Hej Pring
wpadłam tylko z pozdrowieniami bo nie mam teraz więcej czasu.Wieczorkiem postaram się napisać więcej :D
Tymczasem buziaki
Wersja do druku
Hej Pring
wpadłam tylko z pozdrowieniami bo nie mam teraz więcej czasu.Wieczorkiem postaram się napisać więcej :D
Tymczasem buziaki
jakie Wy skrupulatne...ja nigdy nie umiem nic zaplanowac, wszystko mi się gdzieś wala i nigdy niczego nie mogę znaleźć :P kurcze, trzeba się zmienic :D
Ehh Noe... skrupulatna... ja mam doskonały plan jesli chodzi o tysiąc rzeczy a ze szkołą nigdy nie mogę się zorganizować... Na basenie nie byłam, za zimno...
:* dla Ciebie!
hej Mała!
tak sobie czytam, co sama o sobie piszesz i myślę, że coraz bardziej chciałabym Cie poznac...
ja też lubie planować. bardzo czesto z tych planow nic nie wychodzi, ale przyjemność planowania jest moja:D
ja tez mam skakanke...:D
i wklejaj szybko zdjecie siebie samej z bluzka, jak już ją dorwiesz...
co do bluzek, moja kolezanka dąła mi dzis bluzke, która kupiła dla niej mama. no i ta bluzka jest na nia za duża. a numeracja - S!!! mieszcze sie w ske:D ale numeracja jest nienormalna, bo ja zwykle chodze w Lkach lub ewentualnie w Mkach.
Cześć!
Mi się marzy wielki zjad forumowy! Też chce was poznac i to bardzo!
Co do bluzki- gratulacje! Nie wymiguj się tu mi dziwną numeracja! To Twój sukces a nie wina fabryki! :)
Buzaczki :*
Ps Czy Wam tez wali się gg?
przyszłam życzyc spokojnej nocy i pięknych snów :)
co do zjazdów forumowych... na takie zawsze jest szansa ;) już kilka mniejszych było z tego co mi wiadomo :) ale kochana kto by teraz w takie mrozy chciał gdzies ruszac swoje 4 litery :roll: poczekajmy na 'lepsze' pogodowe czasy ;)
Ehh.. ja też myślałam raczej o lecie kiedy to będziemy laskami :)
Pozdrawiam :*
No w moim przypadku to niestety dopiero jakoś w przyszłym roku byłoby realne wzięcie udziału w takim zjeździe. Ale jak będę sie wybierać do polski, to na pewno będę o tym na forum trąbić :)
Super, że się na ta bluzkę zdecydowałaś i oczywiście mam nadzieję, że dziewczyny Ci wytłumaczą, jak zdjęcie wstawić, bo też jestem ciekawa :)
Uściski :)
przybiegłem powiedziec szybciutko 'dzien dobry' i uciekam na zajęcia :)
miłego dnia :!: :lol:
zajrze późnniej ;)
Trisku!
Jesli przyjedziesz do Polski to pamiętaj, że Cię do siebie zapraszam! :)
Koniecznie opowiedz mi jak praca! Z Twojego wątku jakoś tak mało się dowiedziałam...
Gosiu!
Strasznie Ci tych wykładów zazdroszcze... Już się nie mogę doczekać końca liceum i poczatku studiowania mojej ukochanej archeologii. Z Twojej strony to pewnie inaczej wygląda, ale i tak z dziką zazdrością patrzę na studentów :). Pozdrawiam Cię cieplutko ( u nas jest baaaaardzo zimno). :) Lecę zmienić pierwszy wpis na wątku bo jest już nieaktualny :)
archeologia.... hmm.. brzmi fajnie :twisted: mam nadzieje,ze wszystko sie ułozy po Twojemu i juz od pazdziernika bedziesz szczęsliwą studentką ;) a jakie miasto na studiowanie wybrałas :?:
studiowanie to całkiem miły okres w zyciu, mnie sie duzo bardziej podoba niz w LO, choc nie przecze same okresy sesji do najprzyjemniejszych nie należą, ale czy ktos kiedys powiedział, że zycie jest łatwe/ lekkie :idea: ano nie... i tak tez jest na studiach... poza tym studiowanie wmoim odczuciu to nie tylko nauka uczleniana... dla mnie okres studiow to pewien początek samodzielności (na razie nie finansowej)... nagle wyjezdza sie z rodzinnego domu, miasta.. zostawia sie za sobą swoje 19 lat zycia.... i pierwsze miesiace nei były dla mnei najlatwiejsze, gdyż cała rodzinka i 3 bliskie mi osoby (przyjaciele) ropoczeli studia w wawie i radomiu.... i do tej pory tęsknie....
ale przez te juz ponad 2 lata probuje cały czas stworzyc sobie tutaj swoj własny 'drugi' swiat... ;) to na razie na tyle tego mojego 'filozofowania' :oops:
pozdrawiam cieplutko z równie mroźnego Krakowa :D
Cześć Gosiu!
Marzy mi się Warszawa. Szczerze mówiąc innego miasta nie biorę pod uwage... Chyba jestem jakąś mentalną warszawianką :).
Właśnie skończyłam odrabiać matmę i już nie mogę się doczekać kiedy to zamiast geometrii będę się uczyć archologii biblii :).
Pozdrawiam! :*
Pring - archeologia? W Warszawie? Ale fajnie.
Dobrze trafiłas, bo od tego roku wydział archeo przeniósł się z obskurnych baraków na Żwirki i Wigury do odnowionego gmachu po starej biologii na kampusie przy Krakowskim Przedmieściu - bardzo ładnie tam teraz mają :)
Życzę powodzenia w realizacji planów.
A określenie "mentalna warszawianka" bardzo mi się podoba. Sama taką jestem, z tym, że przez te kilka lat już zdążyłam się nieco naturalizować ;)
Dzięki Hybris! :)
Pozdrawiam cieplutko! :*
a ja się wybieram na prawo...ale czy się dostanę? nie mam pojęcia... :( i nie wiem gdzie :(
Z takim samozaparciem jestem pewna, że się dostaniesz! Kto to słyszał żeby licealistka miała średnią 5 z kawałkiem?! Dostaniesz isę gdzie tylko będziesz chciała!
zes sobie stolice upatrzyla, no wiesz co :evil: hihi... a kraków nie ładniejszy :?: :idea: żartuję ;) ważne zebys sie w tym nowym mieście dobrze czuła ;)
a ja własnie wciamkalam spahetti a i tak myslę,. co by tu jeszcze zjesc lekkiego pozniej na kolycyje... hmm... moze tuńczyk :idea:
pozdrawionka :)
Jestem za tuńczykiem! Tylko czy ten mararonik to dietowy jest? No dobra nic nie mówie ( w myśl powiedzonka mojego brata- dogadzał kocioł garnkowi :) ) bo sama zjadłam talerz pomidorowej z kluseczkami... Chyba musismy troszke poćwiczyć, co? :)
hihi Młoda (mam nadzieje,ze Cie nie obrazam taki zwrotem ;) ) ja na zadnym maratoniki nie jestem, z nikim sie nie scigam ;) z resztą napisałam na swoim wątku, że ja dietkuje na MŻ (mniej żreć) i limit poki co wyznaczylam sobie 1200- 1500 kcal. :) na razie mam na liczniki dzisiajk kolo 1000 ;)
to jest dla mnie najlepsza dieta, tak schudlam w zeszlym roku 15 kg... trwalo to dlugo, ale pozniej jak zaczely sie spore odstepstwa kilogramy wracaly stosunkowo wolno... a jak pewnie wiesz przy takich bardziej restrykcyjnych dietach kazdy tydzien/miesiac odstepstw konczy sie potem powracającymi w szalonym tempie kilogramami :( a ja chce tego uniknąc ;)
poza tym w czasie sesji=>stresu nie moge narazac organizmu na 'osłabienie' bo na dobre mi to nie wyjdzie ;) takze nie mam nawet wyrzutow za ten obiadek, bo był planowany ;)
pozdrowionka ;)
"Tylko czy ten mararonik to dietowy jest" - mararonik - makaronik :)
Co do młodej- jasne, że mnie to nie uraziło :) siostra od lat tak na mnie mówi :)
hehe...to sie zrozumiałyśmy :P
hmm... makaron i sos to weglowodany wiec zawsze to lepsze niz jakis 'misz-masz' z bialak , weglowodanow i tluszczy ;) poza tym, makaron bardzo sycący jest a taki spaghetti z tzw. twardej pszenicy durum nawet podobno zdrowy ;) są na to rozne teorie, ale ja sie wlasnei tej trzymam ;)
pozdrawiam, buziaki Młoda ;)
Też jadłam makaronik z sosem- skonczyło się na 800 kcal. Mówi sie trudno i ćwiczy się dalej! :)
co do tych 800 kcalorii powtarzac sie nei będę... wyraziłam swoje zdanie już u siebie.... :(Cytat:
Zamieszczone przez Pring
od jutra chce widziec w wieczornym podusmowaniu conajmniej 1000 kcalorii bo inaczej sie chyba Młoda pogniewamy :evil:
miłego wieczoru ;]
Jutro to juz na 100% bedzie 1000 kcal bo mama robi kotlety :). Taaak ślicznie pachnie tym mięskiem... ehh..
Pozdrawiam Gosiu i dzieki za troskę, złota z Ciebie dziewczynka! :*
zapraszam do Krakowa na studia...;-)
i jedz wiecej, prosze.
Oj... Kraków to ( boję się podpaść) takie piekne miasto, ale przy całej swojej wspaniałości nie jest Warszawą:). Jem jem! Podaj prosze link do swojego wątku! :*
No. Padam na pysk, ale przyszłam jeszcze do Ciebie :)
Co do planowania.. zacznę od autentycznej opowieści mojej przyjaciółki.
Działo się to w okolicach marca. Tuż przed rozpoczęciem zajęć grupa się zbiera, no i rozmawiają o tym, co tam mieli przeczytać na ćwiczenia (kierunek: kulturoznastwo). Przyjaciółka pyta koleżankę Ł., czy ta przeczytała zadany tekst..
Ł. mówi: Nie, nie przeczytałam. Planowałam wczoraj jadłospis na Boże Narodzenie.
Hihihi. No tak właśnie przyjaciółka mi to opowiadała, jak same rozmawiałyśmy o planowaniu, bo obie też to lubimy. Uwelbiam snuć sobie plany, które niekoniecznie się spęłnią.. lubię też mieć zaplanowany dzień, denerwuje mnie, jak czas przecieka przez palce i sama nie wiem gdzie uciekł..
Natomiast co do pokoju.. pomyliłaś się ;) co prawda lubię, jak jest w nim porządek, ale na co dzień jestem straszną bałaganiarą. I z pewnością nie jestem "normalna".. potwierdzi to każda osoba z mojej grupy :D Chociaż ogólnie rzecz biorąc, pojęcie normalności jest bardzo ciężkie do zdefiniowania i względne.. nie uznaję go jako jakiś wyznacznik czegokolwiek, w końcu każdy jest po prostu inny od pozostałych.
Lubię sobie czasem powygadywać straszne głupoty, powygłupiać się, poszaleć.. i od tej strony też zna mnie większość ludzi, tą poważną, rozsądną i smucącą się Izę ciężej dostrzec. No ale, to chyba lepiej. Przyjaciele są od tego, żeby poznawać nas do spodu.
Odchudzanie.. ja skupiam na nim tak bardzo moje myśli, bo.. możliwe, że błędnie.. ale wydaje mi się, że schudnięcie będzie rozwiązaniem dużej ilości moich problemów. To wzbudza we mnie nadzieję, że kiedy pokonam te kilogramy, będzie znacznie lepiej - pokażę sobie, że nie ma takiej przeszkody, której nie potrafię pokonać. Bo z tą borykam się już stanowczo zbyt długo. A inne problemy.. cóż, może to i prawda, że skupianie się na diecie odciąga myśli od złych rzeczy, moją zmorą jest rozpamiętywanie.. i liczę też na to, że odchudziwszy się.. zamknę jeden rozdział swojego życia i wejdę w nowy, i może w ten sposób uda mi się odgrodzić od przeszłości.
Smęcę strasznie.
Trzymaj się cieplutko kochana :)
C.
Izulku!
Ja uwielbiam sprzątać w pokoju, ale od poniedziałku do piątku nie panuje tam wielki porządek... To właśnie w moim pokoju rodzina znajduje zagubione łyżeczki, szklanki, kubki, noże itp. Zawsze przy łóżku mam stos książek i gazet a korkowa tablica ugina się od setek karteczek z tym co i kiedy mam zrobic. No i przychodzi godzina zero... wpadam w szał lub robię się smutna i sprzątam- mam wrażenie, że panuje nad życiem... Wtedy zaczynam planowac z tego samego powodu co sprzątać.
Opowieść o koleżance jest super! Jesli pozwolisz puszczę ją w obieg jako anegdotkę:).
Odchudzanie- też myślę, że kiedy już zacznę wyglądać jak chcę moje życie się zmieni. Oby Kochana! Tez mam problem z rozpamiętywaniem... moje odchudzanie to też próba ucięcia tego nieszczęsnego wracania do przeszłości... Chcę aby ktoś zastanowił się nad tym co mówił (lub robił) kiedyś, kiedy zobaczy mnie w ulepszonej wersji, ale to już chyba choroba...
oooo to ja zasmuciłam sobie wątek!
Doceniam, że mimo wyczerpania do mnie wpadłaś
Wielki Buziak Izulku :*
link do mojego wątku w podpisie
Dzieki Julcyś! Rozleniwiłam się i to mi było bardzo potrzebne :)
tak sobie czytam o odchudzaniu to co napisalas Izus i Ty Pring i czuje sie tak jakbym czytała swoje przemyślenia... i tez uwazam,ze to nie jest do konca dobre w pewien sposob zrzucanie przyczyn pewnych problemow na kilogramy,ale jesli nam to pomaga to w sumie czemu nie ;) wazne byle to pozbywanie sie tłuszczyku szło jak najlepiej... ;) kazda motywacja jest dobra :)
jedno co moge powiedziec z pewnością o sobie to to,ze te kilkanscie kilogramow jednak cos we mnie zmienilo... stalam sie chyba bardziej pewna siebie i automatycznie otwarta na innych ludzie, chociaz do niesmialych raczej nigdy nie nalezalam ;)
i z tą 'nową pewnością siebie' czuje sie dobrze i chętnie jeszcze ją poprawie/ulepsze (ale dziwne sformułowanie :roll: mam nadzieje,ze wiecie o co mi chodzi )....
tego samego Wam zycze i sobie ;)
buziaki:* i śpijcie dobrze ;)
ps. jestem tyz bałaganiarą :roll: :oops:
No właśnie mi potrzeba pewności siebie. Zawsze byłam nieśmiała, początkowo za sprawą przebojowej mamy, później przyjaciółki... Kiedy przyjaciółka troche spokorniała ja zaczęłam uczyć się otwartości i pewności siebie. Obecnie jestem odbierana tak jak kiedyś napisałam- "zdecydowana, wie czego chce, otwarta, lubi decydować za innych"... W rzeczywistości mam wiele z tej dawnej Pring, ze skromnej i nieco stłamszonej dziewczynki, ale ludziom jest wygodniej widzieć mnie taką jak im pokazuje. Nie dziwię się bo przecież po coś nakładam maskę, chcę być taką. Kiedy już osiągnę swój cel ufam,że stanę się taka. Oby... Potrzeba mi pewność siebie. Bardzo jest mi potrzebna. Przez jej brak strasznie wiele straciłam. Teraz patrzę na to co się wokół mnie dzieje i dokonuje analizy- co by było gdyby... Już tak nie chcę! Marzę o zmianie...
Oj... chyba za dużo czasami tu wypisuje...
Pozdrawiam Was Słoneczka moje! :*
Hej Pring
wpadam na chwilke przesłać buziaki i pozdrowienia.Dopiero pożegnałam gości więc znów mam dzień bez ćwiczeń :( .Ale za to dzielnie trzymałam sie w ryzach - mianowicie zero słodyczy i 1000 kcal :D .Ciężko było.............ufffffff dobrze, że ten dzień już się kończy :D
Głowa do góry :D
Dziekuję za miłe słowa :D i czekam na Twoje zdjęcie
Gratulacje! Oby tak dalej!
Ja dziś zjadłam tylko 800 kcal, ale Gosia mnie ochrzaniła i dobiłam do 900, później oglągałam w Tv filmik o anorektyczce i dobiłam do 1000...
Oj strasznie zabrzmiało :)
Buziak :*
ja też jestem nieśmiała...i dalej jestem mimo schudnięcia...bo nie czuję się pewniejsza :( tzn w jakiś sposób na pewno...ale i tak mam obraz siebie sprzed paru miesięcy kiedy ważyłam 75 kilo i wszyscy sie ze mnie śmiali... :(
Witam!
Noe- w takim razie obie uczymy się pewności siebie od podstaw!:)
Kurcze... nie wyobrazam sobie jak to można sie z kogoś śmiać z powodu jego wagi... Nikt nigdy w moim towarzystie się z nikogo nie śmiał. Oooo... przeprasza! Raz kolega powiedział coś głośno w sklepie na temat wymiarów pani stojącej przede mną w kolejce.. ale mi się głupia za niego zrobiło... Kobieta też posmutniała i... przeprosiłam ją za kolege. No cóż... ludzie nie zawsze wiedzą jak słowa mogą ranić. Uszy do góry Noe! Jesteś teraz śliczna i musisz do tego przywyknąć:*
Wstałam! Pewnie część z Was pamięta z jakim bólem wstawałam o 13 :oops: i doceni że już po 7 rano jestem na forum hehe.
Wstałam bo w tygodniu jestem o tej porze w szkole a w weekendy nie ma Antylisty... Zrobie tu reklame Antyradiu ( uwaga uwaga) polecam! :D
Dzisiaj ćwiczę od rana! Muszę się czymś zmobilizować- za mobilizację wybrałam ( podobnie jak Izuśka) kupno perfum. Jak już mówiłam Hybris będą to Be Delicious :). Niestety nie uzbieram na nowe Sensi... Wybrałam coś bardziej realnego a zapach jabłka jest równie piękny :twisted:
To będzie prawdziwa próba charakteru bo lekką ręką wydaję pieniądze...Słabo u mnie z tzymaniem pieniędzy, zawsze znajdzie się milion rzeczy które musze mieć. Koniec z tym! Tym bardziej, że do wakacji muszę uzbierać jakieś 150 zł na przedwakacyjne wydatki:).
Zaczynam od 35 zł :) - dobre i to!
Buziaczki! :*
Pring dzień doberek :)
fajne macie pomysły z tymi prezentami ;) ja zawsze ciuchami sobie wynagradzałam utrate kilogramów... na szczescie(badz nieszczescie) wiekszosc ciuchow kupowałam wlasnie w zeszlym roku majac podobną wage jak teraz lub troche mniejszą, ale teraz sie w nie jakos mieszcze, wiec mam w czym chodzic... na szczescie dla sweterkw czesto nie ma znaczenia +/- 3-5 kg a tych chuba najwiecej kupilam ;) moze i ja cos powinnam wymyslec...hmmmm :?:
pozdrawiam i znikam na uczelnie...
miłego Dnia :D
buziak ;]
Kochane koleżanki!
Zwracam się do Was prośbą o niezakładanie nowych (niemalże identycznych) wątków w sprawie sposobu na zrzucenie kilogramów. Jeśli chcecie rad- bohatersko zapraszam do mnie! Ktoś Wam odpowie! Jestem pewna bo jest tu wiele miłych dziewczynek! :*
Dla Makbeta :)
Dzięki za wizytę u mnie . Pozdrawiam cieplutko
Agnimi, dziękuję za rewizytę :)
właśnie rozciągam sobie lewą nogę bo w porównaniu do prawej jest jakaś uposledzona :)