-
kalorieeee...
Powiedźcie mi jak sobie poradzić z tymi kaloriami a raczej z ich liczeniem. Jak nie licze kalorie to nie wiem ile ich zjadam (moge za mało, moge za dużo) ale jak już je licze, to też nie jest dobrze- wpadam w obsesje, wszystko waże itp...a to nie jest zdrowe :/
-
Ciężko cos doradzic, ja też mam z tym problem, teraz po prostu jem mniej i nie liczę kalorii,ale ponieważ orientuje się mniej więcej w kaloryczności produktów, to patrze na to co jem, dbam o to by przekąski nie były zbyt obfite kalorycznie,
-
Właśnie oblizyłam ile dziś zjadłam...630cal O_o chyba zaczynam przesadzać, albo źle licze...
Może powinnam jednak wrócić do ważenia żeby nie popaść w jakieś choróbsko??
-
Nan, mialam to samo... wiesz,z auwazylam, ze jak mam zajecie, jem w przelocie i glodna, to jak ejszcze patrze zeby to bylo wybitnie malokaloryczne, to juz w ogole malutko zjem tych kalorii. a skoro nie ma sie glowy ic zasu zjesc 5 razy dziennie w miare rownomiernie rozplanowane posilki, to jak juz je sie 3 razy dziennie, to solidniej-nie tyle ilosc co jakos. i dlatego np dzis na sniadanie jajecznica na masle byla, bo wiedzialam ze obiad bedzie pozno i pzrez to nie ebde jadla podwieczorku....,wiec moze tak rob? planuj? ale ja juz licze, nie obsesyjnie, ale czy aby nie jest za malo.
-
hej!! jestem tu po raz pierwszy, ale ten temat znam nie od dzis. Moze na poczatek troche historii- zatem:Mam 26 lat mierze 156 i jak zaczelam sie odchudzac wazylam 59 kg. zaczelam odchudzac sie od stycznia, na poczatku zrezygnowalam ze slodyczy, poznie z kolacji, a nastepnie zaczelam liczyc te diabelskie kalorie i tak zaczal sie moj koszmar. Nie powiem schudlam 15 kg ale teraz jeste chora psychicznie, na jedzenie nie patrze jak na posilek tylko jak n atalerz z cyferkami, poza tym caly czas wydaje mi sie, ze i tak za duzo jem, a musze sie przyznac, ze calodniowe posilki wynosily okolo 350 kcal. teraz bylam na urlopie i troche czasu spedzilam w rodzinnym domu, moj tato byl przerazony moim stanem fizycznym i psychicznym, nie mogl uwiezyc ze jego ukochana coreczka jest taka glupia, bo ja oczywiscie niczego nie chcialam jesc, jezeli sama sobie nie przygotowalam, no bo sami rozumiecie wiedzialam ile to ma kalorii, potrafilam nawet wazyc zupe i wszystkie inne danie. ludzie nie popdajcie w takie dziwne stany to sie zle konczy, depresja, poczucie winy i inne tam. poki bylam w domu jakos zapomnialam o liczeniu (jedlam niewiele, ale wszystko!!), ale oczywiscie do czasu kiedy nie stanelam na wage i zobaczylam +3 kg i niestety znowu sie zaczelo to jest poprostu obled, probuje z tym walczyc ale nie wiem czy dam rade. sama juz nie wiem co jest wazne zdrowie, czy wyglad, pogubilam sie w tym wszystkim. moze ktos mi pomoze, co musze zrobic by nie utyc, ale by wyleczyc sie z tego obledu, no przeciez cale zycie nie mozna byc na diecie. POMOCY!!!
-
Ni-fajna - przez internet nikt nie jest w stanie Ci pomóc, choćby nie wiem jak się starał. Jazda do lekarza i to szybciutko. Najlepiej niech Ci towarzyszy ktoś bliski. Na przykład mama. Ta choroba może być śmiertelna.
-
A dla mnie liczenie kalorii jest tak naturalne jak mycie zębów.
Najczęściej wieczorem siadam do notesika i spisuję co zjadłam. Często przyjmuje wagę "na oko" bo po prostu nie mam wagi. Od 4 miesięcy tak liczę, a po 1 miesiącu już znałam wiekszość produktów. Mam taką małą książeczkę "KAlorie - w łyżce, w plasterku..." i jak nie wiem - zaglądam.( A propos - większość produktów na tej stronce pochodzi z tej książeczki). Zdarzało mi się czesto przekroczyć limit (np 1200, 1300) ale nie przejmowałam się tak bardzo i liczyłam dalej. Spisanie kalorii wieczorem zajmuje mi ok 5 min. W ciągu dnia też zdarza mi się podliczyć szybko na kalkulatorze ile zjadłam i jak duży obiad mogę zjeść, może 2 pierogi więcej?
Jedzenie najcześciej planuję na parę dni, ale jest to związane bardziej z tym , że pracuję i nie mam czasu gotować w tygodniu. Najczęściej są to przygotowane w weekend potrawy i zamrożone np: pierogi z jagodami (moje ulubione) , sosy mięsne, fasolka po bretońsku, kotlety mielone. Do wyżywienia mam jeszcze męża, a on stanowczo protestuje jak ma zjeść coś "odchudzającego" więc takie a nie inne potrawy lądują zazwyczaj na obiad. Dodam, ze od kwietnia schudłam 12 kg.
Życzę miłego liczenia.
P.S. Ale w sklepie zawsze czytam, ile kalorii ma dany produkt.
Idę teraz wtrząchnąć jogobellkę z 2 tekturkami.
pa
-
Też już zaczęłam liczyć "na oko", wczoraj jak obliczyłam te 630cal to jednak mało, bo potem wyszło ponad 700...więc dojadłam lody 1200cal. to mimimum ;(
-
Ja też miałam problem z niedojadaniem -zdarzało mi się nie przekroczyć 800, więc zmianiłam nieco menu, żeby jeść wiecej na śniadania i lunchyk i nie mieć zapasu kalorii na wieczór, bo kończyło się to kalorycznym deserkiem.
-
Przed chwilą zeżarłam ogromniaste śniadanie...trzymajcie kciuki, żebym nie dojadła..
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki