Ale ja jestem osioł z tymi wykresami
:oops: :evil: [/img]
Wersja do druku
Ale ja jestem osioł z tymi wykresami
:oops: :evil: [/img]
Sepi ! Bardzo mnie podniosłaś na duchu ... No ja zaczęłam od dzisiaj i koniec! Musi się udać. To mówisz, że ile schudłaś i w jakim czasie ? Pozdrówka !!!
W ciągu pierwszych dwóch tygodni waga spadała ślicznie. Dosłownie po kilogramie na dwa dni. Po ośmiu dniach straciłam 4 kilogramy. Ale potem przyszły święta... Hmmm... :roll:
Wróciłam wtedy do 70 kg (czyli przytyłam o kilogram, ale nadal byłam na minusie 8) ). A teraz każdy kilogram spada baaaardzo powoli. Dwa kilogramy od początku kwietnia. W sumie to prawidłowo - mniej więcej kilogram na tydzień. Ale jak się człowiek waży i waży, i waży... Mam nieopanowaną manię ważenia. To jakaś choroba chyba :? Ale portki na mnie uroczo wiszą, jakbym miała kupę w majtach:D Jestem z tej przyczyny bardzo szczęśliwa:)
P.S. A nie mówiłam, że nie do końca jest ok z moim zdrowiem... :wink:
Sepi, ale gratuluję "6" na początku!
Też chciałabym ją osiągnąć. Ja sobie postawiłam 63, ale 65 też by mnie satysfakcjonowało. Mam 1,66.
Pa.
PS Kiełbaska z grilla mniam, mniam :wink:
hej laski ja jestem na 100 od tygodnia!mam 168 cm wzrostu i 61kg a chciałabym 55..wiec to tylko 6kg ale do wakacji bo w stroju trzeba sie pokazać!niedawno byłam na radykalnej diecie 800-600 schudłam do 58 ale jak widać przytyłam wiec doszłam do wniosku ze lepiej dłuzej ale aby efekty były trwalsze! pozdrawiam
Hej! Wróciłam się pochwalić :D
TADAM!!!
I znowu kilogram mniej :)
Czarna! Według mojego osądu, to Ty jesteś taka superlaska, że już nie musisz się odchudzać :wink: Kurcze, jak ja będę ważyć tyle co Ty, to chyba pęknę z dumy :lol: A potem rozpocznę drugi etap zrzucania kilogramów... Najpierw muszę zacząć wyglądać jak człowiek a potem rozpocznę starania o odzyskanie zgrabnej sylwetki :wink: Ale na razie o tym sza :) A wogóle, to mam nadzieję, że jesteś na 1000 a nie na 100 :P
Piszcie Dziewczyny co u Was.
Czy ja kiedyś skończę na jednym poście? Zawsze muszę wysyłac drugi, żeby dopisać co zapomniałam, albo naprawić co spaprałam. Tym razem też spaprałam. W ogóle, w ogóle :!:
A ja oczywiście jak ostatni bancwoł!!!!!!! w sobotę i niedziele sobie odpuściłam......... weszłam w piątek na wagę i po 2 m-cach tylko 2kg. wściekłam się, a teraz mam wyrzuty sumienia :twisted: :evil: :oops:
jak mam się nie załamywać!! może coś źle robie, źle licze?
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...6c3/weight.png
Normalnie nie załamywać się i już:) Ja liczę wszystko: kanapki, jabłka, soki, zupy, cukier do herbaty, jednego cukierka... wszystko. I z tego co zaobserwowałam u siebie: nie wolno sobie odpuszczać w weekend. Nie wolno, bo bardzo szybko traci się to co uzyskało się w ciągu tygodnia. Bardzo długo czekałam na ten jeden kilogram (po tym jak wcześniej spadały szybciutko) i doczekałam się:) Życzę i Tobie powodzenia:)
P.S. A może zbilża się u Ciebie miesiączka i dlatego waga stoi?
Quin, nawet nie próbuj się załamywać - ciesz się raczej, że poszło w dół, nie w górę ;)
A liczyć należy wszystko. Każdy droniazg, każdą przekąskę. I, jak pisze Sepi, żadnego odpuszczania w weekend, żadnego "teraz sobie pofolguję, bo przecież jest sobota". Równie dobrze można sobie folgować każdego dnia: bo jest ładna pogoda, bo mam egzamin z ekonomii, bo siostra urodziła dziecko, bo to, tamto czy siamto.