Świętujemy! :) Czyli: tak, zjadłam i DOBRZE mi z tym!
Witajcie :)
Wiem, że jest to dla nas-odchudzaczek czas ciężki, dużo pokus, ale czytając wątek "co zrobić by nie przytyć w święta" zauważyłam, że większość z nas nie ma zamiaru rezygnować z tradycyjnych potraw! Po prostu trzeba spróbować wszystkiego, byle nie w nadmiarze. Zawsze można się ratować ziółkami (byle nie na przeczyszczenie ;) ) i piciem mineralki na hektolitry. Wydaje mi się, że na te kilka dni w roku można sobie zrobić dyspensę, jeść rozsądnie, nie przeginać, ale nie dietetycznie fukać z udawaną odrazą na piernik czy bigos.
Ja wybrałam trzymania się swojego zapotrzebowania kalorycznego - wynosi ono 1850kcal, więc mam nadzieję że nie przytyję :) Ograniczę chleb, zrezgynuję z ziemniaków do indyka, ciasta spróbuję po kawałku i tyle.
Piszcie, jakie przysmaki jecie, ile Wam wychodzi kalorii mniej-więcej i błagam - NIE MIEJCIE WYRZUTÓW SUMIENIA! Nie nakłaniam do masowej wyżerki, tylko proponuję na okres Świąt wyluzować i zająć się rodziną, przyjaciółmi, relaksem i po prostu... świętowaniem :) zamiast dietowania z kwaśną miną, bo wokół wszystko co najlepsze, a ja odmawiam. Wybór jest prosty - albo się trzymasz tysiaka i cierpisz niewypowiedziane katorgi (czy ktoś zaprzeczy temu stwierdzeniu?) albo rozsądnie jesz wszystko ale w małych porcjach.
Wierzę, że w święta można nie przytyć a jednocześnie... świętować :)
Ja dziś: 1850kcal, w tym: bigos, wątróbka drobiowa, wędzona szynka roboty mojego ojca (najpyszniejsza rzecz na świecie!), zupa grzybowa, 3 pierniczki własnej roboty :) Chrzan, grzybki, kawałeczek wędzonej kiełbaski, też własnej roboty.
I wiecie co? Nie jest mi z tym źle. Bo Święta są raz w roku!
pozdrawiam i wesołych życzę :)
http://www.schwartz.co.uk/assets/ChristmasCake1_GIF.gif