okres powinien trwac tylko jeden dzien :)
bysmy tak nie nagrzeszyly przynajmniej
Wersja do druku
okres powinien trwac tylko jeden dzien :)
bysmy tak nie nagrzeszyly przynajmniej
no dobra, która mnie zaraziła tym chlebem? :evil: cholernik taki pyszny i z masełkiem i z solą i... o 24.00 :oops:
mój ostatni normalnie, o 200 kcal do przodu w stosunku do planu :cry:
Mmm a dziś to bym zjadła taki obiadek z kotlecikiem, ziemniaczkami i jakąs pyszną surówką.
A potem kawałek tortu z takim dobrze nasączonym biszkopcikiem ...
Ahh ... wzieło mnie dziś na marzenia :P aż musialam sie wygadac
widze, że nie tylko ja bym mogła jeść chlebek...nie jestem sama kamień spadł mi z serca ;) nio ale obsesja chlebowa już mi powoli mija :twisted:
dzisiejsze "nie tuczące" menu :wink: to:
śniadanko, byłeczka z serkiem i zapiekana w piekarniku, z majonezem i keczupem :)
na drugie śniadanie herbatka z cukrem i cytryną i do tego milka z wiśniami :twisted:
na obiadek naleśniki z serem, z dżemem :):):)
podwieczorek: kiść winogron i banany, troszke chipsów :twisted: :twisted:
na kolacje knysza :D
a ja bym zjadła piszingera. takiego świeżego. Andruty (wafle) + skondensowane mleko słodzone ugotowane na karmel. Może być z 1 warstwą masy kakaowej i 1 z powideł. I calego bym zapewne wszamała na raz.
A jak nie piszinger, to ze 2 opakowania ptesiego mleczka cytrynowego Wedel i Łakotki kokosowe maczane w bawarce
QWERQ to u mnei mamusia wlasnie zrobila dzisiaj takeigo piszingera , ale ja i tak go nei zjem :)
bo postanowilam ze do wakacji nei tkne nic slodkiego chocby mialo mnie wywinac tylem do przody z ochty i juz :)
prsote
hmm nie wiem czy ze mnie taka słaba kucharka :wink: ale nie mam pojęcia co to jest piszinger :oops:
Aaggii wydaje mi się, że jeśli wogóle lubisz słodycze to raz na jakiś czas powinnaś zjeść choćby 2-3 kostki czekolady czy jakiegoś batonika (teraz jest duży wybór tych w granicach 95-110kcal), pózniej po okresie jaki sobie zaplanowałaś na niejedzenie słodyczy, możesz sie na nie rzucuć, ale to tylko moje zdanie :)
malutka ja slodycze bardzo lubie , ale jaks obie powiem ze mam nie jesc to ich jesc nie bede i w sumie mi jest latwiej zyc ze swiadomoscia ze wogole nei mgoe ni zmoge troszek bo jak tak troszke zcazn ediznnie to potme bedzie wiecje i wiecej
i raczej bardziej niz na slodcyze to rzucam sie na chlebuc i ogolnie pieczywko z margaryna to jest moja zmora nr 1 :D
no chyba, że tak :) u mnie było tak, że kiedyś odstawiłam słodycze na kilka ładnych miesięcy a zaznaczam, że też je uwielbiam :twisted: :twisted: :twisted: i niestety póznije rzuciłam sie na nie bez opamiętania :oops: tabliczka czekolady, wafelki, ciasteczka i wszytsko wszytsko co tylko możliwe mogłam pochłaniać bez opamiętania :oops: a od roku odkąd sobie tak żyje na dietce, a raczej mam już taki a nie inny sosób odżywiania, pozwalam sobie od czasu do czasu kawłak czekolady, ciacho czy coś innego i wszystko jest ok :) a jak już tak bardzo bardzo chce mi się słodkiego to biore sobie landrynke :lol:
a co chleba... to już sie nie bede wypowiadała, ale widze, że jest nas sporo :)
ja chcę drinka :( bailey z mlekiem i lodem, albo pienisty z malibu, advocat, chociaz winko wytrawne czerwone, nie wiem co mi bo na ogół nie piję :shock: naszło mnie :?