Kardloz - co do liczenia kalorii to i tak odpada - słucham już o tym liczeniu od dawna, nie mam jej tego za złe, wprost przeciwnie - widzę jak się stara z całego serduszka i przyzwyczaiłem się. Postaram się jak najmocniej nie przeszkadzać
(to ja jestem kusicielem w tej bajce )

ja podchodzę do diety (jeśli można ją tak nazwać) inaczej - chcę poprzez aktywność pobudzić swoje ciało do działania.
Ćwiczenia i ciężka praca doprowadzą mnie do sukcesu.

Dieta kaloryczna odpada - obiad jem po pracy, około 19:00, śniadanie z rana i staram sie nie jeść kolacji (od dziś), z resztą moja Luba jak sama stwiedziła nie ma możliwości liczenia sobie i mi kalorii.
Moim szczególnym grzechem było robienie sobie kolacji XXL, niwelowała to aktywność fizyczna w poprzeniej pracy (w poprzenim mieście) oraz lekcje WFu.
Teraz siedzę 10 godzin na dobę i opalam się przed monitorami.
Wciskając w dzień godzinkę ćwiczeń fizycznych nie uszczupli mi czasu a da więcej korzyści.
Lepsze samopoczucie, szybszą i efektywniejszą pracę, chęć choćby do zrobienia czegoś w domu. (Nanti świadkiem że jestem pierwszym domowym obibokiem)
Zwykłe sprzątanie to praca ponad miarę mojego lenistwa - z tym musze zawalczyć!
A wiem że mi sie uda - im więcej aktywności, tym więcej endorfin = szczęście, chęć do życia, chęć do działania, reszta jak w opisie poniżej.