500 kcal to bardzo mało, ja bym nie wytrzymała
:(
ja i tak czasami zjadam 1200kcal :?
Wersja do druku
500 kcal to bardzo mało, ja bym nie wytrzymała
:(
ja i tak czasami zjadam 1200kcal :?
lol, dla mnie 1200 to i tak za mało, stanowczo :) w sumie nawet sama nie wiem, ile zjadam kcal dziennie, bo nie liczę, jem po prostu śniadania i obiady, z kolacji rezygnuję, nie jem słodyczy, kilka razy w tygodniu trenuję piłkę ręczną i staram się codziennie kręcić hula hop oraz ćwiczyć na motylku uda :)
jeśli 15 października nie zobaczę wreszcie jakiś efektów mojej prawie dwumiesięcznej pracy, to chyba się pochlastam... :roll:
a ja musze cos wymyslic... bo czesto pracuje do 18 i wtedy troche nie wiem co zrobic - bo przeciez nei chce jesc obiadu po 18... a znow tu nie mam mozliwosci zjedzenia niczego "normalnego" ostatnio szamam gorace kubki ale wiem ze to nie jest dobra wyjscie.... chyba zamontuje kuchenke w pracy :) i od dzis postanowilam trzymac sie 1000 kalorii :) bo duzo tu przeczytalam i przekonalo mnie to ze tak najzdrowiej :)
p.s. waga dzis pokazala 71 ale moze to tylko zludzenie hihi wiec jeszcze poczekam zeby sie upewnic :) a wogole to musze chyba schowac wage gleeeeboko w szafie :)
pozdrowionka
Ewuniu polecam zabieranie do pracy sałatek.Można sprytnie zapakować w jakieś pudełeczko i spałaszować w porze lunhu.
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
jeeejuu... jak ja nie lubię sobót, snuję się wtedy po domu, nie mam co robić, tylko nauka, nauka, nauka. nie byłoby to takie uciążliwe, gdyby z nudów nie kusiło mnie, żeby się rzucić na jedzenie.
nie czuję, żebym cokolwiek schudła... :( żeby mi się udało, musiałabym chyba zakolczykować sobie język, wargi, usta i w ogóle ;)
przeszło od tygodnia jem codziennie coś słodkiego, nie jest tego dużo i kalorycznie, ale dla mnie liczy się sam fakt, że to słodycze :roll:
do d...
Ale mam dziś strasznego doła :cry:
Myślałam w końcu weekend, to sobie poimprezuję 8) a tu istna kicha :( jak się okazało, znajomi mnie opóścili... Nie mówiąc o kumpelach, które mają chłopaków... A ja nadal jestem sama... :cry: Jakie to jest okropne uczucie, ta samotność... Nic mi się nie chce...
Dwa miechy temu pewnie w takiej sytuacji bym się pożądnie najadła aby poprawić sobie humor, teraz jednak się trzymam. Choć mój tato zrobił dziś domową białą kiełbaskę, a mamuśka pichci murzynka na przyjazd mojego brata, a dotego ta sałatka z majonezem :? tego to chyba nie przetrzymam...
Nie, wytrzymam musze sobie jakoś radzić :)
Pociesza mnie jedynie fakt, że jutro zobaczę mojego braciszka, którego tak długo nie widziałam. Ciekawe tylko, czy zauważy, że coś schudłam :roll: bo jak nic nie powie, to chyba się już kompletnie dobiję :x
I jak Wy dziewuszki radzicie sobie w takim okresie kiedy dopada Was chandra, i czujecie się beznadziejnie :?:
http://www.3fatchicks.com/weight-tra...2/56/58.5/.png
Traszka :arrow: znowu na tikerze mniej! Dziewczyno, jesteś niesamowita!!! Norrrrmalnie padam plackiem czcząc Twoją konsekwencję i takie jej efekty :D
no wlasnie soboty najgorsze - wogole weekendy :( ja wlasnie mialam zalamke... zjadlam mnostwo slodyczy :cry: jeju ale mam teraz wyrzuty a tak sie dzielnie trzymalam - juz mi waga 2 kilo pokazala mniej - ale teraz to jej nawet nie ruszam bo pewno po tym obzarstwie znow podskoczy :( czemu ja to zrobilam....
no fakt wszelkie chandry sa najgorsze dla diety.... :(
ale od jutra zaczynam znow i teraz NIE DAM SIEEEE
oby :(
trzymajcie sie dzielnie w weekendowe pokusy buziaki
Traszka, tak to jest z tymi koleżankami, przyjaźń przyjaźnią, ale kiedy przyjdzie co do czego... no ale dobre to, że na każdego kiedyś przyjdzie pora i miłość spotka także i Ciebie :) uśmiechnij się
mój Miś w połowie sierpnia wyjechał do Niemiec z wymiany, nie widzieliśmy się już prawie 2 miesiące, być może zobaczymy się w Sylwestra, ale to też nic pewnego... wraca dopiero w przyszłym roku w czerwcu :(
Witam Was ponownie drogie odchudzaczki :D
Nawiązując do Waszych wypowiedzi,
Pris :arrow: jeśli chodzi o mój spadek kilogramów to ostatnio mam taką stabilizację, że co weekend jest 1 mniej(naszczęście zastoje już minęły :D ) a tak poza tym to chyba ostatnio mam dużo stresu i nie jem jakoś 2 śniadania :? muszę w końcu zacząć :shock: do tego przeniosłam moje codzienne ćwiczenia na wieczór(aby spalić spożywane w ciągu dnia kalorie).
Dzisiaj to miałam istny napad :? po całym domu roznosi się zapach placka... Ależ mnie kusiło jak zobaczyłam taką dużą blache murzynka... :shock: Jednak nie skusiłam się, zamiast tego wprowadziłam "terapie wstrząsową" :roll: :arrow: biegałam przez 20 minut po schodach tam i z powrotem, aż odechciało mi się czegoś słodkiego... :P
Lovegood :arrow: może masz rację co do tej miłości, kiedyś w końcu musi przyjść, a ja od dawna nie miałam takiego uczucia...:( W moim życiu są same niezobowiązujące randki... :? Jak się okazuje, zwykle z facetami, którzy niedawno przeżyli nieszczęśliwą miłość :( więc jestem tylko taką na pocieszenie... Czasami nawet myślę o moim byłym... :roll: Ostatnio bardzo się zdziwił jak mnie widział na pewnej imprezie, w końcu jakoś się troszkę zmieniłam :D
Lovegood nie martw się Twój Misio na pewno przyjedzie na zakończenie 2005 roku i to będzie Wasz niezapomniany Sylwester :D Gorąco Ci tego życzę :D w końcu nie ma to jak prawdziwa miłość :) wtedy przynajmniej nie trzeba się niczym innym żywić... 8) :mrgreen:
http://www.3fatchicks.com/weight-tra.../72/56/58/.png
wzrost: 174 cm