-
nie, zwykłe najzwyklejsze
-
Oj ja tez uwielbiam zelki. Najbardziej lubie smerfy Haribo sprzdawane na wage
Ale swiadoma ile maja kalorii na razie skutecznie sie powstrzymuje
-
heh, a ja własnie przywróciłam temat, żeby pokazac, że wcale nie tak dużo tych kalorii.. Tzn nie wiem jak wy, ale ja paczki żelków na raz nie zjem, kilka conajwyżej, dlatego jak dla mnie to fajna sprawa, bo słodziutki, mozna possac, pożuć, a wcale nie tak tragicznie z kaloriami. A moje ulubione to żabki, jeżynki i takie piankowe bananki i truskawki
-
Dla mnie 100 g to zdecydowanie malo Na takie na wage potrafilam wydac i 20 zl jednorazowo Ale ja jestem uzalezniona, przypadek specjalny
-
Ja niestety muszę zeżreć całą paczkę i to się tyczy wszystkiego. Zawszę musi być do dna. No chyba, że bym sobie kulturalnie nałożyła na jakiś talerzyk porcję, to bym wtedy nie ruszyła więcej A te "jeżynki" dobre są. Chociaż pamiętam, że zawsze wybierałam tylko takie czerwone, bo czarne mi nie smakowały
-
hehe, ja zawsze te jeżynki obieram z tych kuleczek, zjadam osobno, a najlepsza jest ta galaretka (ale ta przezroczysta z jezynek, a nie malinek). Też tak mam, że zawsze zjadam wszystko do dna, ale jakoś w przypadkóu żelków, czy sukierków-karmelków się to u mnie nie sprawdza.
Dawno nie widziałam żelków na wagę, jak mieszkałam jeszcze w Opolu, to pamiętam był Gumiland, ale go zlikwidowali. Strasznie drogie te żeli były. Teraz kupuję paczkowane Haribo
-
W ogóle jakoś wydaje mi się, że kiedyś więcej takich budek było. teraz to widuję żelki tylko na półce w sklepie. No i w wakacje nad morzem zdarzają się też stoiska właśnie z szerokim wyborem żelków lub krówek. Ale w sume to dawno nie jadłam żelków. I na pewno nie należą u mnie do najczęstrzej części jadłospisu. A jak to wygląda u was? Bo ja np. jak mam ochotę na coś słodkiego to od razu ciągnie mnie to czegoś z czekoladą, karmelem i orzechami.
-
Stoiska Haribo sa caly czas na Krupowkach w Zakopcu, w Krakowie sa zawsze jak sa stragany na Rynku, czyli kilka razy do roku. No i wlasnie nad morzem. W te wakacje zajadalam sie nimi wlasciwie co dzien. Wczesniej tez nei bylo tygodnia, zebym nie kupila sobie takich paczkowanych. Prawdziwe uzaleznienie po prostu Ale od miesiaca jestem na odwyku i jakos sobie radze
-
mnie też ciągnęło do czekolady, ale jakoś ostatanio nie. Owoce mi dużo zastępują, tzn zapotrzebwanie na glukozę i na szczęście najczęściej to starcza. Jak wypije też słodka kawę lub inkę, to tez nie czuję potrzeby jedzenia słodyczy. No i jogurty to samo. I płatki śniadaniowe, owsianka na słodko... truskaweczki mrozone itd itd. cieszę się, że mnie nie ciągnie do słodyczy
-
ja też kiedyś lubiłam żeliki, i te wielkieee ztoiska Haribo.
Pewnego razu dziadek (który lubi mnie rozpieszczać) kupił mi wszystkich po trochu ... i od tego czasu już za żelkami nie przepadam, tylko jeden albo dwa jak ktoś w klasie częstuje
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki