http://www.allpictures.org/pictures/...a-033-pics.jpg (alt+p)
to jest to :)
Wersja do druku
http://www.allpictures.org/pictures/...a-033-pics.jpg (alt+p)
to jest to :)
Chyba nie ma takiej osoby co by na wszytskich fotach wygladała mniam :wink: Chciałam tylko przedstawic róznice....a jest widoczna.Zreszta czytałam wiele artykułów na jej temat i ona faktycznie chyba miała problemy z "ano" szkoda....pamietam jeszcze wywiad jak powiedziała "Moja Mama zawsze kazała mi pic duzo piwa :arrow: bo po pivie biust rosnie :wink: " i chyba po tej wypowiedzi stała sie moim wyznacznikim piekna....
Mi sie tam podoba wszystko co ma fajna dupcie, duze cycuszki i plaski brzuch a jak jeszcze dlugie zgrabne nogi....... to moge sie zamienic :P
tylko rzadko się zdarza, że by duże cycuszki, płaski brzuszek i zgrabna pupa szły w parze "w sposób naturalny" :? albo to efekt morderczych treningów!!! Ja tam nawet mogę zaakceptować swoje fałdki na brzuchu, bo bycie idealnym jest nieciekawe :lol:
ja tam chce byc sobą. wyrosłam już chyba z myslenia typu "chciałabym byc taka jak ona" nawet mimo swojego defektu skórnego
Zwracam się z prośbą o opinie i radę :)
Chodzi o to ze od tego tygodina skonczyłam z podjadaniem słodkości i idze mi całkiem nieźle, ale coby nie doprowadzic się do takiego stanu ze jak w domu bedą jakie słodycze to ja rzuce sie na nie jak wygłodniała wilczyca postanowilam raz w tygodniu pozwolic sobie tak bez wyrzutow na jakis słodycz. Chciałabym aby było to w granicach rozsądku a nie ze np zjadam całą czekolade. Na ile Waszym zdaniem powinnam sobie pozwolic, czy jeśli np zjem taką Princessę kokosową to czy to nie bedzie za duzo? :roll: bo z drugiej strony np jedna kostka czkolady to tak troszke maluśko jak na jednorazowotygodniową przyjemnosć ;)
Spoko,taki batonik nie zaszkodzi.
Jadzis pochlonelam 1150 a fe! No i nie cwicze ehhhhhhh....
Ninti, na pewno nie zaszkodzi.
czarnaZuza, czemu "a fe"? bo nie kumam...
Za duzo o 150 :D
<sciana>
a jakie jest twoje zapotrzebowanie dzienne? Liczmy koło 2300, więc za mało o 1150.
Czy wyście już totalnie poświrowali?
Qwerq spokojnie 8)
Zuzek trzyma sie tysiaka ma taki cel wiec w sumie sie nie dziwie ze pisze o tych 150kcal jesli ktos jest ambitny i systematyczny to wiesz nawet tyle kcal moze nieco "rujnowac" schemat dietki...Kazdy ma tam inny wyznacznik ( gorzej jak wyznacznikiem jest 500 kcal 6h treningu zeby tylko spalic do tych 42 kg :wink: :lol: :lol: )
Ja tez lubie posostac przy 1000 i nie wiecej ( wiem jak to jest z dokładaniem kcal dzis zrobie 1200 jutro 1400 a po jutrze juz 2500) bywam mało konsekwentna hehehehheeh
To nie kopenhaska, to tysiak, więc dalej przystaje przy swoim :arrow: <sciana>
Trzeba zrozumiec, że póki będzie dostarczało się mniej kalorii niz jest zapotrzebowanie, to będzie sie chudnąć
Myślisz, że będa jakies konsekwencje tych 150 kcal? Nie będzie. Amen
Bywasz bardzo niemiła.Amen :( wystarczy potraktowac cos z dystansem moja Droga.Ona jest na 1000 i ma prawo nawet ropaczac o 150 kcal jesli taki jest jej wybór a dieta jest rozsądna.
Wiesz konsekwencji moze nie bedzie ale jak ma sie lepiej czuc....znam ten ból psychika potrafi niezle "pokierowac" dietą....
no właśnie - czasem trzeba podejśc z dystansem - święte słowa
PS. to nie było złośliwie wypowiedziane z mojej strony, jak tak to odebrałas, to sorki
ja wiem ze nie złosliwe.....tylko czasami deko niemłe ale moze masz taki sposób pisania rozumiem nie wnikam.
Nie bedziemy sie kłocic o 150 kcal :wink: Ja mam dystans do dietki chciałam tylko ujac istote sprawy :arrow: czasami 150 kcal moze oznaczac wstepną droge do dodawania kcali a co za tym idzie wiesz...Organizm lubi sie przyzywczajec do wiekszych ilosci.
właśnie, świętw słowa...mój już zaczął się przyzwyczajać do większych ilości...bo 1900 kcal to mu za mało :!: o żesz ty...ja nie mogę... :shock: a może jem produkty o wysokim IG, bo ciągle jestem głodna!!! Po zjedzenia naleśnika (z twarogiem)mam ochotę na obiad, deser, kolację i jeszcze :oops:
Znam ten ból cholera by to wzieła normalnie mój brzuch jest jak dziecko jak sie uprze :arrow: nie przegadasz tylko daj daj i jeszcze raz daj.I mozna tu oczywiscie dyskutowac-ze to zalezy od siły charakteru ble ble ble bzdura!
Niestety zbyt łatwo jest "rozbestwic" brzuszek,jak to sie mawia "łatwo przyzwyczaja sie do dobrego" albo "dasz palec chce reke" ( nie mam skłonnosci do kanibalizmu zeby nie było :wink: :lol: :lol: :lol: )
tez tak miałam. Jak zwiekszałam ilośc kalorii, to pojawiły się dwa problemy:
- uczucie głodu
- delikatny problem z wypróżnianiem (nie wiem czemu jak jadłam mniej, to w kibelku byłam 2-3 razy dziennie, a potem jak zwiekszałam ilośc jedzenia, to coraz rzadziej)
co jest paradoksem
qwerq ja napisalama nie: "o ***** ale sie nazarlam o CAŁE 150 za duzo jestem spasiona swinia :? " :arrow: wiesz, zarcik. Kumamy juz?Cytat:
pochlonelam 1150 a fe!
Jadlam i 1500 i nie rozpaczalam.Wiec luzuj i spij spokojnie.
Zreszta te 150 to byla czekolada :arrow: wiec mam prawo sobie nagadac,ze nie trzymam sie diety jak powinnam.Jestem na diecie prawie rok,wiec spoko,nie musisz mnie pouczac.
A zmieniając temat hehehehehehhe cichutkoooooooooooo teraz ja :wink:
Cos mi sie porobiło z zbrzuchem :arrow: zaserwowałam soebie ostatnio rosołek w sumie nawet delikatny a wraz z nim ból brzucha przez dwa dni hmm nic z tego nie wiem czy wam tez zrobiły sie takie "nadwrazliwe" brzuchy" Dodam ( zeby nie było) ze przez diete nie unikałam takich rzeczy ale ograniczyłam wiec moze dlatego hmm.sprawą jestem tym bardziej zaniepokojona,ze niedługo jade wiec wolałabym nie miec takich problemów ( a sa one coraz bardziej upierdliwe)
p.s Zuzek odgapiłam stronke z ticerkiem :oops: 8) bo coz mój sie jie wyswietlał :lol:
Spoko Zuzek, ja tez odgapilam od innej laski na forum tickerek, bo z innych stronek mi sie znudzily :D
Ja tez jestem wrazliwsza na to co jadlam w malych ilosciach albo w ogole. Dzis to w ogole zrobilam sobie tosty z kurczakiem i serem hochland +oliwki = PYCHOTKA :!:
Mam nadzieje, ze tego nie odchoruje :P :shock: :? :lol: :wink:
łał! Ale bajer!Tosty z kurczakiem! Muszę wypróbować! Tylko oliwek nie dam, bo nie lubię
No bardzo dobre byly,tylko ze robilam je na patelni teflonowej,sadze jednak,zew zwyklym tosterze beda jeszcze lepsze :D Ogolnie jestem po obiedzie i zostalo mi prawie 200 kalorii na kolacje :D
ehhhh...ja nie lubię tostów, nie wiem, po prostu nie...czasami podsmażam chlebek na patelni bez tłuszczu, ale i tak mi nie smakuje...wolę pełnoziarnisty, do tego ser lub szynka i dużo niekrojonych warzyw, wtedy kanapki wyglądają gigantyczne, a kalorii wcale nie tak dużo...hmmm....aha...dziewczyny, powiedzcie, ile kalorii zjadacie na śniadanie??? Wiem, że osoby odchudzające się niezbyt dużo (ok. 300???), ale np qwerq już się nie odchudza, jak zresztą i ja, więc??? bo ja tak ok. 500... :roll:
xixatushka (rany, jaki nick! :P), ja mam taki trick aby policzyć ile jeść na poszczególne posiłki.
1) Zapisujesz ile jesz kalorii dziennie.
2) Dzielisz tą liczbę przez 6.
3) Wynik z punktu 2. mnożysz przez 3 - wychodzą kalorie, które poninnaś zjesć do obiadu.
4) Wynik z punktu 2. mnożysz przez 2 - wychodzą kalorie, które powinnaś zjesć na obiad.
5) Pozostałe kalorie przypadają na podwieczorek i kolację.
Pozdrawiam! :)
Ja śniadania jem obfite. Ogólnie jem dużo małych posiłków, ale ten ze sniadania i obiadu jest chyba najbardziej kaloryczny. Duże śniadanie + 2 sniadanie + obiad + kolacja no i między każdym z tych posiłków przekąska. Śniadanie to ok 400-500 kcal, 2 śniadanie też jest spore.
qwerq, ja tak samo - a myślałam, że tak nie można albo że od tego utyję, bo 2 śniadanko też jem dosyć obfite, no i w ciągu dnia jem dużo drobnych posiłków...a podobno ciągłe jedzenie w ciągu dnia zaburza odczuwanie głodu, no i człowiek traci "poczucie rzeczywistości", jakoś tam insulina się inaczej wydziela itepe, no ale ja częściej mam głód emocjonalny, taki psychiczny, nad którym ciągle próbuję zapanować :roll:
ja już tak mam, że wolę jeśc często, a mniej. Np nie wyobrażam sobie zjeść jakiegos śniadania, potem nic, potem wielgachnego obiadu i w ten sposób wykorzystać całe swoje zapotrzebowanie na kalorie. Muszę cały czas cos chrupac, więc chrupię - np marchewki
albo pomidory :lol: albo kiszone ogórki :lol: w najgorszym wypadku zjadam 1 paluszka krabowego (18 kcal), albołyżkę chrzanu - wiem, jestem dziwna 8)
Witam szanowną Ekiipe :lol:
Jestem chorusia ( poraz kolejny zero odporonosci) czuje sie jak zwymiotowana kupa ehheheh czyli całkiem zle :wink: apetyt zerowy ale wcinam zeby nie było :wink:
U mnie ze sniadaniem jest tak wiem ze to zle ale cóz od niektórych rzeczy nie jestem w stanie sie odzwyczaic.Poniewaz spie długo ( u mnie dzien zaczyna sie po 12 :arrow: juz niedługo :wink: ) mój brzuch spi razem zemną.Tak wiec pierwszy posiłek jest ok 14 i jest to kawka + sniedanie najczesciej ok 200 kcal.Wole zostawic soebie dodatkowe "bonusy" na wieczór :wink:
A chrzanik uwielbiam ale takie domowy ( niestety deko bardziej kaloryczny) jest rewelacyjny i równiez wcianm łyzkami :lol:
To nam tu zdrowiej! Ale to już! A tak na serio, to życzę ci jak najszybszego powrotu do zdówka, byś nie miała napadów głodu i żeby humorek dopisywał :)
buuuuuuuuu...ja też się rozchorowałam...gardło mnie strasznie boli, mam katar itepe :? ale na szczęście czuję walory smakowe jedzonka 8)
wczoraj wieczorem mama upiekła...hmmm...ona to nazywa chlebem, ja bym powiedziała raczej, że słodką bułę...no i postanowiłam, że jeśli nie zmuszę się dziś do nauki, bo muszę, to przez siłę zjem tej bułki!!!! Więc są szanse, że zacznę się uczyć :wink: bo nie chcę tej buły. Choć wiecie, zważyłam się dziś i po 2 tygodniach od świąt zrzuciłam to, co przytyłam, czyli 0.5 kilo, no i jeszcze tyle samo poleciało :!: :!: nie rozumiem - nigdy czegoś takiego nie miałam - chudnę podczas sesji??? Przecież prawie sie nie ruszam, no i jem normalnie...ważę 55 kilo!!! Ale widzę, że dziewczynki też mają taką wagę docelową 8)
xixatushka69, mam dokładnie to samo! Chudnę nie wiedzieć czemu i nie wiedzieć skąd, a jestem przed sesją (czyli zaliczenie za zaliczeniem na uczelni, egzaminy juz sie i tak zaczęły). Ja to zawsze na stresy reagowałam obżarstwem, a tu przychodzi niedziela (dzień ważenia) i... chudnę! U lala!
qwerq, ja tez zawsze tyłam podczas sesji, no ale teraz...cieszmy się, prawda??? :lol: jes jes jes :!:
tzn to, że chudne, to może nie wywołuje u mnie jakiejść dzikiej radości, ale ucieszyłam się, że pomiar zawartośc tłuszczu wyszła mniejsza. Ja sie w ogóle nie ruszam (bo zima. i konniec kropka), a od tygodnia robię 8minuteABS, może coś tam zaczęło się dziać (zamiana tłuszczu na mięśnie), choć nie sądze, bo to zbyt krótki czas.
A co tam u ciebie dzisiaj gości na sniadanko?
U mnie dzisiaj padło na platki żytnie (nakupowałam wszystko, co lubie i jem codziennie inną ciapłą zupę mleczną: owsianka, pszenne, żytnie, jęczmienne, Musli Tradycyjne (też robię na ciepło), otręby śliwkowe, kaszka dla niemowląt, kasza manna) z mleczkiem i do tego wkrojony banan. Teraz sobie chrupię marcheweczkę, a na drugie śniadanko będa kanapeczki z tuńczykiem, cebulka i pomidorkiem i twarożek z kiełkami rzodkiewki, dymką ze szczypiorkiem i pomidorkiem.
oooooooo, śniadanko dziś miałam jak zwykle dosyć obfite 8) czyli tak: gruba kromka ciemnego chleba, pokrojona na 4 części (żeby wizualnie wyglądało więcej :lol: ), posmarowana cieniutko masełkiem, ser mozzarella, trochę wątróbki, ogórek kiszony, do tego jogurt owocowy (mama nie kupiła naturalnego), do którego wrzuciłam orzechy...no i zielona herbatka, plus witaminki :lol: 2 śniadania jeszcze nie miałam, ale już zdążyłam zjeść 2 jabłuszka i wypić kawę...dawno nie piłam, jakieś 2 tygodnie, a dziś musiałam, bo i naczej nigdy nie zmuszę się do nauki :lol:
ja też lubię te kaszki dla niemowląt, ale zazwyczaj są bardzo słodkie :shock: no i płatki uwielbiam, tylko ostatnio mama mi nie kupuje, każe jeść kanapki :!:
ja te kaszki kiedyś bardzo lubiłam, robiłam takie gęste, że łyżka stała, ale teraz sa one jakies takie za chude dla mnie, ale lubię od czasu do czasu. A z kawą to ja zrobiłam sobie takie postanowienie, by pić ją tylko wtedy, kiedy muszę. Zaczęło sie u mnie od małego - piłam cappuccino. Potem przeszłam na rozpuszczalną z cukrem i mlekiem, na sypaną nie mogłam patrzeć. Teraz pijam tylko sypaną, za to nie moge patrzec na rozpuszczalną. I dobrze, bo jest lepsza dla zdrowia niż rozpuszczalna. A graniczyłam kawę z tego względu, że pijałam kiedyś dużo za dużo. Ok. 3 dzienie. Teraz piję sypaną ze słodzikiem tylko w te dni, gdy mam na wcześnie rano zajęcia (wstaję o 5 albo o 6 rano), a jak w ciągu dnia jestem jakaś taka nie do życia, to piję zbożową (Inkę Anatola)
Czesc dziewczynki :lol:
U mnie jeszcze gorzej niz wczoraj :( jezuuuuuu wczwartek jade i mam nadzieje ze szybko uda mi sie pozbyc tego dziadostwa :twisted: ( jakies domowe sprawdzone sposoby na katar ból gardła i osłabienie?) :lol:
U mnie na sniadanko dzis poszło mussli ( z championa uwielbiam tropikalne chyba najlepsze z najlepszych tanie i dobre) i kawka....
Ja kawe o dziwo zaczełam pic jakies 2 lata temu normalnie byłam przeciwniczką.Teraz lubie soebie zapodac 2 kawki dziennie z mleczkiem i jedna łyzeczką cukru.Fatalne przyzwyczajenie ale cóz odrobina przyjemnosci nie zaskodzi :lol:
Wiecie jak nigdy nie próbowałam kawy tzw "parzonej-fusiastej" brrrr i chyba nie spróbuje :lol:
Buziaczyska 8)
hehe, tez kiedyś tak myślałam. Ale jest dobra, serio. Teraz, gdy już tylko taka pije, to te rozpuszczalne to niesły szit dla mnie. Są takie jakieś kwaśne
wrrr...coś mnie dziś kusi i kusi, żeby się przejeść...nie wiem, co ze mną...normalnie ogłupiałam...zjadłam porządny obiad, no i postanowiłam, że zjem trochę czekolady. Na szczęście w domu nie było ani kawałeczka, ale wiedziałam, że mama wróci z miasta i przywiezie. No i...zjadłam najpierw 2 kostki, potem jeszcze 2...no i jeszcze 1...a potem jogurt...ale się pohamowałam, bo na kolację zostało mi tylko 200 kcal :!: no i nie przejadłam się...ale pomyślałam, że w niedziele np. mogłabym jeść bardzo dużo, tak raz w tygodniu...to chyba głupi pomysł...ale coś mi się ostatnio pokręciło...ratunku :!:
uczę się dzisiaj pomalutku, jakoś nie lubię panikować, robię przerwy, odpoczywam, oglądam tv, zaglądam na forum...bylebym zdążyła do środy się nauczyć :wink: