Re: Re: 100 dni wojny z kilogramami. Minął pólmete
Hej!
Wbrew pozorom ja nadal walcze :) Kiepsko mi szło ostatnimi czasy, ale wraz z rozpoczeciem postu postanawiam sie trzymac :) I tak dzisiaj zaliczylam dzien warzywno-owocowo-jogurtowy, taki jak planowalam na dzisiaj i piatki, do tego zero slodyczy i mieso tylko w weekendy.
Uda sie :)
Pozdrówka
Ewka
100 dni wojny z kilogramami. Minął pólmetek...
Witajcie 100-dniowki.
Minelo dopiero 50 dni naszego odchudzania, a juz jest nas tak niewiele.
Wszystkim, ktorzy schudli choc troche gratuluje. Reszte w tym siebie zachecam do dzialania.
Jeszcze sporo czasu do wiosny i swiat!
Dziekuje Wam serdecznie za slowa otuchy i sympatii.
Moj synek jest nadal chory. teraz to szkarlatyna. Na szczesie po podaniu odpowiednich lekow
poczul sie lepiej, ale musi byc w domu jeszcze 2 tygodnie.
ja te kiepsko sie jeszcze czuje. Dzis mam jeszcze migrene i okres. Chorzy sa tez moi rodzice, ktorzy
zwykle zajmuja sie Piotrusiem. Slowem wszystko do bani!
W dodatku przez ostatni czas ze stresu glownie jadlam, no i znow waze 77 kg.
Kurcze!
No nic, w koncu zla passa minie!
Do roboty i usmiech na twarz!
Pozdrawiam
Maslanka
Re: 100 dni wojny z kilogramami. Minął pólmetek...
Hop, hop!
Gdzie jestescie? mam nadzieje, ze mnie tutaj znajdziecie.
Nie lubiue slodyczy...nie lubie slodyczy...
Bede szczupla, bede szczupla....
Chce!!!
Maslanka
Re: Re: Re: Re: Re: Re: 100 dni wojny z kilogramam
Witaj Maślanka,
Cieszę się, że synek czuje się już lepiej. A swoją dietą się na razie nie przejmuj. W chwilach stresu, czy choroby bliskich - podjadamy nieco więcej. Ale to chyba normalne.
Do wiosny jeszcze kawał czasu, zdążymy uporac się z tymi balastami.
Tymczasem nos do góry :))
Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka synkowi
-A
Re: Re: Re: Re: 100 dni wojny z kilogramami. Minął
Hej na nowym poście!
Ja się nie poddaje! Co drugi dzień siłownia, gdybym mogla choddziłabym co dzień, ale niestety - praca do późna. Poza tym dieta w granicach 1000 -1200 kcal. Z tą dietą nie jest za dobrze, bo coraz częściej pozwalam sobie na słodycze ;-((( (coraz częściej znaczy 3 razy w tygodniu i głównie jest to sernik). Muszę wykrzesać w sobie jeszcze więcej zapału do odchudzania. Na razie schudłam 5 kg i waga stoi. Moze dlatego trochę tracę motywację?
Maslaneczko, nie zamierzam opuścić naszego posta, bo jest on częścią mojego odchudzania. Ściskam mocno Ciebie i Twojego synka!
Pozdrawiam
Camille
Re: Re: Re: 100 dni wojny z kilogramami. Minął pól
Witam:)))) u mnie wczoraj 200 kcal i woda mineralna:)))
a dzis juz jem do 1000:)) musi nam sie udac tym razem 3 mam kciuki i zycze pogodnego dnia:))
Maslaneczko jak Synek?? mam nadzieje ze juz lepiej:)
Ucaluj go i zycz zdrowka:)
Oliwkaaaaa
Re: Re: Re: 100 dni wojny z ki
witam:) Maslaneczko ogromnie jestem happy ze Synek juz lepiej :)))) Tobie napewno uda sie zmobilizowac i wyrobic silna wole aby jedzonko szlo w kont ,,, a Oliwka dzis na koncie ma 950 kcal i godzinke wykretasow-=gimnastyki:)
Zycze milego wieczorku Pozdrowionka:)
Oliwkaaaaa
Re: Re: Re: Re: Re: 100 dni wojny z kilogramami. M
Dzieki za pozdrowienia.
Fajnie, ze sie trzymacie, to mnie motywuje by zabrac sie samej do roboty -
bo niestety zupelnie ostatnio zawalilam odchudzanie, no a waga jest bezlitosna.
Moj synek czuje sie juz lepiej, ale musi jeszcze przez 10 dni byc w domu i sie kurowac.
Ja chce wiosny!!!
Pozdrawiam Was serdecznie
Maslanka