewczyn w identycznych bluzkach - bo te bluzki są akurat modne. bleh.
Mam jeszcze jedno słówko do dziewczyn siejących fermentację, jak same się okresliły:
gdyby nie było mody, gdybyście nie próbowały sie do niej dopasować, to nie odchudzałybyście się!
Zdrowie zdrowiem (taaa, może 10% kobiet odchudza sie dla zdrowia), ale wszystkiemu przyświeca chęć wpasowania się w panujące kanony piękna.
tu się z Tobą zgodzę 8) moda nie istnieje dla mnie jedynie pod względem ubrań (jestem bardzo anty) ale jeśli chodzi o odchudzanie... skłamałabym mówiąc że nie jest tak jak mówisz :D
a ja sie nie zgodze!!!
pierwszy raz odchudzałam sie właśnie z tego powodu, teraz nie marzę wcale o rozmiarze zero, ani o 55 kg 8) chce mieć 65-70 na przekór kościotrupom z czasopism i tym dziewczynom, które za wszelka cenę dążą do za niskiej wagi, bo to piękne :?
może dziwna jestem, ale jak widzę dziewczyne ponad 170 cm ważącą 45 kg [nie mówię o chorych], rzygać mi sie chce [mam nadzieje,ze nikogo nie uraziłam :mrgreen: ] ale tak samo jak widze taką o wadze 100 kg, to też nieestetyczne dla mnie :cry:
ważyć 55 kg to bym chciała. ale odrobinę rozsądku jeszcze mam. nie chcę wyglądać jak wieszak tylko jak kobieta a więc mieć krągłości tam gdzie być powinny :) także 65 kg, może nawet koło 60 przy moim wzroście 172cm będzie ok, ale nie mniej. no i mam jeszcze koło ratunkowe - przyjaciółkę, która po tym jak zasłabłam bo za mało zjadłam, bardzo mnie pilnuje, więc wiem że w razie jakby mi odbiło ona mi wybije głupie pomysły z głowy.
Ojś, odchudzamy się, bo estetyczne są sylwetki smukłe, a nie fałdki tłuszczu i telepiąca się pupa. To jest kanon urody od tysięcy lat (a Rubens promował swoje zboczone gusta ;) ), także z modą wg mnie to nie ma nic wspólnego :) No i dla lepszego samopoczucia. Dla polepszenia samooceny, jak oczy innych mówią jak dobrze wyglądasz. Itd.
Co do mody - mnie bawi, śledzę ją poszukując czegoś dla siebie. Jeśli są lansowane ciuchy kiepskie dla mojej sylwetki to jestem "niemodna" ;) żałuję tylko ubogiego asortymentu w sklepach w takich chwilach.
Ale ostatni sezon-dwa są po prostu arcyłaskawe dla mojego sposobu tycia ;) Nagle ze sklepów wylewały się luźne tuniki, bluzki odcinane pod biustem, itd. Wysokie spodnie. Żyć nie umierać :) Wypadałoby pewnie porobić zapasy, bo za rok wszyscy będą się wciskać w latekstowe kombinezony, jak któryś z "dyktatorów" tak wymyśli :roll:
Waga docelowa to dobry temat... Ja też planuję 65, ale nie wiem czy wtedy nie zechę mniej :twisted: Wiecie, być smukłą, wysoką gazelą z wagą np 60kg... :roll: Byłoby pięknie, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak wyglądam z wagą 65kd :lol: także życie zweryfikuje moje plany i docelową wagę.
Cytat:
Zamieszczone przez Linkinka_Becia
Oczywiście, że biust :lol: Traktuj to jak komplement :D
Miłej niedzieli!
dzisiaj dietowo ok, ale samopoczucie :roll:
uściski dla polepszenia samopoczucia przesyłam :):):)
i moc uśmiechu :):):)
dzięki Autkobu... mam dzisiaj strasznie dietetyczny dzień... bo niby ok jest, chociaż pozwoliłam sobie na świństwo (pepsi) w limicie, ale... mecz dzisiaj a ja nie wyobrażam sobie meczu bez piwa, paluszków, pizzy... wczorajsze mecze przeżyłam bo oglądałam sama, więc mnie nie kusiło ale dzisiaj... po raz pierwszy żałuję że jestem na diecie :(
a w ogóle to się boję co będzie z jutrzejszym ważeniem bo w tygodniu przez ten cholerny @ zdarzyło mi się grzeszyć w limicie (pepsi, paluszki...) :roll: no normalnie do dupy jest, jestem wściekła na siebie :evil: żebym chociaż jeszcze ćwiczyła, ale nie, Becia jest leniwa i tyle :evil:
Mała- patrz na tytuł swojego pamiętnika! :D
ja sobie zawsze mówie, że jak się chce - to dupa w troki i do roboty!!! :P
nakrój sobie marchewki na mecz, albo kapusty pekińskiej :P
ja też Pepsi chleję, ale tą niby bez cukru :?
o ważenie nie ma co się bać, wiadomo, okres jest, człowiek żre, ale potem się zbiera do kupy i waga leci dalej :)
nie bubaj! :)
na szczęście skończyło się tylko na pepsi light, nic poza tym nie jadłam bo byłam zajęta krzyczeniem 'Deutschland, Deutschland'. A Podolski był boski, jak zwykle zresztą 8)
co nie znaczy że jest ok, bo coś mi na żołądku siadło i mam takie dziwne uczucie :/
a w ogóle to żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce...
ech. pepsi i paluszki w limiecie to naprawdę nie zbrodnia.
ja jestem na równi pochyłej. były truskawki i lody w ilościach przemysłowych. :/
ech. do doopy.
mam nadzieję, ze jutro będziemy mogły być z siebie dumne :evil:
waga stoi, do dupy no :( ale czego ja się spodziewałam co?
witam
spokojnie waga ruszy, i to z taka predkoscia , ze az sie zdziwisz
milego dnia zycze, i lepszego hunoru :wink:
Kochanie, bez nerwów. Zastoje się zdarzają. Przecież wiesz:)
ja wiem że zastoje się zdarzają tylko ja czuję że to moja wina, pozwalałam sobie na różne świństwa w limicie (pepsi, paluszki, lody) no to mam tego efekty...
Ja miałam dokładnie tak samo, tyle że przestój to była faktycznie moja wina, bo się rozpuściłam i zaczęłam podżerać lody itd. :roll:
Od czasu do czasu jakieś paskudztwo w limicie jest ok, ale jak się częściej robi takie rzeczy, to wychodzi na to, że dieta składa sie z samych paskudztw. I potem są efekty.
Racja - umiar to jest to! :):):)
Trzeba przeczekać zastój, niedługo ruszy!!! :D:D:D
ściskam! :)
'śmieci' ostatnio było zdecydowanie za dużo, poczułam się bezkarna więc mam efekty. teraz musze sobie jakąś karę wymyślić. jakieś propozycje?
w ogóle to nauczyłam się dzisiaj że chodzenie na zakupy ubraniowe ze szczuplejszymi koleżankami może doprowadzić do głębokiej depresji. Nie dość że czułam się najgrubsza z nich i tak wyglądałam, to jeszcze głupio mi było, bo na nich wszystko ładnie leżało, a na mnie nie. No i sukienki żadnej w końcu nie kupiłam bo porównując moje i ich nogi stwierdziłam że nie mam prawa nosić sukienek. koleżanki starały się mnie pocieszyć mówiąc 'świetnie w tym wyglądasz' 'to nic że się w biuście nie dopina, przecież może być tu odpięte'... :? także wróciłam do domu bez sukienki, zła, smutna i zmęczona. Dobił mnie jeszcze tato pytając czy się na islam przerzuciłam bo '40 stopni na dworze a ty zamiast krótkich spodenek czy spódnicy to w długaśnych jeansach biegasz'
aaa tam nie przejmuj się :P zawsze jest wyjście z sytuacji wiesz chodz na zakupy sama tak będzie najlepiej :PP noo i będzie dobrze ;**
wiem, że to potrafi nieźle zdołowac, ale z drugiej strony to też niezła motywacja!!!
a kara- ćwiczonka :P:P:P
hmm.. głupio mi wymyślać Ci karę jak sama nie jestem lepsza.. ale ok, może jakiś dzionek bez węgli w postaci pieczywa, makaronu itp.? albo taki warzywno-białkowy?
a co do zakupów, to ja chodzę sama, albo z mamą, bo kolezanki są poza łodzią, albo nie lubia zakupów :/ na początku było mi dziwnie jak mnie nikt nie oglądał i nie doradzał, ale teraz sobie chwalę takie samotne łowy :)
witam
pomysl sobie ze za kilka tygodni i Ty bedziesz super wyglądała w sukienkach, tylko torszku cierpliwości :lol:
i postaraj sie moze wiecej jesc warzywek i owoców , tak aby na inne "słabości" nie było miejsca w brzuszku :wink:
miłego dnia*
Słoneczko, ale może one miały rację? I nie mówiły tego, żeby Cię pocieszać, tylko naprawdę wyglądałaś w porządku?
Świństwa w diecie się zdarzają, ale dopóki się nie opuścisz tak jak ja, to jest ok.
A jak przyjdzie Ci do głowy jednak się zajadać paskudztwami to sobie pomyśl, że ja muszę od początku zaczynać... A to przecież paskudne uczucie, nie? No. A zatem ciesz się, że stajesz się coraz sliczniejsza i czekaj teraz aż waga znów ruszy.
I jak tam dzisiaj? :):):)
ściskam! :D
Linkinko, posłuchaj Tańczącej, bo mądrze mówi. Nawet mnie zmotywowała, to już Ty się owej motywacji nie opieraj, no !
A na zakupy chodź sama, skoro Cię to dobija. Mnie też to dobijało, to sobie sama chodzę i jest mi z tym dobrze, od razu mi lepiej :)
dziewczyny dzięki za wszystko :* w czwartek pędzę z mamą na zakupy może znajdę coś dla siebie.
dietowo jest dobrze, nie było żadnych śmieci. karą będą ćwiczenia - 20 brzuszków dziennie (wstyd się przyznać, więcej nie dam rady) no i pilnowanie się z tym co jem. śmieciom mówie stanowcze nie! tylko teraz przed ćwiczeniami muszę trochę odsapnąć bo wypiłam hektolitry wody i mi w brzuchu 'chlupie'. do końca czerwca waga musi pokazywać 73 kg!!!!
jutro dowiem się czy zaliczyłam te finanse, napiszę pisemny egzamin z niemieckiego, dostanę do indeksu moje dwie 5-teczki więc będzie dzień cudo (o ile zdam finanse)
Dzisiaj humor też dobry, za sprawą B oczywiście, bo go widziałam, i to aż 4 razy dzisiaj :D w tym 2 razy przechodził tak masakrycznie blisko mnie że nie tylko mogłam się rozkoszować zapachem jego perfum ale też mnie przez przypadek dotknął. dodajcie do tego że był w garniturze (uroki zaliczeń) więc... UMIEEEEERAAAAAAM, rozpływam się i w ogóle....
hehehe, jakie miłe akcenty dnia dzisiejszego :twisted:
no miłe, miłe, tylko ja się w ogóle skupić teraz nie mogę :lol:
Hiehie, rozkojarzył Cię, zły, bezczelny :P :P :P :P