Jakis czas ( badźmy sczerzy od wigili, czyli jakies 3 tygodnie) nie było mnie na forum... Wiem,że to głupie ale bałam się tu wejśc ... nie chciałam sie dodatkowo dołowac... nie chciałam patrzec jak wam wszytkim idzie świetnie a ja ni moge zacząc od nowa...
Od wigili pochłaniałam nienormalne ilości jedzenia.. dosłownie wszytko... ( jak teraz o tym myśle to aż chce mi się płakać..) zaczeło się od tego ,że wszyscy powiedzieli ,ze wygloądam gorzej niż przed odchudzaniem.. jeden wujek powiedział nawet ,że "z grubym tyłkiem byłam ładniejsza bo przynajmneij miałam biust...a teraz mam ,ale chyba na plecach"... fakt schudłam troche drastycznie bo jeszcze w wigilie ważyłam 44kg. Nigdy waga nie wskazywała mi tak mało (normalnie ważyłam ok 52kg przy wzroście 160)
To chore, ale byłam w pewien sposob dumna z tego ze udało mi sie to osiagnać... Po wszystkich docinkach ze strony rodziny doszłam do wniosku,ze w świeta sobie odpuszcze... Miałam skonczyc ze słodyczami i innymi tuczacymi sprawami od 27 grudnia...Jak widac wszytsko przeciągneło sie do dziś... Czuje sie okropnie... mam jakos dziwnie rozciagniety zoładek...moge" wrzucac" w siebie ogromne ilosci jedzenia.. od 3 tygodni , praktycznie nie robie nic oprocz jedzenia. Juz waze 50 kg. Wiem,ze jestem w trakcie efektu jojo. Nie wiem co mam robic .Chce oczyscic zoladek. osiagnac 48 kg i zaczac odzywiac się racjonalnie , bez słodyczy. Jesc regularne posilki...
Przed 15 minutami zjadłam cała czekolade..!! sama..!! cały dzien ..jem... po raz kolejny mowie sobie ze od jutra musi sie udac. Musze sie w koncu przełamać... Trzymajcie za mnie kciuki blagam...

pozdrawiam
hypnotic.