ja niestety tez kompulsywnie
ja robie tak: cały dzionek dietka, 1500 kalorii, ćwiczonka i po pracy o godzinie 22 otwiera się lodówka i tosty z żłótym serkiem, 2-3 jogurty i co tam jeszcze znajde....
próbuję z tym walczyć, ale niestety,to zajadanie jest odpowiedzią mojej psychiki na to ,że się nudziłam w pracy, smutno mi było,albo się poczułam samotna...
Obsesyjnie myśle o jedzeniu całymi dniami, żeby tego nie zjeść,albo, co tu zjeść co ma mało kalorii....? Juz nie wiem,czy jestem głodna, czy nie...
Teraz zaczęłam więcej ćwiczyć i mam nadzieję, żę to pomoże w walce ze stresem,ale wieczory nadal są okresem zagrożenia...Nawet nie chodzi o to,że ja jestem głodna wtedy. Raczej o to,że to taka przyjemność,której sobie cięzko odmówić.
Wczoraj udało mi się nie zjeść nic na kolacje,czyli po 20. Trochę oszukałam, bo już po 12.30 byłam w łóżku, ale jakoś wolałam się położyć niż myśleć ciągle ,żeby coś zjeść. NO i pomogło pisanie na forum.