Cześc Tak sobie czytam i postanowiłam tez cos napisać.

Ja jestem chora na nadczynnosc tarczycy. Moja historia zaczęła się w 1997 roku. Znajoma powiedziała do mojej mamy ze cos ziwnie wygladam i czy aby nie mam prolemów z tarczycą. Zrobiłam wyniki. Pojehałam do kliniki a tam lekarze oczy wielkie zrobili i bez kolejki do szpitala na oddział. Przesiedziałam tam 6tygodni. dostawałam masę leków, miałam robioną biopsję usg i ciagłe badania krwi. I miałam taka huśtawkę nadczynnośc, niedoczynnośc, nadczynnośc. Byłookropnie same zakazy- ćwiczyć nie wolno, na dyskoteke nie wolno itp. Zycie emertki w wieku 17 lat. Tabletki hormonalne powodowały tycie- masakryczne tycie- przybrałam 15 kg. A im bardziej ograniczałam jedzenie tym bardziej tyłam. Po jakiś 3 latach moja tarczyca sie uspokoiła i odstawiono mi leki. Miałam spokój do 2003 roku gdy nastąpił powrót ale wtedy poszłam prywatnie do bardzo dobrego lekarza, który zapytał czym byłam leczona i przez jaki okres. jak mu powiedziałam jakie ilości metizolu we mnie wpakowali on oniemiał. Szybko kierował na badanie serca ale okazało sie na szczescieze leki nie narobiły tam szkód.
On zaleczył moja tarczyce w przeciagu 3 miesiecy i powiedział ze tycie było spowodowane przez źle dobrana dawkę leków.
I powiem Wam że błedem jest jeśli uważacie że przy nadczynnosci się super chudnie- owszem chudnie się ale jak ma się normy hormonów przekroczone tak jak ja miałam 100 krotnie i sie nie leczy. jak przychodzi leczenie niestety przemioana materii sie spowalnia i nie jest tak różowo.
Ale nie ma mocnych dieta 1000 kcal + ruch ( w moim wypadku nie ejst on zbyt wskazany ) można schudnąc ja schudłam rok tmu 24 kg wiem że wróciło mi 8 ale to moja wina bo ciasteczka bo czekoladki itp
Tak wiec nie ma sie co uzalac tylko do roboty dziewczyny. moze trwac to bedzie nieco dłuzej ale nie ma mocnych da się i ja to wiem