-
Miło, że słuchasz LP :D Ja słucham cięższej muzy, ale LP jest w porządku, szczególnie niektóre kawałki. Ale do tematu, no ja mam to samo, czasem zżeram na siłę wafelek, albo piję alkohol. Ale nie martw się, że ta dieta nic nie da, bo sam fakt odstawienia produktów, które wymieniłaś, dużo, naprawdę dużo daje.
-
dzięki, podniosłaś mnie na duchu bo już miałam chwilę zwątpienia :D Jutro postaram się jednak dobić do tych 1000 kcal bez pomocy alkoholu :)
-
A ja mam od trzech dni odwrotny problem. Bo przestalam cwiczyc te 2h dziennie z wiadomego powodu, ale apetyt mam straaaaaszny. Juz zaczynam nad soba nie panowac. Mam nadzieje ze mi przejdzie po @, a jak nie to trzeba bedzie zastosowac ostrzejsze metody.
Pozdro i gratki waszych sukcesow :)
-
Dziewczyny, jeśli pozwolicie chętnie do Was dołącze...
Wypada mi chyba nieco przedstawić sukcesy i porażki odżywiania... Siegnę pamięcią do roku 2003-2004 (nie pamiętam dokłądnie). Waga pokazała wówczas 68 kg (nigdy wcześniej się nie ważyłam :? )... zdziwnienie było ogromne i tak zaczęło się moje odchudzanie. Trwało ok. 4 miesięcy aż osiągnęłąm wagę 46,5 kg. Wagę utrzymałam dość krótko, przytyłam do mniej więcęj 54kg i czułam się dobrze.
Czas mijał, ochotę na słodycze miałam ogromną i doszłam do 57-58 kg (rok 2006/2007)... waga stała nieużywana a ja żyłam w przekonaniu, że ważę ok. 57kg (raczej dla wygody, bowiem ciuchy wskazywały co innego).
Dziś weszłam na Wasze forum i w końcu odważyłam się stanąć na wadze... tak jak myślałam - nie pokazała 57 kg lecz 63kg... Wasze sukcesy w końcu mnie zmotywowały - od dziś nie tyle dieta co zmiana nawyków odżywiania. Moim marzeniem nie jest już 46 kg (kiedyś myślałam, że ładnie wyglądam, dziś moje odczucie jest inne). 54 kg przy moim wzroście myślę, iż brzmi dumnie :)
Zaczynam od dziś - pewnie będzie to trudne. Dodam, że od ok. 2 lat nie jem mięsa, a od ok. roku ryb. Moje posiłki to duże ilośći kasz, makaronów razowych, soja, soczewica itp. Uwielbiam produkty pochodzenia zwierzęcego (mleko, jogurty, sery) - mogę je jeść kilogramami). Uwielbiam też owoce i warzywa (to nawyki, które pochodzą z czasów studiów). Jak na ironię jestem absolwentką pedagogiki zdrowia :? Gdyby nie zgubne słodycze (czekoladki, ciasteczka) pewnie nie miałabym powodów do narzekań. :x
Mam nadzieję, że z Wami zgubienie balastu i przede wszystkim utrzymanie wagi nie będzie taką katorgą. Jako cel postawiłam sobie 54 kg do końca kwietnia.
-
Laura82,
oczywiście, że możesz dołączyć, nie powinnaś się nawet pytać :wink:
-
Laura82 witamy w gronie odchudzaczy :) podziwiam to ze nie jesz mięsa. Ja jak nie jem 4 dni miesa to chodze wsciekla. Mam grupe krwi O a mowia ze to pierwotni łowcy, moze co w ym jest. Zycze powodzenia. Ja juz zjadlam dzisiaj : 2 wasy i jogobelle a teraz rosól na drobiu z ryzem i piers z tego rosołu.
Pozdrawiam
-
Dziękuję :) Calipso coś chyba tkwi w grupach krwi, gdyż ja mam A i genetycznie wpisano mi kod roślinożercy :D zatem wyrzekam się mięsa z największą przyjemnością. To ja też podzielę się moim dzisiejszym jadłospisem:
I śniadanie - bułka pełnoziarnista z serem i warzywami oraz kiwi
II śniadanie - banan
lunch - jogurt oraz pomarańcza
obiadokolacja dopiero przede mną - myślę, że gotowane na parze warzywa z jogurtem naturalnym i soja.
Ktoś może uzna, że w dziwnych godzinach się odżywiam, ale ciepły posiłek zawsze jem o 17 (obiadokolacja) a w ciągu dnia raczej przekąski w postaci jogurtu i musli oraz owoce... no i słodycze :?
Zazwyczaj nie liczyłam kalorii, ale dziś dałam się skusić (jesli pozostanę przy takim jadłospisie to wychodzi ok. 900 kcal... (nie pamiętam kiedy tak skromnie jadłam) :lol:
I najważniejszę - w planach mam ok. 30 minut jazdy na rowerku stacjonarnym i jakieś 30 minut hula-hop, które uwielbiam a zaniedbałam.
Pozdrawiam
-
Ja mam grupę 0 i faktycznie bez mięsa też ciężko mi się obyć, ale staram się jeść go jak najmniej, tylko kurczaki i ryby.
-
ja tez mam 0. bez kurczaczka ani rusz!
-
Przyznaję się bez bicia - znowu olałam śniadanie. Moje dzisiejsze śniadanie to szklanka mleka. :roll: Więcej grzechów nie pamiętam...