Odp: moja własna akcja BIKINI
Agata, efekty już na pewno widać! 10 kg to bardzo dużo, no i to potężny kop motywacyjny! Mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym ograniczaniu? Bo ja mam przed oczami talerz liściem sałaty.
Ufff, to były trudne dwa dni. Dwa dni w podróży. A w podróży jak to wiadomo, fast foody kuszą na każdym kroku. Ale dzielnie się trzymałam. W poniedziałek w ramach ćwiczeń korzystałam głównie z własnych nóg, a nie z komunikacji miejskiej. Wydreptałam jakieś 20 km- piękny spacer po Paryżu (musiałam się pochwalić). Na jutro planuję Skalpel.
Co tam u Was Dziewczyny?
Odp: moja własna akcja BIKINI
Ładny spacer i to w takim miejscu. Tylko pozazdrościć. Z moich ograniczeń to wyeliminowałam słodycze. W zamian wprowadziłam suszone owoce. Zrezygnowałam z białego pieczywa, ograniczyłam makarony i mięso. Jem mniejsze porcje, więcej ryb i jedzenia na parze. Za to dużo jem warzyw, robię z nich koktajle, które zabieram ze sobą do pracy.
Odp: moja własna akcja BIKINI
Dzisiejszy dzień był udany, co prawda nie było warzyw i owoców, ale to dlatego, że musiałam korzystać z tego, co było w domu. Na zakupy wybieram się jutro, więc będzie więcej urozmaicenia :)
10.30- kromka pełnoziarnistego chleba z połową plastra sera żółtego
12.00- carbonara po mojemu, czyli 2 szklanki ugotowanego makaronu z jajkiem
16.00- kromka chleba z serem
18.00- carbonara
21.00- budyń light (słodzony stevią)
No i był Skalpel, ciężko to szło, ale dało rade! Jestem pełna optymizmu i motywacji.
Agata, dobre te koktajle? owocowe uwielbiam, ale jakoś do warzywnych nie mogę się przekonać.
Odp: moja własna akcja BIKINI
I znów nie było źle, a nawet lepiej niż wczoraj :) Zrobiłam zakupy, zaopatrzyłam się w jogurty, sałatę, pomidorki i inne dobroci.
7.30-budyń light
12.00- carbonara (mam jej już serdecznie dość, ale trzeba było zjeść makaron)
17.00- jogurt
20.00- fit burger
W między czasie co prawda zjadłam kilka kostek ptasiego mleczka (3-4), więc to żaden straszny dramat.
Odp: moja własna akcja BIKINI
Pewnie, że nie zbrodnia, choć nie pamiętam kiedy jadłam coś tak słodkiego. Widzę, że dieta coraz lepsza ;-)
Odp: moja własna akcja BIKINI
Dziś niedziela, czas podsumowania mojego pierwszego tygodnia diety. Nie jestem z siebie zadowolona. Miał być ruch, a zmiast tego był 1 skalpel, 1 długi spacer i 1 porządne sprzątanie. Z taką aktywnością fizyczną, to za daleko nie zajdę. Dieta raz była lepsza, raz gorsza. Ogólnie raczej gorsza. Oby kolejny tydzień był lepszy, a jutro pierwsze ważenie.
Czy ktoś słyszał o produktach SmartFood? Mam ochotę je wypróbować. Rzekomo kg lecą jak szalone.
Odp: moja własna akcja BIKINI
Nie słyszałam o takim jedzeniu. Sama jestem ciekawa cóż to za nowość. A dietą się martw, najważniejsze, że próbujesz coś zmienić :)
Odp: moja własna akcja BIKINI
To są saszetki z Rossmana, ale co to warte? Samo chcenie nie wystarczy. Ja nie wiem skąd ma wziąć motywację. Już myślę, że jest ok, po czym wsuwam czekoladę albo chipsy. Tak jak wczoraj. Sile postanowienie. Trzymałam się cały dzień, jadłam bardzo zdrowo, same warzywa i owoce ćwiczyłam przez 40 minut. Po czym wieczorem pokłóciłam się z moim, wyszedł z domu. No i moja dieta zamieniła się w czipsiki, pepsi, zapas chusteczek i przed tv :(
Jutro Wigilia, więc też się człowiek obeżre jak świnia.
Jak nie mogę utrzymać diety to chociaż będę ćwiczyć codziennie. Oczywiście dziś nie ćwiczyłam. Jest 22.45, a ja się zabieram za ćwiczonka.
Odp: moja własna akcja BIKINI
Najważniejsze, że chcesz. Chwile załamania są i będą, jednak nie należy się poddawać. A wypełniacze w postaci chipsów i coli lepiej nie kupować. Nie będą kusić i problem z głowy. Ćwiczysz więc powinno być dobrze. Trzymam kciuki :)
Ja również włączam plan treningowy, muszę podkręcić tempo. Biegać jeszcze mogę, ale zrobiło się zimno i śnieg leży więc może być ślisko. Dlatego postanowiłam wprowadzić 6 weidera :) Ciekawe ile wytrzymam.
Odp: moja własna akcja BIKINI
Witam Wszystkich po małej przerwie. Nie, nie zapomniałam i nie zaniechałam wyzwania. Przeprowadziłam się i nie miałam internetu, przez co byłam odcięta od świata.
CO się zmieniło przez ten czas? Waga waha się jak szalona. Jednego dnia pokazuje 64,5, a dwa dni później 62. I bądź tu człowieku mądry. Mam nadzieję, że po @ się ustabilizuje.
Na dziś wieczór planuję trening detocell z Ewcią :)
Agata, jak się trzymasz?